22.11.2011, 02:17 | #221 |
majsterkowicz amator
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
|
Bedzie dalsza czesc relacji jeszcze kiedys?
__________________
-=TyMoN=- _______________________________________ Moje spalanie: Mój kanał YouTube Moja "TwarzoKsiążka" |
28.11.2011, 20:08 | #222 |
Trampkarz
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Tychy - Wawa
Posty: 578
Motocykl: nie AT a TA
Online: 1 miesiąc 1 dzień 12 godz 32 min 21 s
|
Calgon kurde....spłodzisz coś jeszcze
__________________
"Tam, gdzie jest asfalt, nie ma nic ciekawego, a gdzie jest coś ciekawego, tam nie ma asfaltu." |
26.12.2011, 21:25 | #224 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
Online: 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 13 godz 39 min 45 s
|
Calgon, złapałeś już wenę? Napisałbyś coś
|
27.12.2011, 21:35 | #225 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
|
Po upojnym wieczorze spędzonym na lizaniu lodowca omawialiśmy strategie na kolejne dwa dni.
W związku z tym,że w ostatnich latach wielu moich starych kumpli wyemigrowało do Norge stwierdziłem, że chętnie odwiedzę kolegów z tzw. podwórka. Dyskutowaliśmy z Rychem nad Bergen i Stavanger. Obieraliśmy trasę, promy, przeprawy itd. Wybór padł na Stavanger. Dzień rozpoczął się pięknie i nie zapowiadało się aby cokolwiek miało to zmienić Cudowna pogoda i widoki. DSC06758.jpg
Podjeżdżając serpentynami wijącymi się to w górę to w dół testowałem hamulce a raczej klocki które w pewnym momencie wydały z siebie charakterystyczny swąd. Zjeżdżając do miasta Flam zorientowałem się, że na tylny hamulec już niedługo nie mam co liczyć. "Jakoś zeżarło tak jak oponę po trochu". W miasteczku spokojnie zaparkowaliśmy zjedliśmy śniadanko czyli kanapeczki i oddaliśmy się obserwacji turystów wszelakich maści i narodowości Było tego trochę gdyż nazjeżdżali się łódkami jak ta na zdjęciu. Wszystko było jakieś takie bajkowe i nieprawdziwe. Pokręciłem kulą z granitu i trochę przymierzaliśmy stroje ludowe. Rychu już powoli zaczynał się nudzić dlatego rozpoczął fotografować miejscowych tuningowców. Gadał coś pod nosem, że Kiełbasa jest fanem Volvo i to dla niego te foty.. IMG_3292.jpg Posłuchałem jeszcze historii o miejscowej kolejce, która jest jedną z najbardziej stromych na świecie(cenowo także) i padło hasło koniec wylegiwania.Trzeba trochę kilometrów zrobić. Drogę na przemian umilały nam wodospady i tunele śnieżne. pisze dalej dzisiaj...wklejam żeby fotek nie zeżarło |
27.12.2011, 21:50 | #226 |
eee no Calgon hełmiszcze zajebiste
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
27.12.2011, 22:33 | #227 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
|
Norwegia ma to do siebie, że jednego dnia możesz zobaczyć dużo różnych czasem sprzecznych zjawisk od wody po śnieg od słońca po deszcz.
Widzisz morze to znów góry... DSC06781.jpg
Atak przewalających się wodospadów zagłusza a jednocześnie sprawia że jest cicho. Minęły dwie może trzy kolejne godziny i pogoda zaczęła się załamywać.My znajdowaliśmy się coraz wyżej a obecność wyciągów narciarskich i tras biegowych delikatnie dawała do zrozumienia, że góry podczas deszczu nie są najprzyjaźniejszym miejscem dla motocyklisty. Zdecydowaliśmy ,że szukamy noclegu. Powoli czułem się coraz bardziej mokry a robiło się całkiem chłodno. Stacje narciarskie w lecie wydawały się być opuszczone a na tzw. Hyty i Campingi nie mogliśmy się doczekać. Jechaliśmy tak 30 km to może jeszcze 30km i kolejne 30 km aż w końcu naszym oczom ukazał się jakiś ośrodek sportów zimowych. Tak przynajmniej wydawało mi się na początku. Ośrodek był miejscem wypoczynku dla młodzieży. Posiadał niezależne domki przy których zauważyliśmy podobnie przemokniętych Anglików . Krótka wymiana zdań i okazało się, że wzięli ostatni domek. Rysiek spojrzał w niebo i zarzucił z przekąsem ,że dalej na pewno nie jedziemy. Poszedł pogadać z Panią nazwijmy ją dozorczynią.Nie wiem co jej zrobił ,ale mocno dojrzała Pani o posturze Wikinga wylazła ze swej dyżurki mocno uśmiechnięta. Wiedziałem, że jest ok! Pani stwierdziła, że jutro przyjeżdżają dzieci na ferie, ale jak będziemy schludni i nie nabałaganimy w pokojach to możemy przenocować. -My nabałaganimy ależ skąd!!! Druga sprawa jak można nabałaganić w 20 pokojach na raz, bo do tylu mieliśmy dostęp(no dobra wiem można-Miedzna murowana). Był to największy hotel w jakim spaliśmy całkiem sami. Gdy powoli rozpakowaliśmy się i zaczęliśmy sie czuć jak u siebie.Wpadły nam w oko drzwi do sauny. -Rychu myślisz o tym co ja?-zapytałem Rysiek odparł -Zaraz zapytam mimochodem czy to działa Jak powiedział tak zrobił i generalnie Pani nie miała wyjścia także uruchomiła nam saune. W kuchni nie musieliśmy się tłoczyć a jadalnia była tylko dla nas. Po saunie wypiliśmy co trzeba a sygnałem ażeby pójść spać było moje przyglądanie się zdjęciom klasowym z zimowisk Norweskich liceów. Rychu warknął -Calgon one są nieletnie idź już spać |
28.12.2011, 11:06 | #228 |
|
|
28.12.2011, 11:26 | #229 |
Kierowca bombowca
|
Nooo, wreszcie, dawaj Calgon, dawaj!
