18.12.2013, 10:08 | #11 |
Ciśnienie rośnie ;)
Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Opole
Posty: 636
Motocykl: RD07a była... :(
Przebieg: 58000
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 1 min 4 s
|
fajne fajne czekam co będzie dalej.
__________________
Lepiej przeżyć małą przygodę, niż siedziec w domu i czytać o dużej. |
22.12.2013, 14:31 | #12 |
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Piastów k. Wawy
Posty: 491
Motocykl: CRF 450R, ST 1100, Rd03
Online: 1 miesiąc 6 dni 19 godz 6 min 35 s
|
Będzie ciąg dalszy?
|
22.12.2013, 15:22 | #13 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Ballynahinch (Irlandia Płn) / Częstochowa
Posty: 630
Motocykl: CRF1100L AS
Przebieg: 7500 km
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 6 dni 21 godz 41 min 26 s
|
Nie żebym ponaglał , ale...
Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka |
22.12.2013, 17:45 | #14 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 37 min 45 s
|
Dzisiaj dopiszę ... jutro wstawię .
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
23.12.2013, 11:43 | #15 | ||||||||||||||||
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 37 min 45 s
|
Rano pobudka o godzinie „słusznej” czyli szóstej . Zwijamy namioty , pakujemy się i ładujemy bambetle na motocykle . Śniadanie zjemy później , gdzieś po drodze . Przy wyjeździe z miejsca noclegu - tak jak zresztą przy wjeździe – trzeba trochę powalczyć z motocyklem . Jadę pierwszy , by utrwalić wyjazd chłopaków na kamerce . Może jakaś fajna akcja się przydarzy ? Niestety nuuuda . Udaje się wyjechać bez przygód . Robert rzuca tylko żarcik „ strachy na wróble wyjeżdżają ze słonecznikowego pola” .
Przejście graniczne Ukraina – Rosja pokonujemy bardzo szybko . Kolejkę omijamy bokiem i pakujemy się do przodu pod szlaban . Standardowe pytania pograniczników - standardowe odpowiedzi z naszej strony . Wypełniamy kwity, druki i inne pierdoły by zaspokoić urzędowe wymagania . Wymieniać kasy nie musimy . O to zadbał Robert jeszcze w Polsce . Po zakończonej odprawie tankujemy do pełna i ruszamy w stronę Kurska . W Kursku straszne korki . Na żyletę przeciskamy się pomiędzy samochodami . Kierowcy puszek są zazwyczaj życzliwi dla motocyklistów i ustępują miejsca zjeżdżając ile mogą na boki . Przy jednej z głównych ulic mijamy pamiątki z II Wojny Światowej . Na podłużnym placu stoją działa , czołgi i inne wojskowe graty - dla tych co nie pamiętają z historii na tzw. Łuku Kurskim odbyła się największa bitwa pancerna w historii świata . Dokładnie bitwa odbyła się pod miejscowością Prochorowka ok. 140 km. na północ od Kurska . Uczestniczyło w niej ponad 1200 czołgów i dział samobieżnych . Dupy z nas straszne . Zamiast zatrzymać się i porobić zdjęcia obiecujemy sobie , że zrobimy to w drodze powrotnej . Obiecanki cacanki . W efekcie żadnych zdjęć nie mamy . Wracaliśmy inną drogą . Nawigacja strasznie targa nas po mieście . Kluczymy przez ładną chwilę szukając właściwej drogi . Przy okazji kolejnej pomyłki zatrzymujemy się na parkingu w pobliżu parku . Jest gorąco , więc trzeba dbać o to , by nie odwodnić organizmu . Popijamy wodę analizując nawigację . Podchodzi do nas (hmmm jak tu odmienić mieszkańca miasta Kursk ? ) tubylec . Jest ubrany w tradycyjny rosyjski letni strój . Krótkie spodenki z pasami po bokach , koszulka na naramkach i szpanerskie okulary przeciwsłoneczne . Całość stroju dopełniają klapki na stopach . Przedstawiamy się i zaczynamy rozmowę . Opowiada nam o życiu w mieście. My z kolei opowiadamy o planach naszej podróży . Konkluzja z rozmowy w dużym uproszczeniu jest taka: Za czasów ZSRR żyło się znacznie lepiej. Ludzie mieli pracę i na więcej było ich stać . Jeździli na wakacje , a w dalsze zakątki Rosji latali tanio samolotami . Teraz jest ciężko . Nabudowali pełno wielkich centrów handlowych, ale nielicznych stać na takie życie jak kiedyś . Pojawiło się bezrobocie a spory majątek został rozgrabiony za bezcen przez cwaniaczków z szerokimi plecami we władzach lokalnych lub rządowych . Jako , że tematy polityczne i religijne w rozmowach z nieznajomymi do bezpiecznych nie należą kiwamy głowami okazując zrozumienie . W końcu po części temat znany i na naszym podwórku . Pytamy o wskazówki jak kierować się na drogę do Voronerza . Żegnamy naszego rozmówcę i ruszamy dalej .
