Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Polska

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29.10.2015, 17:27   #21
adamsluk
 
adamsluk's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: P-ń /M-cz
Posty: 62
Motocykl: nie mam AT, ma TA :]
adamsluk jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 3 godz 5 min 45 s
Talking Dzień 8

"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 8

01.08.2015

Jak dobrze, że nie musieliśmy jechać dalej. Po pysznym śniadanku dzień zaczął się toczyć leniwie ale ciekawie.





Dzisiaj jedynym celem był przejazd do stadniny koni w Janowie Podlaskim. Miałam nadzieję, że uda mi się pojeździć na jakimś Arabie. Niestety obie instruktorki były na urlopie, więc jazdy konnej nie było. Może i lepiej? Koń to koń. Gdybym spadła, to kto by zabrał Suzi do domu. A to przecież dopiero połowa drogi.





W Janowie jest też cmentarz dla koni. Za nagrobki służą wielkie kamienie.



Z konia nie spadłam, ale z Suzi i owszem. Nogi zabrakło pod sklepem i wywaliłam się przed nim jak długa.
Droga z Janowa do Serpelic nie była monotonna.





A po drodze zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym.





Ujrzeliśmy przepiękny przełom rzeki Bug.



Chatki też były niczego sobie.





Po powrocie zjedliśmy pyszną domową zupę pomidorową i każdy zajął się swoimi sprawami. Trudno to wyrazić słowami, ale było cudownie. Panował wspaniały rozgardiasz. Łukasz przeszkadzał w stolarni i w chlewie. Uczył się jeździć traktorem, pomagał przeciągać kable. Ja rozkoszowałam się piękną pogodą i lepiłam z bliźniaczkami ślimaki i kotki z plasteliny.
Potem zaczęły się przygotowania do grilla: karkówka, kiełbasy, kaszanki, chlebek z masłem czosnkowym i serem według receptury mojego teścia. Pychotka.



Wieczór był przecudowny. Aż szkoda, że następnego dnia trzeba było jechać dalej.



Dystans: 46 km
Śniadanie: u przyjaciół
Obiad/kolacja: u przyjaciół
Nocleg: u przyjaciół

C.D.N
adamsluk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.10.2015, 12:43   #22
adamsluk
 
adamsluk's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: P-ń /M-cz
Posty: 62
Motocykl: nie mam AT, ma TA :]
adamsluk jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 3 godz 5 min 45 s
Talking Dzień 9

"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 9

02.08.2015

W drogę wyruszyliśmy dopiero o godz. 11. Ale to nic. Nie mieliśmy załatwionego noclegu, nie było więc punktu docelowego. Zapowiadał się gorący dzień. Aż żal było wyjeżdżać. Na pewno wrócimy do Serpelic. To miejsce i tutejsi ludzie nas urzekli.
Ruszyliśmy na prom do Niemirowa. Niestety poziom wody był zbyt niski i prom nie kursował.



Musieliśmy wrócić i jechać do następnej przeprawy promowej. Oznaczało to 20 km więcej w stosunku do pierwotnie zaplanowanej trasy, ale to nic. Przynajmniej jechaliśmy w cieniu.
W drodze na prom na jezdni był odcinek z piasku o szerokości przynajmniej 5 metrów. Motocyklem rzuciło raz w lewo, raz w prawo. Dobrze, że się nie wyłożyliśmy.
W Mielniku przeprawiliśmy się mini-promem na drugą stronę rzeki Bug.



Mieściły się tam 2 samochody, a nasze motocykle stały częściowo na rampie zjazdowej. Obawialiśmy się, że będziemy musieli je wyławiać z rzeki.



Prom był na tyle mały, że 2 mężczyzn ręcznie przeciągało prom - jeden w jedną stronę, drugi w drugą. I to w pełnym słońcu. Nie potrzebowali siłowni.
Po drodze mijaliśmy piękne cerkwie ….





… drewniane domy, obok których wybudowano Biedronkę. Dość ciekawie zestawienie.



