Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30.01.2013, 00:17   #11
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 4 min 15 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Lupus Zobacz post
Dawaj burdel - z detalami!
Do burdelu jest jeszcze 8 - 9 000 km.
Na to trzeba zasłużyć i przejechać dzielnie ten cały dystans
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.01.2013, 00:38   #12
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 3 godz 1 min 4 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Cynciu Zobacz post
Do burdelu jest jeszcze 8 - 9 000 km.
Na to trzeba zasłużyć i przejechać dzielnie ten cały dystans
no to odkręcaj manetkę
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.01.2013, 19:24   #13
Kuba
 
Kuba's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,376
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Kuba jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 4 godz 47 min 14 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Cynciu Zobacz post
Proszszszsz.


* Biszkek - napój alkoholowy, koniak 5*****, otrzymany w darze od zaprzyjaźnionych tubylców.

Cieszę się, że zaglądanie i piszecie ale szykuję filmy i foty na żywca w chwili wolnej i troszkę to trwa. Jeszcze nieco cierpliwości.

ps.
Najfajniejsze pokazałem, to co ja mam teraz zrobić żeby Was zadowolić
mam jeszcze butelkę.
Kuba jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.01.2013, 19:46   #14
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
Domyślnie

o ja pierdziu, dawaj chłopie dawaj!
__________________
Agent 0,7
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.01.2013, 00:20   #15
podos
 
podos's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
podos jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
Domyślnie

I kak daragu naszli?
__________________
pozdrawiam, podos
AT2003, RD07A
------------------
Moje dogmaty
0. O chorobach Afryki: (klik)
1. O Mikuni: Wywal to.
2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!!
3. O goretexie: Tylko GORE-TEX
4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów
5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu.
6. Lista im. podoska Załącznik 10655
7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem.
8. O KN: Wywal to.
9. O nowej Afripedii: (klik)
podos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.02.2013, 18:33   #16
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 4 min 15 s
Domyślnie

Powiedziałem A, to trzeba powiedzieć B. Od czego by zacząć?

Głównych bohaterów poznaliście już na reklamówce. Teraz prezentacja oficjalna:

Grzela AFRCA TWIN



Szparag SUZUKI DR



Cynciu YAMAHA XT



Czwarte miejsce było dla Milenki, ale umyśliła sobie jeszcze w kraju, nóżkę na offie połamać. Zostało więc trzech muszkieterów.



Przygotowaniem sprzętów zajął się szparag. Ja pobazgrałem mapę. Jako navi posłużył mi Lark 35at, jako soft wersja testowa rosyjskiej NAVITEL 5033. To ten soft tak świetnie gubił się w górach, umożliwiając odnajdywanie najwspanialszych ścieżek i brodów.
Nieocenieni Fazi i Sambor pomogli z wizami. Potem wspólne pakowanie i jazda.

Początkowo chciałem wystartować bajkę i fotki z Biszkeku, bo niby to tu rozpoczęła się prawdziwa przygoda z motocyklem. Jednak tak naprawdę, przygoda zaczęła się ponad 6 000 kilometrów wcześniej.

Czas.
To coś, co niestety wielu z nas pogania. Co często utrudnia realizację marzeń. Co trzyma nas w labiryncie, w którym codziennie ścigają się szczury. Czas. Czas i odległość połączone razem, sprawiły, że ten najdłuższy odcinek przygody pokonaliśmy zostawiając więcej niż jeden ślad. Dzielnym IVECO z lawetą. I właśnie Tu rozpocznę bajanie.



