16.11.2013, 22:15 | #11 |
AmberBimber Dawaj
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
16.11.2013, 22:50 | #12 |
Turysta DualSport
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
|
P.S. Po co oceniać, co AT może, czego nie może, no i co jest lub nie jest profanacją, czy tam ekonomią... Grunt że ludzie chcą jeździć, chcą poznawać, chcą być razem. Po prostu słuchajmy
__________________
Sowizdrzał KTM 750 6T Nie wierz, nie bój się, nie proś! Ostatnio edytowane przez sowizdrzal : 17.11.2013 o 10:36 |
20.11.2013, 17:22 | #14 |
Centralny Jarek
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Bydgoszcz
Posty: 2,215
Motocykl: RD07, RD07a, RD07a, LC8, LC4, DRZ, K100, XL600LM
Online: 3 miesiące 2 tygodni 6 dni 19 godz 4 min 11 s
|
Sławek Amber ma te 52z.
|
21.11.2013, 02:38 | #17 |
Zarejestrowany: Nov 2013
Miasto: Bydgoszcz
Posty: 8
Motocykl: Honda CRF250R
Online: 14 godz 20 min 16 s
|
Sam wypatruje z niecierpliwością relacji z wyjazdu
|
21.11.2013, 21:07 | #18 |
Centralny Jarek
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Bydgoszcz
Posty: 2,215
Motocykl: RD07, RD07a, RD07a, LC8, LC4, DRZ, K100, XL600LM
Online: 3 miesiące 2 tygodni 6 dni 19 godz 4 min 11 s
|
Amberoza jest zarobiony.
Na weekend powinno coś się pojawić |
21.11.2013, 21:25 | #19 |
Centralny Jarek
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Bydgoszcz
Posty: 2,215
Motocykl: RD07, RD07a, RD07a, LC8, LC4, DRZ, K100, XL600LM
Online: 3 miesiące 2 tygodni 6 dni 19 godz 4 min 11 s
|
A to tak zanim pojawi się ciąg dalszy
|
22.11.2013, 21:25 | #20 |
Centralny Jarek
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Bydgoszcz
Posty: 2,215
Motocykl: RD07, RD07a, RD07a, LC8, LC4, DRZ, K100, XL600LM
Online: 3 miesiące 2 tygodni 6 dni 19 godz 4 min 11 s
|
Amber jest troszkę zarobiony to mu trochę pomogę. Mam nadzieje, że nie macie nic przeciwko .
Dzień 2 Wstajemy rano, ostatnie bagażowe roszady, śniadanko i lecimy. RIMG0139.jpg IMG_2078.jpg Pogoda nie rozpieszcza, ale nie pada. Jest dobrze. Do granicy mamy żabi skok. Na granicy standard, czy mamy noże, narkotyki i co pan robił w Afganistanie . Poszło gładko, nie przyznaliśmy się do żadnego przemytu . Za granicą pierwszy magazin i wymiana kasiory. Teraz nic nam nie pozostaje tylko wbić się w teren Amber jako pies przewodnik sięgnął do czeluści swoich archiwów i przygotował ślad z Szuter Party. Jest wesoło i Afryki zachowują się jak by były na łyżwach a nie na kostkach. Jak te krowy tędy popylają? Aaaa one mają napęd na cztery . Na płaskim jeszcze luzik, ale jak zaczynają się nieduże wzniesienia to już jest co robić. Nadmienię jeszcze, że przed naszym przyjazdem padało non stop przez dwa tygodnie. Warunki okropne. Przekonała się o tym ekipa Gdańsk . Tydzień przed naszym wyjazdem odpuściło i to było nasze szczęście, bo chłopacy na lekkich sprzętach coś narzekali na urwane podzespoły w swoich maszynach . W takich warunkach all inclusive E09 dość słabo sobie radziły i tu micha nam się cieszyła, że jednak przyjechaliśmy na przyczepce z oponami troszkę bardziej agresywnymi niż E09. Hmm no przynajmniej dwóch uczestników , bo MarcoPolo pozostał przy 09. Za to robił najlepsze figury, a jak on to robił do dziś nie wiem bo prawa fizyki przeczą wszystkiemu co wyczyniał RIMG0149.jpg Po drodze spotykamy ekipę 4x4, zatrzymują