Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Polska

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27.03.2012, 00:33   #11
Bartasso


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Poznań/Złotów
Posty: 355
Motocykl: CRF1000/CRF300
Bartasso jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 15 godz 57 min 55 s
Domyślnie

z racji mojego zaniedbania w kontynuacji pisania relacji głos przekazuje mojej lubej, które będzie samodzielnie pisać dalszą część
__________________

Bartasso jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.03.2012, 01:28   #12
Nuvoletta
baba_od_motylków ];->
 
Nuvoletta's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Nuvoletta jest na dystyngowanej drodze
Online: 14 godz 25 min 0
Domyślnie

mój własny cd...

Zdyszane mieszczuchy dopadły parkingu - ze szczególnym uwzględnieniem jednego, który wyrównywał oddech inhalując się przy pomocy Lucky Strike. Lokalny mieszkaniec – brązowy kundel, całkiem sporej psiej postury przyglądał się ze zdziwieniem stworzeniu stojącemu obok niego – taka trochę krowa, ale warczy nie muczy, dziwne takie – kręcił się w kółko, co rusz przysuwając nos do metalowych elementów. W końcu zrezygnował – krowa wydawała się niezainteresowana jego zaczepkami i wyjątkowo nie reagowała na podgryzanie pęcin. Nic tu po nim – woli mućki zza domu.
Kompania „na krowie” ruszyła naprzód – czas zmuszał ich do szukania noclegu…

Jechali drogą „Stu Zakrętów”. Czas płynął sobie swoim tempem, wiatr w ogóle nie miał zamiaru się z nim ścigać, a Afryka szczęśliwa, że wreszcie i ona zaliczyła „swoją” turystyczną atrakcję, gnała jak dzika.
Szybko znaleźli się w Karłowie, a tam…tłuuuuumy…o Mamo…tłuuuumy ludzi. Samochód poganiał samochód, pod koła pchał się zagapiony w broszurkę turysta, dzieci goniły się po poboczu, więc nikt nie pilnował psa, który już zaglądał w tackę z kiełbasą innego turysty, walczącego z ustawieniami aparatu, kompletnie zapominając przy tym, że na wakacje przyjechał z dziećmi, które goniły po poboczu.

- Jaajjaaajajaj aaał, miejscowości turystyczne… – dało się słyszeć z tylnej kanapy.

Nawet się nie zatrzymali. Niech pan spokojnie zje kiełbaskę na spółę z psem, a dzieci niech hasają między samochodami…po takim dniu należy się chwila spokoju w jakiejś przytulnej chacie w połowie drogi między sklepem z bułkami nadziewanymi pieczarkami, a zieloną plama na mapie…A ty pieczony pstrągu z kuflem piwa w promocji, który spoglądasz na nas uwodzicielsko ze zdjęcia w oknie karczmy, nie martw się…nie zostawimy cię samego z amatorami kiełbas z grilla.

Jak wiadomo człowiek od zwierzęcia się różni – niewiele – ot, jakimś tam, niewielkim fragmentem genotypu, który pozwolił nam rozsmakować się w myśleniu abstrakcyjnym, emocjach, więzach rodzinnych i przynależności kulturowej, która to niejednokrotnie przysparzała nam więcej problemów, niż antylopie skubanie przesuszonej trawy na sawannie, akurat w porze obiadu króla dżungli…No ale przynależność kulturowa jest nasza ludzka i już. Dbamy o nią, okraszamy symbolami, tworzymy rytuały, uczymy nasze dzieci zachowania i uległości do niej. Uzależniamy, jak narkotykiem serwując w małych dawkach radość, bliskość, podkreślając wspólnotę, przede wszystkim rodzinną. W tym wszystkim pomaga nam bardzo ważna w swym istnieniu tradycja….Taaaak, tradycja dla człowieka jest ważna. Zwłaszcza ważne są stare tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie rękoma babci, pod postacią świątecznego piernika, opłatka, zapalonej świecy. Ale i nowe tradycje rodzące się w świecie współczesnym, zagonionym, bezdusznym, gdzie człowiek człowiekowi wilkiem, okazują się być niezmiernie ważnym elementem scalającym bliskich, którzy w powtarzaniu wspólnych chwil przypominają sobie czym różnią się od zwierząt.
I podczas tej podróży powstała tradycja…ważna tradycja, łącząca bliskich sobie ludzi, nadająca atmosferę intymnej szczerości, dająca poczucie ciepła, spełniająca wszystkie standardy, aby w przyszłości stać się tą starą tradycją przekazywaną rękoma babci pod postacią…długopisu. Tak…na tej wyprawie powstała tradycja wieczornego rozwiązywania krzyżówek panoramicznych…

