16.07.2023, 14:56 | #11 | |
Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Piotrków Trybunalski
Posty: 1,103
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 80800
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 1 tydzień 1 dzień 45 min 28 s
|
Cytat:
FE6C1614-52C6-429F-B687-D1DC718BAEA7.jpg 51AB1130-F1A2-484E-A240-8F453C9DBCAE.jpg |
|
16.07.2023, 18:17 | #12 |
Ropuch - ja Cię nie poznaje! Tyle mięsa a Ty już wymieniasz?
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
22.07.2023, 14:44 | #13 |
Czwartek, pobudka w Grazu, spodnie suche, buty mokre, jak to u żaby :-). Zbieramy się szybko i opuszczamy Graz. Pan był żeby zjeść śniadanie na starówce ale szybko go zmieniamy na inny. Śniadanie na OMV na autostradzie i lecimy dalej w kierunku Villach. Tam miało być tradycyjnie tankowanie bo poza autostradą nawet 40 centów różnicy ale po drodze Ropuch mi coś tam macha i pokazuje na bak. To ja mu pokazuję 5 palców, że 50 km i stacja. Okazało się, że on myślał, że 5 km. Za 10 km pokazuje mi znowu na bak, to ja mu 4 palce i się zorientował, że to dziesiątki :-). Na oparach lądujemy w Pörtschach am Wörther See i tankujemy wcześniej. Okazuje się przy okazji, że piękna miejscówka nad jeziorem Wörthersee, czuć "piniądz" ale też klasyczny austriacki ordnung. Villach już pomijamy, dalej tylko włoskie tunele, wiadukty, tunele, wiadukty itd. Za Udine na radarach i w realu znowu czarno. Ubieramy się w co mamy :-) i dalej jazda. Chmury okazały się groźniejsze na radarze niż w realu więc Ropuch spodnie miał suche. Po drodze tankowanie w Vincenzie i dalej monotonia. Autostrada w Austrii to w porównaniu z odcinkiem Venecja - Turyn, super hiper odcinek widokowy :-).
Nie ma co opisywać na tym kawałku włoskiej autostrady, poza upałem, włoskimi kierowcami unikających prawych pasów na trzypasmowej autostradzie nie ma nic ciekawego raczej wkurzającego :-) Jeszcze szybkie espresso i kanapeczka i Turyn się zbliża. IMG_4439.jpg Pomiędzy Milanem i Turynem trafiamy w okno pogodowe i przejeżdżamy pomiędzy dwoma dużymi burzami i tyle było już deszczu na cały wyjazd. Poza jakimś deszczykiem w nocy i kilkoma kroplami w Ostrawie na powrocie. Mówiłem, jak jadę to nie pada :-))))). W okolicy Turynu Ropuch zauważa na bramkach pasy z wymalowanym motocyklem i twierdzi, że to pas dla moto , bramka jest krótsza i za darmo. No to jazda, bokiem i bez biletów. Moja teoria jest inna na ten temat. Mianowicie, kilka lat temu włoskie organizacje moto protestowały i żądały zniesienia opłat lup wprowadzenia połowy opłaty na autostradach. Nie wypaliło to ale wprowadzono zniżki dla posiadaczy ichniejszych "VIATOLI". Jeżeli posiadasz urządzenie to masz rabat. No i te pasy z wymalowanym moto są właśnie żółte ( jak pasy dla automatów), szlaban jest krótszy, dlatego że czujniki mogą nie wykryć motocykla i nie blokują się przejazdy, po prostu jedzie się obok szlabanu ale system wykrywa urządzenie i kasuje. Na niektórych pasach żółtych jest znak zakazu moto , dlatego że szlabany nie są krótkie. Ropuch twierdzi, ze historycznie tak jeździli i nic nie przyszło. Jak będzie teraz się okaże :-) Późnym