15.07.2017, 23:25 | #11 |
W końcu..!
__________________
Życie jest za krótkie żeby jeździć singem czy rzadówką.. |
|
16.07.2017, 00:08 | #12 |
Kiedyś R.T70
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 47 min 6 s
|
Dawaj dalej!
Pozdrawiam. |
16.07.2017, 13:45 | #13 |
Zarejestrowany: Jun 2013
Miasto: Łomżewo
Posty: 908
Motocykl: AT-NAT
Przebieg: 80000
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 14 godz 47 min 49 s
|
Ooo już się podekscytowałem i więcej niema
|
16.07.2017, 18:30 | #14 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
No to pomalutku do przodu.
12 maja. W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Wstajemy rano i niespiesznie szykujemy śniadanie. Znaczy ja szykuję z Martą a chłopaki czekają aż im postawimy paszę. Wrzucamy śniadanko i już czuję rosnący niepokój. Nie znoszę tego uczucia z jednej strony podekscytowanie wyprawą z drugiej niczym nieuzasadniona obawa, jakiś nieokreślony rodzaj lęku czy niepewności. Ruszmy już, niech pochłonie nas droga. Mój motocykl od tygodnia stoi w garażu zapakowany, tylko wsiąść i jechać. Chłopaki niemrawo gramolą się zwijając toboły. Wyciągamy motocykle z garażu i chłopcy ładują bałagan, który rozładowali na wczorajszy nocleg. Michał dostał małpę, którą ma fotografować w różnych miejscach po drodze. Jakaś charytatywna akcja czy coś.teges. Cieszę się że ruszymy razem. W zeszłym roku dojeżdżałem na miejsce zbiórki jakieś 400 km i samotnie ta droga była męczarnią. W końcu udaje się zapakować motocykle. Żegnam się z Martą, pamiątkowa fota przed wyjazdem. Garnek na łeb, moto odpalone a brama dalej zamknięta. Marta filmując nasze przygotowania i nie zabrała pilota od bramy. Zaczynam się lekko ciśnieniować ale rzut oka na kartkę zapisaną na tankbagu i staram się wyluzować czytając co sobie tam nabazgrałem. LUZ! To najważniejsze. W końcu się udaje, brama otwarta i pomału ruszamy. Wybijamy się z miasta kierując na Opatów a następnie przekraczamy Wisłę w Annopolu i kierujemy się na Chełm. Po drodze jeszcze tankowanie i faja na CPNie. Gonimy. Jedzie się nieźle ale jakoś ta droga do Chełma strasznie się dłuży. W końcu docieramy na miejsce i zatrzymujemy się przy sklepie. Trzeba jeszcze zakupić padarki czyli kilkanaście małpek polskiej wódy. Zakupy zrobione, opuszczamy Chełm i z wolna docieramy do Granicy ukraińskiej. Tuż przed granicą po prawej stronie jest mały bar. Postanawiamy że zjemy obied gdyż nie wiadomo jak długo przyjdzie nam czekać więc lepiej aby oczekiwać z pełnym żołądkiem niż na pustaka. Żurek + schaboszczak z zasmażaną załatwiają sprawę energii na dalszą część podróży. Jest ok 13 więc dość późno. Atakujemy. Polska strona przebiega zwyczajowo bardzo sprawnie, podobnie ukraińska i szybciutko znajdujemy się na stacji paliw po drugiej stronie granicy. Wymieniamy trochę biletów NBP na lokalną walutę, zalewamy motocykle i gonimy w kierunku Kijowa. Droga jest świetna lecimy 100-120 i spokojnie zbliżamy się do naszego celu. Celem jest miejscówka nad rzeczką z fajnym zakolem. Znalazłem miejsce przez google maps i ze zdjęć satelitarnych wydawało się to miejsce aktywne wędkarsko i biwakowo więc spodziewałem się.