25.08.2012, 19:33 | #11 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
Piknie Panie i super sie czyta!!!!!
|
04.09.2012, 19:06 | #13 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Tuchów / Redditch
Posty: 615
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 tydzień 17 godz 29 min 17 s
|
Piekna relacja i foty, czekam na ciag dalszy
__________________
|
05.09.2012, 08:57 | #14 |
Super foty!
relacja też bardzo fajna - żeby nie było wątpliwości - napisz, proszę, jaki sprzęt foto ze sobą miałeś. |
|
08.09.2012, 06:15 | #15 |
Dzięki.
Puszka to Konica Minolta D7d (przypominam, że relacja pochodzi z 2006r - jeśli się nie mylę ) szkło KM 24-105 - min. 80% ujęć, bardzo fajne i dość tanie szkło - polecam użytkownikom luster Sony. 10-20 ale producenta nie pamiętam - ok. 10% Sigma 100-300 f/4 - ok 10% + jakieś tam filtry Cokina (polar, połówki itp) ale po tym wyjeździe sprzedałem cały ten system (Cokina) bo za dużo z nimi zabawy niestety
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
03.02.2013, 21:10 | #16 |
Odświeżamy kotleta...
Więc mamy 16 lipca AD 2006 Wczoraj spotkaliśmy się z kolegą późnym wieczorem, właściwie to w nocy, a każdy coś tam przeżył więc opowieści ciągnęły się jeszcze długo... Ja opowiadałem swoje wczorajsze 420km, Bartek zrobił chyba coś koło 1000. Plan na dziś dolecieć do Rovaniemi, zrobić jakieś zakupy, przenocować i ruszyć dalej. Nic szczególnego. Się tego dnia nie działo – kolejne spotkane renifery, kolejne rzeki, lasy, jeziora. Urozmaiceniem dnia dzisiejszego był bardzo silny wiatr i 130km brzegiem morza. Dzień raczej nudny w związku z tym tylko jedna fotka powstała – to chyba mój rekord Po smyczy widać, że wiatr był nie mały. Temperatura też nie rozpieszczała więc sumując jedno i drugie odechciewało się zdjęć, pewnie stąd ten niski wynik Oczywiście droga od noclegu do Rovaniemi mogła być trochę krótsza ale mam w zwyczaju wybierać drogi widokowe/krajoznawcze, nie ważne, że podłej jakości, nieważne, że dużo dalej. Ma być pięknie. Jestem w końcu na wakacjach. Nocujemy znów gdzieś w kszaczorach - nic szczególnego, ważne, że nikomu nie przeszkadzamy. Dziś 380km. Pogadaliśmy więc siłą rzeczy wstajemy jak na nas późno. „Rano” lecimy do jednego ze sklepów sieci Lidl, robimy zakupy bardzo uważnie wybierając produkty i dzida na północ. Ceny jakoś strasznie nie odbiegały od naszych więc zrobiliśmy zapasy na kilka najbliższych dni. Jak pewnie co bardziej spostrzegawczy zauważyli kupiliśmy 20 jajek, które dojechały z nami aż do punktu G. Całe ! Całe jajka w … Jeśli mam być szczery to była najgorsza jajecznica w moim życiu. Co najważniejsze to będąc tam w szczycie letniego sezonu mieliśmy na swych motocyklach lodówki*. Także duży zapas jogurtów nie miał prawa się zepsuć. Szybciutko docieramy na koło podbiegunowe, pamiątkowa fotka i olewając Świętego M. tniemy dalej drogą E75 gnani rządzą podziwiania coraz to ładniejszych widoków i ciekawi nocy polarnej. Jedziemy i co chwila spotykamy przechadzające się zwierzaki. Umilają nam podróż, dla nas to niemała atrakcja turystyczna : Skrzyżowanie z miastem-celem wielu wypraw motocyklowych: My jedziemy prosto, za chwilę