popołudniem docieramy do Salbertrand. To wioska przed Bardonecchią. Ponieważ byłem już kilka razy na Stelli, spałem na "górze", to proponuję towarzystwu małą zmianę. Spanie na "górze" ma swoje uroki , trzeba tam być ale jest też upierdliwe. Jeżeli jesteś tam kilka nocy, to codziennie musisz i tak dymać kilkanaście km po szutrach , kamieniach góra, dół , bo twoje trasy są w około. Na miejscu są tylko cztery ToiToie i stumych. Woda w nim wiadomo jak z lodówki. Codziennie po trasach masz 100 kilo piachu na sobie i 3 kilo w zębach. Prysznic wtedy jest zbawieniem. Więc i tak codziennie w ostatnich wyjazdach, na koniec dnia jeździliśmy na kemping Gran Bosco w Salbertrand i korzystaliśmy z socjalu za małą opłatą. Dlatego też proponuję bazę od czwartku do soboty po południu na kampingu, a z soboty na niedzielę na "górze". Szybkie konsultacje z Zylkiem i decyzja kamping. Tak oto pod wieczór zawitaliśmy na kempingu Gran Bosco - baza wypadowa setek motocyklistów w tym rejonie. 20230707_215930.jpg 20230707_231708.jpg Na miejscu czekał już Zylek, wygodne panisko :-) przyjechało sobie w kilka godzinek swoim busowozem i zajadał pizzę popijając piwko. Później już tylko wieczorne rozmowy IMG_4553.JPEG Dzień był długi i monotonny ale cóż zawsze to lepiej niż 1600 km na raz :-) trasa 2.JPG Trzeci dzień, może drugi i pół prędzej :-) , to już klasyka. Rano pobudka i że to piątek, a w piątek droga przez galerie del Seguret zamknięta, to wyjazd w kierunku Asietta. Po włosku Strada dell'Asietta. IMG_4503.JPEG Niemcy, a jest ich tam dużo nazywają ją Asietta KaammStrasse, czyli drogę po graniach ( czy tam po grzebieniu ). Ma ona kilkadziesiąt km i jedzie na wysokości ponad 2000 m.n.p.m. Można na nią wjechać od Sestriere, Sauze'd Olux lub od Colle delle Finestre. Każdy wjazd jest świetny bo i tak później już cały czas w górkach. Ja miałem przyjemność wjeżdżać kilka razy z każdej strony, Zylek też, więc Ropuch musiał zdać się na nas. Szybkie śniadanie, kawka i wyjazd z kampu w kierunku Susa. Tankowanie i podjazd na Colle delle Finestre. IMG_4552.jpg Wjazd na Finestre od Susy, czyli co najmniej 30 nawrotów w odstępach nie raz nawet 50 m. Później szuter. podjazd.JPG Szuter w tym roku jakiś okrągły i luźny, ciężko było się na nim utrzymać. Myślałem , że to efekt Giro d'Italia ale sprawdziłem, w tym roku nie jechali. W każdym bądź razie podjazd pierwszy raz nie należał do przyjemnych, po prostu było ślisko, jechało się jak po piłeczkach. 20230707_094042.jpg A to już dream team 20230707_094959~2.jpg No i widoczki 20230707_095344.jpg 20230707_095844.jpg CDN |
|
22.07.2023, 23:12 | #14 |
Asietta jest zamknięta dla pojazdów silnikowych w środy i w soboty od 9 rano do 17. Jeżeli ktoś się wybiera to warto o tym pamiętać, Po za tymi godzinami jest otwarta i też ma swój urok. Na pewno nie ma tylu motocykli i samochodów, w lecie dzień długi więc można spokojnie objechać. Jadąc od Finestre, najpierw właśnie wjeżdża się na Colle del'Assietta 2472m.n.p.m, później jest jeszcze kilka przełęczy : Colle Lauson 2491, Colle Blegier 2379, Colle Costapiana 2322, Col Basset 2424 i zjazd do Sestriere.
