15.08.2011, 23:28 | #11 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Łódź
Posty: 1,290
Motocykl: RD01
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 6 min 33 s
|
Sneer totalny odlot , pokłony tylko czy aby .....
|
16.08.2011, 09:10 | #12 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Dobrze, będę się już streszczał, bo faktycznie przerost formy nad treścią, jak na jeden dzień błota . O dwóch rzeczach wszak muszę.
Gdy wyjechałem w końcu z lasu, zrobiło się pięknie. O, na przykład tak: Radość nie trwała długo. Wąwóz lessowy, z wyżłobioną po jednej stronie bruzdą. Trawers, w dół chyba z metr. Wiedziałem, że będzie źle, ale nie sądziłem, że aż tak. Na jakimś kamieniu tylne koło podskoczyło i zsunąłem się w czeluść, ledwie zdążyłem nogę spod motocykla zabrać. Koło bezradnie kręciło się, głowa ledwie wystawała mi za krawędź tego wąwozu. Koniec wycieczki, a było już całkiem nieźle. Zasięgu telefonu dalej brak, dalej nie wiem, gdzie jestem. Rzut oka na GPS (co jakiś czas wracało mi ładowanie), zdjęcie (bo co mi po zapisanym waypoincie, skoro w GPS prundu brak), chwila skupienia...no tak! Nie zorientowałem się, że kręcę się w kółko i jestem właśnie opodal miejsca, w którym byłem ze trzy godziny temu. Do Baia Mare było 30 km, ja już nawinąłem 80 i dalej jestem w ciemnej dupie. Tak, tak, myślenie nie boli. Rozpakowałem motocykl tkwiący w dziurze. O stanięciu na podnóżkach nie było mowy, wiec stanąłem na kanapie, przesunąłem się na tył i dzida. Nawet nie wierzyłem, że to coś da, ale ryzyko żadne - moto było tak unieruchomione w bruździe, że nie dałoby się przewrócić. O dziwo - poszła. Poszła, i to tak dobrze, że za 2 minuty byłem na dole. Na zrobienie zdjęcia nie miałem psychicznie siły. Wciąż nie miałem nic do picia, co wydaje się być zdumiewające, jeśli popatrzycie na mapę tego rejonu. Jedyne strumienie były zadeptane przez owce, picie czegoś takiego to nienajlepszy pomysł. Piękna była ta połonina: Potem jeszcze jedna, głupia gleba (znowu na lewo...) i stromy zjazd. Sprowadzam motocykl, hamując heblami i butami, na końcu widzę furę z kamieniem. Ledwie, ledwie się zatrzymuję, wymieniam jakieś uprzejmości, ale goście najwyraźniej nie chcą pojazdu z drogi usunąć. W zamian proponują, że będą mnie eskortować, jak będę omijał zaprzęg 30 cm krawędzią, pod którą 50 stopniowy trawers... Próbuję. Na siodle nie daje rady, goście trzymają moto, zeskakuję i stoję...na glinianym trawersie, który spi...spod nóg. Jak to się udało zrobić, nie wiem, ale parę razy sprawdzałem, czy nie popuściłem w gacie. ...pamiętacie, że od dwóch godzin nic nie piłem? Wyciąga kamieniarz, chyba sumienie go ruszyło, butelkę zimnego Timisoareana - lokalnego sikacza. Piwo z dwulitrowego peta smakowało jak nigdy. Znowu gadka o drum bun, si, ruta, dawaj, Campulung, seis kilometer. Zorientowałem się, że zrobiwszy jakieś koszmarne koło, wylądowałem obok wjazdu - w Sighetu Marmatiei. Zjazd był, po tym co przeszedłem wcześniej - trywialny, no i bez paciaka, chociaż pare razy sie spociłem. Widoki za to rewelacyjne, jeśli ktoś nie był a niekoniecznie chce robić to, co ja, polecam wjazd od strony Sighetu. i bohaterka, Matylda, Która Zawsze Na Lewo Się Kładzie: I to już prawie koniec. Osobno będą wnioski i niespodzianka. |
16.08.2011, 09:49 | #13 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 538
Motocykl: Brak
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 11 godz 15 min 36 s
|
tak jak u mnie, tylko troche bardziej sucho miałem ale z to mniej dzielny motocykl. 4 godziny walki z żelastwem i ciagłej mysli , ze jak coś mnie sie stanie na tym pustkowiu to kaplica. Fotek nie robiłem bo jak to ładnie ujałeś: psychicznie nie mogłem. Zatoczyłem regularne kółko i wróciłem w miejsce z którego wyjechałem. Nawet specjalnie nie chciało mi sie z siebie śmiać tylko dziękowałem, że mam asfalt pod kołami. A zaczęło sie taką miłą połoninką.