Ileż radości i wspomnień budzi rzucone od niechcenia zdanie – Co to jest – kolorowy kamień półszlachetny, cztery litery, przedostatnia A.

Poranek był…ano był porankiem, słonecznym, uśmiechniętym, figlarnie zaglądającym za firanki wprost w oczy osób usilnie starających się nie dopuścić jego istnienie do świadomości. Ale z porankiem się nie wygra – jest jak szczęśliwy szczeniak rasy labrador, liżący słońcem po poliku. Kto miał kiedykolwiek w domu labradora ten wie, o czym mówię.

C.D.N.
Nuvoletta jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.03.2012, 20:57   #13
kulka
 
kulka's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2011
Miasto: zarzyca/strzelin
Posty: 1,659
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
kulka jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 10 godz 20 min 43 s
Domyślnie

uwielbiam ten zakatek polski , dlatego chyba nigdy sie nie wyprowadze, nawet tu na korsyce nie jest tak fajnie jak w naszych gorach i kotlinie klodzkiej
pozdro z porto vecchio
niedlugo wracam
__________________
BMW r100gs suzuki dr750big
kulka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.03.2012, 21:41   #14
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 35 min 34 s
Domyślnie

No w końcu! Ciepła whisky, paczka papierosów, maszyna do pisania i jedziesz dalej
__________________
Wiesz... taki kuter...

czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.03.2012, 23:03   #15
Nuvoletta
baba_od_motylków ];->
 
Nuvoletta's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Nuvoletta jest na dystyngowanej drodze
Online: 14 godz 25 min 0
Domyślnie

Cd...

Pierwszym celem na podróżniczej mapie podbojów było śniadanie – całe szczęście byli tylko w połowie drogi do sklepu z bułkami nadziewanymi pieczarkami, więc nie był to jakiś spektakularny podbój, raczej trening przed prawdziwym celem - masywnie się prężącym, skalnym kompanem nadchodzącej pieszej wyprawy – Szczelińcem Wielkim, dumnym i za razem najwyższym szczytem Gór Stołowych. Zza sklepiku z bułkami patrzyło na nich 919 m skał, wcale nie groźnych, ale jakże ekscytujących.
Może nie ma w tej górze zapędów do bycia trekkingowym skarbem Polski, ani ambicji na bycie mistrzem alpejskiego stylu wspinaczkowego, ale zdecydowanie może startować w konkursie miejsca, gdzie budzą się dziecięce pragnienia. Wystarczy przebić się przez drewniane schody wiodące na „pierwszy poziom” wędrówki i dotknąć szarej skały w kształcie pianki Marshmallow, znaleźć pierwszą szczelinę, przeskoczyć pierwszą kłodę, przedrzeć się prawie na kolanach, po mchu, na drugą stronę, żeby…odkryć, że w niektórych owe doświadczenia nie budzą dziecka, a…polskie wcielenie Beara Grylls’a Skoki ze skał, ataki na szczyty wzniesień, przeciskanie się przez otwory, w które nie zmieściłaby się nawet modelka z paryskiego wybiegu i inne atrakcje towarzyszyły ferajnie już do końca przygody ze Szczelińcem. A jemu to chyba nie przeszkadzało – czasami dawał tylko znać, że ma łaskotki, strącając kilka kamyków z grzbietu.
No…ale jeżeli ktoś nie lubi być Bearem Grylls’em, albo nie chce się przyznać do chwil beztroski, niech wejdzie na ten szczyt po dorosłemu, po prostu, byle tylko zobaczyć widok rozpościerający się z tarasów widokowych na szczycie – bo Szczeliniec na szczycie jest…płaski. I być może dlatego właśnie nie nazywa się Szczelińca Wielka . Zieleń wzgórz otaczających tarasy, niewielkie skupiska domów w dole, chmury na wyciagnięcie ręki w górze i wszechogarniający błękit nieba.

