25.01.2014, 16:13 | #11 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 4 min 15 s
|
Jak nikt nie czyta to wrzucę kolejny odcinek.
odc. 4 Jak wspomniałem wcześniej, pożegnaliśmy ekipę Szparagową. Teraz na trasie pozostają dwa objuczone osiołki, Na moją kochaną nawigację Lark wgrałem PC Navigator Free z mapami Maroka. Wbiłem przygotowaną ścieżkę „bokami, możliwie po twardym”. Chwila gonitwy główną i już suniemy bokami. Wjeżdżamy w góry Rif. Dróżka zaczyna kręcić i wić się po wzniesieniach. Zero innych pojazdów. Robi się naprawdę fajnie. Gdzieś tu powinna być dróżka w lewo. Tak przynajmniej twierdzi nawigacja. Jeszcze 300 metrów, 100, podjeżdżam. Co jest? Szlaban na całą szerokość i zbita z desek dziupla, a'la wiejska toaleta. Dobra, co dalej? Zanim cokolwiek wykombinowałem z dziupli wychodzi człowiek. Chcieli byście TAM i pokazuje na migi góry niczym fale Dunaju. Tak teraz jestem pewien, że Tam właśnie chce. Na pewno chcecie? TAAAK. Ciekawe ile On zechce za podniesienie szlabanu? Gość wykrzywia twarz w uśmiechu i podnosi szlaban. Witamy! Dzięki! Jedynka i ogień. Droga za szlabanem zmienia się w równiutki szuter, choć dość grząski, jakby nie ubity. Zaczynamy ostro piąć się w górę. Zakręt w zakręt pniemy się w kierunku szczytów. Uciekamy z głównej Jesteśmy na drodze serwisowej największej farmy wiatrowej w Afryce. 165 turbin wiatrowych rozciągniętych na szczytach łańcucha górskiego. Dobre miejsce na wiatraki. Wieje tak mocno, że mimo znacznego obciążenia trampka walczę o utrzymanie trajektorii toru jazdy. I jeszcze ten grząski szuter, nie ułatwia jazdy na agrafkach. Jest jednak pięknie, banan nie schodzi Łukaszowi z twarzy. Co rusz stajemy na fotki ale nie na długo bo chłodny wiatr nie pozwala nawet odpalić fajki. Widoki z góry na otaczające łańcuchy górskie i zielonkawe doliny jest bezcenny. Dwadzieścia kilka, może trzydzieści kilometrów trwa ta fantastyczna ścieżka która zwie się „Desserte Parc Eolien”. Mijane wioski pełne handlujących. Zbliża się święto. Bardzo częsty sposób podróżowania. W czasie jazdy jest eco klima. U nas by to chyba nie przeszło. Przerwa na dupny odpoczynek I oczywiście fajeczkę I wio dalej, ale fajnie
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
25.01.2014, 16:59 | #12 |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
...nie kokietuj, tylko za robotę się bieri Maładiec!
Nudne jak flaki z olejem, no ale co robić, gdy zimno?! -Czytam i oglądam więc twe wypociny! Pozdro Orzep
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
26.01.2014, 01:36 | #13 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 4 min 15 s
|
Odc. 5
Dalej troszkę boczkami, troszkę główniejszymi ścieżkami ciągniemy w stronę Chefchaouen (Szefszawan). Przy jeziorze Barrage Ennakhala robimy przerwę. Moja pani pragnie kawę, a ja Berber Whysky. Beber Whysky będzie oczywiste dla Berbera a naszym gospodarzem był Arab. Marocco Whysky poprawił mnie. OK.?. Ok. Berber – Marocco whysky to gorąca herbata ze świeżej mięty z dodatkiem jakichś przypraw. Ala dostała swoją kawę, która w konsystencji przypominała smar do łożysk tocznych, kolorem masę asfaltową. Pojemność niewielkiej filiżanki uzupełniła cukrem i dała radę. Dzień uciekał, więc ruszyliśmy w dalszą drogę. Berber Whysky zwykłe życie a w tle meczet Do Szefszawan dotarliśmy krótko przed zmierzchem. Drugiej ekipy jeszcze nie było więc rozpoczęliśmy poszukiwania noclegu dla całej ekipy. Najpierw runda po mieście potem wycieczki z hotelu do hotelu i przyspieszony kurs negocjacji cenowych. Chcieliśmy jeszcze zobaczyć „Błękitne miasto” ale kwestia noclegu była priorytetem. Tu