Po drodze widzieliśmy także ogromne zbiorniki rezerwowe ropy naftowej. Kilkanaście m3 w każdym zbiorniku. A było ich sporo. Cały teren jest otoczony siatką z drutem kolczastym i czujnikami światłowodowymi. Robiło to wrażenie. Widać, że jest to dobrze chroniony obiekt strategiczny.
Na stacji benzynowej w miejscowości Czeremcha-Wieś podjechał do nas na DR-ce pasjonat jazdy offem. Łukasz pogadał z nim na temat mojej nieszczelnej Suzi. Znów straciła trochę oleju. Stwierdzili jednak, że ten typ tak ma i nic jej nie będzie. I nie pomylili się. Nic jej się nie stało.
Jadąc na Kruszyniany – miejsce to, w którym znajduje się najstarczy w Polsce meczet, poleciła nam para rowerzystów, którą spotkaliśmy w Janowie Podlaskim – GPS zwariował. Zamiast pokazać nam trasę do Kruszynian w prawo na Bobrowniki, pokazał drogę w lewo na Białystok. Z 40 km zrobiło się 100 km do celu. Łukasz zorientował się jednak zbyt późno i nie było sensu wracać.
Trochę to trwało, ale w końcu udało nam się dotrzeć do meczetu.





Wstęp płatny, ale całe szczęście nie dużo. 5 zł. Warto było wejść nie tyle dla samego meczetu, co dla przewodnika Tatara, który opowiedział nam historię tego miejsca, o tym, skąd wzięli się Tatarzy w tym regionie, o filarach islamu i o zwyczajach muzułmańskich. Opowiadał bardzo ciekawie, ale nie wytrzymałam w meczecie zbyt długo, ponieważ byłam w ciuchach motocyklowych i było mi gorąco. To właśnie dlatego nie lubimy zwiedzać jeżdżąc motocyklem.





Na obiad pojechaliśmy do restauracji polecanej przez panią sprzedającą bilety w meczecie. Do Tatarskiej Jurty, którą prowadzi Tatarka. Jedzenie było smaczne, ale jak dla mnie porcje były trochę małe. Przy restauracji stała tatarska jurta oraz stajnia z konikami.





Trzeba będzie wrócić w te regiony. Na podstawie informacji zawartych na podkładce jest tutaj co zwiedzać. Chętnie spróbuję także tatarskiego jedzenia w innych okolicznych restauracjach.



Z Krynek mogliśmy jechać do celu cały czas drogami wojewódzkimi, ale Łukasz w domu zaplanował bardziej wymagającą trasę. Asfalt się skończył, zaczęła się kostka brukowa …



… potem był szuter. Zdziwiło mnie, że w kilku wioskach domy były ustawione prostopadle do drogi. U nas w Wielkopolsce domy na wsi stoją równolegle do drogi. A to taka oszczędność miejsca.



Droga szutrowa szybko się skończyła i zaczęła się droga polna. Ponieważ w oddali był widoczny białoruski słupek graniczny i było gorąco, zrezygnowaliśmy z wycieczki polnymi drogami i wróciliśmy na asfalt.



Nocleg znaleźliśmy w Jasionówce koło Dąbrowy Białostockiej u Sołtysa. Ponieważ nie było tam sklepu, musieliśmy wrócić do miasta. Przy wejściu do Biedronki sprzedawca powiedział, że niestety już zamykają. Ja potulnie wróciłam do motocykli, Łukasz natomiast był tak zdesperowany i zmęczony, że wybłagał, abym mogła zrobić błyskawiczne zakupy. Standardowy zestaw, tylko o kawie na rano zapomniałam. Z zakupami wróciliśmy do Jasionówki. Do dyspozycji mieliśmy cały domek.









Tradycyjny wschodni drewniany domek z kominkiem i z ceramicznym piecem. W domku panował przyjemny chłód. Klimatyczne miejsce.









Dystans: 348 km
Śniadanie: u przyjaciół
Obiad: 55 zł
Kolacja: 15 zł
Nocleg: 35 zł/ os.

C.D.N.
adamsluk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.10.2015, 12:56   #23
ŁukaszBIA
blink
 
ŁukaszBIA's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Dobrzyniewo
Posty: 1,542
Motocykl: GS11
ŁukaszBIA jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 3 tygodni 3 dni 6 godz 3 min 48 s
Domyślnie

Z Michałowa do Kruszynian przez Białystok. Niezły objazd Wam wyszedł.
PS Biedronka w Michałowie posadziła prawie cały lokalny handel.
__________________
Jedynka do dołu!
ŁukaszBIA jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.10.2015, 13:08   #24
adamsluk
 
adamsluk's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: P-ń /M-cz
Posty: 62
Motocykl: nie mam AT, ma TA :]
adamsluk jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 3 godz 5 min 45 s
Talking

