Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06.01.2010, 06:04   #11
romanek72
 
romanek72's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: manville nj-obecnie Afryka
Posty: 103
Motocykl: uzbieralo sie tego zlomu chyba jest 8 obrzynukw
romanek72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 18 godz 4 min 35 s
Domyślnie

WITAM,
gratuluje super wyprawy.
Jak moge, jedno pytanko.

w Styczniu z Urugwaju jedziecie do Patagoni czy na pulnoc do Boliwi.
Romanek
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg south america 09 1770.jpg (362.1 KB, 6 wyświetleń)
romanek72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.01.2010, 19:08   #12
Big_Brother


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Poznań (Tarnowo Podgórne)
Posty: 77
Motocykl: RD07a
Big_Brother jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 godz 8 min 19 s
Domyślnie

czołem!

narazi walczymy o odbiór sprzętów z cła oraz NIESTETY czekamy ja kombinuje jak odzyskać skradziony/zagubiony? przez linie lotnicze bagaż.

jak ruszymy - pójdą relacje bardziej na gorąco... na razie kilka fragmentówz bloga na
www.motoamerica2010.pl
(tam też zdjęcia, galeria i ślad ze spota gps)

NIEŹLE SIĘ ZACZĘŁO… JESTEŚMY BEZ BAGAŻY
Wchodzimy na pokład samolotu, a tam… REWELACJA! Ok. 70% wolnych miejsc! Każdy z nas wyspał się na 4 fotelach
Ale nic za darmo… Dostaliśmy BONUSA.
Bonusa w postaci “zaginiętego” bagażu
Siedzimy więc na lotnisku i załatwiamy ubezpieczenie – zaginęły nam WSZYSTKIE BAGAŻE!
Trochę nas to przeraża, bo został nam jedynie bagaż podręczny, w którym znaleźliśmy jedynie gazety na drogę, GPS-y, paszporty i kasę na drogę. Dobre chociaż to…
Rozdygotane nerwy pomaga nam uspokoić “cerveza fria” \

Udało nam się nie przepić całego odszkodowania jakie uzyskaliśmy za brak bagaży! Na razie dostaliśmy po 150 $ za opóźnienie a jeżeli się nie znajdą w ciągu 5 dni zaczniemy normalną likwidację szkody. Późno w nocy polskiego czasu (około 2) udało nam się dużym wodolotem dotrzeć do Montevideo. Tutaj czekał na nas nasz kolega Tomek.
Miasto dość dziwne, wygląda jak opuszczone a na ulicach dużo policji i dość niespotykane samochody.
Dzisiaj walczymy o swoje motory. Ciekawe co z nich zostało?

MONTEVIDEO
Po “wczorajszej” podróży (chyba nikt z nas nie liczył godzin spędzonych w samolotach, busach, promach itd) jesteśmy wreszcie w Montevideo.

Sytuacja dość niekomfortowa. Brak bagaży, nie wiadomo co z motorami, wyczerpani fizycznie ruszamy do naszej agencji celnej- gdzie po całym dniu spędzonym w kolejce do Immigration Office dowiedzieliśmy się, że motocykle będą do naszej dyspozycji za 7 dni…. ale ROBOCZYCH.
Zasugerowaliśmy więc, że od jutra przychodzimy do nich do biura codziennie- i że będziemy gotować tam na podłodze obiady oraz spać (a nie tworzymy cichej oraz miłej dla oka i nosa grupy )…
Po tego typu dyskusjach Pan agent pojechał z nami do portu, pokazał nasze rumaki oraz co najważniejsze!! udało nam się uzyskać lekkie przyspieszenie wszystkich procedur.

