29.11.2017, 20:34 | #21 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
|
Podsumowując fakty:
1. Henry będzie pisał tylko w soboty. 2. Każdy odcinek to jeden dzień w podróży. Czyli końcówki doczekamy się gdzieś w okolicach czerwca 2018. |
29.11.2017, 20:34 | #22 |
To tylko tak wygląda, a miejsce jest wyjątkowo korzystne. Po zalaniu kanistrów motor jest równomiernie dociążony.
Przygodę miałem w ubiegłym roku w Kirgistanie. Ślizg 10 m po asfalcie i wszystko w porządku dlatego, że pod kanistrem jest półka i to ona przyjęła uderzenie i tarcie (szlifowanie) po asfalcie. |
|
29.11.2017, 22:40 | #23 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: Londyn / Bystrzyca Kłodzka
Posty: 87
Motocykl: XL700V
Przebieg: 45kk
Galeria: Zdjęcia
Online: 6 dni 12 godz 17 min 6 s
|
Zdziwiłem się widząc te 'marne' opony w 700 ale jak wróciliście to musiały dac rade
aha! 700 sie nie grzała przez te gumowe osłony goleni ? A tak pozatym to do przodu i waćpanie nie daj pan czekać za długo |
29.11.2017, 23:13 | #24 |
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Nysa/Reykjavik
Posty: 405
Motocykl: CRF1000
Online: 3 miesiące 1 tydzień 10 godz 11 min 21 s
|
Heniu, a nie zabrales swojej baranicy pod dupsko?
|
30.11.2017, 10:55 | #25 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 51 min 10 s
|
Czytamy, czytamy.
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
30.11.2017, 11:48 | #26 |
|
|
30.11.2017, 11:58 | #27 |
[QUOTE=marcinos11;559329]Zdziwiłem się widząc te 'marne' opony w 700 ale jak wróciliście to musiały dac rade
aha! 700 sie nie grzała przez te gumowe osłony goleni ? A tak pozatym to do przodu i waćpanie nie daj pan czekać za długo [/QUOTE 90 % to był asfalt, reszta to szuter i zimnik, każde dały by radę. Nie grzała się. |
|
30.11.2017, 12:01 | #28 |
|
|
30.11.2017, 12:15 | #29 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 39 min 28 s
|
Czytam i wyobraznia pracuje
|
02.12.2017, 16:59 | #30 |
Dzień 2
16 Sierpnia 2017 Niedziela Rano skoro świt, pobudkę robią nam dzikie kaczki pluskające się w kałuży obok namiotu. Jest ich kilka i robią spora hałasu, a najdziwniejsze, że nasza obecność prawie im nie przeszkadza. Popatrzyły na nas przez chwilę i zajęły się swoją toaletą, czyli kąpielą i czyszczeniem piórek. Jest bardzo wcześnie, bo słońce dopiero wstało, a w sierpniu robi to naprawdę wcześnie. Nie ma sensu jednak wsuwać się znowu w śpiwory, bo mogło by się zdarzyć, że wybudzimy się gdzieś koło południa. Za przykładem kaczek, zabieramy się za własną toaletę, potem śniadanie i pierwsze składanie wysuszonego przez słońce namiotu. W końcu, opuszczamy urokliwą łączkę i pędzimy w kierunku Litwy. I tutaj stery znowu przejmuje Dafik, który bywał w miejscach które będziemy odwiedzać. Przed nami Troki, a dokładniej, zamek w Trokach. Piękny, urokliwy, prawie bajkowy zamek z XIV wieku wybudowany na wyspie na jeziorze Galwe. Większość z Was zapewne już tam była, więc nie będę się rozwodził, a kto jeszcze nie był, polecam. Kilka zdjęć zamku i wnętrz. Teraz Dafik prowadzi nas do Wilna, a w tam, grzechem było by nie podjechać pod Ostrą Bramę i nie pomodlić się o pomyślność naszej wyprawy. Kiedy zastanawiamy się jak najlepiej wyjechać z Wilna w kierunku wschodnim, podchodzi do nas pani i pyta po polsku, czy potrzebujemy pomocy. Mówimy w czym problem i pani Danuta pokazuje na mapie jak najlepiej wyjechać z Wilna. Przy okazji dowiadujemy się, że pani Danuta Rynkiewicz jest polką, jest prawnikiem, a jej praprzodek, Józef Przeżwiecki walczył pod Grunwaldem, czego dowodem jest pierścień który pani Danuta nosi na palcu. Nie wiem, nie znam się na tym, dlatego wierzę, że