|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
14.07.2018, 17:51 | #11 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Dziwne te gołąbki . Kapslowane. Pewnie nie trzeba było ich rzuć
|
14.07.2018, 18:02 | #12 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 56 min 24 s
|
|
14.07.2018, 21:15 | #13 |
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Sulejówek
Posty: 1,063
Motocykl: Fiddle
Online: 6 miesiące 2 tygodni 2 dni 21 godz 27 min 27 s
|
|
16.07.2018, 20:30 | #14 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 56 min 24 s
|
25.06.
Wstaliśmy o 8.00 wypoczęci i zadowoleni. Lubię takie poranki – kawa na świeżym powietrzu smakuje wybornie! Moje obawy o auto maleją z każdą nocką i z każdym pokonanym kilometrem…nawet z tymi, które robimy planując następne nasze kroki . Właśnie zdałem sobie sprawę, że obładowany Karakan spalił mi na przestrzeni 1500 km, trochę autostrad, trochę górskich ścieżek i dróżek, 9,2l/100 km Poprawiło mi to nastrój i z uśmiechem na twarzy, przy akompaniamencie słońca choć z temperaturą 20 stopni, jedziemy na Kozjak i zdobyć Mangart. To bardzo wymagający dzień – i dla mojej żonki najbardziej extremalny z całego wyjazdu. Ja jestem bardzo podekscytowany drogą na szczyt a moja luba wodospadem – każdy ma jakiś powód do zadowolenia! Młody cieszy się i jednym i drugim , a więc w drogę. W drodze na Kozjak mijamy przepiękny kanion z turkusową rzeką (tak, turkusową, choć wcześniej nie znałem tego koloru bo ja bym powiedział, że jasnoniebieska ale żonka mnie wyedukowała ). Zatrzymaliśmy się na fotki – za nami stanęło na sesję stado GSów z Holandii. Po sesji i pozdrowieniu Gieesiarzy, jedziemy dalej. Odnalezienie wodospadu nie jest jakieś skomplikowane, oznakowany dosyć dobrze. Szlak do niego jest zamknięty dla ruchu kołowego więc 20 minut wędrujemy malowniczą dróżką nad kanionem z naszą przyjaciółką o turkusowej barwie. W drodze, na ścianie wąwozu dostrzegam węża – to Eskulapa! Pierwszy raz widzę tego węża na żywo i z podniecenia nie trafiam w niego z aparatu, co dostrzegłem dopiero w domu! Szkoda…Dojście do samego wodospadu jest lekko stresujące, bo trzeba iść po platformach. Sam wodospad piękny choć ja już czekałem na Mangart Powrót wybrałem już dołem, po kamieniach a w ślad za mną poszedł młody…tyle, że ja przeszedłem a on się ześlizgnął i wpadł po kostki w zimną wodę Był lekko nadąsany z tego powodu bo para Niemców się uśmiała z jego potknięcia ale doszedł do siebie Z Kozjaka wreszcie wyruszamy w najważniejszy dla mnie punkt tego dnia. Dojazdówka do budki strażnika Parku jest coraz bardziej kręta, górska ale spokojnie jeszcze mijają się dwa samochody. Cała zabawa zaczyna się po uiszczeniu 5 EURO za wjazd! Przed nami kilkanaście chyba km fantastycznej drogi ale z każdym kilometrem dalej i każdym metrem w górę, droga staje się węższa, zakręty ostrzejsze, przepaść bardziej widowiskowa. Moja Madzia była dzielna aż do właściwie samego szczytu ale gwoździem do trumny była mijanka z busikiem z turystami. Złożone lusterka i milimetry od skał i przepaści…nawet mi zrobiło się ciepło choć punkt krytyczny w temacie „ryzyko” mam dużo dalej niż żona. Ta droga jest FANTASTYCZNA dla motocykli, których zresztą widzieliśmy tam sporo a ja sam żałuję, że będąc w zeszłym roku tak blisko, nie wjechałem tutaj. Polecam z czystym sumieniem dla widoków choć to cały czas asfalt hehe Na górze 5 stopni! Zimno no ale to grubo ponad 2000 m.n.p.m.! Droga według mnie lepsza niż Transalpina ale to subiektywne zdanie, najlepiej zjechać obie. To był genialny dzień! Wracamy do obozowiska szczęśliwi choć zmęczeni i drogą, i emocjami. Pijemy po piwku i kładziemy się w śpiwory, bo przed nami kolejna zimna noc w Słowenii. A teraz znajdź na zdjęciu Eskulape (na tym poniżej) |
18.07.2018, 16:15 | #15 |
Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: Polichno
Posty: 846
Motocykl: TA
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 6 godz 58 min 9 s
|
Nie to żebym Cię poganiał
Ale fajnie się czyta więc pisz pisz |
18.07.2018, 16:59 | #16 |
Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 787
Motocykl: Husqvarna FE 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 6 godz 42 min 17 s
|
Fajnie, czekam na c.d.
