05.01.2020, 19:37 | #11 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,190
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 5 godz 38 min 10 s
|
Dajesz, dajesz.
|
05.01.2020, 20:24 | #12 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Czekam
|
06.01.2020, 00:37 | #13 |
Zarejestrowany: Sep 2018
Miasto: Słocina
Posty: 1,206
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 18 godz 25 min 52 s
|
Oprócz miniaturowego miernika i małej lutownicy gazowej, warto wozić ze sobą mały powerbank rozruchowy. Da się tym ładować wszystko co do USB podłączamy i odpalić rozrusznik.
Idę po chipsy i piwo... |
06.01.2020, 10:44 | #14 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 36 s
|
Jadę stąd 23 grudnia 2019 Chyba pojadę z Yuasą ale słabszą, starą i dedykowaną do BeeMWu. Nie pojadę z nim. Jest z 2011 roku i nie chce się naładować. Na szczęście moja łagodna argumentacja dotarła do młodego człowieka z walutą zamiast oczu. Na śniadanie kabanosy z bułką. Kiedy "dogadałem się" w sprawie ceny za całość usługi zapragnąłem kawy. Ponieważ wszyscy są tu bardzo gościnni i nie liczą na zysk, kawę mogłem przyrządzić sobie sam. Umyłem porządnie kubek z różności i z fusów, sypnąłem coś z puszki i mam. Kawa to podstawa Do celu Okazało się, że tak zwane błędy w tłumaczeniu doprowadziły do małej pomyłki. Miał być akumulator Yuasa a przyjechał ze sklepu LP w cenie Yuasy... Napisano na pudle, że holenderski. Pojeździmy, zobaczymy. Włożyłem na miejsce. Póki co działa jak powinien. Ładowanie jest, więc reszta motocykla w porządku. Zapłaciłem. Przy składaniu wszystkiego tylko raz się oparzyłem. Kiedy spakowany odjeżdżałem, wszyscy w cudowny sposób zniknęli mi z oczu. No to powiedziałem w powietrze „cześć” i ja też zniknąłem. Dzień motocyklowy zacząłem dopiero po trzynastej. Cały czas pada. Zatankowałem zanim wjechałem na autostradę. Wczoraj silnik potrzebował ogromnych dawek, żeby pokonać porywisty wiatr. Mijając parking na którym ugrzęzłem wczoraj, tylko się uśmiechnąłem pod nosem. Uśmiechnąłem się bo się pomyliłem. Tojtojów jest pięć a nie trzy. W górach, choć jechałem niezbyt wysoko, czuć w powietrzu zimno. Myślałem, że to przymrozek ale termometr uliczny pokazywał 6 stopni. Może to przez wilgoć. Granica serbsko – bułgarska zatrzymała mnie tylko na kilka minut. Zatrzymała też deszcz. Jestem w Plovdiv w pokoju do którego wchodzi się bezpośrednio z zewnątrz. Nowy akumulator postawiłem razem z motocyklem pod samymi drzwiami, choć łatwo nie było bo krawężnik arcy wysoki Pusto tu jakoś. Gdzie są ludzie? Dystans 573km Średnia ruchu 82.8km/h Czas ruchu 6:55h Jestem tu 24 grudnia 2019 Pierwszy dzień pogody motocyklowej. Dawno tak nie cieszyłem się z suchego asfaltu, zakrętów choć to nie górskie serpentyny i wyprzedzania bez ostrożnego dodawania gazu. Może ciepło jak latem nie jest, może wiatr mocny ale chmury wreszcie rozpierzchły się i zobaczyłem błękit nieba. Pojawiły się zapachy i do odcieni szarości i brązu doszła soczysta zieleń i ... owady. Na granicy Bułgarzy przepuszczają wszystkich sprawnie. Turcy natomiast zrobili sobie kolejkę. Mają więcej okienek. Moja kolejka przemieszcza się najwolniej. Turcja się zmienia. Być może nawet europeizuje. W okienku kobieta. Nawet nie myślę o tym, żeby wcisnąć się gdzieś z przodu. Turcy są dość… dynamiczni werbalnie kiedy są zniecierpliwieni. A są, bo kiedy jeden kierowca zaczął trąbić, trąbić zaczęli wszyscy. Już byłem na tej granicy, kiedy umówiłem się z bratem w Stambule pewnej wiosny. On samolotem do Saloników w Grecji a potem stopem do Stambułu a ja motocyklem. Wtedy jechało mi się tak dobrze, że przyjechałem na granicę za wcześnie. Wiza miała zadziałać od północy. Rozłożyłem więc matę na betonie, wlazłem do śpiwora w ciuchach motocyklowych i tak przespałem do rana schowany za motocyklem. Rozmyślając o tym patrzyłem przed siebie na wyłaniający się zza budynku odprawy, biały meczet. Jest dla mnie symbolem odmienności kulturowej. Pierwszy biały meczet na drodze. Nie wiem jak to lepiej określić. Nie chodzi o religię, poglądy