- Stajemy się coraz bardziej romantyczni wiesz?
- Ty się stajesz – ja jestem głodny…
- Jesteś Bear? To upoluj jakąś dziką świnię pod postacią hot-doga i nie jęcz, bo psujesz mój romantyczny nastrój.
- Sama jęczysz…

I tak sielankowy nastrój trwał na płaskim szczycie, a potem jeszcze dłuuugo dłużej.

Ahh…i zapomniałabym, że największą radość sprawiło ferajnie rzucanie się pozostałym w zakamarkach Szczelińca śniegiem. A jak się zanosili przy tym od śmiechu, że w maju śnieg im przyszło oglądać…oj, jakie to było nierozważne i niemądre, durne wręcz…A kto nie wierzy w górskie licho, niech czyta dalej i się nie dziwi…

Jak kozice górskie zgalopowali ze szczytu i z rozpędu wskoczyli na swego rumaka, który niczym wierny koń Zorro czekał właśnie tam, gdzie miał czekać i był przygotowany do biegu, tak jak powinien przygotowany być każdy rumak. Afryce udzielał się nastrój i szalała na drodze, zamiast omijać dziury, przeskakiwała je lekko, przez co nie spotkali po drodze żadnej sarny, bo wszystkie się wstydziły, że niby krowa, a jakaś zgrabniejsza i z większym wdziękiem.
Kolejny cel…Błędne Skały. Od razu dla ostrzeżenia – nie zostawiajcie na ostatnią chwilę – kolejki do wjazdu na parking ciągną się po kilometr i tylko piękny uśmiech… pasażerki uratuje Was przed sterczeniem w niej przez 3 godziny. Afryka spokojnie przejechała wzdłuż groźnie warczących cztero-cylindrowych olbrzymów, łypiących światłami postojowymi z zazdrością. Choć szczęściem jest, że jeden z olbrzymów i w takiej sytuacji, gdy zazdrość go zżera pasami, w napięciu i odważnie z narażeniem sprzęgła, potrafi trzymać w ryzach innego potwora, który widząc jak „(…)organy,,. zamiast ratować życie jakiś pobożnych mieszkańców ziemskiego padołu, bezczelnie jadą pozwiedzać i to jeszcze jako pierwsze”, ledwo nadążał przełykać toczącą się z pyska pianę – tak, mity o górskich potworach to nie mity, kwestia tylko jak na nie spojrzeć 
[Jeżeli kiedykolwiek powstanie z tego marnego fragmentu literackiego, jakieś szersze dzieło publiczne, drukowane – ten fragment wraz z zachowaniem politycznej poprawności zostanie usunięty podczas korekty, tak jak usuwa się polskich aktorów z hollywoodzkich superprodukcji – poprzez wycięcie  przyp.red.].