Polecimy dolotówkę expresowo: Polska, Litwa. Na granicy Grzela miał potrzeby i musiał zmusić bankomat do wydania kasy. Jak wygląda zmuszony bankomat, zobaczycie na filmie.
Litwa, Łotwa. Granica z Rosją tylko 6 godzin i wio do przodu. Nawigacja rzekła „skręć w lewo, następny manewr za 650km”. Jazda, tylko w bak i ogień. Czasowo jesteśmy lekko w plecy więc jedziemy non stop. Jeden jedzie drugi kima i tak na zmianę. Kilometrów szybko ubywa a ubywało by jeszcze szybciej gdyby nie monstrualne dziury na które musimy stale uważać. Ciemną nocą w jedną taką wpadamy całym impetem. Efektem na szczęście jest tylko zniszczona felga i opona. Szybka zmiana koła i jedziemy dalej. Na obwodnicę Moskwy wpadamy za dnia. Ruch ogromny ale wszyscy zapieprzają, więc idzie szybko. Posty milicyjne są najczęściej już opuszczone (Europa). Na tych czynnych czasem nas zatrzymują ale tylko po to aby sobie pogadać. Pełna kulturka i żadnych uwag odnośnie rosyjskich stróżów prawa. Żywimy się w przydrożnych kafe i jedziemy dzień i noc. Gdzieś już w głębokiej Rosji ale jeszcze w Europie, ciemną nocą wjeżdżamy pod strome wzniesienie. Na szczycie zmieniam bieg, gaz, .... Co jest, bieg nie wskoczył? Jeszcze raz trója, gaz, Iveco ryczy ale nie jedzie, cosik hrobocze. Pierwsza myśl: Ku... wa, padła skrzynia, ja pi...le. Wrzucamy na luz i z górki dotaczamy się do stacji paliw. Czołganiem pod wóz, szparag maca, słucha, stuka, wkłada paluchy i już wiemy. „Na szczęście” to chyba tylko sprzęgło się wysypało. Oczywiście na stacji jest Stajanka więc zaraz pojawia się miły pan oferując w korzystnej cenie bilecik za postojowe. Na nic płacz i lament. Przecież nie odjedziemy, trza płacić. Szukamy kogoś kto by nas pociągną do najbliższego miasta ale jest drobny kłopot. Przed miastem jest Post i nikt nie pociągnie busa z lawetą. Lawety z motorami nie zostawimy, mamy więc pata. Trzeba przekimać do rana. Rankiem rozdzielamy się. Szparag jedzie do miasta szukać tarczy, my szukamy jakiegoś kanału żeby móc zrzucić skrzynię. Znajdujemy stary kowcho z którym teraz zarządza rosyjski biznesmen (naczialnik). Naczialnik w Rosji to jest Ktoś. Zgadza się nas wpuścić na stary najazd (chyba na czołgi), musimy sobie tylko przycholować pojazd.
W Rosji pod wiejskim sklepem można znaleźć wszystko, więc znajduje się również kierowca „pochanki” który przytaszcza nas razem z lawetą. Potem busa wciąga na najazd. Ależ ta kruszyna ma power! Zanim przyjedzie Paweł mamy skrzynię biegów prawie na dole. Przyjeżdża i wiadomości nie są najlepsze. Na nową tarczę trzeba czekać 3-4 dni. Nie mamy tyle czasu! Zrzucamy skrzynię, sprzęgło i rozbieramy tarczę. W tarczy sprzęgłowej jest stalowa tarczka zabieraka. Takie cuś z wieloklinem i tarczką która poprzez sprężyny przenosi siłę na całą tarczę z okładziną cierną. Ta mała tarczka zabieraka rozsypała się na kilkanaście części, jedna sprężyna pęknięta, reszta w idealnym stanie J
Trzeba to pospawać – orzekł Szparag .
Spawać tarczę sprzęgłową? Jaja se robi – pomyślał Cynciu.
Trzeba znaleźć spawacza – powiedział Szparag.
Jednak nie robi se jaj – pomyślał Cynciu.
Spawacz znalazł się w sąsiedniej wiosce i maleńką spawareczką elektrodową dokonał dzieła. Po wyspawaniu tarczy stwierdził – Jak dojedziecie na tym do następnej wsi to będzie dobrze. Ależ skromny gość. Nawet nie przypuszcza jaki kawał świata przejechało jego pospawane sprzęgło.

Za ten „fachowy” opis sprzęgła pewnie dostane burę od Szparaga ale mam to w nosie. On teraz jest daleko, w Warszawie, to nic mi nie zrobi.

Do granicy Kazachskiej dotarliśmy późną nocą. Jakoś tak wszystkie granice nam wychodziły. Podchodzimy do okienka celnika, Kazacha ale on wałkuje jakiegoś kierowcę ciężarówki.
- poczekać!
Czekamy (pierwszy błąd). Po odejściu kierowcy podchodzimy. Okienko z ladą na wysokości mojej brody, szyba, a za nią gdzieś niżej siedzi Kazach – służbista. Skąd, dokąd, po co, dawać wszystkie dokumenty. Zabiera je kładzie u siebie na biurku które jest znacznie niżej i tracimy je z oczu. Coś tam przegląda, przewraca, po czym zwija wszystko razem i oddaje nam.
- Nie przejedziecie.
- Co ?
- Nie macie jednego tłumaczenia, nie przejedziecie.
- Jest na pewno niech pan sprawdzi, może upadło.
- Nie ma, nie przejedziecie.
Jebany, ukradł. Mieliśmy wszystko. Było na rosyjskiej i było przed chwilą jak szykowaliśmy papiery. Zaczynamy gadkę a on swoje
- nie przejedziecie, nie macie tłumaczenia
Odczekał stosowną chwilę a gdy uznał, że jesteśmy gotowi, dodał
- Jak macie 500 dolarów, mogę przymknąć oko.
- Nie mamy kasy
- To nie przejedziecie.
Dalsza gadka nic nie zmienia w dialogu. Jebany jest zacięty. Mogli byśmy się z nim jeszcze długo przekomarzać i pewnie by się udało ale jesteśmy już kilka dni w plecy i spieszy nam się okrutnie. Wychodzimy. Po jakimś czasie wybieramy negocjatora który face to face wałkuje temat. Po jakimś czasie możemy jechać, ubożsi o 60 zielonych. Zanim odjeżdżamy jeszcze do nas wychodzi, oddając nam 20 dolców „na paliwo”. Sumienie go ruszyło czy jak?

