04.08.2020, 20:43 | #11 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Ranek wita nas pogodą pod psem. Siąpi, chłodnawo i ponuro. Ja niestety jak się obudzę to dalej już usnąć ciężko więc wyłażę z namiotu zaintrygowany zwiększonym ruchem samochodów wokół. Marta postanawia jeszcze pospać.Z aut wysypują się tubylcy i lecą w las z koszykami. Zgadnąć za czym wcale nietrudno więc i ja idę zobaczyć co tam ściółka oferuje w tych rejonach.Las różni się od tych które mam wkoło komina. W zasadzie cały pokryty jest mchem, zielony i piękny. Widzę z daleko samotnego lokalesa z wiaderkiem i zmierzam ku niemu obczaić co tam ma nazbierane. Już z dala dostrzegam żółte grzybki więc kurki.U nas kurek niewiele a jak są to rosną na piaskach wśród drzew iglastych. Tutaj jest inaczej..Kurki kryją się w zielonych.mchach i jest ich dość sporo. Zbieram trochę na śniadanie i wracam na bazę. Przy okazji dostrzegam na moście że zacznie się trudniejszy , zwałkowy odcinek rzeki..Wracając spotykam jednego. z wczoraj przybyłych kajakarzy. Wygląda na mocno skacowanego i tak chyba jest. Leżakuje z książką pod tą wiatą która nie puszcza wody. Pod drugą suszą się ciuchy.Marta już wstała i zabieramy.się za śniadanie.
Pogoda też się znacznie poprawiła. Wyszło słonko więc wykorzystuję je żeby wysuszyć kajak. Po śniadaniu, dosuszamy.resztę betów, pakujemy kajak i znów na wodę.. Od razu po starcie mamy most a za za nim dość upierdliwa przenoska. Od razu widać że będzie ciężko. Rzeka zawalona drzewami, część leży tuż pod wodą tak że nawet nie marszczy powierzchni i można stanąć bocurem.i złapać wody co też kilka razy nam się udaje. W zasadzie to mnie bo wodę łapałem tylko ja na tyle. Prenoski jedna za drugą pojawiają się co jakiś czas.Z reguły błotniste ale dzięki temu lżej targać kajak niż po trawie. Na przemian pojawiają się bardzo ładne piaszczyste skarpy to znów fragmenty zwałkowe i otwarte przestrzenie. Skarpy zwiedzamy bo widok na zakola z nich jest fantastyczny. Podwodne glony pięknie wyglądają w świetle słońca. Dodać trzeba że ten odcinek od biwaku Mnich do kolejnej stanicy o nazwie Kawka jest bardzo urozmaicony, dziki i w większości leci po takich zadupiach że nie mamy żadnego kontaktu z cywilizacją. Zasięgu tela też czasem brakuje. Cała przeprawa do Kawki zajmuje nam kilka godzin. Kolejny odcinek to na dystansie bodaj 7 km mamy 3 elektrownie wodne z przenoskami. Nasz gospodarz powiedział że spokojnie możemy ten odcinek ominąć bo o ile 2 pierwsze elektrownie są spoko do przeniesienia po kilkadziesiąt metrów to ostatnia elektrownia w Kępicach to już pół kilometra przenoski do tego wcale nie brzegiem tylko po betonie jakimś osiedlem. Nie wiem nie weryfikowałem.bo ustaliliśmy że jak wylądujemy w Kawce i pojawi się transport to korzystamy. Jak transportu nie będzie to atakujemy. Koleś z przyczepą pojawił się w ciągu 5 minut od przybycia do Kawki więc ten sektor ominęliśmy w taki sposób że kierowca zawiózł nas nad Jezioro Obłęskiedo ośrodka Sobótka, tutaj.https://www.google.com/maps/place/Wa...9!4d16.9183713. To nienajgorszy.pomysł załadowanym kajakiem , gdyż z jeziora wypływa strumyk którym możemy transferować się z powrotem na rzekę. Ta opcja nam odpowiadała.. Sam ośrodek jest w remoncie ale może coś z tego będzie. Jest pole namiotowe, domki, stołówka, kąpielisko a nawet sauna więc potencjał jest. Niestety jest coś jeszcze. . Od razu mi się przypomniały ruskie zarośla. Ale po głębszej analizie okazało się że to coś nie gryzie. Owady wyglądające jak komary okazały się niegroźne. Nie wiem czy tresowane czy co ale w każdym razie bezzębne. Kajak na osuszacz i odpalamy ogień. Dzionek kończymy po podlasku albo dokładniej łomżyńsku . .. |
06.08.2020, 07:56 | #12 |
Moderator
|
Emek, takie pytanie może z dupy, ale o wodzie to tyle wiem, że jest - żeby pływać tak kajakiem po rzekach to trzeba mieć jakieś uprawnienia?