__________________
AT RD07A, '98, HRC |
06.01.2012, 01:36 | #230 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
|
Kolejny dzionek był szybkim przeskokiem do Stavanger.
Zjeżdżając z gór władowaliśmy się na pierwszy a później drugi prom. Na jednym z nich jakiś Francuz mocno zainteresował się deflektorem w mojej Afryce. Wymieniliśmy kilka uwag i udawałem, że nie słyszę jak Rysiek wydziera się abym sprzedał mu za 200 euro. Przybijając do miasta pokręciliśmy się po porcie.Piękne żaglowe łodzie kontrastowały z nowoczesnymi jednostkami posiadającymi lotniska dla helikopterów. W dawniejszych czasach cały przemysł Stavanager opierał się na rybach ale w XX wieku wydobycie ropy naftowej zmieniło charakter tego miejsca. Cały okoliczny biznes kręci się teraz wokół szukania i produkcji ropy. Zalogowaliśmy się w lokalnym Mc Donaldzie i odpaliliśmy internet w telefonach. Mieliśmy trochę czasu zanim mój kumpel skończy robotę także Greg lustrował forum a ja przyglądałem się czarnoskórym Norwegom. W moim odczuciu i zasłyszanych opinii imigranci są mocno zasymilowani w Norwegii i przestrzegają panujących tu porządków. Zaciekawiło mnie to, że aby kupić sobie kartę do telefonu musisz się wylegitymować dowodem osobistym a policjant zatrzymujący kierowce do kontroli wie o nim prawie wszystko. Wieczór minął nam bardzo bardzo miło, miał być wypoczynek oraz zbieranie sił na jutrzejsza wycieczkę pieszą. Skończyło się jak zawsze. Dość mocno się zintegrowaliśmy tym bardziej, że przypadkiem małżonka kolegi wyjechała akurat z dzieckiem do Polski. Planowaliśmy dalszą wycieczkę i nasłuchiwaliśmy opowieści o Norwegii i norweskich zwyczajach. Rano odpalamy motory i ruszamy brzegami Lysefjordu w kierunku Preikestolen. Machnęliśmy parę kilometrów i prom.Spotykamy Niemców na ścigaczach. Dochodzi do konfrontacji. Rysiek stojąc na promie irytuje się jak kumple z kraju Myka demonstrują swe wydechy oraz wszelakie naszywki na jeansowych katanach. Na chwile zniknął. Wrócił i oznajmił : -Calgon wkurwiają mnie czas im pokazać czym kaczka wodę pije! -Rysiu ale czym ? Mój objuczony camel ma się ścigać ze 150 konnymi ścigami? -Wszystko sprawdziłem odrzekł Greg -Mają łyse opony i jest mżawka a Ty już tarłeś kuframi tak więc damy radę Stanęliśmy za tymi wszystkimi Hayabysami a oni mruczą, sapią kręcą,szwargolą te swoje wunderbare. Ja w myślach żegnam się jak Rasiak wchodzący na murawę i myślę po co mi to?. Klapa promu poszła. Niemcy także.Rysiek dociska za nimi. Tracę peleton z widoku mimo, że motor błaga abym przestał odkręcać Nagle dłuuugi dłuuugi łuk. Składam się przyjmuje pozycje misia na skuterze z gwiezdnych wojen i oczom nie wierze . Mijam poszczególnych Niemców różnicą 5 km na godzinę, ale mijam. Mijając trzeciego pozwalam sobie nawet na obrócenie głowy. Dobrze, że nie mógł zobaczyć mojego wyrazu twarzy. Grymas pod kaskiem wyglądał pytająco. -Co jest z Wami Panowie? Gdzieś na światłach tunelu dopadam Rycha który wskazaniem palca niczym żużlowiec dał do zrozumienia, że mamy komplet punktów. Zostawmy jednak dziecinne wybryki.. Nazwa Lysefjord, w tłumaczeniu z norweskiego oznacza, jasny fiord i ma związek z lekko zabarwionymi skałami granitowymi leżącymi po obu stronach. Długość fiordu wynosi 42 km ,ale mnie szczególnie powaliły skaliste klify o wysokości nierzadko przekraczającej 1000 m, opadające niemal pionowo do zatoki. Kolesie którzy skaczą tam na spadochronach muszą mieć niezłe cojones. Wiem co mówię bo skoczyłem z mostu w Sibeniku na bungee i była to zabawa dla przedszkolaków w porównaniu z klifem. Po szybkich 150 km stajemy przed wejściem na Preikestolen. Oczywiście przebieramy się w bardziej praktyczne ciuchy a resztę zostawiamy na motorach. IMG_3303.jpg
Wchodziliśmy szybko i ostro mijając co spokojniejszych turystów.Po drodze Rych pokazał mi miejsce w którym Duży zażywał kąpieli. Ile wchodziliśmy nie pamiętam, ale wykręciliśmy dobry czas. Widoki mimo strachu okazały się bezcenne. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Karelia & Murmansk | Janusz | Umawianie i propozycje wyjazdów | 9 | 13.04.2014 21:56 |
Murmańsk & Nordcapp | magrafb | Umawianie i propozycje wyjazdów | 24 | 21.07.2013 01:54 |