czy inne wartości. Za każdym razem kiedy tu jestem, dzięki tej budowli mam świadomość, że jestem dalej niż zwykle od swojej codzienności. To coś jak znak drogowy oznaczający koniec zakazu wyprzedzania. Skoro jestem przy sentymentalnych wspominkach. Po odprawie i kontroli bagażu od razu kiedy się dało zjechałem z autostrady. Znam tą drogę doskonale. I lubię ją mimo, że przypomina autostradę. Jest tak samo szeroka tylko ma różne ograniczenia, dużo stacji benzynowych, po drodze miasteczka. Od granicy jest coś ponad 200 km do mojego otelu. Szlak wspomnień. To tu kilka lat temu złapałem pierwszego w życiu kapcia. 40 stopni w cieniu. W okolicy żadnych zabudowań nie licząc kładki nad drogą. Cienia też nie ma. Bez doświadczenia, zielony jak żaba naprawiłem koło w dwie godziny. W dwie, bo zapomniałem założyć taśmę ochronną na felgę i musiałem jeszcze raz Dalej. Stacja benzynowa po przeciwnej stronie. Tutaj dowiozłem brata kiedy rozstawaliśmy się po wspólnym łazęgowaniu po Stambule. Przywiozłem go na tą stację 90 km od centrum. Tu miał większe szanse złapać „stopa” na powrót. Była wiosna, jechał w czapce i okularach, trzymając w jednym ręku swój plecak. Od tamtej pory ma bardzo silną jedną rękę ale nie ma w niej czucia kiedy trzeba zrobić coś pożytecznego Następna stacja a przy stacji cukiernia. Wracając z Kaczorem ze Stambułu, zatrzymaliśmy się na herbatę bo rześko było. Pani herbatę podała a Kaczor ciach na stół swoją baklawę w różnych odmianach. Mijam też miejsce, gdzie po trudnej, błotnej przeprawie w Rumunii zdzierałem i płukałem błoto z motocykla i z siebie, żeby wyglądać na człowieka Jechałem wtedy do Iranu a brat towarzyszył mi aż do Gruzji. Wystarczy wspominek. Stambuł zaczyna się właściwie 40 km przed centrum i zapewne ciągnie się 40 km po stronie azjatyckiej. Megalopolis. Ostatnie kilometry miałem przejechać jak zwykle w potężnym mega korku. A tu niespodzianka. Przemknąłem jak po Warszawie w niedzielny poranek. Pokój mam ten co zwykle. Z widokiem na ulicę. A! Zapomniałbym. W barze pokazałem co chcę zjeść. Kucharz to na talerz. Na drugi talerz ryż z fasolą a na trzeci surowa cebula i ostre zielone papryczki. Mięso. Uwielbiam. Pierwszy kęs i… oj, nie mięso. Zamówiłem niechcący kurze żołądki. A myślałem, że są n i e z j a d a l n e Nowy akumulator razem z motocyklem zostawiłem na noc przy wejściu do otelu. Czuję się tu jakbym wrócił a nie przyjechał. Dystans 421km Średnia ruchu 80.6km/h Czas ruchu 5:13h
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
06.01.2020, 12:23 | #15 |
Zarejestrowany: Aug 2018
Miasto: Piaseczno
Posty: 36
Motocykl: Yamaha XTZ 750
Online: 6 dni 1 godz 2 min 49 s
|
Oglądałem film, jest mega!!! Myślę że powinieneś pisać ksiażki o ile jeszcze tego nie zrobiłeś 😉
Wysłane z mojego BLA-L29 przy użyciu Tapatalka |
06.01.2020, 13:14 | #16 |
Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
|
|
06.01.2020, 13:34 | #17 |
Dajcie linka do fb, nie mogę namierzyć. Z chęcią bym film obejrzał. Dzięki! Miłego popołudnia..!
|
|
06.01.2020, 13:39 | #18 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 36 s
|
Nie, nie. Filmu nie ma. Tylko zdjęcia. Mam stary film z innego wyjazdu do Stambułu ale jest z początków mojej niewiedzy o montażu. Teraz też niewiele wiem ale takiego filmu bym nie zrobił
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
06.01.2020, 14:01 | #19 |
Zarejestrowany: Jun 2015
Miasto: DOLNY ŚLĄSK
Posty: 126
Motocykl: nie mam jeszcze AT... jeszcze...
Online: 2 tygodni 3 dni 23 godz 46 min 20 s
|
|
06.01.2020, 14:26 | #20 |
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Izi Meeting 2020 | IZI Meeting | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 60 | 02.01.2022 17:41 |
Wyrobisko 2020 24.04-26.04.2020 | ŁysyDLE | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 35 | 27.04.2020 20:41 |
Meta w Stambule | Transglobal | Przygotowania do wyjazdów | 6 | 10.02.2012 21:49 |
Kebab w Stambule - 03.07.2010 do 20.07.2010 | Jan van der Saar | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 13.06.2010 12:45 |