Świetna forma wypoczynku Na koniec prawdopodobnie będę miał jeszcze kilka pytań, jeśli nie wyklarują się w trakcie opowieści
__________________
Wreszcie mam swój kawałek szczęścia w całym tym gównie dookoła |
06.08.2020, 08:32 | #13 |
Dołączam się do pytania Novego.
Dodatkowo jakbyś mógł w skrócie określić ABC jeżeli chodzi o przygotowanie się do pierwszego małego spływu - od czego zaczynać, na co uważać itd.
__________________
www.kolejnydzienmija.pl 2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym 2015: Veni Vidi Wypici 2016: Muflon na latającym gobelinie 2017: Garbaty Jednorożec 2018: Czarny Jaszczomp 2019: Rodzina 50ccm plus 2020: Żółwik Tuptuś 2021: Chiński Syndrom 2022: Nie lubię zapierdalać 2023: Statek bezpieczny jest w porcie, ale nie od tego są statki 2024: Uwaga bo ja fruwam |
|
06.08.2020, 09:10 | #14 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Na kajak nie trzeba mieć żadnych uprawnień. Nie wymaga to też jakiegoś wyjątkowego przygotowania. Wystarczy pojechać, pożyczyć kajak i płynąć. Zawsze mi mówiono że na wodzie najważniejszy jest spokój. I to prawda. Nerwowe działania spowodowane niespotykaną sytuacją (przeszkoda wzięta bokiem przy szybkim nurcie etc.) powodują, że zamiast ogarnąć temat może dojść do sytuacji niebezpiecznych.
Jak pływam to kilkukrotnie widziałem jak ludzie w panice robili dziwne rzeczy w kajaku co skutkowało rolką, wywrotką czy nabraniem wody co z kolei może mieć różne konsekwencje. Ja na ten przykład zawsze pływam w kamizelce, tylko trzeba mieć wygodną. Ja mam kajtową, krótką i jest szalenie wygodna. Na początek nie polecałbym rzeki zwałkowej o szybkim nurcie. Coś jak Nida, Pilica, Warta, Tanew, Wieprz. Rzek mamy sporo. Większość rzek u nas jest w miarę czysta od przeszkód. Od tego bym zaczął. To nie jest fizyka kwantowa. Wsiadasz i płyniesz. Na zwałkowe przyda się już sprawne ogarnianie sterowania kajakiem. Jak się wypożycza kajak w PL to dostajesz instrukcje (teoretycznie) kamizelkę i gąbkę. Ja zawsze zabieram linę, taka z 30 metrów. Już raz ściągałem z wody przerażoną laskę co wysiadła z kajaka i siedziała na drzewie bo bała się wsiąść ponownie. Zwijałem też znajomych bo spanikowali stanęli bokiem i otwarty kajak nabrał full wody, stracił sterowność i nie byli w stanie wrócić do brzegu. Dobrze że było płytko. Warto poznać mapę szlaku z kilometrażem, GPS tu coś pomoże ale opis szlaku z kilometrówką i punktami charakterystycznymi to jest to. Dla mnie to kluczowe. Gdzie, co i jak. Przykładowo na rzece Wel nie mieliśmy mapy szlaku, dzień się kończył a tam nie ma gdzie wyjść z wody i rozłożyć namiot na powiedzmy 10 km. Dzieci płaczą , ciemno , tylko ja miałem czołówkę i musieliśmy dokulać do miejsca biwakowania kawał drogi po ciemku w środku nocy. To błąd. Gdyby prąd był szybki a rzeka zwałkowa to byłoby ciepło. Na pierwszy strzał też bym nie polecał długich odcinków. 10-15 km na początek styknie, szczególnie jak zabieramy dzieciaki. Dziecko lat 10 spokojnie zrobi taki dystans z partnerem. Ja średnio robię 20-25 a max 30 na dzień. Jak przekręcę to kolejny dzień staram sie zrobić luźniejszy. Sprzęt to temat rzeka jak z motocyklami. Nie ma jednego do wszystkiego. Generalnie to ja preferuję kajaki z zamkniętym kokpitem i komorami a nie otwarte co jak łapią wodę to od razu tyle że trzeba walić do brzegu i to wylać. Duża grupa znajomych pływa kanadyjkami. Są większe , wygodniejsze, pakowniejsze a na pusto ważą tyle co kajakowa dwójka. Ja nie lubię łodzi ale to dobra opcja bo można zabrać 4 osoby na lajcie (rodzice z 2 dzieci). Wypożyczając kajak wielkich opcji nie mamy więc ja bym tylko zwrócił uwagę na wiosła. Lepiej brać lżejsze niż cięższe a ja wolę krótsze niż dłuższe a do tego z mniejszym piórem bo czasem się zdarzają długie kije z wielkim piórem. Ciężko się tym operuje, zagarnia to w ciul wody i szybciej się męczymy. Obligo Crocsy lub inne buty do wody ale z podeszwą co się trzymają na stopie (nie japonki), kapelusz na łeb bo nam spali karczycho, długi rękaw i spodenki raczej w kolano niż krótkie. Jak ma padać to wiadomo. |