to jest rzeczywiście pierścień spod Grunwaldu. Żegnamy panią Danutę, opuszczamy sprawnie Wilno i drogą A14 lecimy w kierunku Uteny. Po drodze jakiś obiad i dalej pędzimy drogą A6 na Zarasai. Dzień powoli zbliża się do końca, więc zaczynamy rozglądać się za jakimś dobrym miejscem pod namiot. Nie ma, nic nie ma, o jest jakiś taki znaczek sugerujący, że będzie jakaś wiata, albo przynajmniej miejsce pod namiot. Za znakiem skręcamy w prawo na szutrową dróżkę i gdzieś po pół kilometra wjeżdżamy do kogoś na podwórko. Ojjj chyba nie o to nam chodziło. Już mieliśmy zawrócić, ale z domu wychodzi chłopak. Pytam o jakieś miejsce gdzie można by postawić namiot lu przenocować. Nie ma problemu, dobrze trafiliśmy bo możemy albo postawić namiot, albo przenocować w domku. Andrej organizuje strzelania, czyli paintball, a dla gości ma mały domek w którym na dole jest kibelek, kuchenka, jadalnia i … BANIA, a na poddaszu sypialnia. BANIA … zajebiście … zostajemy !!! - Ile za nocleg w domku ? - pytam. - 10 euro. - Za dwie osoby. - Tak. Rewelacja, jest bania i nawet gdyby było 10 euro od osoby, na pewno byśmy zostali. To jest dom gospodarzy, Andrej ma dwoje dzieci i żonę z polskimi korzeniami. A to domek dla gości. Za stawem widać teren do zabawy w Paintball. Na słupie obok domu jest gniazdo, a na nim cztery młode gandrasy. Dla starych gandrasów brakowało miejsca w gnieżdzie, dlatego stały, czasem na jednej nodze na dachu budynku mieszkalnego. Widoczek z naszego okna. Kiedy my rozpakowujemy nasze skromne bagaże, w domku pojawia się czarny katinas i kiedy tylko Dafik usiadł na fotelu, ten natychmiast usadowił się na jego kolanach i wcale nie miał ochoty zejść. W międzyczasie Andrej przyniósł nam drzewa do napalenia w bani. Ja od razu rozpalam ogień, żeby bania nam się nagrzała, a potem Andrej ładuje nam karabinki i idziemy sobie trochę postrzelać. Nie walczymy jednak ze sobą, a strzelamy tylko do celu. Całkiem fajna zabawa z tym strzelaniem i coś mi się wydaje, że trzeba będzie się tym zająć, takim albo ostrym, tym bardziej, że jakiś czas temu całkiem nieżle strzelałem sportowo. Andrej z katinasem na rękach. Kiedy ogień w palenisku dobrze się rozpalił i zrobiło się ciepło, katinas poczłapał na stryszek i ułożył się na legowisku obok ciepłego komina. My tymczasem, zajęliśmy się przyrządzeniem skromnej kolacji z puszki do której, oczywiście dla zdrowotności, wypiliśmy chyba połowę „Bolsa”. Jest fajnie, jest przyjemnie, jest wesolutko. Zadaniem Dafika na tej wyprawie było dbanie o nasze zdrowie i muszę przyznać, że sprawdził się w tym znakomicie, zawsze miał flaszeczkę pod ręką i dzięki temu, żadne wirusy nas nie dopadły. Wieczorem, bania już mocno rozgrzana, rozbieramy się więc do naguska i rozkładamy wygodnie na ławeczkach. Już po chwili, pot strumykami leje się po całym ciele, ma się wrażenie, że pocą się nawet włosy i paznokcie. Wydaje mi się, że „Bols” miał też w tym swój udział. Zrelaksowani, wracamy do stołu, wypijamy jeszcze co nieco i gadamy, gadamy, długo gadamy bo dopiero o 23.30 zbieramy się na stryszek. Cisza … cisza … głucha cisza dookoła aż w uszach dzwoni, nie docierają żadne odgłosy. Śpimy. Dystans 300 km Temperatura 17 – 22 oC |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Tukan 2017 | karol1989 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 86 | 13.07.2017 09:28 |
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 23.06.2017 13:58 |
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 137 | 14.06.2017 16:13 |
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 | wojtekm72 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 28.05.2017 22:49 |