Jutro robimy jakieś podpisy i w połowie przyszłego tygodnia powinniśmy być wolni.
Nasze ulubione linie lotnize znalazły 5 z 9 walizek – więc jest nieźle :/ to już większość…

STYCZNIOWY WEEKEND NAD ATLANTYKIEM
Noc na atlantyckiej plaży… Ciepły piaseczek… Ogromne fale i woda ciepła jak w wannie…
Taaak… Zdecydowania na to zasłużyliśmy
Po ciężkich i pełnych nerwów dniach w mieście wypożyczyliśmy 12-osobowego busa i przy wtórze latino-music pojechaliśmy spędzić styczniowy weekend na plaży .
Trochę się martwiliśmy, że w busie marnuje się 6 miejsc i nawet zaczęliśmy się rozglądać za jakimiś autostopowiczkami, ale okazało się, że nawet 5 z 9 naszych toreb wypełniło pół ciężarówki…
Ta ogromna ilość bagażu, oczywiście o ile znajdzie się reszta, będzie nie lada wyzwaniem dla naszych crossów.
Niby wszystko było OK, ale po obiedzie dowiedzieliśmy się, że losy pozostałych walizek są nadal nieznane.
Ja nie mam nic!!! Kask, buty, śpiwór, kurtka, części do motocykla krążą sobie gdzieś po świecie…

WSZYSCY PIJACY SĄ DLA NAS NICZYM… NICZYM BRACIA!
Wczoraj udało nam się wreszcie zobaczyć coś godnego uwagi. Pojechliśmy niestety jeszcze busem na plaże- rezerwat …. Cabo Polonio, http://en.wikipedia.org/wiki/Cabo_Polonio ana której wylegują się foki.

Pomijając woń roznoszącą się wokół są to bardzo miłe zwierzątka tylko mają duże zęby i mordy jak nasze burki. Żeby tam dojechać trzeba zostawić samochód na parkingu i W PEŁNYM SŁOŃCU PRZY TEMPERATURZE 38 STOPNI tłuc się takim dziwnym pojazdem. Po godzinnym pobycie na plaży i drodze w jedną i drugą stronę jesteśmy tak opaleni, że prawdopodobnie wszystkim zejdzie skóra.

Następnym naszym celem była plaża Punto del Diablo….
Która jest mekką surferów. Poskakaliśmy w naprawdę dużych falach nadziałem się na jeżowca i pojechaliśmy sobie w poszukiwaniu miejsca do rozbicia kampingu.
Wczorajszy dzień był dla nas na tyle przełomowym, że uświadomiliśmy sobie, że podróżowanie w grupie 6 osobowej będzie bardzo trudne jeśli będziemy chcieli zachować tempo podróży. Sześć motorów – każdy może się popsuć, samo tankowanie trwa dłużej, sześciu facetów jeden chce napić się kawy drugi akurat zrobić fotkę itd.
Podjęliśmy więc decyzję o rozbiciu grupy na dwie. Jeszcze nie wiemy czy jechać w tym samym kierunku czy też wyjechać w przeciwnych i spotkać się po drodze i przekazać sobie informacje na temat ciekawych miejsc. Właśnie siedzimy sobie w kafejce i ustalamy szczegóły trasy…
Big_Brother jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.01.2010, 15:06   #13
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
Domyślnie

A u nas tez piekna pogoda. Przestalo padac, jest +16 i wszyscy jezdza na motorkach. W dodatku nagle potanialo paliwo - jest teraz po 2,30 zl. Szkoda ze was nie ma bo do polowy lutego mozna motorkami jezdzic po wszystkich parkach narodowych - bez ograniczen.

A tak bardziej serio to zazdroscimy Wam i wspolczujemy jednoczesnie. Powodzenia w procedurach, bedzie Wam potrzebne zdaje sie... Bo chyba ida na zmiekczenie skoro 3maja motorki tyle dni. Przeciez wszystkie docsy mieli. Oby tylko nie krzykneli wam jakiejs extra oplaty i powiedzieli ze jak nie to procedura sie przedluza i trzeba placic slono za kazdy dzien...
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.01.2010, 08:29   #14
Big_Brother


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Poznań (Tarnowo Podgórne)
Posty: 77
Motocykl: RD07a
Big_Brother jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 godz 8 min 19 s
Domyślnie