06.08.2020, 09:13 | #15 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,652
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 14 godz 20 min 42 s
|
Jako, ze na kajakach (co prawda wyczynowych) sie wychowalem podpowiem: zanim zdecydujesz sie na samodzielny splyw kajakiem po jakiejs mniej znanej rzeczce, warto skorzystac ze splywu zorganizowanego na rzece z jakakolwiek infrastruktura lub po prostu pozyczyc kajak na jakiejs znanej, urokliwej trasie. Tu jako przyklad moze byc Czarna Hańcza lub Krutyń. Jeden dzien na kajaku nie jednego juz zniechecil wiec warto wdrazac sie malymi kroczkami...
Przyklad takiego splywu wystepuje podczas Integracji Podlaskiej w Płaskiej u Tolka. Zachecam. EDIT: jak pisalem 2 zdania to Emek napisal 25 |
06.08.2020, 09:23 | #16 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
To ja dorzucę, aby kupić sobie worek (np. Crosso) hermetyczny plus etui hermetyczne na telefon. Jedno i drugie grosze, przydaje się na inne atrakcje (np. na telefon, gdy idziemy na dłuższy spacer w góry). Worek wpiąć w kajak/canoe. Sporo zamoczeń, zalań potrafi zepsuć humor i ludzie się zrażają.
Na pływanie z dziećmi proponuję canoe - często to trzy ławki, można się odwracać przód/tył do kierunku jazdy, zamieniać miejscami. Mniej nudy dla dzieci. No i w ciul rzeczy można zabrać. |
06.08.2020, 09:38 | #17 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Rano słońce wygania nas z namiotu. Jest upalnie. Śniadanko i pakowanie kajaka. Procedura znana. Początkowo lecieliśmy w koszulkach i spodenkach ale okazało się że jak dmucha i trzeba wejść do wody (a trzeba) to szybko robi się zimno. Woda w Wieprzy należy raczej do chłodnych. Temperatura wody nie ma nic wspólnego z rzekami nizinnymi więc lecimy w kurtkach, które wyrwałem od kumpla parę lat temu. Okazuje się że mimo że to taka guma (poliuretan) to nie jest w tym gorąco nawet jak się wiosłuje.
Jakiś czas temu odkupiłem worek SW Motech na forumie i powiem że dzięki dodatkowym klamerkom, które zamocowałem do uchwytów pokrywy luku sprawdza się zajebiście. Cztery kliki i spanie wymontowane lub zamontowane. Doskonałe jak podczas przepychania trzeba się szybko pozbyć tego co leży na kokpicie a potem znów szybko to zamocować. No to w drogę. Strumyk wypływający z jeziora chyba nie ma nazwy. W przewodniku piszą że ma ok 1,2 km i na moje oko tyle może mieć. Jest płytki, ciasny i wąski. Co do samych przewodników to wyczytałem że tym strumykiem można popłynąć z Wieprzy pod prąd do jeziora. Może to być wykonalne pustą jedynką. Dwójką z bagażem to może być udręka bo trochę można podpłynąć a resztę iść z tym, że to upierdliwe bo na strumyku zdarzają się głęboczki i to zaskakujące. W każdym razie pod prąd nie polecam. Po wpadnięciu do Wieprzy od razu mamy trochę większych lub mniejszych zwałek ale jakoś sobie z nimi radzimy. Po 2 kilosach mijamy most drogowy w Osieczkach a za kolejny kilometr jest łąka na lewej stronie rzeki. Stamtąd można z buta skoczyć do jeziorka oddalonego o jakieś 500-600 metrów (pożarówka nr 12). My odpuszczamy bowiem mamy dziś w planach dopłynąć do Sławna do stanicy kajakowej i tam gdzieś biwakować. Ewentualnie