04.11.2013, 20:46 | #21 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Na wszelki wypadek szczegóły nocnej imprezy pominę.
Gdzieś o 4 rano Aga i Krzychu idą spać do Dimy, Patryk i ja odpadamy nieżywi, a Fazi ciągnie nocno - poranne śląsko - rosyjskie rozmowy z Antonem... Gdzieś w południe budzę się obok dwóch półtrupów, Anton już szaleje w kuchni... Na śniadanie przychodzą Aga i Krzychu, przecierając oczy z niewyspania. Dostali u Dimy reprezentacyjne łoże w salonie, na które pół nocy skakał wilczur i biegało takie śmieszne coś: Niewyspana Aga stwierdziła "Ta kurzofretka biegała cały czas zupełnie jak Fazi" I tak Fazi został kurzofretką W końcu wyciągamy towarzystwo z wyra: Anton i Dima chcą nam pokazać najciekawsze rzeczy w okolicy, a potem chcemy zajrzeć na słynny Półwysep Rybaczij. Dziś frele muszą robić za kierowców, bo ślunskie chopy są zdecydowanie przedwczorajsze... Ale oczywiście Anton i Dima siadają na motocykle Fota pamiątkowa w Zapoliarnym: W każdej najmniejszej miejscowości rosyjskiej musi być pomnik wojny ojczyźnianej, jak tu nazywają II Wojnę Światową. Tu akurat jest pomnik - działko: Offtopic historyczno-kulturowy: W przeciwieństwie do Polski, gdzie wojna to dla większości po prostu historia, tu ciągle ją czuć. W każdym mieście pomnik, pod każdym pomnikiem świeże kwiaty. Ślady II wojny to najważniejsze zabytki w Rosji i powód do dumy każdego Rosjanina. Dla nich to Związek Radziecki wygrał tę wojnę i wyzwolił całą Europę i dlatego do dziś to najważniejsze dla nich wydarzenie. Mamy jednak mały problem: dla Rosjan II wojna zaczęła się w 1941, kiedy to Hitler napadł na Związek Radziecki. Przecięty Rosjanin nie słyszał ani o pakcie Ribbentrop - Mołotow, ani o Katyniu, ani o 17 września... I kompletnie nie wie, o co tym niewdzięcznym Polakom chodzi... Oglądamy nowobudowany erem (czyli prawosławny klasztor) gdzieś koło Zapoliarnego. Chłopaki nie kryją się ze swoim antykościelnym (antycerkiewnym?) nastawieniem... Kolejny "punkt obowiązkowy" - dawne miasteczko wojskowe, gdzie przez kilka lat służył Gagarin. Miasto jest w opłakanym stanie, rozwalające się budynki, porzucone maszyny... Mniej więcej jedno mieszkanie w każdym bloku jest zamieszkałe... Jedyny zadbany element miasta to pomnik-samolot, na którym uczył się latać Gagarin: Jagna wyraźnie zyskuje w oczach Antona, kiedy mówi, że Gagarin odwiedził kiedyś Zieloną Górę Potem mijamy podobnie wyglądające miasta, ale wbrew pozorom to czynne garnizony... No jeśli cała armia rosyjska jest w takim stanie, to... Kolejny pomnik (przebiegała tu dość ważna linia frontu niemiecko - rosyjskiego) Jest też "chichot historii" , bo najpiękniejszym i najbardziej zadbanym pomnikiem w okolicy jest cmentarz w miasteczku Peczenga, gdzie pochowano 12 tys. Niemców, którzy zginęli na "Eismeer Front"... Oczywiście urządzony i opłacany przez Niemców... Każde jedno nazwisko zostało wyryte na granitowych stalach... Ogrom tego cmentarza daje do myślenia... dużo bardziej niż czołg pomalowany na biało... Pod cmentarzem żegnamy się z Dimą, który idzie do pracy na nockę i chce odespać nocną imprezę Jedziemy z Antonem na parking u podnóża Półwyspu Rybaczij, gdzie Fazi i Krzychu usiłują dobudzić się kawą aby przejąć stery swoich aut. Półwysep Rybaczij jest niezamieszkały i do niedawna stanowił teren wojskowy, czy po prostu poligon. Od kilku lat jest dostępny i powoli wkracza tu komercja... Jest już nawet wypożyczalnia quadów... Na razie jest to jedyny dostępny dla cywilów kawałek wybrzeża Morza Barentsa, cała reszta to nadal teren wojskowy. Anton zostawia swojego choppera na parkingu i dosiada się do Astry... dosiada się jako czwarty pasażer... do auta załadowanego po sufit... Zaczynamy offroadową część wyjazdu
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 28.12.2013 o 16:51 |
05.11.2013, 22:21 | #22 |
Fazi przez Zet
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,280
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 1 tydzień 2 dni 23 godz 49 min 17 s
|
Jagna juz w Murmansku a ja jeszcze toboly w Berlinie pakuje, po tylu zdjeciach bedzie bez zdjec, no to jazda....