http://motoamerica2010.pl/
Dzisiejszy dzień to powrót do Montevideo. Postanowiliśmy przejchać przez La Paloma. Zastaliśmy tam poranne dogorywanie szalejącej całą noc imprezy i koncertu reagge. Ludziska śmigali jeszcze na pakach pickupów nawołując i pokrzykując. Wstąpiliśmy do knajpki i przy kawie i winie debetowaliśmy co i jak dalej z kierunkiem trasy.
Po naradzie ruszyliśmy w stronę miejsca gdzie nocowaliśmy w piątek. Udało nam się trafić do bardzo urokliwego miejsca Parku Narodowego Laguna de Roche Po przywitaniu nas przez strażnika parku na małym crossie od którego otrzymaliśmy błogosławienie i ulotki informacyjne pojechaliśmy na sam koniec cypla na odludną lagunę. Jak zwykle kąpiel, opalanko, kilka śmiesznych fotek jazda dalej.
Wstąpiliśmy do miejscowości San jose gdzie chcieliśmy coś kupić i zjeść. Doznaliśmy szoku cenowego gdzyż Maciek z Dimą za kawę i loda zapłacili 420$urugwajskich – co daje ok 70 zł. Okazało się, że znajdujemy się w jednym z droższych kurortów w Urugwaju. Teraz siedzimy na plaży i szykujemy kolację.

Z ostatniej chwili. Obecnie jesteśmy w hotelu SUR w Montevideo. Samochód oddany. Mamy też pozostałe bagaże oprócz torby Maćka. Są małe nadzieje że się odnajdzie w następne dwa dni.
Będzimy więc robić zakupy choć coś znaleźć na tego dryblasa nie będzie łatwo.
Wieczorem idziemy na wielkie steki i urugwajskie wina. Mamy szanse wyjechać na motkach za 1-2 dni.
No jakże by miało być inaczej zorganizowanej grupie tak wyśmienitych podróżników zabrakło paliwa w busie kilka km przed firmą do której zwracaliśmy auto:
Autorem wpisu jest nasz wyjazdowy kolega Pretor- Jacek Starosielec
Big_Brother jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.01.2010, 08:32   #15
Big_Brother


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Poznań (Tarnowo Podgórne)
Posty: 77
Motocykl: RD07a
Big_Brother jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 godz 8 min 19 s
Domyślnie

http://motoamerica2010.pl/ - foto i relacja live
CZARNY DZIEŃ…. A NA KONIEC JAKIŚ PLUS
Dzień zaczeliśmy w od wizyty w naszych ulubionych liniach Aerolineas Agrentinas… no i od razu duży strzał w łeb – bo okazało się, że mój bagaż ostatecznie zaginął —no i muszę kupić sobie wszystko co potrzebuje na tą wyprawę… Jednym słowem duży probem bo po pierwsze kasa, a po drugie dotępność tego wszystkiego w Urugwaju (zwłaszcza w moim rozmiarze). Jednak po długich poszukiwaniach (na zdjęciu przymiarka kasku w sklepie dla policjantów) …udało nam się znaleźć odpowiedni horrendalnie drogi kask i gogle – rzecz najbardziej potrzebną do poruszania się po drodze. Było to już bardzo potrzebne- gdyż udało nam się potwierdzić odbiór motocykli na popołudnie. I tutaj uwaga… nacieszyłem się sprzętem poniżej godziny. W chwili nieuwagi w kolejce do odprawy celnej ktoś z miłych współinteresantów raczył złapac za moją torbę zawierającą nowiuteńki kask – i wybiec gdzieś w siną dal… Jak się zorientowałem – to jedyne co nam pozostało to kupić kolejny SHIT! Ale ostatecznie dzień skończył się pozytywnym akcentem – maszyny odebrane. Jutro rano ruszamy w drogę, promem do Buenos Aires (gdzie kupimy mój cały brakujący sprzęt) i dalej w dwóch grupach. Dima i ja na północ Reszta wyprawy na południe. Zgodnie z tym co wcześniej ustaliliśmy w Polsce – daje to jedyną szansę zrealizowania całego planu w ramach wyprawy. 4 osoby jadą prosto do ziemi ognistej i wracają Chile do granicy z Peru- dalej w zależności od czasu wjeżdżają do Boliwii i wracają do Montevideo. My z Dimą jedziemy trasą: Urugwaj- Buenos-Brazylia-Paragwaj-Boliwia-Peru-Chile… najbardziej jak się uda na południe -i (mamy nadzieję, że też dotrzemy do Ziemi Ognistej) tak by dać radę w 5 tygodni wrócić do Monevideo!
Big_Brother jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.01.2010, 10:26   #16
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
Domyślnie

No i tak nie jest zle. Macie w koncu motorki. Teraz szerokiej drogi i oby kask Ci sluzyl tylko jako zabezpieczenie przed wiatrem.