Gonimy przez Kazachstan ale wpadamy na około 100km off road który przejeżdżamy w deszczu, zwalniając do 5-10km/h. Masakra. Na jednej z dziur urywamy tłumik. Od teraz jedziemy jak na przelocie.
Po wyjeździe na asfalt szukamy jakiegoś kanału przy parkingach aby obczaić nasz tłumik. W pewnym momencie, jest, kanał na parkingu po lewej stronie drogi. Kierunkowskaz, powolne hamowanie, a styłu słychać bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz, JEB.
Łada Niwa centralnie pakuje się w tył lawety. Jak się za chwilę okazuje, Gość właśnie odebrał ją z salonu a teraz Łada nie ma przodu. Koleś przywalił w podłużnicę lawety i straty u nas skończyły się tylko na zbitej lampie.
Kazach wyskoczył ze swojej Lady i z piorunami w oczach wali do nas a słowotok jego nie ma końca. Nowe auto, nasza wina, za wszystko zapłacimy, co my wyprawiamy, nowe auto mu odkupimy, nie wykpimy się, On już dzwoni na policję. Super. W sumie nas wyręczył.
Po chwili zajeżdża radiowóz. Ze środka wychodzą dwa miśki i walą prosto do Kazachów. Patrzę i oczom nie wierzę. Rąsia, rąsia, potem walą misia i gadają jak szwagry. W dupę – myślę sobie mamy lekko przesrane. Po chwili podeszli do nas, pytają jak było i wracają do tamtych. Po niedługim czasie podjeżdża kolejna suka. Wychodzi z niej młodszy oficer ale rangą ewidentnie starszy starszy stopniem od dwóch poprzednich. U Kazachów się nieca uspakaja. Kierowca Łady pomimo milicji i tak co rusz do nas wyskakuje z zapewnieniem, że wszystko mu i tak zapłacimy. Oficer rozeznał sprawę i spytał czy mamy jakieś „pretensje” roszczenia do kierowcy Łady. U nas tylko lampa więc stwierdzamy, że chcemy tylko aby On się nie czepiał, a my już nic od niego nie chcemy. O to samo zapytał tamtego a on oczywiście, że my musimy mu za szkody zapłacić. Wrócił do nas. Potwierdził, że wina jest ewidentna kierowcy Łady i jeszcze raz spytał czy mamy jakieś roszczenia. Nie. To możemy jechać. Na nasze obawy co do gościa, potwierdził, że mamy spokojnie jechać, a On ich tu jeszcze trochę potrzyma.
Ruszyliśmy. Nie wiedziałem, że nasze Iveco jest takie szybkie. Nie szukamy już kanału, byle do przodu.
Aby nie przedłużać samochodowej części opowieści, wspomnę tylko, że w pamięć zapadną mi jeszcze dwie przygody:
1 – nauka azjatyckiego stylu jazdy w Astanie.
2 – Granaca Kazachska na wyjeżdzie.
Potem już z górki. Biszkek, wyładowanie motocykli i nowa kolejne przygody. O tym jednak, w kolejnym odcinku.



__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.02.2013, 18:43   #17
JarekO
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Dawaj dalej!
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.02.2013, 19:16   #18
dawid8210
 
dawid8210's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,859
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
dawid8210 jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 dzień 19 godz 37 min 20 s
Domyślnie

O w mordę! Ale to się czyta...
dawid8210 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.02.2013, 19:54   #19
bajrasz
świeżym warto być:)
 
bajrasz's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
bajrasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
Domyślnie

Osioł jest tylko jeden! Cynciu masz w ryj.
__________________
pozdrawiam
Pan Bajrasz





bajrasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.02.2013, 20:02   #20
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 4 min 15 s
Domyślnie

Bajraszu, każdy dźwiga swojego osła
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Kirgistan -Küngej Ałatau magyar Przygotowania do wyjazdów 2 02.06.2014 08:24
Kirgistan-Uzbekistan kajman Przygotowania do wyjazdów 3 20.03.2014 08:39
Kirgistan Adam Kwestie różne, ale podróżne. 81 22.03.2009 00:12


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:07.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.