Klik, to poczatek podrozy dla mnie, ten jeden klik, choc slyszany conajmniej kilka razy za dzien odroznia sie od innych. Ten klik to zamek w drzwiach ktore zamykam za soba, nawet nie na klucz bo nier ma czasu, tylko zamykam i zaczyna sie podroz. Jak przejscie do innego wymiaru gdzie czas nie gra roli, pojazd niegra roli, wszystko niegra roli oprocz ekipy. A ekipa wyjatkowa i bez nerwow, to ostatnie najwazniejsze bo stresu i nerwow na codzien mam tony. Ekipa prawie w calosci sprawdzona na zlombolu 2012 do Grecji. Wybuch opony, bez nerwow, brak paliwa no to najpierw zapalimy fajka, wybuch silnika-odpalamy ognisko i dumamy co dalej. To jest najwazniejsze - bez nerwow. Obraz ekipy dla niektorych jest obrazem rozpaczy. Wszystkie przygotowania w ostatni dzien, zero planu, nie ma nawet wymiany oleju w silniku, nawet zadnego poganiania, nic. Kompeltnie nic. Ale maja to cos co jest najwazniejsze w podrozowaniu, to cos z czym moge jechac na koniec swiata i jeden metr dalej, to cos nazywa sie brak planu i pelen spontan, reszta nie istnieje... ten obraz rozpaczy to: Aga i Krzysiu - malzenstwo z doswiadczeniem i jeszcze wiekszym humorem. Oni oddychaja usmiechem. Jak sie nie usmiechaja to znaczy ze nie dychaja. Na codzien maja leb jak sklep, w podrozy maja skode favorit z dachem reno klijo, wiszace kable w nim, bardak, zapasy jedzenia na podroz dookola swiata i radio CB przez ktore ustalaja przerwy na jedzenie i kafej. Z Krzysiem chodzilem razem w technikum, po technikum znalazl Zone i tak sie skonczylo. Jak skonczylismy technikum to upadly 4 bary, 2 puby i 2 sklepy nocne w okolicy szkoly. Bylismy prymusami w nieusprawiedlionych godzinach w klasie. Na koniec miesiaca prowadzilismy w rankingach... Patryk - osobnik spokojny, nad wyraz spokojny. Wybuch opony komentuje: hmmmm, mamy pifko? Jedyny na pokladzie ktory ma fajki, zawsze. Nawet jak ich nie ma to i tak ma. Do Patryka przylega stado sepow, jak sepy nie maja fajek. Patryk sprawdzony w bojach greckich, pije umiarkowanie aczkolwiek niemalo. Malo mowi, ale jak powie to plujemy na przednia szybe. Opcykany w traktorach i pojazdach mechanicznych. Dycha usmiechem jak Ci powyzej. Ukryta opcja niemiecka... Jarek - moj byly szef, dlatego byly bo ucieklem mu do berlina i nie mogl mnie dogonic. Jak na bylych szefow to nie ma lepszych. Duzym fiatem pojechal do Grecji i z powrotem. Jako szef firmy transportowej nie mogl powiedziec czym i dokad jedzie. Pracownicy zwolniliby sie od razu. Jako szef rzadzi wszystkim. Najczesciej leje i to tak okrutnie ze puste butelki rano wywozi sie taczkami. Na codzien grzeczny szef i przykladny maz nauczycielki (tez grzecznej). Niestety Jarek w przeddzien wyjazdu odbywa wycieczke z NFZtu do najblizszego szpitala. Ale wyszedl zdrow jak ryba. W polnocnej rosji przez to spadly obroty w sklepach alkoholowych. Kazde problemy pokonuje usmiechem, brakowalo nam go na tym wyjezdzie Jagna - co tu duzo mowic, kazdy zna i widzie jakie to Jagnie. Rzucam haslo: Jedziesz? Slyszysz: juz jestem spakowana. Jagne znacie, ciezko ja spotkac w domu. Bez Jagny ani rusz, nie przezyje