Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22.05.2012, 20:33   #11
pezet


Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 25
Motocykl: RD03
pezet jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 23 godz 39 min 15 s
Domyślnie

DZIEŃ 5

Dzień zapowiadał się gorący, do tego miejsc na biwak okazało się bardzo malownicze. Postanowiliśmy trochę pozajmować się lenistwem i do 12.00 opalaliśmy się nad jeziorem Wreszcie był czas my umyć zaschnięte menażki i samych siebie



Jak już ruszyliśmy, to pojechaliśmy główną drogą do Luninca, a potem na północ. Cel? Cmentarz w Makowie, na którym zachowały się tzw. prikłady. Charakterystyczne dla Polesia drewniane nagrobki, z krzyżem wbitym w pień drzewa. Niestety cmentarz okazał się być w bardzo kiepskim stanie, jedyne prikłady zachowały się na nagrobkach dziecięcych.








Docelowo zmierzaliśmy w stronę jeziora Laktyszy, ale pojechaliśmy nieco okrężną drogą, chcąc zobaczyć jeden z niewielu na Polesiu drewnianych dworów, który dotrwał do dnia dzisiejszego w jako takim stanie. Wszystko dzięki temu, że w budynku dworu od wielu lat znajduje się lokalne przedszkole. W przeciwnym razie dwór dawno popadł by w ruinę, jak to miało miejsce z wieloma innymi zabytkami Polesia.





A na koniec dnia zasłużony odpoczynek, jak zwykle nad jeziorem, do którego nie było dobrego zejścia



Tego dnia "pękło" 200km
pezet jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.05.2012, 18:01   #12
pezet


Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 25
Motocykl: RD03
pezet jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 23 godz 39 min 15 s
Domyślnie

DZIEŃ 6

Wstaliśmy wcześnie, bo poprzedniego dnia, ze względu na wszechobecne komary, dość szybko zgasiliśmy ognisko i położyliśmy się do namiotów. Ponieważ narastał bunt załogi, że od kilku dniach jeździmy po wsiach, w których nic nie ma, postanowiłem zaproponować szybki przelot w bardziej cywilizowane tereny

Celem był Kosów Poleski, a właściwie pobliska Mereszowszczyzna, w której kilka lat temu, staraniem ambasady USA i PL, zbudowano na nowo drewniany dwór, w miejscu gdzie kiedyś mieszkała rodzina Kościuszków i przyszedł na świat przywódca powstania z 1794 roku. Zanim jednak dotarliśmy na miejsce, naszą uwagę zwrócił stary cmentarz położony tuż przed wjazdem do Kosowa, po prawej stronie drogi. Uwagę przykuwała oryginalna, kamienna kaplica cmentarna. Po chwili spaceru okazało się, że mocno zaniedbany i zarośnięty cmentarz kryje również inne niespodzianki. Za ścianą z traw skrywała się w całkiem dobrym stanie mogiła powstańców styczniowych. W 1928 r. przy mogile wystawiono pomnik, na którym wyryto napis: "11 LISTOPADA 1928 R. • W ROCZNICĘ 10-CIO LECIA • NIEPODLEGŁOŚCI • POWSTAŃCOM POLSKIM • POLEGŁYM W 1863 R. • W POWIECIE • KOSOWSKIM – MIESZKAŃCY POWIATU". Chwilę później natknęliśmy się również na mogiłę poległych w wojnie polsko bolszewickiej w 1920 roku. Zaskoczyło nas, że tak dużo nagrobków (również współczesnych) ma napisy w języku polskim. Widać, że miejscowi, chociaż język znają słabo (liczne błędy ortograficzne na mogiłach), to pamiętają o swoich korzeniach.









Z cmentarza ruszyliśmy w stronę Kosowa, w którym warto zobaczyć Kościół katolicki pod wezwaniem Przenajświętszej Trójcy wybudowany w stylu neoromańskim - tu został w 1748 ochrzczony Tadeusz Kościuszko. Niestety kościół był szczelnie zamknięty. Minęliśmy go zatem i skierowaliśmy się już do samej Mereszowszczyzny.

Dworek Kościuszków odbudowany został ze smakiem, z zachowaniem charakteru czasów, kiedy mieszkał tu Tadeusz Kościuszko. W środku znajduje się skromne muzeum, ale będąc już na miejscu na pewno warto tam zajrzeć. Bilety bardzo tanie, jak do większości muzeów na Białorusi.