Cytat:
Napisał ŁukaszBIA Zobacz post
Z Michałowa do Kruszynian przez Białystok. Niezły objazd Wam wyszedł.
PS Biedronka w Michałowie posadziła prawie cały lokalny handel.
Nic nie mów. Ewidentnie nie popisałem się. Nadrobiliśmy mnóstwo kilometrów i straciliśmy sporo czasu. W tym jednym, jedynym przypadku to nawigacja miała racje. Żona do dzisiaj się śmieje :|
adamsluk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.10.2015, 16:07   #25
szarik
 
szarik's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: ? nie Wieś kole Bełchatowa
Posty: 510
Motocykl: RD07a
Przebieg: 50500
szarik jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 20 min 4 s
Domyślnie

Piękna relacja , Podlasie piękne jak zawsze. W latach 1998-2004 spędziłem tam
wspaniały czas. Mam nadzieję że dane mi będzie się tam wyrwać na parę dni na
moto.
szarik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.11.2015, 20:07   #26
adamsluk
 
adamsluk's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: P-ń /M-cz
Posty: 62
Motocykl: nie mam AT, ma TA :]
adamsluk jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 3 godz 5 min 45 s
Talking Dzień 10

"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 10

03.08.2015

Dobrze nam się spało. W domu było trochę chłodno, ale nie zmarzliśmy, ponieważ gospodarz dał nam koce. Rano poczęstował nas kawą, ponieważ jak już wspomniałam wcześniej, w ferworze błyskawicznych zakupów zapomniałam jej kupić. Tego dnia wcześnie ruszyliśmy w drogę, ponieważ zapowiadał się upalny dzień. Baliśmy się, że trzeba będzie zrobić przymusową przerwę w trakcie dnia.
Dzień znowu zaczął się od podziwiania architektury wschodu,



i jazdą po łaciatych drogach.



Potem trasa prowadziła przez piękny las. Było przyjemnie chłodno i sporo zakrętów. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Zapowiadał się ciekawy dzień.



Rozpoczęliśmy podróż przez Mazury. Byliśmy tu dwa, czy trzy lata temu na zlocie trampkowym i stąd wiedzieliśmy, ze trasy tu są bardzo malownicze. Na pewno wrócimy na Mazury, aby zwiedzić ten region na wodzie i na lądzie. W Gorczycy stanęliśmy na śluzie.



Tutaj spotkaliśmy rodzinę rowerzystów. Rodzice z trójką dzieci i mnóstwem tobołków. Dwoje dzieci jechało na własnych rowerach, trzecie w przyczepce. Spali na polach namiotowych i zachwalali ten sposób spędzania wolnego czasu. Szczególnie to, że dzieci wieczorem szybko „padały”. Oprócz małej w przyczepce. Tą roznosiła wieczorem energia. Podziwialiśmy ich, że w taki upał nie dawali za wygraną.
W Krejwanach trochę zboczyliśmy z trasy, aby dojechać do litewskiego słupka. Droga była przepiękna, choć coraz węższa.





Aż w końcu skończył się asfalt.



Ale warto było, ponieważ dojechaliśmy aż do samego słupka litewskiego. Dobrze, że Litwa jest w Unii Europejskiej, bo coś mi się wydaje, że byliśmy w pasie przygranicznym, a może nawet przekroczyliśmy granicę.





Po pamiątkowym zdjęciu przy słupku zaczęliśmy wypatrywać miejsca, gdzie można byłoby się napić kawy. Niestety znowu jechaliśmy trasami, na których nie było możliwości zatrzymania się na kawie.







W końcu w Wiżejnych zrobiliśmy postój przy sklepie spożywczym. Przy wejściu był wystawiony parasol, który dawał zbawienny cień. Ponieważ mieliśmy swoje kubeczki poszłam do sklepu, kupiłam kawę 3 w 1 i poprosiłam sprzedawczynię o wrzątek. Kawa była za gorąca, więc wrzuciliśmy do niej lody waniliowe i wyszła przepyszna trochę mrożona kawa.