nawet dnia w podrozy. Przed glodem, zimnem i komarami chroni mnie Jagna za co jej dziekuje i nie tylko za to. Jakby nie ona to wogole bym nie wrocil. Jagna na codzien psuje Beemki, kolejna w kolejce to deerka a ja naprawiam i holuje. W podrozy Jagna uzera sie ze mna i moim chaosem. Jakby nie Jagna to polowy rzeczy ktore zapomne to nie mam i bez nich nie przezyje. Spraj na komary tez ma, ja zapomnialem. Jagna prymuska na codzien pracuje na uczelni wybiera sie z megawagarowiczami na wyjazd. Po wyjezdzie Jagna zaczyna wagarowac... Jedyna osoba na pokladzie ktora wie gdzie jestesmy i dokad jedziemy. No i w koncu ja. Moja skromnosc nie pozwala mi na jakikolwiek opis. Opisze tylko ze nie zycze nikomu na wyjazd ze mna, jesli ten ktos ma jakikolwiek plan, to moj chaos postara sie ten plan zmienic. Notoryczny brak przygotowania (nienawidze tego) zmusza uczestnikow do zmiany planu na chaos. W podrozy liczy sie tylko przygoda i spraj na niedziwedzie zeby nie mialy planu zeby mnie zjesc... No i jeszcze nasze zlomy. Opel stra i skoda favorit. Na granicy okazuje sie ze skoda mlodsza od opla. Trabia, hamuja i skrecaja. Wiecej nie trzeba Dlaczego murmansk? moze ze tak fajnie brzmi, mozna sie pochwalic przed kumplami, naklejke przykleic, do konca niewiem. Po czesci to spadek po projekcie aurora na motocyklach w zimie 2012, po czesci zlombol 2013, po czesci ze wodka droga w norwegii wiec lepiej po rosji jechac, po czesci tanie paliwo, po czesci brak planu i wielkiej czesci przygoda i spontan bo bez planu... Aaaa, pingwiny chcielismy zobaczy i renifery i dzien polarny, w sumie to wszystko... Berlin, Czwartek, okazuje sie ze Jarek nie jedzie, jego polonez tez nie bo nie ma uzyczenia notarialnego wiec wyszlo ze odpalam mojego zloma. Stoi od 3 miesiecy, w koncu lato wiec auta sie nie uzywa. Nie odpalam bo niewiem jak akumulator, poczekam na moment wyjazdu. Kilka dni przed podroza co przechodze przez pokoj i widze ze musze cos wziac to biore i wyrzucam na srodek pokoju ( bo nienawidze przygotowan) i tak zbiera sie pokazna kupka. W momencie wyjazdu biore tylko to co najbardziej potrzebuje, tylko tyle ile uniose i wychodze przed drzwi wejsciowe. Nie wracam, nie sprawdzam, mam tylko tyle ile uniose. Rzucam na klatke schodowa ten caly majdan i patrze na drzwi, lapie za klamke i powoli ciagne, zawias skrzypi, drzwi sie zbilzaja, klik sie zbliza, czuje ze za chwile bedzie zajebiscie, bedzie ten moment o ktorym marze conajmniej kilka razy w nocy i w dzien. 10 cm... 5 cm, centymetr... Reka prowadzi bardzo plynnie, delektuje sie tym i czeka na ,,,, KLIK ... Jeeeest! podroz rozpoczeta!!! Majdan na bary, biegiem do windy, winda na dol, wybiegam na chodnik pedze do auta, pomylilem ulice, wracam bo nie tam auto stoi. Otwieram klape, skrzypi ochydnie, majdan do srodka... Szarpie przyklejone drzwi, ufff otwarly sie. Kluczyk do stacyjki, lampki sie jarza czyli dobry znak. Przekrecam klucz, silnik kreci ale nie odpala, jeeest odpala ale narazie 2 cylindry, skacze pod maska, 3 cylinder budzi sie do zycia..., czekam na czwarty... czekam,... czekam.... jeeest, czwarty