Nieustraszona Afryka dotknęła nosem szlabanu. Nabrała powietrza w filtry i poczuła to, co czuje każda krowa…hmm…koń, nieee sarna….albo jakiekolwiek inne zwierzę wyścigowe – „nikt nie będzie na nią warczał, popędzał i straszył, to ona tu rządzi”.
Przez krótkofalówkę odbywało się odliczanie - ”Kazik jeszcze 3 minuty i startujecie”. Silnik jej zabił mocniej. Paliwo wrzało w obwodach, światła skupione w oddali oświetlały tylko tor…hmm...drogę. „Kazik 2 minuty” – las zamarł, żaden ptak nie odważył się zaśpiewać, żaden liść nie zaszeleścił. „Kazik minuta” – z ziemi uniósł się kurz…”Kazik startuj je…”. Szlaban uniósł się w powietrze. Afryka zerwała się do biegu, gnała, pierwszy, drugi, bieg, silnik jej łomotał z podniecenia, trzeci bieg – olbrzymy zostawały z tyłu, ich marne światła nawet nie dosięgały jej opon. Królowa triumfowała…zakręt pierwszy, drugi, lekkie wytracenie prędkości, ale ona się nie zniechęcała. Szyszki, książkowa beczka przy urwanej krawędzi asfaltu, kolejny zakręt – żwir, zachwianie, pozycja, redukcja biegu i znów warkot, wracamy do biegu – nic jej nie zatrzyma, teraz jest jej czas i jej chwila. Zakręt i wyłania się meta, sekundant macha na znak kończącego się biegu. Widać linię, ona jest pewna, że nic jej nie zagraża, zwalnia majestatycznie, niech fotoreporterzy mają chwilę dla siebie, niech tłum wiwatuje „Ave Królowo, Ave”. Za metą wita ja uśmiechnięty organizator wyścigu – właściciel głosu z krótkofalówki - ”Mam dla Ciebie przygotowane najlepsze miejsce Kochana z widokiem na czeską stronę gór – mistrzowie zawsze mają widoki na szeroki świat”. Afryka odetchnęła z ulga. Na metę wjeżdżał pierwszy z olbrzymów – już nie warczał i nie łypał światłem. Z podkulonym zderzakiem musiał zadowolić się miejscem obok punktu z biletami. A toczący pianę potwór? Okazał się zwykłą szarą myszką – jak to zawsze w takich opowieściach.

Wróćmy jednak do relacji…

C.D.N.
Nuvoletta jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.03.2012, 23:39   #16
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,149
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 12 min 59 s
Domyślnie

a zdjęcia ? przeca ładne widoczki tam są
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.03.2012, 21:55   #17
Nuvoletta
baba_od_motylków ];->
 
Nuvoletta's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Nuvoletta jest na dystyngowanej drodze
Online: 14 godz 25 min 0
Domyślnie

Na życzenie
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC01285_resize.JPG (151.0 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01298_resize.JPG (209.9 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01308_resize.JPG (189.8 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01312_resize.JPG (186.6 KB, 7 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01321_resize.JPG (279.7 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01328_resize.JPG (160.0 KB, 380 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01356_resize.JPG (178.4 KB, 382 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01366_resize.JPG (231.0 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01382_resize.JPG (158.0 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC01387_resize.JPG (307.0 KB, 6 wyświetleń)
Nuvoletta jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.03.2012, 21:56   #18
Nuvoletta
baba_od_motylków ];->
 
Nuvoletta's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Nuvoletta jest na dystyngowanej drodze
Online: 14 godz 25 min 0
Domyślnie

C.d...



Ostrzeżenie, na którym władze parku zachęcały do tupania w celu odstraszenia gdzieniegdzie występujących żmij, otrzeźwiło ich z wyścigowych wojaży Afryki. Świat znowu był sobą, samochody samochodami, ludzie ludźmi, choć niektórym jakoś podejrzanie nadal coś kapało z ust. Błędne skały są obłędne. Pełne zakamarków, zmieniających się kolorów, przesmyków, zagajników. Przecież kupowali bilet na krótką, pieszą wycieczkę, a nie podróż w kosmos i lądowanie na księżycu. Kurtka otarła o skalną ścianę, zrobiło się naprawdę wąsko, trochę duszno, słońce nie docierało już na dno, za plecami odezwał się znajomy głos:

- Boisz się?
- Bear Grylls to znowu Ty?
- No pewnie. Kto inny mógłby przeżyć na księżycu w butach trekkingowych i polarze.
- Wariat jesteś.
- Mój wujek Napoleon słyszał to codziennie i żył