się i robią sesję naszych ewolucji na gliniastym podłożu. Jest to nam na rękę bo droga po ich wyczynach wygląda słabo. Dojeżdżamy do pierwszej przeszkody, która nas lekko spowalnia Bardzo charakterystyczne miejsce często widywane na pierwszych kilometrach Ukraińskiego bezdroża blisko Krościenka. RIMG0142.jpg Amber jako nasz przewodnik atakuje pierwszy. Jedynka ogień i ... klops Siedzi. W tym czasie chłopaki 4x4 nas dochodzą. Amber siedzi, im się wyraźnie śpieszy, myślimy będzie pomoc . Niestety, chłopaki nie chcieli pobrudzić butów . Wyciągamy taśmę i po małej walce Amber się odessał. Odessał się tak, że z tego szczęścia stanął pod jakimś drzewkiem gdzie atak na niego przeprowadził zastęp mrówek. Myśleliśmy, że co najmniej pszczoły go dopadły bo po dziabnięciu w łuk brwiowy wyglądał jak Gołota. Hmmm, no może nie jak Gołota, bo on za szybko kończył i nigdy mu facjaty nie zdążyli obić . Wyglądał jak by dostał w mordę . Trochę miał problemy z ubieraniem kasku. W czasie wyciągania Zbigniewa, 4x4 wtopiły się we wszystkie inne możliwe objazdy drogi blokowanej przez nas. Ja z MarcoPolo może nie tak efektownie jak Amber, ale dużo bardziej sprawnie i bez gryzienia się z mrówkami pokonujemy przeszkodę. Zostawiamy za sobą cztery terenówki, w tym 3 wtopione po pachy. Droga cały czas w błocie. Rzadko bywa twardo. Zazwyczaj po osie w błocie i kałużach. W pewnym momencie zaczyna padać czyli czas na przekąskę i odpoczynek pod wiatą w towarzystwie Gaza69. IMG_2079.jpg IMG_2080.jpg IMG_2082.jpg Gnając dalej trochę na oślep, bo ślad z Szuter Party za bardzo nam nie pasował dojeżdżamy do jeszcze gorszych i błotnistych dróg, gorzej być nie może. A jednak może bo na dokładkę pojawiają się szlabany. Przerwa na fajeczkę dla palaczy. Nagle z lasu wyłania się jakiś leśny ludzik z psem. Jest tak zdziwiony jak my . Ale pytamy po co te szlabany. Ludek oznajmia, że szlabany bo tam już Polska. Ups, chcieliśmy mimowolnie wjechać ponownie do kraju W tył zwrot . Kawałek lepszego szutru. Prędkość podróży trochę wzrasta. RIMG0143.jpg Jadę ostatni bo koledzy po pierwszych kilometrach w terenie nie zdzierżyli fontanny warstwy wierzchniej drogi po której aktualnie śmigaliśmy na ich owiewkach i kaskach . To nie moja wina, opony po prostu świetnie robiły. Twardy szuter, tempa dobre, a tu coś mi zaczyna prychać i kichać. Wsłuchuję się co to. Afrynia jedzie, nic nie wróży katastrofy poza odgłosami. W tym czasie strzała w kolorze monstera wyprzeda mnie z hukiem. Strzała wyprzedza także Marka i Ambra. Macha, krzyczy itp itd. Zatrzymujemy się. Kolega motocyklista widząc bliźniaczą maszynę postanawia nas zaprosić do magazinu na "setkę". On już tych setek miał nie mało w sobie, szczęście, że strzała była z wózkiem bocznym. Po krótkiej pogawędce kolega zapragnął na pokazać możliwości "monstera". Podczas pokazu pogubił obuwie ochronne (gumowe klapki) i czapeczkę. Amber jako pracownik pogotowia już rozkładał sprzęt do pierwszej pomocy. Skończyło się szczęśliwie, więc nie kusiliśmy losu i się pożegnaliśmy . IMG_2083.jpg IMG_2085.jpg RIMG0151.jpg Po 60 km takiego bagna zaczynają dochodzić do mnie niepokojące odgłosy przy hamowaniu z okolic przedniego koła. W 60 km wykończyłem klocki do blach, a było ich koło połowy przed wyjazdem. Po tych 60 km postanawiamy nadrobić drogę co by