Po przerwie nie ujechaliśmy zbyt daleko. Gdy dojechaliśmy do Trójstyku – Polski, Litwy i Obwodu Kaliningradzkiego zrobiliśmy następny postój. Niestety tutaj nie spotkaliśmy żadnego włóczęgi grającego na flecie, ale Łukasz spełnił swoje marzenie. Był w Rosji. Co prawda nie do końca legalnie, bo na tablicy informacyjnej był widoczny zakaz wkraczania na terytorium Rosji, ale powiedzmy, że zakaz ujrzeliśmy dopiero po fakcie.





Jechaliśmy bardzo blisko granicy państwa.



Po drodze bardzo nam się spodobała pewne droga polna, ale nie wjechaliśmy na nią, ponieważ w oddali widniał znak: zakaz wjazdu. Granica państwa. Droga asfaltowa prowadziła wzdłuż granicy i nie trzeba było zawracać. Motocyklem nie odważylibyśmy się wjechać na terytorium Rosji. To mogłoby się źle skończyć.



Ponieważ kończyło nam się paliwo, Łukasz nastawił na GPS-ie komendę: prowadź do najbliższej stacji benzynowej. Miała być w Gołdapie, gdzie zaczęliśmy kluczyć. Być może kiedyś była tu stacja benzynowa, ale teraz jej nie ma. W końcu udało nam się znaleźć Orlen.
Po przerwie GPS prowadził nas dość alternatywnymi drogami. Przez 20 km bruk



a potem sześciokątna kostka betonowa przez kolejne 15 km. Nieźle nas wytrzęsło.





Warto było jednak jechać tą drogą, ponieważ przez jakiś czas nad naszymi głowami krążył jakiś drapieżny ptak, a potem z pola zerwało się stado bocianów. Piękny widok. W końcu udało nam się dotrzeć do Węgorzewa. Już tam kiedyś byliśmy – na zlocie. Zamiast szukać restauracji, Łukasz pojechał dalej, a ja byłam już głodna. Całe szczęście, że po chwili w Leśniewie za zakrętem wyłoniła się smażalnia ryb.
Jedzenie było smaczne, lecz jak dla mnie znowu za mało ziemniaków i surówki. W przypadku ryb to wiadomo, ile zamówisz, tyle dostaniesz i za tyle zapłacisz. Jak się później okazało, cena za 100 g rybki była wyższa od cen nad morzem.
Po obiedzie jeszcze trudniej było wsiąść na motocykl. Ale trzeba było jechać dalej. Za cel postawiliśmy sobie Bartoszyce. Do Bartoszyc dojechaliśmy jednak na tyle wcześnie, że zdecydowaliśmy się jechać dalej. Po kilkunastu kilometrach zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem. Niestety z drogi nic nie zauważyliśmy. Być może okolice były za mało atrakcyjne pod kątem turystycznym.
W końcu dojechaliśmy do Braniewa. Ponieważ miałam dość dalszej jazdy, poszłam na tradycyjne zakupy do Biedronki, a Łukasz w Internecie szukał noclegu. Okazało się, że nie było to takie proste. Wszystko pozajmowane, a jak wolne to ceny zaczynały się od 50 zł od osoby. Nawet z własnym śpiworem. Tego się nie spodziewaliśmy. Przejechaliśmy już 3/4 Polski i wszędzie – poza Bogatynią - znajdowaliśmy nocleg za 30/35 zł. A tu taki klops.
Postanowiliśmy jechać dalej i szukać noclegu po drodze do Fromborka. W tym regionie było zdecydowanie więcej pokoi do wynajęcia, ale ceny nie zachęcały. Skończyło się na polu namiotowym. W końcu wieźliśmy ze sobą namiot. Co prawda była już godzina 21:00, a nie wystarczyło tylko się rozpakować. Trzeba było jeszcze rozbić namiot. Ale oszczędziliśmy 70 zł, więc warto było się trochę pomęczyć (nocleg za 2 osoby kosztował nas 30 PLN).





Na polu namiotowym spotkaliśmy Niemca podróżującego Yamahą TDM z Drezna do Kaliningradu. Po wspólnej kolacji przy świetle czołówek udaliśmy się do naszych namiotów. Nagle ciszę nocną przerwał warkot silnika. Łukasz od razu poznał, że to Afryka i stwierdził, ze trzeba podróżnego wesprzeć na duchu. Rzeczywiście miał rację, przyjechał Jaro 5000 z afrykańskiego forum. Wypiliśmy piwko, pogadaliśmy i w końcu poszliśmy spać.





https://www.youtube.com/watch?v=zxfSy7cJnv4

Dystans: 415 km
Śniadanie: 15 zł
Obiad: 50 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 15 zł/ os.

