04.08.2010, 23:22 | #21 |
Kobietka:)
|
Jola
Ja podobnie...
A teraz siedzimy z Kajtkiem, przeglądamy zdjęcia i wcale nie jest lżej. Miał nieżle pojechane pomysły i ten uśmiech, który nie tylko ja zapamiętałam. Poznaliśmy się w czerwcu 2005 roku na zlocie zorganizowanym przez Landa w Marianówce. Przyjechał swoją kultową Afri porysowaną z każdej strony (inne Afryki terenu wówczas nie widziały ), tak dziwnie niestandardowo pomalowaną, z jakimś takim wielkim zbiornikiem paliwa, z takimi dziwnymi "nieplasikowymi" kuframi, i jeszcze mówi, że jedzie w wakacje do Władywostoku. Pomyślałam sobie, że nieźle zakręcony ten koleś. A póżniej było coraz więcej spotkań, coraz więcej imprez, telefony, odwiedziny Czernica do Sosnowca, Sosnowiec do Czernicy i tak zleciało 5 lat. Ale JEGO już nie ma... Izi, patrz i chroń nas tam z góry. Ostatnio edytowane przez Ola : 28.10.2010 o 17:33 |
09.08.2010, 00:19 | #22 |
wondering soul
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,364
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
|
Ola
Do tej pory trudno mi było cokolwiek napisać w tym wątku. Wypadek Iziego był dla mnie totalnym szokiem, niezrozumiałą, niesprawiedliwą, głupią i beznadziejną demonstracją sił losu, a może „Tego na Górze” – nie wiem. Nie byłam w stanie przyjąć do siebie tego co się stało, mimo że uwierzyć musiałam: w końcu byłam tam. 26 lipca i dni następujące po nim to najczarniejsze dni w moim życiu. Wam było trudno tutaj, a mi (choć na pewno mogę napisać „nam”), tam w Pamirze, w którym zawsze świeci słońce i jest pięknie, a przez te dni non stop padał deszcz, było szaro i smutno. Pożegnaliśmy Iziego w surowych, azjatyckich warunkach, wśród nie zawsze i nie do końca rozumiejących nas i naszą kulturę Tadżyków. Byliśmy trochę sami, w tym muzułmańskim świecie, choć Tadżycy starali się nam pomagać jak tylko potrafili.
Żegnając Iziego obiecałam mu (i sobie), że będę się starała pamiętać Go sprzed tego fatalnego 26 lipca: afro spływ tratwami na Dunajcu, trzy tygodnie kirgisko – tadżycko – afgańskiej eskapady, wszystkie wspólne rozmowy (zawsze wesołe), przekomarzania się, no i oczywiście jazdę na motocyklach po najpiękniejszych zakątkach świata. No i jeszcze kieszenie słynnej kurtki „69” zawsze wypchane cukierkami, na których widok, a nawet samo wspomnienie pojawiał się na twarzy Iziego ten słynny, szelmowski uśmiech. Sambor woli czekoladę, a Izi był fanem cukierków. Uzupełniali się naprawdę we wszystkim. Ile razy podczas tylko tej wyprawy padało pytanie: czy „Ci dwaj” to bracia? Jednego popołudnia nad Sonk Kul byliśmy całą „naszą trójką” w motocyklowym raju. Dlaczego Izi teraz jeździ tam sam Zupełnie jak małe dzieci „dzidowaliśmy” po górach dookoła jeziora. To miała być krótka przejażdżka na najbliższy szczyt. Jak już na niego dotarliśmy pojawił się następny, który chciał zdobyć Sambor, a potem następny, na który koniecznie chciał wjechać Izi… i tak przez kilka godzin. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy i przylepiły się do nas na dobre na następnych kilkanaście dni. Nie pokonały ich, a chyba nawet wzmocniły ani rwące afgańskie rzeki, ani głębokie, tadżyckie, czy kirgiskie błoto. Zawsze, i to dosłownie z uśmiechem, udawało się nam pokonać przeciwności losu. Pomagaliśmy sobie. Wszystko odbywało się intuicyjnie, bez zbędnego gadania: od odkopywania łopatą z wsysającego błota, przez „łapanie” motocykla, porywanego przez wartki prąd rzeki, do najcenniejszego przyjacielskiego słowa, czy po prostu poklepania po ramieniu. Tak było do 26 lipca. Ten dzień zabrał mi Przyjaciela, jedną z trzech osób, z którymi byłam na końcu świata i, z którymi mogłabym tam w każdej chwili, bez mrugnięcia okiem wrócić. Takiego pamiętam Iziego. Niech spoczywa w pokoju. Wyrazy współczucia dla całej Rodziny i Przyjaciół.