Obok słychać było kapiącą wodę, stróżka toczyła się tuz pod ich nogami, wiła się i prowadziła niczym drogowskaz „chodźcie za mną, idźcie śladami białego królika” (a może to nie ta bajka?). Szli powoli, próbując ignorować zniecierpliwione glosy zatamowanej w przesmyku wycieczki rodziny i znajomych z dziećmi. Droga na chwilę zrobiła się szersza, żeby nagle uskoczyć pod dużym kątem w bok, stawiając na wprost wysoką ścianę, co kończyło się guzem na środku czoła u bardziej niezorientowanych spacerowiczów. Znaleźli grotę, trzeba było się tam dostać na czworaka, ale w środku dało się już normalnie stanąć. Tunel wychodził w górę i łapał oddech w pełnym słońcu, promienie rozbijały się na mokrym mchu porastającym jedną ze ścian. Było pięknie…no może gdyby Bear nie miał takiego ADHD byłoby piękniej, ale nie ma się co czepiać – takich miejsc nie ma dużo…i jestem pewna, że mówię tutaj w skali świata, a nie tylko naszych polskich gór.
Wrócili do Królowej. Od pewnego czasu już mało kto porównywał ją do krowy – nawet prawie rasowy pies strażnika parku.

- Mój Drogi nadszedł czas…Jedziemy na PSTRĄGA!!!!

Wpadli do karczmy, jak wygłodniałe Misie Brunatne. Trochę tylko brunatne, głównie od kurzu ze Szczelińca i Błędnych Skał. Zamówili wyczekane danie w promocji z kuflem piwa – tyle ze kufel był jeden na pół i właściwie nie kufel, tylko szklanka o pojemności 330 ml.
Ryba rozpływała się w ustach, ości nie przeszkadzały, ciepło kominka rozchodziło się po sali, a im powoli sen wkradał się na powieki. Wstali od stolika, by jeszcze chwilę pospacerować po okolicy, dla otrzeźwienia, żeby bezpiecznie wrócić na nocleg. I przez przypadek usłyszeli rozmowę…

- Patrz chmury zbierają się nad górami.
- Jo, we wsi mówią, że padać ma jutro niemiłosiernie.
- Taaaa, śnieg padać będzie, już mówili gdzie w pogodzie.
- No jak śnieg?
- Ano śnieg, prawdziwy, zobaczysz jeszcze, minę inna będziesz miał.

Śnieeeeg? Niee…dziś było 20 stopni, słońce po horyzont, chmury żadnej…no fakt teraz coś tam się kłębi, ale bez przesady…Weszli jeszcze do sklepu po bułki z pieczarkami i nowy zapas krzyżówek i spokojnie, bez podejrzeń udali się na spoczynek…


C.D.N.
Nuvoletta jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.03.2012, 16:26   #19
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,567
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 16 godz 16 min 45 s
Domyślnie

Nigdy do końca nie rozumiałem dlaczego większość narodu w okresach kanikuły przemieszcza się po osi północ - południe, Bałtyk - Tatry, ignorując wschód i zachód. No ale dzięki temu piwo w Kotlinie Kłodzkiej i Górach Stołowych kosztuje o wiele mniej niż na Krupówkach. Pisz dalej, pliz.
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.03.2012, 19:40   #20
Nuvoletta
baba_od_motylków ];->
 
Nuvoletta's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Nuvoletta jest na dystyngowanej drodze
Online: 14 godz 25 min 0
Domyślnie

Ahh...moi Drodzy - zapomniałabym o konkursie

W czasie owej podróży powstało specjalne zdjęcie na tę okazję...

W ostatniej wklejonej galerii zdjęć znajduje się ujecie skały o nazwie "Małpolud", która to dumnie "gapi się" ze szczytu Szczelińca. Poniżej umieszczam zdjęcie uzupełnione - a teść konkursu brzmi:

ZNAJDŹ 5 SZCZEGÓŁÓW RÓŻNIĄCYCH POSTACI NA ZDJĘCIU

nagrodę w postaci Noteckiego 0,7l w pięknej korkowanej butelce przekażę najbardziej spostrzegawczej osobie w Białej w maju

ps. nowy odcinek już wkrótce
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC01313_resize.JPG (158.7 KB, 6 wyświetleń)
Nuvoletta jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Góry Stołowe Bartasso Przygotowania do wyjazdów 8 28.04.2011 16:23
Do góry do góry randal 76 Wszystko dla Afryki 26 26.01.2009 12:50


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:53.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.