szybko nic się nie da. Czas ma nieco inne znaczenie a pytanie o cenę na wejściu jest zwykle źle widziane. Na początek powitanie, krótka wymiana uprzejmości (najczęściej na migi). Następnie trzeba zobaczyć pokoje. Nie pokój, pokoje. Później cena, ta wysoka. Potem nasza cena a on udaje obrażonego. Podaje swoją cenę bardziej realna. No nie, za drogo, nie stać nas. Wychodzimy się naradzić. Czasem wracamy po dłuższej chwili wracamy i próbujemy dalej. Czasem On wychodzi za nami i już mamy dobrą cenę. Czasem jedziemy dalej. Językowo najlepiej radzi sobie po francusku Lucyna i to Ona jest głównym języczkiem tej wycieczki. Mamy hotel z żarełkiem i ochroniarzem za dwa euro, pilnującego naszych sprzętów stojących na ulicy. Chwilę później dociera reszta ekipy. Jemy obiadokolację i mamy koło północy. Nie chcemy jednak odpuścić sobie medyny błękitnego miasta. Ruszamy na nocne zwiedzanie. Jest po północy ale medyna i tak robi wrażenie. Wąsko kręto i non stop góra-dól. Wszystkie zabudowania do wysokości pierwszego piętra lazurowo błękitne tworzą bajkowy krajobraz. Niektóre stragany jeszcze otwarte, pomimo pierwszej w nocy.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
26.01.2014, 13:06 | #14 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 4 min 15 s
|
Odc. 6
Rankiem szybkie pakowanie, śniadanko i pozostawiając grupę hard off ruszamy w dwa trampiszony na trasę. Kierunek Taza. Jeszcze śniadanko Zabytek klasy zero. Stał nieopodal naszego legowiska Rif. Ten fragment Maroka odbierałem głównie zmysłem powonienia. Charakterystyczny zapach był wszechobecny przez pierwsze trzy dni naszej tułaczki. Im dalej od osiedli ludzkich tym zapach intensywniejszy. Pachniało toto: Niski był przeszczęsliwy Niemal każdy napotykany tubylec witał nas z daleka charakterystycznym gestem dwóch palców ułożonych w ksztaucie litery V. Podobnie robił Mazowiecki dawno temu. Różnica polegała na tym, że ich V wyniesine początkowo w nasza stronę, kierowane było następnie w stronę ust. Od gestów odmawiających zesztywniał mi już kark, gdy wyjeżdżając z jakiejś wioski zobaczyłem samochód na poboczu i młodego człowieka, który usiłował nas zatrzymać charakterystycznym gestem V. Standardowo głowa na nie i przejeżdżamy nie zatrzymując się. Zerkam w lusterko i widzę jak gość pakuje się do auta i z piskiem opon rusza za nami. Droga przechodzi z zakrętu w zakręt a on siedzi nam na ogonie usiłując wyprzedzić za wszelką cenę. Na kawałku prostej puszczamy go, z czego oczywiście korzysta wkręcając samochód na wysokie obroty i prując do przodu. Odchodzi od nas jakieś dwieście matrów, osto hamuje na poboczu, wyskakuje z auta i znów chce nas za wszelką cenę zatrzymać wiadomymi znakami. Przejeżdżamy, a on znów w auto i za nami. Znów nas wyprzedza i tak się bawimy. Trochę zaczynam mieć dość sytuacji która do najbezpieczniejszych nie należy. Sytuacja powtarza się jeszcze kilkakrotnie, aż w końcu gość odpuszcza. Bujał się tak z nami jakieś dziesięć kilometrów. Ciekawe czy zarabia chociaż na paliwo J Lecimy. Cieszymy oczy widokami gór i kręcimy krętymi drogami. Z za pleców pada hasło –„Siku!”