__________________
Ola Ostatnio edytowane przez Ola : 28.10.2010 o 17:34 |
17.11.2010, 11:38 | #23 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
We saw the sad news from Robert on your website. We (Claudia and Andreas Huelsmann) met in 2009 at the Pamir Highway. We are the two biker (BMW) with the yellow truck. Claudia and I where very shocked and we feel sorry. It was a short meating on the Highway, but we remember all of you very well. What happend to Robert brought back sad memories to us. We lost a very good friend in a motorcycle accident 2009, shortly before we started the trip. And we know how bad it is to lose a friend.
All the best to you Claudia and Andreas
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. |
21.11.2010, 23:02 | #24 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Wasyl podesłał mi link do jednego forum ze starszymi zdjęciami Iziego,
http://www.kmgryf.fora.pl/wazne-spra...-izi,1048.html Mycy napisał o nim tak: W wypadku motocyklowym zginął mój przyjaciel IZI... 26 lipca o 16.20 na 13 kilometrze drogi za Iszkaszimem w strone Langaru w Tadzikistanie przy granicy Afgańskiej. - byliśmy razem na "I Rajdzie Katyńskim" możliwe że niektórzy go kojarzą, bywał również u Nas na "No Cześkach". Był z Niego wspaniały człowiek, zawsze uśmiechnięty, służący pomocą, niezrównany podróżnik, motocyklista.. Myślę że zasłużył swoim życiem, żeby o Nim wspomnieć choć wirtualnie na naszym forum.... Nazywaliśmy go Africa bo był wierny zawsze jednemu motocyklowi - Africe Twin Hondy.... Przejechaliśmy razem pare kilometrów i wypiliśmy kilka butelek... Będzie go brakować ...... wielka szkoda że tacy ludzie odchodzą...... szczegóły: http://www.kmgryf.fora.pl/wazne-spra...-izi,1048.html
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 21.11.2010 o 23:07 |
28.11.2010, 00:12 | #25 |
Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Środa Wlkp.
Posty: 511
Motocykl: xr400r, cbr1100xx
Online: 3 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 38 s
|
Nigdy nie poznałem osobście Iziego. Czytałem jego posty, relację z podroży, tak samo jak każdego innego z Was. Bo czytam wszystko.
Nie da się ukryć że był Osobowością, tak samo jak wielu z Was, tych którzy "ciągną" to forum. I myślę że czas ściągnąć żałobe ze strony, źle to wygląda. Nić to nie ujmie, nie doda splendoru, zwłaszcza Iziemu. Bo nie musi. Patrzę, czytam, na facjacie tego kolesia nie ma smutku, nie ma pretensji, jest szelmostwo. Wystarczy, wspominajmy jego i innych ktorzy odeszli i tych z nas którzy kiedyś odejdą, bo to nieuniknione, bez czerni. Bo patrze na te foty i uśmiecham się, bez łez. Ostatnio edytowane przez luzMarija : 28.11.2010 o 00:15 |
29.11.2010, 13:35 | #26 |
XII.2004
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Łódź
Posty: 616
Motocykl: CRF 1100
Online: 2 tygodni 4 dni 21 godz 38 min 53 s
|
Znalazłem w starym forum piękny tekst Iziego, który zapadł mi, a wiem, że wielu z Was również w pamięci i w końcu udało mi się go odszukać.