Podczas wyjazdu z Kurska mało nie dostaję zawału serca . Chłopaki są gdzieś z przodu , a ja wlokę się w dosyć zwartej kolumnie samochodów . Prędkość nie jest jakaś zawrotna. Może 50km/h ? Przede mną jedzie osobówka , a przed osobówką TIR z naczepą . Nagle jak nie grzmotnie !!! …. rozprężone powietrze wznosi tuman kurzu na poboczu . Naczepą buja po drodze , a ja dostaję małymi odłamkami rozszarpanej opony po kasku i ramionach . Kierowca TIR-a panuje jednak nad sytuacją i po chwili zatrzymuje się na poboczu . W ułamku sekundy przechodzi mi senność . Jedziemy i jedziemy ……. czas od rana dziwnie się dłuży . Zaczynam marudzić przez interkom . - Panowie jestem głodny . Dzisiaj nie jedliśmy śniadania !! - Ty byś tylko jadł i jadł - słyszę w odpowiedzi . - Ja bym tylko jad i jadł ? Dzisiaj jeszcze nic nie jedliśmy , a jest ….. no właśnie jest już po 12-tej !! - Ja jeszcze dzisiaj kawy nie piłem – dodaje zatwardziały kawosz Adam . Nie jestem pewien czy bardziej chodzi o Adama kawę , czy o moje śniadanie ale po kilku kilometrach zjeżdżamy z drogi i odpalamy kuchenkę . Chłopaki mają ambitny plan , by na wyjeździe zrzucić kilka kilogramów . To nie jest SPA !!! Kierowca głodny , to kierowca zły .Myślę sobie , jak tak dalej będzie , to po przyjeździe do domu nawet pies mnie nie pozna . Tak na serio , pomimo , że nie przerzucamy łopatami ton piachu , to stała koncentracja na motocyklu i ilość kręconych kilometrów dziennie jest też wysiłkiem . Póki co pokarmu z wody i słońca tak jak roślina wytworzyć nie potrafię . Już do końca wyprawy nazywany jestem głodomorem , a na wszelkie moje uwagi o posiłkach słyszę „ UUU znowu jesteś głodny ? ”
Pozostała część dnia to nabijanie na licznik kilometrów przeplatane przerwami na kawę , tankowanie , no i oczywiście jedzenie Pod koniec dnia , by tradycji stało się zadość kupujemy browarki .To ,że kupujemy tanie piwo w plastikowych butelkach nie oznacza , że nie mamy wysublimowanego smaku , a wynika jedynie z praktyczności tej butelki . Jest jedna i się nie stłucze . Dzisiaj odpoczywamy od słoneczników i kukurydzy . Namioty rozkładamy w zaroślach na skraju pola obsianego zbożem .
Gwiazdą dzisiejszego wieczoru jest Robert , a w zasadzie sytuacja z nim związana. Wracam z ustronnego miejsca przez krzaczory . Chłopaki popijają piwo rozmawiając . Adam mnie widzi , natomiast Robert siedzi odwrócony tyłem . Głośno chrząkam udając dzika . Nie przypuszczałem , że wyluzowany , odpoczywający człowiek popijający browara może tak szybko wstać . W ułamku sekundy Robert staje na proste nogi i pędzi do przodu . Adam pokłada się ze śmiechu . Mnie jednak rozwala tekst Roberta . - Biegłem po aparat, by zrobić dzikom zdjęcia . Hahaha !!! Niech i tak będzie . Ja tego go tekstu nie kupuję . Jest już ciemno . Zaczyna się pora sms-ów . Dobranoc CDN…..
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
||||||||||||||||
23.12.2013, 19:35 | #16 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Reszel
Posty: 79
Motocykl: Varadero 1000 & TA 650? 700 Magadan Edition & Yamaha gryzzli
Online: 3 dni 2 godz 31 min 26 s
|
Ale ja naprawde chciałem zrobić fotki . Sebastian przyznać musze doskonale udaje dzika. Hehe. Nawet jego apetyt na wyprawie był dziki. Nie mogliśmy zrozumieć z Adamem jak można chcieć jeść. ......... codziennie? Faktycznie przelot do Kazachstanu był nużąco nudny ale warto było. Oj warto...... Nocleg w słonecznikach był ostatnim z komarami.
|
28.12.2013, 11:31 | #17 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Reszel
Posty: 79
Motocykl: Varadero 1000 & TA 650? 700 Magadan Edition & Yamaha gryzzli
Online: 3 dni 2 godz 31 min 26 s
|
Ukraina okazała się nie taka straszna jak ją nam malowano. Drogi główne idealne zaś policję dawało się skutecznie omijać . Najwięcej drogówki bylo w okolicach granic. Stacje benzynowe gesto rozstawione zaś cena benzyny w okolicach 4 zł cieszyła. Jak się potem okazało najtaniej było w Kazachstanie bo po 2, 3zł.
|
06.01.2014, 17:30 | #18 |
Chłopaki , koniec lenistwa , piszcie dalej
|
|
07.01.2014, 21:39 | #19 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 37 min 45 s
|
Brak śniegu z oknem , brak weny , lenistwo Coś naskrobię za kilka dni .
Na teraz zapchajdziura .Trailer .
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś Ostatnio edytowane przez sebol : 25.01.2017 o 20:50 |
08.01.2014, 08:53 | #20 |
To teraz pełną wersję prosiem
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
O Damie w Kirgistanie, czyli Azja Centralna lipiec 2013 | kowal73 | Trochę dalej | 37 | 19.09.2013 16:44 |
Azja Centralna sierpień/wrzesień 2012 | gancek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 20 | 21.07.2013 22:23 |
Korytarz Wakhański - Azja Centralna czerwiec-lipiec | Piast | Umawianie i propozycje wyjazdów | 51 | 12.01.2013 13:43 |
Sprawy formalno - wizowe Azja Centralna i Mongolia | ydoc | Przygotowania do wyjazdów | 47 | 20.06.2012 00:17 |
Azja Centralna | Magnus | Trochę dalej | 137 | 29.11.2009 09:31 |