Wiem co czujesz, bo kiedys wyladowalem w Biszkeku i nie bylo mojego plecaka z ciuchami motocyklowymi.
Powodzenia!
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.01.2010, 14:16   #17
Big_Brother


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Poznań (Tarnowo Podgórne)
Posty: 77
Motocykl: RD07a
Big_Brother jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 godz 8 min 19 s
Domyślnie

ta... żeby opisać co czuję posłużę się kawałkiem dowcipu, kiedy to mama pyta Jasia o to co tata powiedział jak zobaczył świadectwo...

a Jaś mówi: - a ominąć brzydkie słowa?
- No jasne
- no to w zasadzie NIC NIE POWIEDZIAŁ
Big_Brother jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.01.2010, 05:55   #18
Big_Brother


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Poznań (Tarnowo Podgórne)
Posty: 77
Motocykl: RD07a
Big_Brother jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 godz 8 min 19 s
Domyślnie

0 KM – MONTEVIDEO *** WYRUSZYLIŚMY!!
WRESZCIE! UDAŁO NAM SIĘ W KOŃCU WYRUSZYĆ!

Na pierwszych dwustu kilometrach trasy utwierdziliśmy się w przekonaniu, że małe grupy są rozsądnym rozwiązaniem.

Najpierw Włodkowi spadła klema i zanim dostał się do akumulatora szukaliśmy się po drodze i pół godziny leżeliśmy.
W trasie Rogalowi skończyło się paliwo – i na szczęście Africa Twin z 42 litrowym bakiem mogła połużyć mu za stację paliwową.
Około godz 16 stan licznika: 220km – dotarliśmy na prom do Buenos Aires.
I znowu ZONK…
Kolejne ponad sto USD za przeprawę popsuło nam humory.
Próbowaliśmy się zorientować, gdzie i jak załatwić pozostałe formalności celne związane z faktem zaimportowania motocykli do Urugwaju.
WSZYSCY jednak nam mówili, że to nie problem. Że wystarczy 1 godz przed check-in’em…
Uznaliśmy zatem, że to OK i pojechaliśmy na obiad (prom miał płynać od 20 wieczorem).

Siedzimy sobie spokojnie, na luziku w knajpie i nagle, PRYWATNYM samochodem, przyjeżdża jakiś facet i mówi, że jest celnikiem. I że skończyli już co prawda pracę, ale ponieważ
dzwonili do nich z Montevideo, że przyjedziemy – to cały czas na nas czekają.
Gość pojechał szukać nas po całym mieście! I znalazł!!! SZOK!
Gdyby nie on, to by nam się wszystko znowu przesunęli o 24 godziny. No i strata kasy za prom.
Wróciliśmy więc czem prędzej do portu, dzie dokończyliśmy odprawę i załadowaliśmy się na prom.
O północy odbiliśmy i popłynęliśmy do boskiego Buenos…

220 KM – ARGENTYNA *** BOSKIE BUENOS!
14.01 – OD PÓŁNOCY DO RANA…
Siedzimy w porcie w Buenos, gdzie w ramach ciągu dalszego mojego pecha, okazało się, że właśnie padł system komputerowy Urzędu Celnego i musimy poczekać…
No i cóż, czekamy…
Nareszcie! Nad ranem, wolni i z permitem na poruszanie się motocyklem po Argentynie, wyjeżdżamy na ulice tego 18-milionowego miasta giganta.
Krótkie pożegnanie z resztą naszej paczki (ich dalsze losy możecie śledzić na blogach podlinkowanych na stronie głównej) i zostajemy z Dimą sami.
Znaleźliśmy hotel z podziemnym garażem, który czasy świetności miał zaraz po II wojnie swiatowej… i „Buenos Aires sinior Siara~!”