Jak jest pogoda to jest to jedna z ładniejszych szutrowych tras w Europie. To nie tylko wyjazd na jakąś górę i zjazd, tylko 30 km po graniach, a w tej części Europy to nie jest normalna sprawa. IMG_4489.jpg IMG_4499.JPEG 20230707_113655.jpg 20230707_121135.jpg IMG_4491.JPEG IMG_4504.JPEG IMG_4490.JPEG Z ciekawostek, to jak pierwszy raz byłem w tych rejonach, a nawet trochę dalej bo w Alpach francuskich, to takich "chłopków" siedzących na krzesełkach i robiących zdjęcia motocyklistom, kolarzom, czy tez fajnym furkom widziałem słownie dwóch. I to z jednej firmy. Dzisiaj jest ich jak grzybów po deszczu , nawet na Assiettcie. Efekt poniżej ale ze znakami wodnymi. ja.JPG ropuch.JPG zylek.JPG Można zamówić gadżety albo same odbitki. Przyznam się, ze w 2012 zamówiłem sobie odbitki, no bo jak się samemu jeździ to się ma pamiątkę. Ciekawe czy taki biznes wypalił by na patelniach w Chabówce - może jako zdjęcie typu "ostatnie pożegnanie" :-) , kto jeździł ten wie o czym mowa. |
|
22.07.2023, 23:50 | #15 |
Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Piotrków Trybunalski
Posty: 1,103
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 80800
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 1 tydzień 1 dzień 45 min 28 s
|
Pogoda była naprawdę PETARDA - fajnie się czyta wiedząc o czym jest pisane i znając uczestników wycieczki za miasto, faktycznie - pięknie tam
Tylko ten GS1150 jakiś takiś w stylu retro i średnio pasuje do okoliczności przyrody - na szczęście nadanrzał |
23.07.2023, 00:02 | #16 |
Piszę post pod postem, bo niestety ale jak się więcej załączników daje to coś wywala i roboty na dwa razy.
Cały czas jesteśmy w piątek i jedziemy po Strada Assietta. No dobra już zjeżdżamy do Sestriere. To miejscówka znana z olimpiady w Turynie i dość popularna w tej części miejscówka narciarska. W lecie mnóstwo rowerów, zarówno górskich jak i szosowych. Generalnie włosi lubią pedałowanie, taki chyba ich sport po piłce. W Sestriere zaczyna się asfalt ale dla na na niedługo. Po kliku kilometrach zjazdu wjeżdżamy do doliny Argrntera. Od co najmniej dwóch lat, wjazd kosztje 5 euro. Przynajmniej inflacja ich nie dopadła, bo jak w 2021 roku Zylka tam zabrałem to też tyle kosztował wjazd. W 2012 kiedy byłem tam pierwszy raz było za friko, podobnie jak w 2014 i 2018. No dobra, nie ma co narzekać - przynajmniej można wjechać i droga jakoś utrzymana. Na początku dolina to coś na kształt naszej Chochoowskiej, dość szeroka, środkiem wartki strumień, tylko wysokość nie ta. Valle Argentera na wjeździe leży na 1650 m.n.p.m. Na końcu można się wspiąć na 2440 m.n.p.m ale to już na prawdę inna dolina, która ma swoje odgałęzienie i jest jakby na wyższym piętrze - to Valle de Gran Miol. To właśnie końcówka drogi na Gran Miol, bacówka ze stajniami i dalej tylko szlaki. IMG_4510.jpg IMG_4514.JPEG 20230707_131341.jpg A tu Zylek odkrywa, że jego centrum dowodzenia wszechświatem w postaci Garmina przestało łądować. 