Stojąc na wprost dworku wystarczy odwrócić się w lewo, by dojrzeć w oddali pałac Pusłowskich - zbudowany w 1838 r. przez Wandalina, neogotycki budynek o imponującej fasadzie usytuowany na wzgórzu. W okresie międzywojennym był siedzibą starostwa kosowskiego. W 1942 r. został spalony przez partyzantów radzieckich i doszczętnie zdewastowany, a rozległy otaczający go park wycięty (teraz rośnie bór sosnowy). Pałac był do niedawna dobrze zachowaną trwałą ruiną robiąca ciągle jednak duże wrażenie. Od kilku lat jest odrestaurowywany, a efekty mamy poznać ok. 2014 roku. Niestety w pałacu ma powstać hotel i centrum konferencyjne i można przypuszczać, że budynek zostanie dość znacznie przebudowany i straci swój zabytkowy charakter.



Po zwiedzaniu nastał czas obiadu i w tym miejscu możemy polecić położoną obok dworku Kościuszków Restaurację "U Tadeusza" - zresztą jedyną w okolicy

Tego dnia pogoda wreszcie odpuściła, upał zelżał do 22-23 stopni i zwiedzanie wreszcie zaczęło być przyjemnością. Skierowaliśmy się do odległych o 65 km Różanej - kiedyś gniazda rodowego jednej z linii rodu Sapiehów. Sama miejscowość, ale przede wszystkim rodowy pałac Sapiehów ma bardzo burzliwą historię. Po powstaniu listopadowym, w którym udział wziął Eustachy Kajetan Sapieha, Różana została skonfiskowana przez władze carskie. Wspaniałe obrazy, bogata biblioteka i obszerne archiwum z pałacu zostały wywiezione przez Rosjan do Petersburga, skąd już, jak większość zrabowanego Polsce dziedzictwa kultury, nigdy nie powróciły do Ojczyzny. W styczniu 1919 roku Różanę zajęli bolszewicy. 29 stycznia 1919 roku, po zwycięskiej potyczce, miejscowość została zdobyta przez Wileński Oddział Wojska Polskiego.Różana do rąk rodu Sapiehów powróciła na krótko w roku 1933. Za II Rzeczypospolitej miejscowość była siedzibą wiejskiej gminy Różana. W okresie tym kolejny raz podejmowano próby odrestaurowania pałacu, jednak uniemożliwił to wybuch II wojny światowej. Obecnie pałac pozostaje w ruinie. Władze białoruskie zdecydowały się jednak na gruntowny remont fasady, gdzie znajduje się małe muzeum - niestety jest czynne bardzo krótko i o 16.00 jak się pojawiliśmy było już zamknięte. Mimo fatalnego stanu pałac robi ogromne wrażenie, oddaje skalę potęgi rodu Sapiehów. Wielkość i przepych czuje się do dnia dzisiejszego...











W tym momencie skończyła się bateria w aparacie, ale moment był chyba właściwy Pojechaliśmy bowiem obejrzeć jeszcze pałac w Prużanach, ale nie zrobił on na nas wrażenia. Ot po prostu zaniedbany budyneczek w środku miejskiego parku. Za radą miejscowych bikerów zdecydowaliśmy się na nocleg nad miejskim jeziorem. Miejsce było ładne, ale długo się nim nie cieszyliśmy, bo pierwszy raz na wyjeździe spadł deszcze i do tego na tyle intensywny, że nie było sensu wychodzić z namiotu. Kolację zjedliśmy zatem w namiocie, a na następny dzień zaplanowaliśmy trasę po białoruskiej części Puszczy Białowieskiej.

Dziś 250km
pezet jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.05.2012, 20:59   #13
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,641
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 5 dni 9 godz 36 min 12 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał pezet Zobacz post
DZIEŃ 6

Za radą miejscowych bikerów zdecydowaliśmy się na nocleg nad miejskim jeziorem. Miejsce było ładne, ale długo się nim nie cieszyliśmy...

My cieszyliśmy się nim jeszcze krócej.