14.01 – PIERWSZA POŁOWA DNIA
Szukamy w tym mrowisku sklepów ze sprzętem turystycznym i motocyklowym… To naprawdę ogromne mrowisko…
Dodatkowo temperatura jak w hucie, zmusza do przemykania pod ścianami w poszukiwaniu skrawków cienia.
Plan na wieczór – wreszcie wyruszyć na Północ

1270 KM *** NOC WŚRÓD DZIKICH… STWORÓW
I SZLIFOWANIE ASFALTU
Spędziliśmy noc pod namiotem, przy ognisku. Wokół las pełen odgłosów i wrzasków dzikich stworzeń.
W pewnym momencie mówię do Macieja: “Patrz, jakie pająki tu się wałęsają”. Świecimy latarką, a tu godnych rozmiarów, czarna, włochata tarantula…
Od rana gorąco nie do opisania. Wszystko wokół w czerwonym pyle.
Ale trzeba też wspomnieć o przebłysku szczęścia w morzu dotychczasowego pecha. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Buenos Aires Maciej przy wyjeździe z rodna, uciekając przed rozpędzoną taksówką, zahacza kufrem o mnie! Ja poleciałem do przodu, a on zaczął szorować kufrem po asfalcie. Nie do wiary – nie zaliczył gleby! Afryka w pędzie się podniosła i pojechała dalej! Uff!!!
Dziś mamy reszcie off road i planujemy wieczorem zawitać do Brazylii. Po drodze chcemy zobaczyć wodospady Iguazu.
Big_Brother jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.01.2010, 10:14   #19
yasiu71
Z AT od 2006
 
yasiu71's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: JASŁO
Posty: 181
Motocykl: rd 04,m-72
Galeria: Zdjęcia
yasiu71 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 2 dni 16 godz 18 min 28 s
Post

Czytam i czytam. Patrze na termometr, jest -4st.c. Pająków nie widziałem chyba ze 3 miesiące. Chyba wam zazdroszcze[tej tarantuli oczywiście]. POWODZENIA.
yasiu71 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.01.2010, 10:57   #20
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
Domyślnie

troche sie u nich dzieje. Przeklejam za motoamerica wiesci z niedzieli...


W drodze do Peniusula Valdes

Pogoda nas zabija. W drodze nad morze termometr wskazuje 39 stopni! Dakar zaczyna się przegrzewać. W tym upale jego max prędkość to 100 km/h. Wcześniej po drodze zabieramy na ogon małego crusera na brazylijśkich numerach. Próbował trzymać tempo 120 km ale w pewnym momencie zobaczyłem w lusterku obłoki dymu. Rogal się przy nim zatrzymał. Poszła chłodnica oleju. Przystanki robiliśmy co 50 km aby się ochłodzić gdzieś w cieniu lub na stacji benzynowej. Dobiliśmy do jakiegoś campingu w górach. Vlad złapał gumę w tylnym kole. Z rana trwają prace remontowe. Ruszamy dalej aby nadgonić. Nocujemy ponownie na dziko przy wielkim klifie. Strasznie wiało więc sen słaby a w dodatku w namiocie kurz. Pobudka o 6, kawka i kanapka i w drogę. Po 10 km zaczyna się super szutrówka. Rozdzielamy się i mkniemy kilkadziesią km wzdłóż klifu. Motocykle rzuca od czasu do czasu. Jest zjazd na plażę. Ogień i już jadę przy wodzie. Powrót na drogę niemożliwy. Gs kopie się po osie. Chłopaki wypychają. Lecimy dalej. Wyprzedza mnie Tomek. Leci jakieś 110 km/h po szutrze na łysych gumach. Źle się to kończy. Przed wioską ląduje w rowie. Motocykl mocno rozbity. Kawałki części rozleciały się na jakieś 50 m. Zebra nie ma reflektora, owiewki połamane, kufry powykrzywiane i popękane, kierownica skrzywiona...itd.

Tomek obolały ale cały. Dzisiaj klejenie sprzęta.

Zmęczeni całodziennymi zdarzeniami lądujemy w miasteczku Viedna.
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Ameryka Południowa juri bmw adv Przygotowania do wyjazdów 15 27.02.2013 18:45
[Fotorelacja] MOTOWYPRAWA - EUROPA POŁUDNIOWA 2010 TDM900 Trochę dalej 12 22.04.2011 23:24
motoamerica.pl (Ameryka pd. 2010) Big_Brother Przygotowania do wyjazdów 10 13.11.2009 11:39
Ameryka Południowa 2010 Pretor Umawianie i propozycje wyjazdów 10 31.03.2009 18:02


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:16.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.