Norwegia! Ostatni skrawek ziemi Fińskiej, za mostem granica. Zatankować nie ma gdzie a na zbiorniku mamy już przejechane ponad 200km.Trudno, trzeba będzie napełnić zbiorniki w drogiej Norwegii. Jako, że lekko mży korzystamy z daszku i posilamy się delikatnie, nasze skostniałe organizmy mają kilka minut by dojść do siebie. Granicę przekraczamy tuż za Utsjoki. Norwegia wita nas rwącymi rzekami. Pomni wysokości mandatu jaki "zapłacił" mój kolega rok wcześniej (2800,- zł za 98/80) jedziemy przepisowe 80, czasem przeginamy do 90. Spalanie spada do 3.9L w silniku o mocy ponad 170KM ! Przy tej cenie paliw ta wiadomość jest jak miód ! Noc nastała dopiero ok 23:00. Oczywiście słonko nie zaszło do końca nawet na chwilę. Jadąc podziwialiśmy to piękne wydarzenie zwane nocą polarną. Jako, że to była nasza pierwsza taka noc w życiu obiecaliśmy sobie, że nie stracimy z niej ani minuty. Także jechaliśmy pomaleńku a tytułowy punkt G był coraz bliżej. Kaski dopięliśmy bardzo mocno bo kopary nam opadały z zachwytu. Nie czuliśmy zimna, głodu. Czuliśmy się za to fantastycznie. Naprawdę – nie potrafię opisać tego co się wtedy z nami działo. cdn. *temp. powietrza rzadko skakała powyżej 15*C, a jeśli już to tylko w pełnym słonku i na niedługie chwile.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
03.02.2013, 21:48 | #17 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 23 godz 47 min 47 s
|
Przypomniały mi się wakacje w Szwecji. Nie zapomnę tych widoków, reniferów i... komarów
|
03.02.2013, 22:07 | #18 |
whoa..... foty zgroza!
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
18.02.2013, 17:19 | #19 |
Minęła północ.
Wieje zimny wiatr. Jest tak zimny, że zakładamy na siebie wszystko co mamy. Wieje tak, że jedziemy w pochyleniu jakiego nie powstydziłby się niejeden "miejski lanser" na plastiku Jeśli parkujemy motocykle to tylko tak, by wiało "na stopkę". Inaczej wiatr przewraca motocykl. Północ, tak smakuje daleka północ. Tak jak zimno i wietrznie, tak i pięknie! Jedziemy drogą, która w okresie grudzień-maj jest zamknięta. 6 bieg, 80km/h i oszczędzamy paliwo bo jedyna stacja jaką minęliśmy jakiś czas temu była zamknięta od 18tej. A do 8 czekać nam się nie chciało. Postanowienie jest takie, że damy radę dojechać na cypel - tam kupimy paliwo od rybaków. No chyba, że będzie stacja Nie spieszno nam, tan noc należy do nas, co chwila zjazd w jakieś skały, co chwila fotka...i odjazd... i dalej... W końcu dojeżdżamy do punktu G. Zwą go Gamvik. Dalej w "kontynentalnej" części Europy dojechać się nie da, przynajmniej nie na północ, przynajmniej bez użycia tunelu. Podobno, jaka jest prawda nie sprawdzałem. Pewnie w obawie, że się da i trzeba będzie jechać w inne miejsce W wiosce żywej duszy. Jest stacja. Statoil nawet! Jej stan wzbudza w nas zastanowienie - działa - nie działa ? Obok jest sklep. Zamknięty jeszcze. Czynny od 8. Poczekamy. Jest 7.20 Siedzimy tak oparci o dystrybutory. Usypiamy. Budzi nas skrzypienie otwierających się sklepowych drzwi. Po minie człowieka widać, że dawno tu nikt nie zaglądał A może to my ubrani we wszystko co mamy tak dziwnie wyglądamy ? Nieważne. Dowiadujemy się tylko