Najpierw próbowaliśmy od strony pomostu. Pijane typy dosłownie obsiadły motocykle i choć nie stronię od miejscowych, to wymiękłem. Czekaliśmy, aż się troszku rozluźni, ale co i rusz dobijali nowi z taką samą u wszystkich zawartością plastykowych taszek. Była sobota
Objechałem jeziorko z różnych stron i jako takie miejsce było po przeciwnej stronie, od strony szlabanu. Wjechaliśmy, znaleźliśmy miejsce... a za nami van wyładowany miejscowymi łbami, którzy już na parkingu stali i obserwowali nas, nie wysiadając z auta. Stoją, nie wysiadają, długimi światłami nam przyświecają ...
Dalej wjechać się nie dało, bo teren podmokły...
Gdy dodatkowo zobaczyliśmy kilkanaście metrów od nas, w gęstych krzakach rozpalone ognisko i wytaczających się trunkowych, zatrąbiliśmy odwrót.
Rozsądek zwyciężył. Aż tak bardzo spać nam się nie chciało i jak powiada kolega Wolly- mamy światła w motorze Jak pisałem w swojej relacji, zamknęliśmy wtedy dzień spokojnie, nad Różanką.

Dawaj dalej!
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.05.2012, 22:50   #14
pezet


Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 25
Motocykl: RD03
pezet jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 23 godz 39 min 15 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał ATomek Zobacz post
My cieszyliśmy się nim jeszcze krócej.

Najpierw próbowaliśmy od strony pomostu. Pijane typy dosłownie obsiadły motocykle i choć nie stronię od miejscowych, to wymiękłem. Czekaliśmy, aż się troszku rozluźni, ale co i rusz dobijali nowi z taką samą u wszystkich zawartością plastykowych taszek. Była sobota
Objechałem jeziorko z różnych stron i jako takie miejsce było po przeciwnej stronie, od strony szlabanu. Wjechaliśmy, znaleźliśmy miejsce... a za nami van wyładowany miejscowymi łbami, którzy już na parkingu stali i obserwowali nas, nie wysiadając z auta. Stoją, nie wysiadają, długimi światłami nam przyświecają ...
Dalej wjechać się nie dało, bo teren podmokły...
Gdy dodatkowo zobaczyliśmy kilkanaście metrów od nas, w gęstych krzakach rozpalone ognisko i wytaczających się trunkowych, zatrąbiliśmy odwrót.
Rozsądek zwyciężył. Aż tak bardzo spać nam się nie chciało i jak powiada kolega Wolly- mamy światła w motorze Jak pisałem w swojej relacji, zamknęliśmy wtedy dzień spokojnie, nad Różanką.

Dawaj dalej!
W takim razie mieliśmy szczęście z tym deszczem, bo to on wypłoszył wszystkich miejscowych Z tego co piszesz wynika, że byliście tam dzień po nas, bo my w piątek.
pezet jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.05.2012, 22:50   #15
Wójcik
 
Wójcik's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Gdynia/Warszawa
Posty: 123
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
Wójcik jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 13 godz 57 min 15 s
Domyślnie

Widzę że prace w pałacu w Rożanach idą naprzód... ;-) A jeśli chodzi o ludność na Białorusi to spotykaliśmy się głównie z życzliwością. Z resztą nawet na zdjęciu jesteśmy z lokalnym Trampkarzem. ;-)
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC08186.JPG (193.0 KB, 325 wyświetleń)
__________________
;-)
Wójcik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.05.2012, 23:04   #16
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,641
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 5 dni 9 godz 36 min 12 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał pezet Zobacz post
Z tego co piszesz wynika, że byliście tam dzień po nas, bo my w piątek.
tydzień przed wami w sobotę 28 kwietnia.
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.06.2012, 02:14   #17
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,641
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 5 dni 9 godz 36 min 12 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał pezet Zobacz post
DZIEŃ 6
.........a na następny dzień zaplanowaliśmy trasę po białoruskiej części Puszczy Białowieskiej.

Śmiało Piotrek

Pomogę Ci:

Jadąc przez Puszczę Białowieską....
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.06.2012, 18:53   #18
pezet


Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 25
Motocykl: RD03
pezet jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 23 godz 39 min 15 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał ATomek Zobacz post
Śmiało Piotrek

Pomogę Ci:

Jadąc przez Puszczę Białowieską....
Dobra, myślę, że w weekend się zmobilizuje Pogoda cholera ładna więc mało siedzę przed kompem...
pezet jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.06.2012, 21:20   #19
tomekc
 
tomekc's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Tuchów / Redditch
Posty: 615
Motocykl: nie mam AT jeszcze
tomekc jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 17 godz 29 min 17 s
Domyślnie

Super klimaty, jak by czas tam wolniej plynal...........
__________________

tomekc jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.06.2012, 22:36   #20
pezet


Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 25
Motocykl: RD03
pezet jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 23 godz 39 min 15 s
Domyślnie

Ponieważ poprzedniego dnia padł nam aparat, to siłą rzeczy relacja z ostatniego dnia będzie skrótowa (nie wszystko pamiętam :grin: ).