C.D.N.
adamsluk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.11.2015, 15:39   #27
adamsluk
 
adamsluk's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: P-ń /M-cz
Posty: 62
Motocykl: nie mam AT, ma TA :]
adamsluk jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 3 godz 5 min 45 s
Talking Dzień 11

"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 11

04.08.2015

Pole namiotowe zaczęło się budzić do życia już o 7 rano. Gdy wyjrzeliśmy z namiotów, prawie wszyscy jedli śniadanie lub zaczęli już pakowanie. Wydaje się, że pole namiotowe we Fromborku jest dla większości gości przystankiem w podróży na jedną noc.



Wieczorem widoczny na zdjęciu trawnik był pełen namiotów. Mimo wielu gości bar na polu namiotowym miał dość słabą ofertę. Podobno na śniadanie można było dostać wrzątek. Ponieważ mieliśmy jak zwykle nadmiar jedzenia z Biedronki, podzieliliśmy się śniadaniem z nowo poznanymi motocyklistami. Po śniadaniu czekało nas pakowanie. Tym razem trzeba było zwinąć namiot, materace, śpiwory. Zajęło nam to o wiele więcej czasu niż się spodziewaliśmy. Motocykle przeprowadziliśmy w cień, na słońcu nie dało się wytrzymać. W końcu o godz. 11 według mojego czasu (wieczorem okazało się, że telefon przestawił się na czas litewski – 1 godzina do przodu) udało się nam wyruszyć.
Ranek był bardzo ciekawy. Jechaliśmy wzdłuż kanału Elbląskiego i Mierzei Wiślanej. Piękna trasa.



Jechaliśmy także przez ruchomy most, gdzie był nakaz jazdy zygzakiem. Śmiesznie to wyglądało, gdy samochód przed nami jechał jak pijany.



Było też sporo zwodzonych mostów.





Niestety sama droga do Krynicy Morskiej i Piasków okazała się mniej ciekawa, ze względu na sznur samochodów zmierzających w tym samym kierunku. Ciągłe wyprzedzanie, a jezdnia w niektórych miejscach w fatalnym stanie.





W Piaskach Łukasz zarządził przerwę naprzeciwko stoiska z goframi. Miała być kawa, ale co tam, gofra też zjadłam z przyjemnością. Dawno nie jadłam tak dobrego gofra. Przede wszystkim był posypany świeżymi truskawkami, jagodami i brzoskwiniami. Gofr dodał nam siły na dalszą drogę.



Nawet dziki przyszły powęszyć, ale nic nie dostały. Za dobre było.



Droga powrotna z Mierzei Wiślanej minęła szybciej. Nie było tyle samochodów do wyprzedzania. Gdyby nie te samochody byłoby całkiem przyjemnie, bo było trochę zakrętów i jechaliśmy przez las.
Do Gdańska dostaliśmy się promem, którym już kiedyś płynęliśmy. Drogę tę pokazali nam znajomi trampkarze z wybrzeża, do których się podczepiliśmy, gdy ze zlotu w Kalu wracaliśmy do domu dość okrężną drogą. Powrót z nimi to była czysta przyjemność.







W Gdańsku zamiast trzymać się obwodnicy, skusiliśmy się na trasę bliżej morza. Łukasz nawet zjechał do centrum na przerwę.



Przystanek był dość przyjemny, ….



… ale po przerwie. Droga przez Trójmiasto to była istną tragedią. 30 stopniowy upał, korki i non stop światła.







Po wydostaniu się z tego piekiełka pojechaliśmy do Władysławowa. We Władysławowie Łukasz zatrzymał się i zapytał mnie, czy na pewno chcemy jechać na Hel. Ponieważ nigdy tam nie byłam, a teoretycznie był to cel naszej podróży na ten dzień, to obstawałam przy pierwotnym planie. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że jednak pojedziemy. Poza miejscowościami droga na Hel była urokliwa, ponieważ nie było dużo samochodów. Gorzej było natomiast przy wjeździe do każdej miejscowości.







Na Helu dojechaliśmy do samego portu.