20230707_131023.jpg Próba reanimacji okazuje się porażką, to znaczy nie do końca, bo stwierdza, że to raczej na zasilaczu - więc odpuszcza z naprawą i spadamy. Jedziemy w dół do Argentery i skręcamy do schroniska na Alpe Plane, leży sobie na 2100 m.n.p.m i mają tam swojskie serki i wędliny. Piwo tez mają ;-) To już można powiedzieć tradycja, bo już drugi raz tam staję na pożywienie. Dojazd do schroniska prawie jak w Theth :-) IMG_4515.jpg IMG_4517.jpg IMG_4519.jpg A w schronisku specjały lokalne IMG_4523.jpg IMG_4524.jpg IMG_4520.jpg Zjechać można z tą samą drogą co się wjechało lub wybrać wariant stromy. Początek cholernie stromy i z luźnymi głazami ale na ciężkim sprzęcie da się rade. IMG_4521.jpg Dzięki temu można zrobić pętelkę a nie jechać tą samą drogą. Oczywiście wrócić z doliny trzeba i tak tym samym szlakiem bo jest doliną ślepą dla zmotoryzowanych ale to zawsze jakieś urozmaicenie. Cała dolina, a nawet dwie to jakieś 13 km w jedną stronę, robiąc schronisko - pętelka to następne 30 km po szutrach. Po wyjeździe z doliny czuć już zmęczenie u wszystkich. Dobijamy jeszcze następny szutrowy odcinek na Sagnaa Longa i zjeżdżamy po trasie narciarskie. Oczywiście jest ona legalna, w lecie to dojazd do domków i górnej stacji narciarskiej, w zimie niezła nartostrada. Tak dojeżdżamy do Claviere. To małe miasteczko narciarskie na granicy z Francją. Że Ropuch tu pierwszy raz to proponuje się dobić małą pętelką asfaltową przez Francję do Bardonecchii i dalej na kamping. Ropuch mówi ok, Zylek mówi pass, bo chce jechać naprawiać ładowanie centrum dowodzenia wszechświatem. No to ładujemy z Ropuchem do krainy żabojadów, spadamy do doliny Claree i przez przełęcz Col de l'Echelle 1762 wjeżdżamy do Bardonecchi. 20230707_160328.jpg 20230707_160725.jpg IMG_4528.jpg IMG_4526.jpg Dalej już tradycją stają się zakupy w markecie w Oulx i powrót na kemping. Na kempingu piwko i próby reanimacji zasilacza w garminie u Zylka. Odpadł na lutach jakiś element, coś jak dioda , kondensator czy coś, nie wiem , nie znam się , zarobiony jestem. Ja się upierałem, że to się na taśmę zrobi , Zylek że lutowanie potrzebne. Niestety jak gospodarz kempingu uraczył mnie w 2012 roku kompresorem do czyszczenia filtra powietrza, tak tym razem lutownicy nie miał. No to mówię , jadę do marketu coś tam kupimy. To wskakuję w krótkich gaciach na brykę i ładuję do marketu, tam lutownica za dziesięć ojro i powrót. Piwko , prąd , cyna w jakiś dziwnych paskach , poparzony palec i jest - uratowani !!!!! Zlutowane , działa. To co piwko , lizo , winko i do spania - jutro maraton po Francji :-) IMG_4552.jpg |
|
23.07.2023, 00:16 | #17 |
Czyta się!
Widzę ze tam bez Ciebie można się normalnie zgubić!!
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
23.07.2023, 00:25 | #18 | |
Cytat:
Wysłane z mojego SM-S911B przy użyciu Tapatalka
__________________
Pozdrawiam, łajza na Crf110 |
||
23.07.2023, 00:28 | #19 |
Oj tam, nie jeden by tam oprowadził ale fakt uwielbiam te rejony. NAjczęściej wypowiadane słowa na pytanie Ropucha czy byłem tu czy tu to, BYLEM :-)))) Jak w reklamie Tyskiego z Frączewskim i Dorocińskim.
Wysłane z mojego SM-S911B przy użyciu Tapatalka
__________________
Pozdrawiam, łajza na Crf110 |
|
23.07.2023, 18:52 | #20 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 21 godz 14 min 10 s
|
Wielkie dzięki za tę relację! To prawdziwe kompendium wiedzy i zachęta, żeby się tam wybrać!
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Stella Alpina-Piemont | myku | Umawianie i propozycje wyjazdów | 203 | 11.10.2024 07:43 |
Niedźwiedzie, szerszenie i muchy, czyli MOTO POŁUDNIE 2023 | Mech&Ścioła | Trochę dalej | 75 | 04.07.2023 09:56 |