Przy okazji co to za namiot miałeś ze sobą? sprawdził się? PZDR Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę... |
18.07.2018, 17:07 | #17 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 56 min 24 s
|
Dzięki za poganianie - dzisiaj powstanie kolejny dzień
Namiot to EasyCamp Huntsville 500. Generalnie jest ok, dosyć łatwo się rozkłada, jest wysoki (w przedsionku chodzę wyprostowany a mam 187 cm),moskitiery, dwa wyjścia, okna, dzielona sypialnia, dobra wentylacja). Na minus - słabo spasowana podłoga ze ścianami. Powstają szczeliny - ja muszę dokupić i doszyć lub dokleić dodatkowe rzepy bo w czasie burzy lub dużego wiatru podwiewa w te szczeliny i robi się niefajnie w środku. Ale jako iż 25 kg waży, na moto się nie nadaje |
18.07.2018, 21:50 | #18 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 56 min 24 s
|
26.06
Noc była bardzo zimna. Pomimo śpiworów z komfortową temperaturą 10 stopni, wszyscy zmarzliśmy. W akcie desperacji w nocy wykorzystany był nawet koc piknikowy -niestety, starczył tylko na dwie osoby a więc ja spałem w dosyć rześkiej atmosferze To już 3 noc, kiedy marzniemy - zapada decyzja, aby jutro się pakować i zmykać wygrzać tyłki na wybrzeże. Jesteśmy z jednej strony smutni, bo mamy niedosyt Słowenii a z drugiej mamy już ochotę ruszyć dalej się szwędać po Bałkanach. Na dzisiaj mamy w planie spokojny Bled, obowiązkowy punkt do zobaczenia dla każdego w tych stronach, przynajmniej według przewodników i blogów. Jedziemy Wiszą chmury - a my jedziemy trochę przez góry - oj jakżesz wspaniale! Po dłuższej chwili (chyba dwóch godzinach niespiesznej jazdy) jesteśmy. Jezioro piękne - ta woda i te ryby! Mnóstwo - i drobnica, i sumy, i piękne karpie! No raj dla wędkarza, czyli dla mnie i młodego ale niestety, nie mamy wędek, ech. Na pocieszenie wzięliśmy wodną taxówkę na wyspę i mieliśmy płynąć wszyscy ale niestety, żonka jak szybko weszła tak szybko zeszła. Zostaje na molo a płyniemy ja, młody, para Japończyków, Irlandczyków i Włosi. Dopływamy do wyspy a mój młody się buntuje - nie będzie właził po schodach i nie ma zamiaru zwiedzać wyspy. Z kościoła słyszę słoweński chór - coż karwa twarz, co robić?! Zostawić go na pożarcie sumom czy jednak zostać z nim na brzegu i próbować czerpać ile się da - wybór trudny ale zostałem Napstrykałem fotek i widziałem parę naprawdę ładnych sumów wzdłuż brzegu. Niestety, nie było mi dane zwiedzić wyspy ale trzeba mieć powód, żeby wracać. Po godzinie, wodna taxi za grube ełro odwozi nas na stały ląd a my po drodze na tenże widzimy scenę, która pokazuje iż głupota ludzka nie zna granic. Jacyś Niemcy spuścili ze smyczy swojego psa (niestety, z wody wystawał mu tylko łeb więc nie wiem, jaka rasa, duży w każdym bądź razie) a ten zaczął atakować ptactwo wodne. Szczytem był atak na perkoza z młodymi - Niemcy próbowali żartować ale ta scena nie spodobała się ludziom na brzegu i o mały włos Niemcy nie znaleźli się w wodzie. Co ludzie mają we łbach? Na szczęście nikomu nic się nie stało - mama pekozka była dzielna i szybka, dzieci perkoziątka również Pożegnaliśmy się z pasażerami taxówki i jej kapitanem, postanawiamy zrobić zakupy na wieczór w pobliskim sklepie, zanim wrócimy do obozowiska. Nie wiem jak ale podczas całego wyjazdu czas na pokonanie 10 km w tamtych okolicznościach był 2 a może 3 krotnie dłuższy niż w Polsce. Jak o tym myślę, to i kręte drogi miały tu swoją ważną rolę spowalniaczy ale i my nigdzie się nie spieszyliśmy. Nawet swoje własne plany nie stanowiły dla nas bacika i bawiliśmy się świetnie. To kwintesencja podróżowania według mirkoslawskiego - jadę i robię to, co w danym momencie chcę. Moim najbliższym też to odpowiada. No, może nie aż w takim stopniu ale jest nam razem dobrze w podróży. Wracamy do obozu - idziemy na boisko, w trójkę, pograć w gałę : Stosujemy zasadę z podstawówki - najgrubszy na brame, a więc bronię. Po godzinie - jesteśmy gotowi na odpoczynek i grylla na kolację. Świetny czas! Jutro pakowanie, idziemy o 22.00 spać, bo jutro trzeba wstać Ostatnio edytowane przez mirkoslawski : 18.07.2018 o 22:04 |
18.07.2018, 22:25 | #20 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 56 min 24 s
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Podrózowanie w Karakanie, Bałkany 2018 (film) | mirkoslawski | Trochę dalej | 10 | 20.07.2018 11:57 |
Bałkany 2018 | NaczelnyFilozof | Trochę dalej | 14 | 24.06.2018 22:56 |