13.07.2009, 20:55 | #191 |
Zakonserwowany
|
Uczucia totalnej wolności i świadomości że jesteś zdany wyłącznie na siebie , nie zaznasz jadąc do turystycznych kurortów gdzie za kasę kupisz co chcesz i rozwiązują każdy twój problem i zachciankę
No cóż Angol z twej opowieści miał pecha i pojechał z dupkami na wyprawę , nie on pierwszy i nie ostatni , takie życie , niech podziękuje komu trzeba za to że może o tym opowiadać .
__________________
Proszę siadać, się nie wychylać, się nie opowiadać I łaskawie i po cichu i bez szumu i bez iskier Wypierdalać. |
13.07.2009, 21:17 | #192 |
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
|
Prawdę mówiąc szkoda mi tego Angola - takie wydarzenia zapadają gdzieś głęboko w psychikę, często niszcząc wiarę i zaufanie do towarzyszy, do nieznajomych. Spotykając drugiego człowieka to jakbyś spotkał nowy świat z jego brzmieniem i kolorami. Trudno tylko zazwyczaj przebić się przez mur nieufności. Ciekawe spotkania - 30 km do Timbuktu, ranek, wzgórze z którego widać pustkę jeszcze nie rozgrzaną do białości - na nim rowerzysta, Francuz. Pchał rower jakieś 150 km - grzązki rozjechany przez koła ciężarówek piach, temp czasem pod 50, cienia brak. Staję koło niego, zrypany mimo ranka, adrenalina wycieka mi uszami. Jak leci? OK, dziś jest trochę chmur, nieco chłodniej, parę godzin oddechu. Uśmiechy na twarzy. Życzę mu powodzenia, on mnie dobrej przygody, chwila prawdziwego szczęścia, praktycznie bez słów. Nigdy go już nie spotkam ale zostanie w moim sercu, jak wielu innych. Takie spotkania, zwyczajne na DRODZE uwalniają w nas dobro absolutne, nie ma coś za coś. Dlatego się włóczę
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?" "Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem "Dlaczego więc się tak spieszysz?" Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi. Ostatnio edytowane przez Lupus : 13.07.2009 o 21:21 |
14.07.2009, 12:57 | #193 |
Mam przerąbane :)
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: WTA
Posty: 1,656
Motocykl: RD07a
Przebieg: stoi
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 14 godz 55 min 9 s
|
Dobro absolutne bezinteresowne - to jest to pany.
Angola faktycznie szkoda ale jednego nie rozumiem - jak to go koledzy zostawili? To co to za koledzy karwa twa? To żesz ch... pier... i tyle. Zupełnie tego nie rozumiem. Ja jak spotkałem na drodze w Serbii Polaków (obcych) po wypadku to nie ma bata na mariolę trzeba pomóc no i powyciągałem ich z samochodu i kuźwa policję i karetkę itd i do szpitala odwiozłem itd. Żeby kolegę zostawić kurwa ze złamanym obojczykiem w hotelu? Ja pier.. to się w pale nie mieści!!! Lupus: przez społeczność ogólną jesteś nierozumiany w ogóle. Dobro absolutne? Co to kurwa znaczy? Takie pojęcie jest fikcją nie do pojęcia. To już star trek jest bardziej realny od tego dla większości kowalskich czy też smithów. Uwarunkowania socjo-ekonomiczne (tak jak mówi Elwood) ograniczają myślenie i otępiają. Demokracja w morde jeża! No ale dopóty dopóki są jeszcze takie dzikusy jak Wy koniec świata nie nastąpi. Mad max normalnie. |
14.07.2009, 13:20 | #194 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Czasem nie ma wyjscia i trzeba "kolege" zostawic. Elwood tez cos o tym wie. Co zrobic w sytuacji gdy kolega okaze sie nieodpowiedzialny i pomimo upomnien zapierdala po dziurach na 110 proc. swoich mozliwosci. Upominamy go, by nie spieprzyl nam jedynych w roku wakacji a facet dalej paluje i w koncu sie wypieprza w srodku niczego. Holujemy go do stolicy kraju, gdzie jest nasza ambasada i lotnisko, pakujemy goscia do hotelu, ma dosc kasy zeby sobie kupic bilet do Londka. Pytamy czy mu niczego nie trza, a facet nie chce nas zatrzymywac i mowi ze jest ok. Jedziemy dalej... A pozniej okazuje sie ze facet z niby zlamanym obojczykiem siada na motor i wraca na 2 kolach obrabiajac nam dupe przez cala Euroazje...