że będzie miejscówka do spania i będzie można ogarnąć paliwo do wieczornego ogniska. Lecimy. Jedzie się dobrze ale pierwsze oznaki zmęczenia dają znać o sobie ok 18. Gonimy na wschód więc słońce zaczyna spadać tu szybciej ok 19 robi się szaro a patrząc na mój GPS widzę że mamy jeszcze kawał drogi. Nie ma zmiłuj - musimy dotrzeć na miejsce bo plan nam się zacznie sypać na starcie i może być słabo. Końcówka. Jesteśmy już blisko jest tuż przez zmrokiem. Jeszcze dyszka. Mijamy stację paliw i sklepik koło niej. Przejechaliśmy. Kuwa zaopatrzenie trzeba zrobić, zawracamy, nie wiadomo czy dalej będzie jakaś opcja sklepu. Nawrotka, podjeżdżamy i robimy klasyczne zakupy wyprawowe - browarki i chleb. Załadowani dojeżdżamy do rzeki. Most, za mostem w lewo w krzaczory, Lecimy wzdłuż brzegu. Widzę miejscówkę, którą zaznaczyłam szpilą ale nie podoba mi się, za blisko drogi. Auta będą hałasować. Jedziemy dalej, jest już mocno szaro ale wciąż widno. W końcu widzę fajne zakole a obok drzewo i stosik ogniskowy. Jest też trochę.drzewa. Pogoda niepewna, chyba popada ale raczej nie dzisiaj. Filip proponował gostinicę ale finalnie lądujemy w krzaczorach nad rzeką. Szybciutko zdejmuję toboły i rozkąłdamy namioty. Dobra. Spanie przygotowane, teraz czas na ognisko. Ruszamy już z czołówkami szukać drzewa. Trochę leży na miejscu, trochę znaleźliśmy. OK. Starczy na dziś. Browar odblokowany, ognisko rabotajet - odpoczynek. Jest dobrze. Sączymy piwerko zagryzając smakołykami typu kabanos. W końcu ciśnienie mi puszcza. Teraz już będzie z górki. Jutro Rosja i gonimy na Władykaukaz. Dziś jeszcze nie wiem że tak słodko nie będzie. Dopiero jutro rzeczywistość spuści mi wpierdol. LIFE! Jutro pobudka o 5 więc szybko wciągamy przydział browara na dziś i walimy w kimę. Zasypiam natychmiast. I na koniec streszczenie specjalnie dla mistrza Zeta. Ostatnio edytowane przez Emek : 17.07.2017 o 10:02 |
16.07.2017, 18:47 | #15 |
Zarejestrowany: Sep 2014
Miasto: Lublin
Posty: 2,305
Motocykl: LC8-950ADV,EXC 450, ROAD KING EVO
Online: 2 miesiące 2 tygodni 1 dzień 23 godz 1 min 11 s
|
Ciekawie się zaczyna, tym wpierdolem od rzeczywistości zbudowałeś napięcie. Wiem od czego jutro rano zacznę dzień w pracy - od sprawdzenia czy nie ma następnego odcinka.
|
16.07.2017, 19:19 | #16 |
Zarejestrowany: Jun 2017
Miasto: Gdynia
Posty: 95
Motocykl: CRF1000
Przebieg: rośnie
Online: 1 tydzień 2 dni 2 godz 8 min 12 s
|
Lektura wciągająca na kolejną część będę czekał jak na kolejny odcinek "Breaking Bad"
|
17.07.2017, 19:44 | #17 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
13 maja
Poranek jest rześki. Nawet bardzo rześki. Kuwa jest zimno jak cholera i do tego pada. Może nie pada ale siąpi, jest wilgotno, zimno i nieprzyjemnie. Do tego zaspaliśmy wstając prawie 2 godziny później niż planowaliśmy. Zbieramy się szybciutko. Śniadanie z gatunku byle jakich i herbata muszą wystarczyć. Dostrzegam wędkarza na tym samym zakolu rzeki, który okupujemy. Jest jakieś 50 metrów od nas. Zajechał Wołgą na rybałkę. Idę zagadać. Palimy fajki chwilę rozmawiamy i dowiaduję się że pogoda nie będzie dziś dla nas łaskawa. Cały dzień na całej Ukrainie deszcze i burze. Szit! Cóż trudno się mówi i goni się dalej. Zbieramy się i za chwilę wracamy na trasę. Dziś chcemy wjechać do Rosji. Mamy już spore opóźnienie więc trzeba będzie zapierdzielać. Ruszamy. Przed nami Kijów. Mieliśmy go machnąć z rana, jest już dość późno ale mamy nadzieję że da się przelecieć szybko. Dojeżdżamy do Kijowa, ruch zaczyna gęstnieć ale bez problemu udaje nam się znaleźć włąściwą trajektorię i po godzinie Kijów mamy już za sobą. Pogoda nie rozpieszcza. Pada, siąpi, drobne przejaśnienia, znów pada i tak w kółko. W międzyczasie okazuje się że regler w Michała Tenerce znów coś grymasi więc jako że nie pada a i tak mieliśmy zatrzymać się na chwilę oddechu stajemy na krótką reanimację. Ja z Filipem idziemy po picie i drobny prowiant a Miszka zabiera się za robotę. Regler ogarnięty (w zasadzie to cały czas szwankuje wtyczka) i możemy zbierać się w dalszą drogę. W końcu Następny przystanek robimy sobie przy trasie na popas. Udało nam się dojechać do knajpy, która naprawdę wygląda zacnie - Grill Myśliwiec. Ceny też takowe. To ten obiekt - polecam. Pakuszajem. I to jak… Najlepszy stek jakiego jadłem w życiu. Kosmos. Po posiłku jeszcze kawa coby nie przysnąć po obfitym żarełku i w drogę. W końcu docieramy do Charkowa. Omijamy go obwodnicą kierując się ku rosyjskiej granicy Niechoteewka. Po drodze jeszcze postój na zamianę ukraińskich pieniędzy na rosyjskie i zbliżamy się do granicy. Granica jest jakieś 25 minut drogi od Charkowa. W końcu przestaje padać. Jest lepiej. Dojeżdżamy do granicy. Najpierw żołnierzyk wręcza nam taloncik z numerami motocykla a następnie kontrola paszportowa. Idzie gładko. Wjeżdżamy na tamożnię. Daję kwity milutkiej celniczce i spokojnie czekam. W końcu pada pytanie o pozwolenie na użytkowanie pojazdu bo motocykl na firmę. Pewny swego wyciągam kwity i spokojnie czekam. Wtem miła Pani mówi do mnie, że nie wjadę bo VIN na pozwoleniu się nie zgadza z tym w dowodzie. Co ty kuwa pier#$5isz kobieto? Sam to napisałem, myślę sobie. Zapraszam do mnie. Proszę wejść do środka. Kobieta wręcza mi kwity i mówi - sam popatrz. Numery się nie zgadzają. Nie przepuszczę cię chyba że masz inny właściwy kwit. No kuwa, nie mam. Pisząc dokumenty zjadłem 2 numerki w VINie. Ja pier#%lę. Dobra Emek, spokojnie jesteś na Ukrainie, pewnie da się to jakoś załatwić. Jednocześnie próbuję sobie przypomnieć czy Ruscy chcieli ode mnie takie upoważnienie w zeszłym roku. Nie chcieli! Jak tu przejadę to ruskie mnie puszczą i gonimy dalej. Najwyżej potem będę się martwił co i jak. Stres, nerwy nie pozwoliły mi trzeźwo myśleć. Laska delikatnie sugeruje coby się „jakoś” dogadać. Dogadaliśmy się. ALE TO BYŁO GŁUPIE!!!!! Już cały jestem w stresie ale po ruskiej stronie. Kolejka jak cholera. Zmiana warty w budkach. Wszystko wlecze się w nieskończoność. Jest zimno, jesteśmy głodni i zmęczeni. Godziny mijają. W końcu udaje się. Nasza kolej. Kobitka wzięła nasze paszporty i zamiast wbijać w system bierze telefon i gdzieś wydzwania. W końcu przychodzi do nas granicznik i każe iść z nim do biura. O co chodzi? Jakaś masakra. Idziemy do biura. Tam gość pyta kto po rusku gada? No ja mówię. Ty wchodzisz oni czekają. Wchodzę siadam i czekam. Atmosfera miła, Panowie wyjaśniają najpierw że nic się nie stało taką mają procedurę jak ktoś wybiera się z UE do krajów islamskich i muszą zrobić wywiad. OK, co chcecie wiedzieć. Co robisz, gdzie pracujesz, gdzie mieszkasz, standardowo. Pogadaliśmy w miłej atmosferze, chłopaki zrobiły sobie notatki i tyle. Powrót do budki, Pani bierze paszporty i przechodzimy standardową procedurę całkiem sprawnie. Teraz czas na tamożnię. Przestawiamy motocykle kilka metrów. Celnik ogląda co my tam takiego mamy w tych sakwach i tyle. OK. Wypełniać wriemiennyj wwoz i do celnika. Jeden z celników, który podbija deklaracje stoi przy nas pomagając wypełnić kwity. Podbija pieczątki od razu i każe iść do budki coby wbili to w system i dali naklejkę na WW. Oczywiście wpisuję pojemność 1000 a w dowodzie stoi 998 i wszystko psu w doopę. Trzeba pisać na nowo. W końcu kwity w pariadkie i wracam do okienka. Jest koło północy. Masakra. No nie masakra to dopiero będzie. Proszą mnie o upoważnienie. Ja pier…, przeca już wiem że mam złe. OK, daję złe i czekam z walącym sercem, może się nie skapnie. Kuwa, skapnęła się. No to kibel. Próbuję jednak u wyższej instancji. Przychodzi sam szeryf, rozmawiamy, mówię o co chodzi. Fajny gość, rozumie problem ale kwit nie jest OK, on nie może. Zrozum, nie mogę. Ostatnia deska ratunku, wyjmuję CPD, pokazuję, że tu mam kwit międzynarodowy. Ogląda, sprawdza, zabiera kwity i idzie z nimi do budki. Rozmawiają z celniczką, która mnie odpuliła. Michał stoi