|
22.09.2016, 10:45 | #1 |
Zarejestrowany: Jul 2015
Miasto: Radziszewo
Posty: 40
Online: 1 tydzień 3 dni 20 godz 53 min 58 s
|
Ja też czytam i czekam
|
22.09.2016, 20:08 | #2 |
Zarejestrowany: Jul 2016
Miasto: Rudnica
Posty: 179
Motocykl: SD04
Przebieg: 30k 25k
Online: 1 tydzień 3 dni 9 godz 28 min 19 s
|
Czyta się, czyta zapodawaj śmiało dalej.
|
22.09.2016, 22:21 | #3 |
\ d(-_-)b /
Zarejestrowany: Aug 2016
Posty: 52
Motocykl: było RD07a (2002r)
Online: 2 dni 19 godz 59 min 12 s
|
piękna wyprawa!
super foty, miło się czyta i marzy |
23.09.2016, 01:25 | #4 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
|
WYPRAWA DO IRANU - Dzień 11
Wczesna pobudka, na śniadanie jak zwykle to samo i wypad z Tomkiem na miasto, aby zwiedzić Różowy Meczet oraz bazar. Z mapą dosyć szybko odnaleźliśmy tenże meczet a w nim … autokar turystów z Polski. Kilka zdań w naszym ojczystym języku, wymian spostrzeżeń oraz rad gdzie i dlaczego i zabieramy się za zwiedzanie. Meczet najlepiej zwiedzać z rana, bo wpadające przez witraże światło tworzy niesamowity klimat i nastrój. My mielibyśmy super, gdyby nie owa grupa z PL i jeszcze pewnie dwa inne autobusy, przez co trudno było zrobić dobre ujęcie i pobyć samemu. Następnie udajemy się do Persepolis, dojazd nawet oznakowany, choć czasami także można się pogubić. Po dojeździe widać, że to masówka na dosyć dużą skalę. A samo Persepolis należy do miejsc, które należy zaliczyć i tyle. Przy zwiedzaniu należy mieć sporą wyobraźnię! Pierwsze co widzimy, to monumentalne dwupoziomowe schody a po wejściu dwa lwy (jednemu co nieco brakuje) – bramę narodów. W najlepszym stanie zachowały się płaskorzeźby, która ukazują sceny chwały i glorii Dariusza oraz dynastii Achemenidów. Czas na zwiedzanie nie był najlepszy, w południe skwar niemożliwy (dlatego pałac był zamieszkany podobno tylko na wiosnę i jesień) ale mimo to, wdrapałem się do grobowca wykutego w skale, który to góruje na Persepolis – co ja bym zrobił, aby mieć dobre ujęcie:-) Adam, ze zwiedzania zapamięta tylko salę kinową przed wejściem, gdzie puszczano film o Persepolis, pewnie wiedziałby więcej od nas zwiedzających, gdyby tego czasu nie przespał – mistrz regeneracji! Na wyjeździe zaliczamy obowiązkowego arbuzika i rozmawiam z młodym małżeństwem, strasznie żałuję, że nie wymieniłem się z nimi adresem e-mailowym. Po drodze do Yazd szukamy świątyń wykutych w skale, maja być kilkanaście km po lewej stronie drogi ale znowu bez drogowskazu i lipa, źle byłem przygotowany ;-(. Wieczorem wbijamy się do Yazd. Na zdjęciach między innymi na niebiesko podświetlona studnia w Shiraz, targ, ruiny w Persepolis, duża kilkuset letnia lodówka w kształcie stożka na pustyni i kuchnia od zaplecza w której był tylko ryż (ten duży garnek, z duma prezentowany przez "szefa" kuchni). Co do mody, Panie nie mają wielkiego wyboru:-) |
23.09.2016, 22:20 | #5 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
|
WYPRAWA DO IRANU - Dzień 12
W Yazd mamy hotel w centrum, może nie luksusy, ale blisko do atrakcji i tani. Niemniej jednak zapodaliśmy sobie taksówkę z... pasażerką w środku. Oczywiście niewiasta została odstawiona na boczny tor i najpierw nas obwiózł przez pół miasta by dopiero po tej akcji odwieźć panią do jej celu. Dlaczego zrobił kółeczko, skoro nie używają taksometrów? Pewnie, aby pokazać, że cena, którą podał, nie była wygórowana jak za taką podróż. Wracając do niewiast, które tutaj są traktowane … inaczej. Taka oto sytuacja przed windą; stoi rodzina 6 os., pięciu facetów i jedna kobieta, winda zjeżdża (mała) na pięć osób – kto został? W dużych miastach częściej można spotkać