Nie osadzajcie ludzi znajac tylko jedna strone medalu. JA tez kiedys bylem w takiej sytuacji w Pamirze, gdy Franz sie zepsul nieodwolalnie w srodku dupy i nie bardzo bylo wiadomo co zrobic. Znalezlismy w koncu kamaza i Pastor koniecznie chcial wracac z nim (ok. 1000 km). Mysmy zas Pastora przekonywali, ze to nie ma sensu i powinien jechac do przodu z nami. Franz? Mine mial nietega i tez chyba wolalby asyste ktoregos z nas. To nie sa latwe wybory - zapewniam. I powiem Ci Lepi, ze uważam ze jechanie 7 000 km od domu 170+ km/h uwazam za mocno chore wydarzenie. Nie zostawilbym Cie tam jakbys sobie skasowal obojczyk, ale nastepnym razem bym z Toba nie pojechal. Akurat jestes kontuzjowany wiec latwo mozesz sobie dospiewac reszte co by bylo gdybys sie tak posypal w Mongolii. To sa pytania ktore sobie trzeba codziennie podczas takiej podrozy zadawac. Oczywiscie i ja dziekuje za relacje, fajnie sie ja na biezaco czytalo. Ostatnie jej strony - wspomnienia, spotkania czynia ja jeszcze lepsza. Zycze szybkiego powrotu do zdrowia - sam obiecuje sobie wyciagnac zlom z nadgarstka tej zimy... |
14.07.2009, 14:26 | #195 | |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 14 godz 26 min 59 s
|
Cytat:
Widzisz, ja nie pojechalbym z kims kto bedzie jechal caly czas zachowawczo. Mysle, ze dla nas obu jest wystarczajaco miejsca na swiecie Przejechalem cala Mongolie na 80-90% moich i motocykla mozliwosci. Mialem tylko jeden szlif bez rzadnych konsekwencji. No i raz przywalilem zdrowo jadac lajtowo. Nie jestem wytrawnym podroznikiem ani rajdowcem. Pokusze sie jednak o kilka wskazowek. * nie dzidowac w pierwszej godzinie jazdy, nie jestescie rozgrzani, moze spiacy, nie czujecie moto. * nie dzidowac w ostatniej godzinie jazdy, jestescie zmeczeni, myslicie o noclegu. * nie dzidowac zaraz po zrobionej przerwie. Wydaje wam sie,ze jestescie bardziej wypoczeci niz jestescie. Poza tym zawsze trzeba sie "wjezdzic" w podloze. Motocykl po ostygnieciu tez reaguje inaczej. 60 km przed UB, po krotkiej przerwie ruszylismy szeroka droga. Powoli, bo nie zawsze wlaczal mi sie wentylator. Myslalem o tym, czy dostane w UB opone, gdzie bedziemy spali itd. Wpadlem w dziure, tył dobił mi pierwszy raz w zyciu. Bylem jak wyrwany z letargu. Nie mialem szans opanowac sytuacji. Poobijalem siebie i motocykl. I to bylo niebezpieczne. W czasie zapie**lania nigdy nawet nie zblizylem sie do tak niebezpiecznej sytuacji. Czasem przejechalem pol dnia i nie wiedzialem czy po drodze byl lod, wielblady lub piasek. Wypatrywalem tylko zakretow, kamieni i dziur. Robert opowiadal mi co ciekawego bylo przy drodze. Troche juz przezylem i faktycznie czasem wydaje mi sie, ze jestem niesmiertelny. Nastepnym razem wybiore sie na wyjazd z supportem i przez to bedzie bezpieczniej. A za kilka lat, moze jak zaloze rodzine, kupie sobie afryczke i bede spokojnie przemierzal bezkresne przestrzenie. Do tego musze jeszcze dorosnac. Amen
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
|
14.07.2009, 15:07 | #196 | |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Cytat:
A gdyby tu było nagle przedszkole w przyszłości i wasz synek mały przechodził w przyszłości, którego jeszcze nie macie? Ja sie nawet nie zblizam do moturów, które moga 200. Ale nie mam nic przeciwko kolegom ktorzy tyle potrafia jezdzic |
|
14.07.2009, 15:34 | #197 |
Mam przerąbane :)
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: WTA
Posty: 1,656
Motocykl: RD07a
Przebieg: stoi
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 14 godz 55 min 9 s
|
Sambor - w relacji "zostawienie" zabrzmiało inaczej.
Wszystko zależy od okoliczności i zdroworozsądkowego rozpatrzenia sytuacji. Jakiś lepszy cwaniak! Matkę po szosie wozi żeby nas tylko wrobić! |
14.07.2009, 15:36 | #198 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 14 godz 26 min 59 s
|
Kirgiz.
Kirgiz byl najbardziej malomownym czlowiekiem jakiego spotkalem. To byl ostatni nocleg w Europie. Rozbilismy sie w jego ogrodku. Mieszkal na tylach sklepu, w zatechlej norze. Do Rosji przyjechal zeby podniesc stope zyciowa. Jak twierdzi udalo mu sie. Mieszkal z zona i dziecmi. Dalszej rodziny nie widzial od 4 lat. W ogrodku mia wykopane 6 dolkow pod przyszle pomidory. W drodze powrotnej, zajechalem do niego ponownie. Przywital mnie jak starego przyjaciela. Z duma pokazal dorodne krzaki pomidorow. Poczestowal zupa, potem chlebem. Siedzielismy ponad godzine spogladajac od czasu do czasu na siebie. Czasem wymienilismy pol zdania. Rano w ciszy zjedlismy sniadanie. Jesli bede kiedys w poblizu, napewno wpadne na na odrobine wspolnego milczenia.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
14.07.2009, 16:14 | #199 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 14 godz 26 min 59 s
|
Angol.