jednak wieczorem pijąc napoje orzeźwiające popatrzeć sobie na połoninę Borżawską. Pierwsze miasteczko i oczywiście, jak by inaczej, pędzi szeryf ze swoją świtą Niwką. Jadę pierwszy. Szeryf próbuje włączyć "koguta" ale niestety to się nie udaje, błyska i kończy żywot. Na wysokości MarcoPolo próbują użyć megafonu ręcznego wystawionego przez okno, ale znowu porażka. Megafon coś tam zaskrzeczał i umilkł. Jedziemy dalej. Jak przejechał Amber szeryf dokonał sprawnego i ciasnego zawracania na sześć. Zatrzymujemy się co by nie było, że uciekaliśmy . Szeryf z dwoma młodymi z poważnymi minami wyskakują i przystępują do fotografowania tablic rejestracyjnych na których widać było ... nic, po naszym brodzeniu po błotnistych drogach. Podobno to wielkie przestępstwo u nich. Nie dość, że nie widać to jeszcze ekologia i czystość na piątkę musi być. Jako, że MarcoPolo wyglądał z nas na najbardziej majętnego szeryf zaprosił go do Niwy na pogaduchy. Do dziś nie dowiedzieliśmy się od niego co powiedział szeryfowi, bo nie zapłaciliśmy nic. Amber prowadzi nas do pierwszego noclegu. Robi się ciemno ale jestem spokojny. Podałem Ambrowi dokładne namiary GPS na miejsce noclegu. Dojeżdżamy do sławetnego skrzyżowania gdzie odbija się na Wołowiec. Zaskoczeniem nie było nasze zatrzymanie. Wcześniej ostrzegałem chłopaków o tym miejscu i o tym, żeby włączać kierunkowskazy i nie najeżdżać na białe linie . Rok wcześniej podobno najechaliśmy tą linie i spędziliśmy tam dłuższy czas na pogawędkach z stróżami prawa. Poszło gładko, gdzie, skąd, na ile. Pajechali. Obowiązkowy przystanek przy napisie oznajmiającym zbliżanie się do Wołowca, choć niektórzy myśleli, że tam jest napisane Borżawa. Nie wszyscy mieli szczęście uczyć się w szkole tego pięknego języka. Dojeżdżają do nas rowerzyści ze Słowacji, robi się wesoło. Chwilę później dojeżdża autokar z wycieczką. Stajemy się atrakcją turystyczną. Fotek nie ma końca i zaczynamy się czuć jak biały miś z Zakopanego. Grzecznie się wycofujemy i strzała dalej. IMG_2089.jpg Szybkie zakupy w Wołowcu. Już prawie jesteśmy, poznaje okolice, już niedaleko. Amber wykonuje jakieś skręty nawroty itp i dojeżdżamy do jakiegoś cygańskiego obozu, który w niczym nie przypomina mi miejsca noclegowego odwiedzonego rok wcześniej. Jest ciemno, Amber patrzy w pudełko, które mówi, że mamy już się rozpakowywać Hmmm cofam się do miejsca które pamiętam i sprawdzamy moją pamięć. Lokalesom zadaję kilka pytań pomocniczych i już wspinamy się drogą przy wyciągu narciarskim do wymarzonego koja po owocnym dniu. Z daleka widzimy naszego gospodarza "dwadciat gram" i szybko lokujemy się na salonach. Szybkie prysznice i już siedzimy za zewnątrz kontemplując widok gwiaździstego nieba daleko od cywilizacji. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
2013 Maroko z plecakiem, czyli ile trampki dadzą rady. | Cynciu | Trochę dalej | 103 | 17.06.2014 21:53 |
Motocyklem zimą, nad morze...Czyli El Palanten Treffen 2013 | ex1 | Polska | 29 | 01.02.2014 21:58 |
Baby na motóry 2013, czyli zlot czarownic | jagna | Lejdis | 218 | 11.01.2014 01:01 |
Złombol 2013 - 7ma krew czyli nareszcie Rosja! | fassi | Kwestie różne, ale podróżne. | 38 | 27.09.2013 19:06 |
[RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii | sowizdrzal | Trochę dalej | 21 | 05.08.2013 11:43 |