kobiety bardziej otwarte, śmiałe, niektóre nawet odwzajemnią spojrzenie, pewnie bardziej z ciekawości. Są ładnie, kolorowo ubrane, a na głowie częstym dodatkiem obok chusty (ta obowiązkowo jest zawsze) jest jakaś czapeczka, daszek. W Yazd oglądaliśmy bazar i należy się dużo zdeptać, aby trafić na ciekawe stoisko pośród wszechobecnej chińskiej tandety. Trafiliśmy do meczetu, starego domu oraz na ruiny murów obronnych. Te ostatnie należałoby sobie odpuścić, ale choć na zdjęciu wydawały się być imponujące, tak w rzeczywistości to lipa. W drodze powrotnej do hotelu, a jakże – arbuz. Wyjazd w stronę Qom lub Kaszan - dosyć późno. Temperatura skacze 27-35oC i te 27 to już odczucie chłodu, ależ człowiek szybko się przestawia. Po drodze miały być wieże milczenia Zaorastian w Meybod ale nie trafiliśmy do niej. Widzieliśmy jedną, zaraz za Yazd, z drogi, a ta ciekawsza miała być kilka km dalej. Drogowskazy może i były, ale pewnie mało czytelne... szkoda. No to na pocieszenie zapodaliśmy sobie mały offik i ruiny widoczne z drogi na pustyni. Dawne zabudowania stały mocno zrujnowane i pewnie u nas otrzymałyby status zabytku, a tu chyba służyły za miejsce wyrzucania śmieci ;-( W Kaszan hotel AmirKabir (najdroższy podczas tej eskapady, choć wg naszych standardów może miał 2,5*), kąpiel i wyjazd na miasto. Trafiliśmy na bazar nocną porą, a tam przez przypadek do knajpki. Cudowne chwile i chyba jedno z ładniejszych miejsc, jakie oglądałem. Klimatyczna knajpka, ładne zabytki, ciekawa architektura i bardzo fajny bazar. Dużym przeżyciem było siedzenie na dziedzińcu meczetu Aghabozorg i słuchanie wieczornych modlitw/śpiewu. O tej godzinie turystów brak, może kilka osób – będę to pamiętał. W knajpce na bazarze trafiliśmy na grupę młodych ludzi (3+1) i na początku mieliśmy wrażenie, że ON ogląda na laptopie film (dobiegały jakieś słowa po persku), a panie - jak to zwykle bywa - były dodatkiem. Oooo to się zdziwiliśmy: tekst okazał się być poezją cytowaną przez lektora, a w pewnym momencie wraz z nim równolegle tekst powtarzały osoby siedzące przy stoliku. Czy u nas to byłoby możliwe? Nie wiem, może nie zaglądam to takich miejsc, ale tutaj - no proszę! Może cytowali Dżal ad-Din Muhammad ar Rumi? - no znana postać przecież! Widać, że sprawiało im to dużą satysfakcję. Po wymianie kilku zdań (bardzo ich ciekawił nasz język), uprzejmościach i wypiciu drinka z kwiatu pomarańczy z dodatkiem mięty (po kilka łyków, bo strasznie słodkie jak większość u nich) , i zapewne jakiegoś orientalnego dodatku o smaku tak dziwnym, że nawet nie umiem go opisać, ruszyliśmy dalej przez, już powoli zamierający, bazar. Zdjęcia; trochę zbytków z Yazd, ruiny po drodze na pustyni. targ, kowal w centrum miasta oraz Kom (Qom) nocą. |
26.09.2016, 00:32 | #6 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
|
WYPRAWA DO IRANU - Dzień 13
Dzisiaj były nieprawdopodobne przeżycia motocyklisty, czyli jazda drogą, której nigdy się nie zapomina. Droga wiodła przez masyw górski Kuhha-ye. Ale znowu wybiegam do przodu. Start zaraz po śniadaniu i decyzja, że Adam - zmęczony już trudami podróży - postanawia wolniejszym tempem ruszyć w kierunku granicy tureckiej. Odprowadziliśmy go w kierunku autostrady i tam się rozstaliśmy, po prawie 10 dniach wspólnych wojaży. Autostrada na Teheran szybko i sprawnie, a sam Teheran postanowiliśmy ominąć – i całe szczęście, bo już same obrzeża stolicy przyprawiają o zawrót głowy. Ale to, co najlepsze zaczyna się za miastem Karaj. Najpierw wąska droga z kilkoma posterunkami policji oraz masą różnej maści knajpek nad rwącą rzeką. My, przez przypadek, wybraliśmy sobie