Wtorek, 15 Maja 2007, 21:48:02 Izi Napisał: "Panie i Panowie nastrój mam taki, że żadne zasadzki w pracy się mnie nie imają. Wracam sobie z pracy, a tu wszyscy mili i uśmiechnięci na ulicach, panny się do mnie uśmiechają, co mnie nie martwi bardzo, ale panowie także co powinno dać mi do myślenia. Ludzie jakie macie pomysły aby ten stan umysłu dłużej/zawsze był utrzymany, ale zaraz nie miało być o moich problemach, ale o PAW-e 2007 no to jedziemy... ...Zacząłem swoimi wywodami i tak też skończę. Trochę wyjdę z za muru którym każdy z nas się otacza, mam nadzieję że tego nie wykorzystacie. Spotkanie PAW 2007 chciałbym zadedykować Wojtkowi vel Ził najlepszemu przyjacielowi jakiego miałem. Ci co mieli okazję go poznać wiedzą jaki był, Ci co nie mieli okazji niech żałują, że go nie poznali. Mam nadzieję, że jego duch czuwał nad imprezą, wiem że bardzo by mu się podobała. Nagina teraz swoją Africą po niebieskich przestworzach, nie martw się pojeździmy jeszcze razem trochę się tylko spóźnię, jak to zawsze mam w zwyczaju. Wojtek zrobiłem PAW, to dla Ciebie. Pamiętam jak nieraz zasiadaliśmy razem do flaszeczki po prostu siedząc, po co słowa jak wszystko jest jasne i ludzie porozumiewają się telepatią. Zawsze się śmiał i mówił:” Izi powinniśmy razem zamieszkać, ale jak rozwiązać sprawy seksu”. Zostawił ty przecudną kobietę Kasię. Kasiu bez rozmów jakie prowadzimy dawno bym zwariował. Dziękuję. (Można przeczytać w na stronie głównej nasz wyjazd na Ural.) Ludzie dotarło coś do was, nie ważne czy mam kasę, czy nie, jestem chrześcijaninem, prawosławnym, muzułmaninem, buddystą. Ci co trochę pojeździli (i Ci co oczywiście pojeżdżą) mieli okazje zobaczyć/pogadać/dotknąć/zobaczyli, że ludzie pod każdą szerokością geograficzną są tacy sami, mają takie same rozterki i problemy, a to że są inni (czarni, biali, czerwoni, skośnoocy, inni) to tylko nasze uprzedzenia i nic więcej. Każdy człowiek chce kochać i być kochany, bo czy warto żyć tylko dla kasy, a co jak kasa się kończy i nikogo nie ma wokół nas. Dlatego mam nadzieję, że jak jesteście z kimś skłóceni matką/ojcem/siostrą/bratem/kolegą/kimkolwiek nadszedł czas aby się porozumieć. Zawsze twierdziłem i będę twierdził że dwie osoby potrafią się dogadać. Tak nie są to łatwe rozmowy i jedna rozmowa pewnie sprawy nie załatwi, ale nie należy się zrażać nawet jak druga strona wam tego nie ułatwia. Tak nie ma oczywiście jakiejś jednej recepty, każda jest inna jak inny jest każdy człowiek, a zawsze jest jeszcze trudniej jak w grę wchodzą uczucia i to duże. Jestem już w takim wieku, że zrozumiałem że całego świata nie zmienię, ale mogę wpływać na otoczenie wokół siebie. A to już dużo. Jak inni to zrozumieją to kropla do kropli i ………… ja jednak chcę zbawić świat. Nie potrafię zrozumieć i się z tym pogodzić, wróć, ja się nigdy z tym nie pogodzę. Skąd w ludziach tyle agresji się bierze. Ja rozumiem szara rzeczywistość, monotonia dnia codziennego, wyścig szczurów, ale ludzie to wszystko zależy od was samych i nikogo więcej. Od tego jak ustawicie sobie w życiu priorytety. Dla mnie zawsze liczy się człowiek, to co ma w sercu (bardzo ciężko tam dotrzeć, wspominałem już o murze, którym każdy się otacza). Na koniec jeszcze przesłanie. Mówcie osobą które kochacie jak najczęściej o tym, dla was jest to pewnik dla nich nie zawsze. A szarość dnia codziennego potrafi wiele przesłonić, czasem wystarczy jedno słowo. Trzymajta się ludzie. Miłość i pokój. Pewnie wyszedł mi najdłuższy tekst na tym forum, to znowu moje ego dało znać o sobie, musi być zawsze wszystko największe, najdłuższe, najlepsze, ale cały czas próbuję z tym walczyć. Wiem doskonale, że poniosło mnie w kilku miejscach na imprezie, ale mam nadzieję wybaczycie mi." Cały tekst Iziego znajdziecie tu: http://archiwum.africatwin.com.pl/in...7&forum=12&p=2
__________________
Pozdrawiam. Ostatnio edytowane przez mirek : 29.11.2010 o 21:24 |
29.11.2010, 23:53 | #27 |
taaak, świeży- od listopada 2004...