obok już odprawiony, Filip w innym okienku właśnie się odprawia. Rozmawiam z Michałem, łypiąć kątem oka co robi celniczka. Ma przed sobą moje kwity i coś stuka w kompa i wypisuje coś na WW. Mówię do Michała, że może będzie dobrze. Ale za chwilę prosi mnie do siebie i już wiem że dobrze to nie będzie. Nie wjadę. Mam już pewność że muszę zawrócić, chłopaki odprawione. Natłok myśli, co tu robić, jak? Myśl Emek. Krótka piłka, biorę SPOTa i daję Michałowi, mówię jedźcie zgodnie z planem, ja wracam, ogarniam prawidłowe kwity i was gonię, bierz spota cobym wiedział gdzie jesteście. W tył zwrot i zawracam na Ukrainę. Ale kuwa zaraz, przecież mi wbili w paszport pieczątkę, mam 2 krotną wizę. FUCK!. OK, spokojnie zapierdzielam do szeryfa, z którym rozmawiałem i mówię coby mi pieczątkę wjazdową anulował. Załatwiamy to bez problemu. Chłopaki już w Rosji. Ja wracam na granicę ukraińską. I znów wpier.. Od razu się kapują , że ruskie mnie nie wpuścili. No kolego kwity masz złe, dogadajmy się bo do nas też nie wjedziesz. Wyć mi się chce, jest po pierwszej, nie mam już siły. Płacę. Jestem na Ukrainie. Ciemno jak w doopie. Szybka decyzja, zajeżdżam do pierwszej bazy jaka się trafi. Jest jakieś 10 km od granicy. Ciemno, nora jak cholera. Nie mam wyboru, wbijam się. - Pokój macie? - Tak. - Ile? - 350. - OK W takiej dziurze jeszcze nie byłem. Obsługa oprócz chłopaka, który ogarnia jakieś techniczne sprawy niemiła i wręcz wroga. Zwykłe chamy. Trudno, mam większy problem niż ich kultura osobista. Wprowadzam motocykl na podwórze na tyłach. Jedyny miły mi pomaga. W końcu loguję się do pokoju. W pokoju jest łóżko i to w zasadzie tyle. Miejsca na bagaż w zasadzie brak. Kibel i prysznic na zewnątrz. Jestem zmarznięty, zły i w nerwach. To ten lokal Kafe Ociag czy jakoś tak. Nie polecam. https://www.google.pl/maps/place/50°...71!4d36.268703 Idę pod prysznic, muszę się zagrzać, cały czas kombinuję jak się ogarnąć z kwitami. Marta już wie, że nie wjechałem bo dzwoniła widząc że nie ruszamy się z miejsca przez kilka godzin i też myśli jak to załatwić. Chłopaki zalogowały się w Biełgorodzie i też podrzucają różnorakie opcje rozwiązania sytuacji. W głowie chaos. Jestem głodny, bez żarcia i wkurzony. To nie wróży dobrze. Próbuję zasnąć. Ciężko. W końcu nastawiam budzik na 6. Jutro będę myślał. Na razie będziemy realizować wariant zrobienia prawidłowych kwitów w PL i ich potwierdzenie przez notariusza. Wariant B - sfabrykuję kwity na miejscu. Wariant C - może konsulat pomoże. Zobaczymy. W końcu ok 3 udaje się zasnąć. Nie na długo. To był ciężki dzień. |
17.07.2017, 21:01 | #18 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,289
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 4 min 9 s
|
No to ciekawie się zapowiada. Czekam niecierpliwie :-)
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
17.07.2017, 22:46 | #19 |
Kiedyś R.T70
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 47 min 6 s
|
Jak u Hitchcocka- krótki wstęp i trzęsienie ziemi!
|
17.07.2017, 23:15 | #20 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 520
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 14 godz 36 min 26 s
|
Hej Emek,
w tej okolicy nocowaliście? https://www.google.pl/maps/@51.23758.../data=!3m1!1e3 pozdrawiam trolik |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 23.06.2017 13:58 |
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 137 | 14.06.2017 16:13 |
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 | wojtekm72 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 28.05.2017 22:49 |
El Palantentreffen 2017 | ex1 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 9 | 18.01.2017 00:33 |