Wroce na chwile do Angola, bo wywolal mala dyskusje. Zapamietalem go jako przestraszonego, skulonego na lozku obolalego czlowieka. Ani slowem nie oceniam zachowania jego kumpli. Nie wiem jak bylo napawde. Nie wierze tez, ze faktycznie mial zlamany obojczyk.Wiem, ze czul sie pozucony, zagubiony w innym swiecie. Przerwana zostala (i niewazne z jakiego powodu) jego najwazniejsza wyprawa. Motocylk kupiony przed wyjazdem byl w oplakanym stanie. Do domu mial jeszcze sporo kilometrow. Moj kiepski angielski nie pozwolil na glebsza konwersacje. Zrozumialem jednak, ze nawet jesli go ktos rozumie to uwaza za "glupiego angola". Gdy opowiadal mi o swojej pracy i pasjach na chwile zapominal o bolu i samotnosci. Wspominalem, ze policja skasowala od niego 1500 euro. Pewnie nawet nie wiedzial za co. Ja juz bylew w Rosji, znam jezyk a mimo to nie czulem sie fajnie w czasie kontroli. A wygladalo to tak: Policjant machnal pałką.Zatrzymalem sie. Robertowi kazali jechac dalej, stanal i czekal w pewnej odleglosci. I tu zaczyna sie rozmiekczanie. Stoisz i czekasz. Nikt sie toba nie interesuje. Mozesz tak stac nawet godzine. Podszedl policjant, zabral dokumenty. Znowu czekanie. Zawolali mnie do radiowozu. I tu zaczynaja sie znane metody. Krzyk, machanie rekami, podkladanie pod nos jakichs papierow. Wlasciwie tylko nie bija. Z ledwoscia wykumalem, ze chca mi zabrac prawko. 2 km wczesniej przejechalem ciagla linie. Mieli to nagrane na recznej kamerze. Domagaja sie pieniedzy. Mam 3000 rubli. To malo. Sugeruja, zebym pojechal do konsulatu w Samarze i zalatwil kase. Chca zabrac motocykl.Wszystko to trwa strasznie dlugo. W koncu jeden wyrywa mi portfel z reki i wyciaga wszystkie banknoty. Baknalem tylko ze nie bede mial na paliwo. Oddali mi dokumenty i kazali spierd****c. Zanim sie ubralem wolaja mnie przez megafon. Co k***a znowu? Jeden wciska mi w reke zwoj dziesieciorublowek i pokazuje, zebym jak naszybciej odjechal. Postawcie w takiej sytuacji Angola. Rozumiem dlaczego nigdy juz nie przyjedzie do Rosjii.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
14.07.2009, 18:03 | #200 |
Zarejestrowany: Jan 2009
Miasto: Strzelin
Posty: 1,677
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 9 godz 21 s
|
Lepi rozwaga Sambora jest jak najbardziej na miejscu. Ważyłem wasze wypowiedzi zastanawiając się jak ja bym się zachowywał w podobnych okolicznościach .
Kiedyś raczej Lepi - raczej napewno Dzisiaj Sambor - bo mam akwarium.... więc mam dla kogo żyć Czas robi swoje , a przysłowie bodaj ze wschodu Ciszej jedziesz , dalej budziesz dla jednego jest frazesem ( może za mocno ) , dla innego mondrością , która pozwala wyruszyć daleko w świat z nadzieją że wróci. Zachowawczość jest jak najbardziej na miejscu. Jest pewnego rodzaju interesem . Interesem wspólnym , moim i mojej rodziny. Nawet jeśli jestem młody , nie mam rodziny to nigdy nie jest tak że to co robię to tylko moja sprawa. Odpowiedzialność to też solidne przygotowanie do wyprawy . - Zdziwiony lub zaskoczony Anglik ? Szkoda bo to człowiek. Ale... co nie wiedział jak tam jest ... nie czytał....nie pytał... Poprostu Anglik .... bo koledzy w pabie wymyślili , że pojadą na wschód . A potem odepchany przez cały świat... bo nie udzielono mu odpowiedniej pomocy prawnej i medycznej stara się poukładać klocki w swojej głowie ? I w końcu ważna decyzja ......... co robić kolega miał pecha...! Wracać...? Jechać dalej...? Życze aby rozwaga pomogła, a życie nie stawiało przed nami takiego wyboru. Bo bez względu na to , kim jest kolega , czy nie prowokował najgorszego... zawsze wpływa na pozostałych bez względu na to jaką decyzję podejmą . Ostatnio edytowane przez Sławekk : 14.07.2009 o 18:07 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Ukraina w czerwcu i Rumunia w lipcu. Lub odwrotnie. | Lepi | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 09.05.2012 16:41 |
Rumunia w czerwcu 2010 | JuIo | Umawianie i propozycje wyjazdów | 20 | 31.05.2010 04:46 |
season closing meeting, Hungary, 2009.10.23-2009.10.25. | Brasil | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 30 | 11.11.2009 21:52 |
Africa Twin meeting in Hungary, 2009.09.04. - 2009.09.06. | Brasil | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 26 | 11.11.2009 21:48 |