cylinder tez chce podrozy. Sprzeglo, wsteczny, auto stoi, dodaje gazu, auto jak przyspawane.... niestety tarcze hamulcowe zardzewiale... Lekko szarpie aby nie zepsuc sprzegla ktore ma juz 300 tys. puscil przod ale tyl trzyma jakby zaspawany. przd tyl, przod tyl, puszcza jeden tyl, przod tyl przod tyl nic sie nie dzieje. Lewa strona przyrdzewiala. Eeee tam, pusci pewnie za chwile. Wyciagam zloma z zatoczki na zablokowanym kole. Na drodze przod tyl przod tyl... jeeeest puscilo. Teraz tylko bez hamowania dojechac 700km do warsztatu. Tocze sie uliczkami, hamulce piszcza, piluja, obcieraja, ludzie sie patrza aja jak z bananem tocze sie do glownej.. Mijam merca s klase z bizmesmene w srodku, Matka z dziecmi ucieka z przejscia dla pieszych a ja sie tocze ku przygodzie... W tym momencie nie wazne czym jedziesz i dokad, wazne ze jedziesz i z kim. Autostrada, zweikszam predkosc, hamulce sie uspokajaja, rdza wylatuje jest dobrze, moze zawsze byc gorzej... Kierunek poznan po odbior paszportow. Niewazne ze na przedostatni dzien, niewazne czym, wazne ze wizy sa i jedziemy... Autostrada, fajek, muzyka, podroz juz leci. Mimo ze znam ta trase to teraz sie delektuje, w koncu to podroza a nie jazda. 100 na blacie, wyprzedzaja mnie wszyscy ktorzy sie spiesza. Ja mam czas, mam podroz, bez planu, bez spieszenia... W Poznaniu na zjezdzam na umowiony parking po paszporty z wizami, inaczej byc nie moze, przeca musi byc na statni dzien..., nagle ni ma wolnych obrotow, otwarcie maski, skrzypi..., szukam przyczyny, a tu widze ze wezyk podcisnieniowy ze starosci se peknal na wejsciu. Scyzoryk mam przeca, wiec obcinam koncowke, nakladam, wolne obroty sa... jest dobrze, jest git, moze byc zawsze gorzej... Podjezdza Beemka, motocyklista, kumpel JAgny przywozi paszporty, sa wszystkie, wizy pachna swiezoscia, flaszka w podziece, strzala, kierunek zielona gora po Jagne. Jakies 20 km przed zielona widze chmury gradowe na horyzoncie.. wali deszczem, pozniej mgla, pozniej snieg, na koncu grad. Przed furtka Jagny dochodza blyskawice.... Aaaaa, zapomnialem calkeim ze sie spoznilem o 4 godziny, no ale w podrozy przeca niewolno sie spieszyc... trzeba delektowac. Przez 15 minut przechodze pieklo, ale po chwili wychodzi slonce i Jagna sie juz nie gniewa za spoznienie. Obiadek pyszny, toboly do auta, kierunek opole. Tam czekaja w warsztacie u mojego brata Lupus, Wilczyca i Naczelny Filozof i reszta slonskiej ekipy, lepiej byc nie moze, bedzie zajebiscie, to bedzie dluga noc przygotowania materialu do podrozy a jutro spokojnie pojedziemy na podlaskie wesele...
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. Ostatnio edytowane przez fassi : 05.11.2013 o 23:44 |
06.11.2013, 00:11 | #23 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Eeee tam.
Aga też wiedziała gdzie jesteśmy i gdzie jedziemy. nawet przewodnik miała !
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
14.11.2013, 15:30 | #24 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
W piątek odbyło się spotkanie ekipy "Slunskiej rajzy", moja pisanina dostała zielone światło, więc...