|
cały On....nic dodać, nic ująć....
|
30.11.2010, 14:59 | #28 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: WROCŁAW
Posty: 125
Motocykl: VFR 750 rc36
Online: 2 dni 13 godz 22 min 51 s
|
ech żal... cały czas
|
24.12.2010, 04:47 | #29 |
świeżym warto być:)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 52 min 48 s
|
hmm, i do tej pory nie rozwikłany problem:
"Witam Kolegów, widzę że jest tu dużo różnej maści specjalistów, to może ktoś mi pomorze, bo przerobiłem z grupą Wrocław i okolice już wszystko, i nic na razie nie pomogło Wracając sobie tydzień temu z małego wypadu do Mołdawii zauważyłem że z Africą dzieje się coś niedobrego, powiem nawet coś złego. W czym rzecz już mówię. Przy włączaniu kierunkowskazu lewego zauważyłem że, jakby tu ująć najinteligentniej, "działa, nie działa", natomiast prawy kierunkowskaz dokładnie na odwrót "nie działa, działa". I teraz moje pytanie czy to normalne, a może ma być na odwrót lewy ma "nie działać, działać" a prawy "działać, nie działać" , a może oba mają działać tak samo "działać, nie działać" czy może "nie działać, działać". Koledzy pomóżcie, bo już całą Afrykę rozgrzebaliśmy kilkakrotnie i nie możemy znaleźć przyczyny, a sezon coraz bliżej. Tym bardziej że w roku 2008 planuję z kolegą Robertem vel Movistar z Trzebnicy dotrzeć jednym rzutem (totalny extrim) do Lysola z Warszawy na piwko, a nie wiem czy z taką usterką przejadę jakoś przez stolicę Polski nie zatrzymywany przez różne prewencyjne służby. Za wszystkie rady z góry dziękuję i postaram się odwdzięczyć jak coś pomoże, bo mi ręce już opadają, przeznaczyliśmy z Robertem całe święta i Nowy Rok na rozwiązanie problemu, a jeszcze wczoraj w jego Africe też zauważyliśmy podobną przypadłość, może to zaraźliwe jest, bo Africę od pewnego czasu stoją razem. Może ktoś miał coś podobnego, Help, Pomocy." Ten tekst świetnie obrazuje poczucie humoru Iziego. Pamiętam ze się wtedy mocno uśmiałem.
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz Ostatnio edytowane przez bajrasz : 25.12.2010 o 00:44 |
12.01.2011, 21:51 | #30 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: WROCŁAW
Posty: 125
Motocykl: VFR 750 rc36
Online: 2 dni 13 godz 22 min 51 s
|
http://www.youtube.com/watch?v=oF9MT1M0K5Y
Trafiłem na ten filmik jakiś czas tremu, dziś trafiłem nań ponownie, więc pomyśłałem, że dorzucę. Ostatnio edytowane przez 7Greg : 12.01.2011 o 22:14 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
II Motocyklowy Rajd Najjaśniejsza i Niepodległa... Pamiętamy Wilno, 11 listopada | mirek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 5 | 08.01.2013 21:33 |
Żołnierze Wyklęci Pamiętamy 21-24.07 | Barył | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 13.07.2011 01:42 |