Była tam ciekawa hipsterska restauracja w autobusie, ale po drodze widziałam dobrze wyglądającą smażalnię ryb „Błękitny Gryf“ w Jastarni. A rybkami jeszcze się nie przejedliśmy. Był to dobry wybór. Dorsz był co prawda mrożony, bo był zakaz połowu, ale i tak pychotka. A dodatkowo nie było tak drogo. 6 zł za 100 gr, spora ilość frytek, za ketchup nie trzeba było ekstra płacić.
Zaraz za Jastarnią dziękowałam, że zjedliśmy obiad i miałam siłę na to, co nas czekało. Kilku a nawet kilkunastokilometrowy korek. Biedni kierowcy samochodów osobowych czekali, a my przejeżdżaliśmy boczkiem boczkiem. Chyba złamaliśmy wszystkie możliwe przepisy – jazda pod prąd, przekraczanie podwójnej ciągłej, wymijanie wysepek z niewłaściwej strony. Nie pochwalamy takiej jazdy, ale naprawdę nie dało się inaczej. Suzi i tak miała ponad 110 stopni na termometrze wskazującym temperaturę oleju. Niektórzy kierowcy byli tak uprzejmi, że zjeżdżali robiąc nam miejsce, inni wręcz przeciwnie mieli wypisanie na twarzy: skoro ja nie mogę, to ty też nigdzie nie pojedziesz.
Ponieważ byliśmy zmęczeni upałem i jeżdżeniem przez cały dzień w korkach, stwierdziliśmy, że poszukamy noclegu już w Jastrzębiej Górze. Nie była to dobra decyzja. Nigdy w życiu nie widziałam takiego tłumu. Nawet podczas koncertu. Czym prędzej uciekliśmy stamtąd.
Szukaliśmy dalej. Byle do następnej miejscowości. A tam nadal nic wolnego. Z drogi zadzwoniłam do znajomego w Słajszewie, który prowadzi agroturystykę i ma naprawdę dużo miejsc noclegowych, ale okazało się, że nawet on nie miał nic wolnego. Tego dnia odebrał około 100 telefonów. Powiedział nam, że od kilku dni jest szał, i że nie pamięta takiego sezonu.

Trzeba było szukać dalej. Po ujrzeniu znaku „wolne pokoje” zdecydowaliśmy się zjechać z trasy. Dojechaliśmy do odrestaurowanego dworku, gdzie na szczęście były wolne miejsca. Co prawda nie w dworku, a w budynku obok.



Pokoje te pamiętały czasy PRLu, ale najważniejsze, że nie padało na głowę. Ponieważ nie było tam piwa, pojechaliśmy jeszcze do sklepu. Tam spotkaliśmy parę podróżującą Rometem 125. Przyjechali z Sosnowca.



Okazało się, że śpią w tym samym dworku. Wieczorem przy piwku okazało się również, że są prawdziwymi pasjonatami. Rometem byli nawet w Alpach. Świetny przykład na to, że dla chcącego nic trudnego.





https://www.youtube.com/watch?v=AgRvGNgbsmk

Dystans: 383 km
Śniadanie: 15 zł
Obiad: 45 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 45 zł/ os.+ 3 zł klimatyczne

C.D.N.
adamsluk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.11.2015, 16:50   #28
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 51 min 10 s
Domyślnie

Śniadanie: 15 zł
Obiad: 45 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 45 zł/ os.+ 3 zł klimatyczne

Wrażenia bezcenne
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13.11.2015, 15:18   #29
adamsluk
 
adamsluk's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: P-ń /M-cz
Posty: 62
Motocykl: nie mam AT, ma TA :]
adamsluk jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 3 godz 5 min 45 s
Talking

Cytat:
Napisał sebol Zobacz post
Śniadanie: 15 zł
Obiad: 45 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 45 zł/ os.+ 3 zł klimatyczne

Wrażenia bezcenne
Mówisz o naszej rozrzutności, czy o 3 PLN klimatycznego ?
adamsluk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13.11.2015, 16:44   #30
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 51 min 10 s
Domyślnie

To klimatyczne zabujczo podnosi koszty.
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Projekt "Polska (nie tylko) na weekend" Neno Polska 2 22.11.2015 10:59
Polska - szlakiem "ciekawych" nazw Grucha Umawianie i propozycje wyjazdów 58 15.11.2015 20:42
Polska: Koniec kwietnia/początek maja 2010 "Północ-Południe" oko Umawianie i propozycje wyjazdów 1 01.02.2010 23:02


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:55.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.