ciut wcześniej na dziko. Tutaj wspomnę tylko o tym, że kilometraż w przewodnikach jest wzięty z sufitu. Mierzyłem na Locusie długości poszczególnych śladów od punktów charakterystycznych i są o wiele dłuższe niż te podane w przewodniku. Należy mieć to na uwadze biorąc pod uwagę własne siły i możliwości. Gonimy więc dalej z planem zatrzymania się w okolicy Korzybia gdzie chcę zrobić zakupy a tam namierzyłem sklep. Dalej ich nie ma aż do Sławna. Po drodze mijamy jakieś mosty, dalej zdarzają się zwałki ale w okolicy Korzybia jest już spokojnie i nie ma przeszkód. Bardzo trudno znaleźć tam dogodne miejsce do wylądowania i koniec końców staję pod skarpą gdzie po drzewach wyłazimy na brzeg. O tyle szczęśliwie że tuż obok leci leśna ścieżka i nie trzeba się przeciskać przez krzaczory. Biorę plecak i dymam do sklepu. Jestem w połowie drogi , już widzę dworzec kolejowy jak się pokapowałem że nie wziąłem kasy. Odwrót. W Korzybiu nie ma nic. Nic ciekawego. Na przejściu kolejowym zaczepia mnie bezzębna kobieta prosząc o papierosa i starym zwyczajem żula jak wyciągam do niej paczkę , kolejne pytanie czy może 2. Możesz. Pokaż mi gdzie sklep. Obchodzę remontowany dworzec PKP a wszystkie oczy z różnych zakamarków zawieszają na mnie swój wzrok. Czuję się dziwnie. Nie po takich zadupiach jeździłem, nie w takie zakamarki się zapuszczałem i z niejednym żulem musiałem się zmierzyć ale tam poczułem się w taki sposób jakby coś mi zagrażało. Poczułem się bardziej niż dziwnie. I dopiero tam po wyjściu z kajaka dostrzegłem jaka tam jest bieda. Mówi się o biedzie na Podkarpaciu, Podlasiu czy u mnie w Świętokrzyskim ale nigdy nie widziałem czegoś takiego jak w tamtych okolicach. Ogromne walące się chałupy po PGRach w których mieszkają po 2 osoby, brak przemysłu, brak roboty. Walące się piękne budynki, te ceglane poniemieckie i te z muru pruskiego. Próbowałem pogadać z lokalesami ale markotni, mrukliwi, nieufni, zamknięci w sobie. Jedynie Pani w sklepie mega miła, grzeczna i uprzejma. Zeznaje że chłopy tutaj roboty nie mają (a raczej nie chcą jej podejmować) a kobiety jakoś ciągną dorabiając zbieraniem jagód i grzybów. Widać , że słabo się tutaj ludziom wiedzie. Oto dworzec. Obecnie w remoncie. Robię szybko potrzebne zakupy bo mam ochotę stąd uciekać. Wracam do kajaka. Po raz 4 przechodze koło jedynego zabudowania po drodze i po raz kolejny ujadają na mnie sierściuchy. Tym razem jednak ktoś wyszedł. Mężczyzna. Dzień dobry wołam, koleś odprowadza mnie błędnym wzrokiem przy ujadaniu psiarni. Nie odezwał się. Wracam do Marty pakujemy się do kajaka i spieprzamy stąd jak najdalej. Zjemy obiad po drodze, ma być stanica z pomostem. I jest. Parkujemy. Cumuję , chłodzę piwko w rzece a Marta próbuje uwiecznić owady, których mnóstwo wokół. Stanica jest spoko. Miejsce na ognisko, 2 wiaty, słabo z miejscem na namiot ale da się. Znajduję nawet raka w rzece ale próby złapania nieudane. Dziś w menu będzie krem pomidorowo-paprykowy i kluski z gorgonzolą i szpinakiem z sucharów. Stanica jest po prawej tuż przed pozostałościami drewnianego mostu. Można też zejść z wody po lewej stronie gdzie jest ładna łąka. Fajne miejsce z dojazdem pożarówką bo w czasie obiadu podjechali ludzie autem. Mija nas 3 kajakarzy. To pierwsi ludzie spotkani na wodzie od wyruszenia. Jeden z nich wygląda na osiemdziesiąt , drugi na 60 a trzeci gdzieś w moim wieku. Mokrzy, skąpali się pewnie na zwałkach. Lecimy dalej. Planujemy dotrzeć do przepławki dla ryb – tutaj. https://www.google.com/maps/place/54....8086925?hl=pl Do tego miejsca zwałek jest niewiele, i jest średnio ciekawie. Korci