tyle, że za paliwo opłatę można uiścić w sklepie. Można ale nie trzeba. Nie ma kamer, nie ma żadnego systemu. Po prostu idziesz do kasy i mówisz za ile zatankowałeś. Nikt Cię nie sprawdza, każdy Ci wierzy. Ot naród ! Podoba mi się tu ! Lejemy do pełna pomimo ceny wyższej o ok 25% niż na południu Norwegii. Transport kosztuje! No dobra - paliwo mamy więc powrót mamy zapewniony. Idziemy rozejrzeć się po tej urokliwej miejscowości, poklikać deczko zdjęć i .... ...i poszukać kawałka łąki by było to wszystko pięknie widać. Tak, tam rozstawimy nasze namioty i będziemy się gapić w dal całe popołudnie. Potem zjemy i dalej będziemy się gapić. Pięknie jest mieć czas, takie widoki przed sobą i myśl, że dalej będzie równie pięknie. Jak postanowiliśmy tak też uczyniliśmy. A widoki z góry były taki o jakich nawet przez sekundę nie odważyliśmy się marzyć : Spać poszliśmy dość wcześnie, to i wcześnie wstaliśmy. Śniadanie, ostatni rzut oka na Gamvik i otaczające go morze. Znikamy. Cel na dziś - Nordcapp. Przed nami niespełna 450km. Damy radę. Pogoda piękna, wiatr gania chmury, na szczęście te deszczowe trzyma daleko od nas. Jesteśmy mu dozgonnie wdzięczni. Jazda "na Gamvik" w nieprzeciętnym złożeniu skutkuje tym iż musimy oszczędzać w lewych zakrętach nasze opony. Nie mają już (dosłownie !!!) bieżnika a nie jesteśmy nawet w połowie wycieczki. Przed oczyma mamy wizję wymiany tylnych gum w Norwegii co delikatnie mówiąc zapewni nam "lekki" dyskomfort. Perspektywa wydania 1800zł w moim przypadku ginie w głowie, wyrzucam tę myśl z głowy, zamieniam ją na piękne widoki, staram się zapomnieć i cieszyć się jazdą. Trudno, co zrobić... skąd mogłem wiedzieć, że tak się to zakończy. Nikt nie mówił, że tu można jechać po prostej będąc cały czas przez 150km w złożeniu jak w długim pięknym łuku. Niemal można się było zwiesić na kolano. A guma wiadomo - po bokach jest dużo bardziej miękka w takich oponach. Więc czarne, gumowe widoki zamieniam na takie i jadę dalej : Pogoda zmienia się co kilka km. Raz słonko, raz pochmurno ale qrna nie padało od początku wyjazdu! Cieszymy się bardzi mimo, że jest mroźno, temp w okolicach 3-6*C, w połączeniu z ogromnym wiatrem... nie wiem ale mam wrażenie, że spokojnie spada do zera a może i niżej. Manetki cały czas w pozycji START, czasem wyłączam oszczędzając je na później, w końcu kawałek drogi przed nami. Zbliżamy się: Dalej mamy tunel, a za nim kolejny cel naszego wyjazdu. Pamiątkowa fota i ciśniemy dalej. [url=http://imageshack.us/photo/my-images/710/1099s.jpg/] Na fotki z drugiej strony tunelu musicie niestety poczekać kilka dni
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
W hołdzie Iziemu. Na 3 kółkach bez silnika. [Lipiec 2011] | pawelsitek | Trochę dalej | 72 | 09.05.2012 20:45 |
Mongolia samotnie czerwiec/lipiec 2011 | doktorek | Trochę dalej | 44 | 14.02.2012 20:08 |
Made In Poland Galery Lipiec 2011 | NaczelnyFilozof | Polska | 95 | 12.01.2012 14:43 |
Skandynawia - lipiec 2011 | TDM900 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 31.03.2011 14:17 |
Polanów 11-13 lipiec | Bartekkk | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 5 | 01.07.2008 08:09 |