Potem był trawiasty zjaździk z koleinami, który tak jakoś bez sensu zrobiłem z marszu a powinienem juz zawrócić jak tylko go zobaczyłem. Kiedy znalazłem sie z dole i spojrzałem przed sie i za sie to właśnie zaczęło docierać do mnie, ze coś ty osiołku, żeś żle pokombinował i ta droga do pacanowa to łatwa nie będzie. Jak sie patrze teraz, z perspektywy czasu, to właśnie to była ta chwila kiedy trzeba było zewrzeć pośladki zawrócić pokonac podjazd i z godnością wycofać sie na asfaltowe ścieżki. Ale zagrała psyche: nie było za bardzo jak zawrócic 300 kg transatlantyka na wąskiej kolejiniastej drodze, podjazd z dołu wyglądał duzo bardziej niedostępnie niż z góry a tam przedemną musiało byc tylko lepiej... Było oczywiście... Najbardziej z tego etapu pamiętam strach. Teraz to fajnie sie pisze ale ja wiem, że głupote walnąłem koncertową i tylko dużo dużo i jeszcze więcej szczęścia wyprowadziło mnie zdrowego z tego zaplanowanego skrótu. PS co nie pozwala mi nie być dumnym i baldym |
16.08.2011, 09:58 | #14 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
o, wreszcie mnie ktoś rozumie
|
18.08.2011, 23:28 | #15 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Na koniec mało motocyklowo, ale parę słów o moich innych pasjach...Dojechałem do regionu tokajskiego, na zupełnie inny niż wszystkie festiwal wina. Trzeba wam wiedzieć, że sam Tokaj nastawiony jest na dymanie masowego klienta i niestety, przeciętne wino w przeciętnej knajpie jakkolwiek przyzwoite, jest co najwyżej średnie. W Erdobenye natomiast jest kilkunastu winiarzy, którym zależy. Na fotce poniżej może nic spektakularnego, ale parę metrów pod motocyklem jest kilkaset metrów bieżących średniowiecznych piwnic...
Jedną z atrakcji wieczoru miał być tradycyjny, polski bigos. Na domowym smalcu, z dwoma rodzajami kapusty, wędzonce, ze śliwkami, z powidłami, jabłkami, na wołowinie i wieprzowinie, z jałowcem, majerankiem, tymiankiem, pieprzem, zielem angielskim i liściem bobkowym, suszonymi podgrzybkami. To, co widzicie na samym wierzchu kociołka to tajemny składnik, wędzony, rumuński szczur. Wyszedł niezły, choć kiszona nie była najwyższych lotów. Wieczorem zrobiło się magicznie. Najlepsze jednak jest zakończenie tej historii. Drugiego dnia musiałem dość niespodziewanie spakować się i wrócić do domu w pośpiechu. Ot, zdarza się. Po 600 km dojeżdżam do mojej wioski, gdzie krótsza droga do mojej chałupy prowadzi przez niezłe błoto. Myśle sobie, pojadę okrężną drogą, nie będę losu kusił, nie dam rady motocykla podnieść, mam to w odparzonej dupie. Podjeżdżam pod dom, zsiadam, stawiam Matylde na bocznej stopce. Robię krok...Matylda robi PLASK. Faktycznie, nie dalem rady podnieść. Zjadłem, podniosłem, postawiłem na centralce i poszedłem spać. Rano zobaczyłem to: Wyp...się z centralki. Sama. Ona chyba naprawde woli na boku. |
18.08.2011, 23:53 | #16 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Tarnowskie Góry
Posty: 241
Motocykl: RD07
Przebieg: 90000
Online: 3 tygodni 5 dni 1 godz 43 min 41 s
|
Lewy gmol dał radę?
|
19.08.2011, 00:30 | #17 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 404
Motocykl: KTM 640 advR
Przebieg: rosnący
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 3 godz 53 min 20 s
|
Sneer , błoto, pot i kulinaria niczym w bograczu klasa!
__________________
|
19.08.2011, 00:52 | #18 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
|
20.08.2011, 13:51 | #19 |
Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: lubelszczyzna
Posty: 55
Motocykl: lc8 950 adv
Online: 1 tydzień 1 dzień 14 godz 29 min 34 s
|
https://picasaweb.google.com/1013534...NuZxdLNyqb2lgE
ta sama trasa, początek sierpnia 2011. Próbowaliśmy od dołu, tj., od Baia Mare, ale wylądowaliśmy w Mare... Potem dzień 'resetu" w pensjunie, na rozgrzewwkę podjazd szutrami pod ukraińska granicę i na koniec rumuńskiej przygody atak na drogę nr 183 od strony Sapanty w dół na Baia Mare... |
21.08.2011, 16:30 | #20 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Tak od 155 zdjecia do 170 mniej wiecej, jakby znajomo mi wyglada. To miedzy Baia Mare a Sapanta?
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Norwegia solo na koło podbiegunowe [Czerwiec 2011] | Nalewa | Trochę dalej | 10 | 14.05.2014 20:53 |
Aby spróbować gruzińskiego wina... [Sierpień 2011] | Miętus | Trochę dalej | 57 | 13.06.2012 15:36 |
Bałkan trip, prawie solo. [Sierpień 2011] | majki | Trochę dalej | 129 | 18.01.2012 17:52 |
Albania/Czarnogóra 6-21 Sierpień 2011 | Jaca GDA | Umawianie i propozycje wyjazdów | 24 | 02.08.2011 22:59 |
ISLANDIA-sierpien 2011 | myku | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 30.03.2011 19:14 |