. Dookoła góry, żywego ducha, same skały, jeszcze kilka zakrętasów i stajemy. Dziewczyny poszły za skałki, my pilnujemy sprzętów i chronimy „tajemnice” naszych kobiet. Po jakiejś chwili przejeżdżający bus zatrzymuje się koło nas. Podchodzimy. - Hcecie kif ? - Nie, nie, dziękujemy. - Macie papierosa? - Tak. Wyciągam fajki, gość bierze jedną, wykrusza część tytoniu a wolne miejsce wypełnia swoją substancją. Jednoczenie kiwa do mnie z rogalem na twarzy. - Nie kurna, nie chcę, dzięki. - Jak to? Germańce biorą, Hiszpany biorą, Anglicy biorą, a Polaki nie chcą? Dziwne. Nie to nie. Wszystkiego dobrego. Do widzenia. Wkłada gnieciuha za ucho i z uśmiechem odjeżdża. Nasze kobity wracają. Fajka i ruszamy dalej. Każda mijana wiocha to suk i wielki targ baranów. Wspomniałem wcześniej, ze trafiliśmy na wielkie święto. Święto Barana z arbska Aid El Kabir. Aid El Kabir to największe święto w kalendarzu muzułmańskim. Odbywa się 70 dni po zakończeniu Ramadanu i ma upamiętnić ofiarę jaką Abracham złożył Bogu. Początkowo miał to być syn. Jest też celebracją wielkiej pielgrzymki do Mekki. Święto trwa trzy dni, w czasie których po uroczystej ofierze, każda rodzina cieszy się daniami z baraniny. Trzy świąteczne dni spędzane są w bardzo rodzinny sposób, rodzice odświętnie ubierają swoje pociechy, a kobiety z tej okazji malują swoje dłonie w piękne wzory. Odświętnie ubrana młoda berberyjka Tatuarze z henny zdobią ręce I stopy. To na nogach to nie skarpetki Przejeżdżając przez jedną taką miejscowość, z wielkim targiem baranów, tłumem ludzi, samochodów i ogólnym zgiełkiem, widzę to, o co w tej chwili mi biegało. Skręcam w lewo i staję pod kafejką pełną Marokańczyków przybyłych na targ. Parkujemy moto i większość oczu kieruje się na nas. Łukasz początkowo w lekkim szoku ale szybko oswaja się z sytuacją. W momencie znajduje się stolik i tu właśnie pijemy chyba najlepszą kawę na wyjeździe. Oczywiście nie obyło się bez propozycji skręta ale już bez nachalności. Góry Cieszą nasze oczy. Drogi ubywa. Objeżdżamy malownicze jezioro El Wahda. Ten sztuczny zbiornik jest zamknięty tamą o wysokości 88 metrów. To druga najważniejsza tama w Afryce. Zbiornik służy do nawodnienia 110 000 ha. Ziemi uprawnej. Oczywiście jest też elektrownia wodna wytwarzająca 240MW. Dla nas istotne było jednak coś innego. Piękne jezioro, otoczone wzniosłymi górami i okolone fantastyczną drogą dla motocykli.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
26.01.2014, 13:48 | #15 |
Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: Ciechanów
Posty: 170
Motocykl: RD04
Przebieg: 41 000
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 16 godz 54 min 4 s
|
Fajne,fajne pisać dalej.
__________________
RD04 & EXC 520 & WSK m06 |
26.01.2014, 16:18 | #16 |
Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: podwrocławskie zadupie
Posty: 835
Motocykl: '12 LC4 690 Enduro R
Online: 1 miesiąc 3 dni 21 godz 32 min 45 s
|
To takie jasno zielone przy samej drodze na ostatniej fotce, to agawy?
|
26.01.2014, 18:18 | #17 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 4 min 15 s
|
Tak mister, agawy. Moja lady potwierdziła, tych chwastów tam pełno
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
26.01.2014, 18:22 | #18 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: depresja Gdańska
Posty: 505
Motocykl: XL600V
Online: 3 miesiące 1 tydzień 22 min 25 s
|
Cynciu, dodaj coś o temperaturze bo zimno. Plisss
__________________
jak nie teraz to kiedy? |
26.01.2014, 19:47 | #19 |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
Cynciu, czy "placeVdoUst", chodzi o gest palenia?
Wiesz, że jak GSiarz nie ma napisane w "instrukcjiObsługi", to nie pojmie! Pozdro Orzep
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
26.01.2014, 20:36 | #20 |
Oczywiście, że o palenie i oczywiście, że oni odmawiali
__________________
Z początku porwał mię śmiech pusty, a potem litość i trwoga. |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] | jagna | Trochę dalej | 117 | 22.09.2013 22:33 |
Maroko 2013 | kowal73 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 27.11.2012 22:17 |