... jadymy dalej! Półwysep Rybaczij. Najbardziej północna część Półwyspu Kolskiego. 100 km na północ od Murmańska. Linia frontu niemiecko - rosyjskiego, później radziecki poligon. Teraz dostępny dla wszystkich. Także dla nas. Dla nas Rybaczij to offroad w wydaniu rosyjskim. Czyli: brak napędu 4x4 przeładowane auta brak hamulców (no dobra, szkodnik coś tam miał) żadnych lin holowniczych, wyciągarek itp. skacowani kierowcy... Fazi stwierdza, że pomimo kaca jest lepszym ofrołdowcem niż Jagna i siada za kierę. Zaczynamy! Chcemy dojechać do zatoki Morza Barentsa, ale po drodze Anton chce pokazać nam ruiny poniemieckiego młyna oraz wodospady. Na Rybaczim przez prawie dwa lata stałą linia frontu (Eismeerfront), Niemcy usiłowali zdobyć, a Rosjanie nie oddać Murmańska). Efektem tego jest mnóstwo wojennego złomu. Bez problemu można zdobyć niezłą kolekcję pocisków Zostało także trochę innych śladów. Ruiny młyna: A za nimi niewielkie wodospady, czy kaskady raczej: No i piękne skały gnejsowe Do rzeki zjeżdżało się łatwo, gorzej z wyjazdem. Muldy są takie, że OST ma z reguły jedno koło w powietrzu Anton wspomaga nas okrzykami w stylu “Wy Paliaki” tudzież “Job twoju mać!” i mniej więcej za 10tym razem się udaje. Wyjazd szkodnika był dużo łatwiejszy, auto krótsze i wyższe… Uff, już na górze: Przejeżdżamy przez ciekawy most: z którego kiedyś spadł czołg a czołgista… no cóż, taki ma pomnik: Ciekawi mnie sposób odbudowy tego mostu. Po co komu rozbiórka, postawić nowy i już Dalej prowadzi już cywilizowany szuter, choć osobówka raczej nie rozwinie tam wyższych prędkości. Czasem są niespodzianki: Tą właśnie kałużę Fazi wziął środkiem z rozpędu. I to był błąd, słyszalny przez wszystkich Ups. Coś się ciągnie po ziemi … Na szczęście szybkie oględziny pokazują, że paliwo nie leci ciurkiem , poszło tylko mocowanie. Naprawa rejli i jedziemy dalej I znów był most: Wdrapujemy się powolutku (tak mniej więcej 15 km/h) wyżej i wyżej a tam czeka na nas słońce! Widoki zaczynają być skandynawskie. Skały, mchy, jeziorka… Porzucam chwilowo astrę i wsiadam do szkodnika, gdzie nie ma dachu i można swobodnie pstrykać. Tylko zawsze jakaś antena włazi mi w kadr! powoli zbliżamy się do zatoki Morza Barentsa, wcinającej się w półwysep Anton nie może wyjść z podziwu, że droga po której jedziemy jest w Automapie. Podobno była ściśle tajna i nie ma jej na żadnych rosyjskich mapach. W jego oczach widzę pytanie “Wy może szpiony?” Czasem mijają nas auta bardziej przystosowane do warunków, i nawet jeden Transalp! Jakoś dziwnie się na nas patrzą … Znów ostry zjazd, ciekawe, jak będzie z powrotem no, lajcik już: i zajechaliśmy po jakiś 2 godzinach na plażę: Wygład polodowcowy: Nie obędzie się bez kafeja ! ooo, tam była linia frontu! Tu jesteśmy w najbardziej północnym punkcie Ślunskiej Rajzy: No i powrót… Szkodnik mierzy siły na zamiary… jeszcze trochę, jeszcze ciut: a już witał się z gąską … Reszta drogi przebiegła bezproblemowo i znów jesteśmy na parkingu przy M18. Anton szuka dla nas telefonicznie swarki, czyli spawarki (no coś trza zrobić z bakiem, bo coś jednak kapie) Fazi ogląda sprzęt pozostały po budowie M18: Jest już wieczór i zapada decyzja o zmianie decyzji. Wracamy do Zapoliarnego do Antona, nocujemy, a rano będziemy sważyć. W oczach Agi widać popłoch “jeszcze jedna noc z kurzofretką” a w oczach Jagny tylko rezygnację “znów Jaegermeister” cdn
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
14.11.2013, 18:13 | #25 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 685
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
Jo ino zaś nie wim wto je ten gizd...pierona ale wom zazdroszcza..
Ale już nic po ślunsku nie piszę bo naczelny hanys -Grucha będzie się ze mnie śmiać... |
14.11.2013, 21:41 | #26 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Zapomiałam wspomnieć o jednym zdarzeniu. Poprawiam się więc.