Obudziliśmy się mocno zmęczeni, bo całą noc o ściany namiotu dudnił deszcz. Do tego w środku nocy namiot zaczął przeciekać i nad ranem wszystko było wilgotne. Samo życie - na szczęście po powrocie firma Hannah zachowała się przyzwoicie i zwróciła pieniądze. Szkoda tylko, że na rynek puściła produkt, który po kilku użyciach stracił podstawowe właściwości :dupa:

Rano oczywiście dalej padało więc po szybkim śniadaniu w namiocie, zwinęliśmy obóz i ruszyliśmy w stronę miejscowości Kamień, znajdującej się u bram Puszczy Białowieskiej. Nasze miny mówiły wszystko o nastrojach





Kiedy tankowaliśmy w Kamieniu pogoda była już dużo lepsza. Kilkadziesiąt kilometrów bez deszczu zdecydowanie poprawiło nam humory. Na stacji spotkaliśmy miejscowego bikera na Intruderze, który organizował właśnie lokalny zlot motocyklowy. Podobno impreza jest w Polsce bardzo dobrze znana i wielu Polaków na nią ściąga. Nie wiem - ja o tym zlocie słyszałem po raz pierwszy :grin: Mimo namów na zwiedzanie Kamienia (podobno warta obejrzenia jest stara wieża, z której rozpościera się ładny widok na Puszczę), ruszyliśmy dalej w stronę Kamieniuków. Chcieliśmy koniecznie obejrzeć białoruskie żubry Po drodze nasze oczy cieszyły mijane widoczki - puszcza pełną gębą :smile:





Same Kamieniuki wypadły jednak dużo słabiej. Miejsce jest strasznie skomercjalizowane. Pełno jest szkolnych wycieczek. Zwierzęta schowane są w oddali i do tego odgradza je potężna siatka przez którą nie bardzo da się nawet coś sfotografować. Na domiar złego zakupione szaszłyki z jelenia okazały się strasznie żylaste - właściwie niejadalne :smile:

Zatem rozczarowani i głodni opuściliśmy Kamieniuki. Ostatnim celem na Białorusi była miejscowość Wołczyn, której historia nieodłącznie związana jest z osobą króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 1938 w krypcie miejscowej kaplicy zostały pochowane, przewiezione z kościoła św. Katarzyny w ówczesnym Leningradzie, zwłoki króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Miejsce takie zostało wskazane przez Piłsudskiego, który jak wiadomo nie cenił ostatniego króla Polski i postanowił nadać powrotowi jego ciała do ojczyzny jak najmniejszy rozgłos. A ponieważ w Wołczynie Poniatowski był chrzczony - pretekst był dobry. Niestety ciało króla nie miała spokojnego losu w Wołczynie. Po sprofanowaniu ciała i rozgrabieniu trumiennych skarbów przez miejscową ludność białoruską, resztki szczątek (drobiny kości i fragmenty szat) przez wiele lat dosłownie walały się po podłodze opuszczonego i zamkniętego kościoła. Dopiero w 1988 szczątki króla władze sowieckie wydały Polsce. W 1995 złożono je w krypcie bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie.

Do niedawna wydawało się, że kościół, w którym pochowany był przez kilkadziesiąt lat Poniatowski czeka zagłada. Znajdował się bowiem w katastrofalnym stanie. Nie do końca znanym mi sposobem ktoś kościołem się zainteresował i trwa właśnie jego intensywny remont. Istnieje całkiem spora szansa, że tak ważne dla naszej historii miejsce, jednak przetrwa.



I to by było w zasadzie tyle tej Białorusi. Wieczór upłynął nam na zakupach w brzeskim hipermarkecie. Zaopatrzywszy się w słuszne ilości czekolady Krasnaya szapoczka i nie mniejsze ilości cukierków Spartaków, mogliśmy ze spokojem udać się na stację i po raz ostatni zatankować paliwo za 2,5 PLN/l. Nie tylko z tego powodu na Białoruś warto wracać!!!
pezet jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Białoruś - obalamy mity Darek Palmowski Kwestie różne, ale podróżne. 13 16.12.2012 20:54


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.