chyba knajpkę nie tanią ale i nie najlepszą, za to wysoko ceniącą swoje usługi:-). Jest to o tyle ważna informacja, że jednak worek pieniędzy (który otrzymaliśmy przy wymianie na granicy) okazał się mieć dno. Potem zaczyna się TA droga przez masyw Kuhha ye Alborz oddzielający Morze Kaspijskie od Teheranu, kręta, z fajnym asfaltem i zapierającymi dech widokami. Wysokie góry - to lubię. Byłoby może idealnie, gdyby na wysokości 2700 m npm temperatura nie spadła raptownie do 8oC, a po drugiej stronie byłoby widać cokolwiek. Tymczasem - mgła gęsta jak mleko :-( ALE I TAK BYŁO SUPER!!! Teraz siedzimy w hotelowym pokoju nad brzegiem Morza Kaspijskiego w miejscowości Abbas-Abad. Zostaliśmy ugoszczeni przez jednego z nielicznych motocyklistów w promieniu 100 km, kierownika hotelu – Mahometa. Co prawda w komórce posiada zdjęcia na motorze sprzed pół wieku, ale jednak to motocyklista. Po miłym czasie spędzonym w hotelowej knajpce, gdzie otrzymaliśmy propozycje skorzystania z fajki wodnej (odmówiliśmy) i półgodzinnej bezowocnej dyskusji o temperaturze wody w M.Kaspisjskim, stwierdziliśmy, że do morza mamy 100 m, wiec sami szybciej ocenimy jego temperaturę. Nasz irański motocyklista udał się z nami i - abyśmy mogli trafić do morza (co i po skrzynce „Kwiatu Jabłoni” z domieszką siarki nie byłoby trudne) - włączył oświetlenie plaży na maszcie widocznym chyba nawet z Azerjbedżanu - tacy oni są! A woda – jutro rano pewnie sprawdzimy kompleksowo. Przyda się po dzisiejszych %. Tomek nie chce być w wiadomościach irańskich, jako jedyny turysta, który szmugluje % w drugą stronę :-) No trza chłopakowi pomóc :-). Zapasy % się kończą ale my także zbliżamy się do granicy. |
27.09.2016, 00:35 | #7 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
|
WYPRAWA DO IRANU - Dzień 14
Zaczęło się zwyczajnie: pobudka, śniadanie, pakowanie i, jak zwykle, selfie z właścicielem hotelu (dlaczego do dawania zniżki nie są tacy chętni?). W międzyczasie spacer na zaśmieconą plażę. Pogoda raczej nieciekawa, kąpieli nie będzie. Trasę tak ustawiłem, aby ominąć Rust i podjechać pod zamek Rudhkan. Udało się trafić prawie za pierwszym razem, choć drogowskazów nie było (może w farsi). Boże, gdybym wiedział, jaka wspinaczka mnie czeka... pewnie bym zrezygnował. Na parkingu i do połowy drogi - jeden wielki odpust. Kupić i zjeść można wszystko, od kebaba do kebaba. Po jakichś 500 schodach robi się bardziej stromo, a zamku jak nie widać, tak nie widać. Po drodze kolejne selfi, ze mnie się leje, a zamku brak. Po przejściu chyba z 1000 schodów – jest. Miałem jeszcze siłę na kilka zdjęć i na dół. Stwierdzam, że chodzenie po górach w stroju motocyklowym do dobrych pomysłów nie należy. Czasu zrobiło się mało, zwijamy się do wioski Masulech, GPS pokazuje czterdzieści parę kilometrów. Sprawnie docieramy do wioski, przy wjeździe na drodze opłata (jak zwykle nie płacimy). Wioska może byłaby fajna, gdyby można było ją zobaczyć. Gęste chmury okrywające wioskę oraz okoliczne góry uniemożliwiają nam potwierdzenie powszechnej opinii, wytężam wyobraźnię i … warto było! Na mapie widzimy połączenie wioski z miejscowością Ardabil poprzez góry Kuhha-ye Tales. Długo się nie zastanawiając, pchamy się coraz wyżej w gęste chmury. Przed nami pojawił się samochód - to miejscowy wraca z rodzinką do wioski w górach. Kilka uprzejmości, prośba pilotowania przez góry i powoli jedziemy dalej. Gdyby nie nasz pilot, pewnie byśmy w tej gęstej zupie pobłądzili, mgła jak zupa, szutrowe drogi w lesie i stromo – złe połączenie ale jest przygoda:-). O asfalcie zapomnieliśmy już na samym początku podjazdu, ale droga na nasze