mnie biwak na dziko w lesie za przepławką i tam chcemy czegoś poszukać. Docieramy do przepławki i spotykamy tych co nas minęli. Mają dość będą tu biwakować i się suszyć. Miejscówka z doopy. Teren nierówny, zarośnięty. Sugeruję im przemieścić się na drugą stronę bo tam więcej miejsca do biwakowania i lepszy teren . My gonimy dalej. Niestety im dalej tym gorzej. Las jest ale daleko od rzeki i nie fajny iglasty, mało gęsty tylko mieszany i zakrzaczony. Może dalej będą lepsze miejsca na biwak. Ni chu. Dalej są pastwiska, pogrodzone, prywatne tereny wydeptane przez bydło z wieloma miejscami gdzie krowy się poją. Po prawej mimo kilku prób nie znaleźliśmy nic ciekawego. Przed nami obiekt hydro i przenoska więc może tam. I tutaj zaczyna się robić ciut dziwnie. Rzeka się rozwidla , w prawo zapora, zakaz pływania a w lewo kanał miejski lecący przez Sławno. Należy skierować się w ten kanał. Dobić do lewej strony mostu i wydłubać kajaki na brzeg. Miejsce lądowania. https://www.google.com/maps/place/54...6.704673?hl=pl Potem na drugą stronę mostu w kierunku zapory i tam je zwodować ponownie. Miejsce wodowania. https://www.google.com/maps/place/54....7051637?hl=pl Jest już późno, mamy sporo kilosów w ramionach a miejscówki na nocleg nie widać. Po przenosce widać wielu wędkarzy więc podpytujemy o jakieś lokalizacje na nocleg. Nie ma. Stanica w Sławnie. No to płyniemy. Mijamy most na krajówce a potem dalej jest drugi most drogowy. Szlak tutaj w ogóle nie jest oznaczony i dopiero tubylec mówi żeby na połączeniu kanału miejskiego z Wieprzą wpłynąć w ten kanał i po 50 metrach po prawej jest stanica. Dostrzegam ją w ostatniej chwili. Jest. Miejsce bez sensu, wykonanie znośne, za to jest kibel. Jest to natomiast miejsce spotkań lokalnej młodzieży. Nie ma wyjścia, spokoju raczej nie będzie. Lądujemy, wyciągamy bety i czując się lekko nieswojo rozbijamy namiot. Kolesia pod wiatami lukają na nas jak na zjawisko więc postanawiamy zagadać. Czy jest tu coś do żarcia. Może zamówimy pizzę. Młodzież daje szczegółowe instrukcje i zamawiamy paszę z dowozem do stanicy kajakowej. Stanica jest tutaj. https://www.google.com/maps/place/54...8!4d16.6875611 Na satelicie w gogle jej nie widać ale jest. Jest miejsce na ognisko ale opału brak. Po drugiej stronie ulicy jest cmentarz i zaraz po wejściu po lewej jest pusty plac ze sporą ilością opału. Można sobie przyciągnąć (nic nie trzeba łamać ani rąbać, leżą suche konary) co też uczyniłem więc mieliśmy jeszcze ognisko. Około 23 towarzystwo wiatowe się oddaliło i noc mieliśmy spokojną. |
06.08.2020, 10:25 | #18 |
Ale zbieg okoliczności. Właśnie jestem w Zwierzyńcu i dzisiaj atakujemy Wieprz kajakami. Dwa lata temu była Czarna Hańcza i bardzo się spodobało.
motokanapy.pl |
|
06.08.2020, 11:02 | #19 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Dobrze że dziś bo w weekendy to Wieprz zapchany. 2 razy byłem albo i trzy i zawsze wybierałem Tanew bo tam było pusto. W środku tygodnia powienieneś mieć luzik.
|
06.08.2020, 11:25 | #20 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,729
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 29 min 57 s
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Wyrobisko 2020 24.04-26.04.2020 | ŁysyDLE | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 35 | 27.04.2020 20:41 |
Delta Dunaju kajakiem - jak to ogarnąć? | Poncki | Przygotowania do wyjazdów | 18 | 07.01.2020 23:11 |
Piotr Kuryło płynie kajakiem Wisłą.... | graphia | Kwestie różne, ale podróżne. | 47 | 04.08.2013 12:50 |
Kajakiem do raju - Baleary 2010 | Zazigi | Trochę dalej | 58 | 11.02.2011 22:45 |