Siedzimy sobie pod skałką nad Morzem Barentsa (Morze Barentsa to dobre miejsce do chwalenia się - no bo kto o takim morzu słyszał? Brzmi co najmniej syberyjsko!) kafej uwarzony, wurszt skonsumowany, jest gut. Fazi z Antonem idą szukać pogermańskiego złomu, a Patryk z Krzychem coś najwyraźniej kombinują. Krzychu wziął ze sobą na rajzę jakieś pieroństwo zwane przez nich “achtungiem” służące podobno do odstraszania niedźwiedzi. A moim skromnym zdaniem służące głównie zabawie dużych chłopców. No i chłopcy zechcieli właśnie tę zabawkę wypróbować. W Morzu Barentsa. Jak nagle nie dupnie!!!! Fontanna na 5 metrów!!! A jakieś 5 sekund później równie głośny wrzask Antona. Jego wypowiedź nie bardzo naddaje się do zacytowania, no chyba, że używając samych kropek. Więc Anton krzyczał mniej więcej tak: “ …!!!!!! ….!!!!!! Idioci!!!! Przecież tu są porty wojenne!!!! Poligon morski!!!! Łodzie podwodne!!!!! ….!!! Ups… Mamy nadzieję, że krzysiowy achtung nie przebił zbyt wielu błon bębenkowych u panów wojskowych pracujących na nasłuchu… No a to, że następny dzień rano zaczęły się w okolicy duże manewry to MUSIAŁ być zupełny przypadek...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
15.11.2013, 14:50 | #27 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Fazi je gizd. Abo i chachor...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
16.11.2013, 21:18 | #28 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Z racji swojego zawodu przemycę na FAT trochę geologii
Otóż Półwysep Kolski to bardzo ciekawy geologicznie fragment Europy. Jest on częścią tarczy bałtyckiej, czyli "jądra" naszego kontynentu, jego najstarszego i najmniej zmienionego kawałka, zbudowanego ze skał krystalicznych. Praktycznie od prekambru (a skończył się on jakieś 650 mln lat temu) pozostaje w niezmienionej postaci. Czyli mówiąc prościej, jest to najstarszy kawałek Europy, jaki mamy na powierzchni. I między innymi dlatego właśnie w okolicy Zapoliarnego umiejscowiono najważniejszy odwiert na świecie, czyli SG-3. Innym sprzyjającym faktem była niska temperatura skał na większych głębokościach, dużo poniżej średnich (Średni wzrost temperatury z głębokością to 1 stopień na 33 metry) Ciut informacji: Cała historia projektu SG-3 zaczyna się w latach 70-tych na Półwyspie Kolskim. 24 maja 1970 roku na Półwyspie Kolskim, 10 kilometrów od miasta Zapoliarnyj rozpoczęło się wiercenie w tarczy bałtyckiej najgłębszego odwiertu na Ziemi. Oprócz oczywistego celu naukowego tego pochłaniającego ogromne fundusze przedsięwzięcia było przy okazji pobicie rekordu amerykańskich geologów, którzy w 1973 r. wywiercili w Oklahomie otwór o długości niemal 9.6 km. Wieża wiertnicza w trakcie pracy: Prace prowadzono do 1992 roku. W tym czasie udało się naukowcom wwiercić na głębokość 12262 metrów. Wstępnie chciano osiągnąć głębokość co najmniej 15 kilometrów. Po Międzynarodowym Kongresie Geologicznym, który odbył się w Moskwie w 1984 roku sądzono, że uda się dojść nawet do 20 kilometrów, ponieważ dotychczas notowane temperatury były niższe niż przypuszczano. Sytuacja jednak się zmieniła po przekroczeniu głębokości 7000 metrów. Temperatura nagle przekroczyła 700 st. C, co spowodowało przerwanie wierceń z powodu uszkodzenia wiertła Uralmasz. Im Rosjanie głębiej się wwiercali tym zagadkowych wydarzeń było więcej. Po naprawie wiertła wznowiono prace. Temperatura wróciła do normy nieprzekraczającej 100 st. C. Do głębokości 12 kilometrów wszystko szło dobrze, jednak później temperatura znów zaczęła rosnąć. Tym razem utrzymywała się na stałym poziomie, który uniemożliwił dalsze wiercenia. Projekt badawczy został ostatecznie po cichu zamknięty z powodu braku finansowania przez pogrążone w kryzysie państwo. Do 2007 zostały jedynie rdzewiejące konstrukcje i wysoka wieża wiertnicza. A tyle zostało w ziemi: Dziękuję za uwagę
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 16.11.2013 o 21:30 |
17.11.2013, 18:37 | #30 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
yyy
Szkodnik pancerny jest, ale nie aż tak
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rumunia czerwiec 2013 | mirek-Pszczyna-Paris | Przygotowania do wyjazdów | 22 | 12.12.2013 23:06 |
MoToAvToSy Ekspedycja Bałkany Czerwiec 2013 | avente | Trochę dalej | 4 | 09.10.2013 00:46 |
Ślůnsko rajza do Rusyje 2013 | fassi | Przygotowania do wyjazdów | 51 | 27.09.2013 00:04 |
Albania na 2 tygodnie [czerwiec 2013] | mikelos | Umawianie i propozycje wyjazdów | 6 | 22.04.2013 16:30 |
Zobaczyć Iran - czyli 4 dni w Armenii. [Czerwiec 2012] | majek | Trochę dalej | 104 | 26.02.2013 15:33 |