nie najlżejsze sprzęty jest ok, ubity grys, szuter, twarda glina. Po pół godzinie wyjeżdżamy z chmur ... jak nożem odciął. Co za widok!!! Mógłbym tam stać z godzinę, ale nasz pilot ciągnie do przodu. Widząc ogrom gór oraz perspektywę pobłądzenia, ciągniemy szybciej. Wysokości rzędu 3.500mnpm. Tak czy inaczej, muszę co przełęcz się zatrzymać i zrobić kilka ujęć. Miejscowy – Azil, rozumie to i sam wybiera najlepsze miejsca, w końcu to jego góry. Od Azila i jego rodziny otrzymujemy propozycję noclegu. Byłoby super ale czasu mało, droga miejscami robi się bardzo wąska i trudna (glina i koleiny już nie suche), a do tego kilkusetmetrowe urwiska. Azil skręca do wioski, a my dalej w stronę najbliższej cywilizacji, czyli do Khalkhal. Przed nami po drugiej stronie mały punkcik na zboczu, to auta Azila i widmo nocki w górach przy deszczu – pojawiły się w oddali czarne chmury i błyskawice. Jeśli na tej gliniastej drodze dopadnie nas deszcz – stoimy. Po kilkudziesięciu kilometrach szuter robi się szerszy, równiejszy i bardziej ubity, a palące się śmieci przy drodze (wysypiska) mówią o dotarciu do czegoś, co można nazwać wioską. W wiosce nasz codzienny rytuał: arbuz i oczywiście selfie. Tutaj jak zwykle wzbudzamy spore zainteresowanie. Jest już ciemno, a do najbliższego hotelu (namiot jakoś odpada – 9oC i widmo deszczu) mamy jakieś 45 km, ale pokazał się asfalt. Do Khalkhal docieramy późno i z pomocą miejscowych, którzy nas pilotują - odnajdujemy jedyny hotel. Po kilku minutach zaczyna padać. Właściwie – lać! Krótko acz intensywnie. Farci się nam :-) Ta trasa będzie tą kolejną, którą będę pamiętał i polecał. Nie jazdę przez Teheran czy Isfahan, ale właśnie tą drogą bez nazwy. Na zdjęciach; droga wzdłuż morza Kaspijskiego koło m. Abbasabad, dojazd do zamku Rudhkan, kolorowe irańskie ulepki - słodkie przysmaki, wioska Masulech i z tej wioski droga do Khalkhal. |
29.09.2016, 00:15 | #8 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
|
WYPRAWA DO IRANU - Dzień 15
Oj nie chciało się wstać. Śniadanie, takie sobie, ale z fajnym kawałkiem plastra miodu. Ale przy wymeldowaniu dowiadujemy się, że za śniadaniem należy zapłacić dodatkowo. Zasiadamy na sprzęty z nadzieją, że uda się nam dotrzeć na granicę z Armenią przed jej zamknięciem. Początek trasy kręty i mało ciekawy. Docieramy do Ardabil, gdzie w okolicy są gorące źródła. Nie szukamy ich, czas nagli, a do domu daleko. Zostawiamy sobie dzień, dwa na ewentualne niespodzianki. Za Ardabil widzimy szczyt Sabalan (Savalan) 4811m npm. Lubię te góry. Dosyć długo go objeżdżamy ale szybkim tempem. Po zjeździe za miastem Ahar zaczyna się droga kręta, wolniejsza. Znowu nie mogę jechać normalnie, muszę zatrzymywać się co jakiś czas i w spokoju przymierzyć aparatem, to w prawo to w lewo. Może namiot rozstawić? Na horyzoncie wiszą czarne chmury, znowu nas zleje, ubieramy przeciwdeszczówki. W mieście Ahar zatrzymujemy się z pytaniem o drogę i jak zwykle pytania, selfie ... ale to już ostatki – wytrzymamy. Szczególnie jeden starszy pan interesuje się i zasypuje nas pytaniami, a także tłumaczy, jak wyjechać na właściwą drogę. Mam jeszcze jeden album o Polsce i mu go daję. Dostajemy zaproszenie na poczęstunek ale czas nas goni, więc dziękujemy. Ubieramy się i odpalamy sprzęty, i już mamy ruszać.... gdy nasz znajomy przybiega z reklamówką orzechów. Kupił szybko cokolwiek w formie podziękowania :-) Widać, że mu się nie przelewa, a jednak – miłe. Na granicę Irańsko-Armeńską docieramy o 14-tej i.... zdziwko: pół godziny i jesteśmy odprawieni! Trzy okienka, miło i z uśmiechem. Najważniejsza pieczątka w CDP przybita i salam (lub do zobaczenia - xodâhâfez). Problem zaczyna się dopiero po stronie armeńskiej, w skrócie tak: na początek wita nas żołnierz z kałachem – paszporty, następnie strzał od pani „doktor” - siedzącej w rozklekotanej budce jeszcze na moście granicznym - z czegoś, co przypomina mały rozbijacz hadronów, a tutaj służy jako termometr bezprzewodowy, podjeżdżamy do kolejnej budy, która pamięta czasy Stalina, a przy niej wojskowy (taki kurdupel o połowę niższy od lodówki) chciał robić rewizję, ale jak mógł usiąść na motorze i zrobić sobie zdjęcie, to odpuścił rewizje kufrów, w budzie siedzi młoda celniczka z portretem Putina za plecami, tutaj pierwszy raz system się zaciął. Tak, był komputer! Teraz główna część, a w niej: przed wejściem żołnierz i paszporty, w środku pani w budce z bramką i paszporty, potem żołnierz i paszporty, następnie prześwietlenie bagaży i ten sam pogranicznik zaprasza nas do okienka nr 1 – system się zaciął, czekamy. Teraz – uwaga! - z okienka nr 1 idziemy do okienka nr 3, tam mały gruby jegomość z fajką robi skany naszych dokumentów i do okienka nr 2 – znowu się system zaciął. Tutaj dostajemy plik dokumentów i do okienka 4 i 5. W tych okienkach coś spisują i każą wracać do 2. Wracamy, odbieramy spis do zapłacenia (taxa, podatek drogowy i coś tam jeszcze). Udajemy się do okienka bez numerku ale z napisem AraratBank i skubią nas równo! (Tutaj też system szwankuje). Z potwierdzeniem walimy do okienka nr 2 i możemy iść do motocykli. Hurra! Stajemy przed zdezelowaną bramą zamkniętą na kłódkę, podchodzi gościu w skórzanej kurtce (kolejny kurdupel choć wygląda jak z mafii). Siedzimy cicho, on ma klucz, jest teraz Kimś, otwiera i... wjeżdżamy. Ale żeby miło zakończyć, kolejna brama, policja i pada pytanie: macie strachowku? No nie.... No to po 15$. Już „lubię ten kraj”! Całość zajęła nam jakieś 2,5-3 godziny, co podobno i tak nie jest złym czasem. Po wyjechaniu jakiś kilometr dalej, straż graniczna na drodze i paszporty – dzisiaj ostatni już raz. Powoli wspinamy się na przełęcz na wysokości 2553 m npm. Zimno, tylko 7oC, ale widoki nam to wynagradzają. Przy drodze widać biedę, ludzie tutaj kombinują jak mogą, lekko nie mają. Mijamy kilka mozolnie wspinających się dymiących kamazów oraz ład i BMW bez tablic rejestracyjnych. Drogi w tej części Armenii są złe albo bardzo złe, więc po zapadnięciu zmroku znajdujemy hotel i taki koniec dzisiejszego dnia. Kilka ostatnich zdjęć (7) to już Armenia, zdjęć z granicy nie mam, można było stracić wszystkie zdjęcia lub aparat. |
29.09.2016, 14:02 | #9 |
Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 338
Motocykl: XChallange
Online: 6 dni 2 godz 25 min 10 s
|
ta droga z Teheranu do Chalus jest faktycznie kozacka, ale kurde, czy ktoś ją widział bez chmur? ja też musiałem sobie wyobrażać jechałem w drugą stronę, więc najpierw zmarzłem, pewnie było poniżej 10, chmury, a potem wyjechałem z tunelu, i pach - 35 stopni, pełna lampa.
|
30.09.2016, 11:17 | #10 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 17 godz 55 min 24 s
|
Ja widziałem bez chmur ale... jechałem jak juz było ciemno
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Iran, sierpień 2016 | iwasz | Trochę dalej | 42 | 23.04.2017 23:47 |
Iran, maj 2016, moto na przyczepce do Bułgarii | schneider | Umawianie i propozycje wyjazdów | 6 | 24.11.2016 11:38 |
“LT Enduro season opening 2016”, 2016 April 16-17 | Drak'as | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 07.03.2016 16:01 |
Iran 2014 | CeloFan | Trochę dalej | 18 | 25.11.2015 09:54 |
Iran | ofca234 | Przygotowania do wyjazdów | 24 | 16.08.2015 09:21 |