25.11.2010, 10:59 | #21 |
Heja,
Kurcze, Piotrek nic nie wspominał, że chce się rozstać ze swoją ST, chyba że w czasie tego wyjazdu zmienił zamiar? A mówiłem mu żeby kupił AT Fajna wyprawa, teraz to już chyba w Turcji jesteście? Dawaj Neno kolejne relacje!
__________________
pozdrawiam! Kisiel ------ RD04 -> ATAS |
|
25.11.2010, 20:08 | #22 |
Pewnie żartował tylko. Zrobi co trzeba i będzie ganiał. Wiadomo, moto młode nie jest i choroby wieku starczego wyjść muszą Choć w przypływie gniewu naprawczego zarzekał się, że jednak ...
|
|
25.11.2010, 20:15 | #23 |
14.11.2010
Noc z 13 na 14 mija mi bardzo burzliwie Prawie nie śpię a drzwi od łazienki nie zamykają się. Jestem totalnie osłabiony bo co zjem to zwracam, podobnie z płynami Moja 1200g apteczka chudnie w oczach. Tak na dobre budzę się około 7 i lecę do recepcji wysłać relację na forum po czym idę zwiedzać Petrę. Cena zabija, blisko 200zł za bilet wstępu … Błąkam się tam sam nie wiem czego, nic mi się nie chce i nawet tak wspaniałe miasto nie robi na mnie wrażenia. Chce mi się tylko spać, sr** i jeść. Petra w mojej pamięci zostanie z jednej strony jako wspaniały obiekt gdzie wspaniale grały ze sobą światło , cień i piaskowiec, a z drugiej ( pewnie to przez chorobę) jako śmierdzące miejsce, pełne kurzu, naciągających na wszystko sprzedawców, totalną drożyznę i turystów pchających mi się nachalnie w obiektyw Wybaczcie zatem kiepskie fotki , nie miałem nastroju Poddałem się chyba w momencie kiedy zaczął mi już przeszkadzać dym z papierosów a płyn w butelce kończył się. W dodatku jego temperatura podniosła się o jakieś 25st. bleee. Wróciłem do hotelu po drodze kupując pomarańcze, banany ( tylko tym się żywię od 2 dni ) i zaliczając aptekę. Swoją drogą to owoce sprzedaje się tu na wagę a jeśli ktoś takowej nie ma to na sztuki. I tak, i tak wychodzi drożej niż w Polsce. Kupując to samo na wiosce u uczciwego sprzedawcy płacimy połowę/ćwierć ceny. W pokoju miłe zaskoczenie, posprzątane, pościelone, świeże ręczniki itp. itd. Jako, że mój stan nie napawa hura optymizmem przedłużam swój pobyt w recepcji i ubieram się w co tylko mam i idę się wyspać i porządnie wypocić. Może pomoże, oby. Obiecuję sobie, że wieczorem, jak się mój stan poprawi, pobawię się deczko zdjęciami. Tak też czynię, potem jeszcze 2h sesja z biurem i mogę iść nafaszerować się lekami. Dostaję sms-a od siostry, której powierzyłem opiekę nad moim wspaniałym psem, że on też ma kłopoty natury tych moich Udał się w pana na całego Dystans 5km … on pewnie zrobił więcej ( mój pies ) |
|
25.11.2010, 20:44 | #24 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 35 min 34 s
|
Przepraszam ale nie mogę się powstrzymać
|
25.11.2010, 21:04 | #25 |
Niepozorny
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 565
Motocykl: Bardzo stara Teresa
Online: 4 tygodni 1 dzień 1 godz 31 min 6 s
|
Pewnie wszyscy to wiedzą ale i tak powiem dla tych co zapomnieli jak należy dbać o zdrowie w egzotycznych krajach.
Po pierwsze i najważniejsze primo należy pić mocny alkohol ( nie piwo ) kiedy tylko można. Po drugie primo pić Colę nawet jeśli się nie lubi. Pod żadnym pozorem nie pić tubylczej wody ( nawet zęby myć butelkowaną), nie użwać kostek lodu, unikać sałatek. Pragnienie świetnie gasi np. arbuz Sraczkę leczyć miejscowymi specyfikami i ...popijać alkoholem
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja. A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam. ( Dzień Świra ) Kocham Łódź |
25.11.2010, 21:55 | #26 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: ???
Posty: 48
Motocykl: KTM 990 ADV r
Online: 5 dni 2 godz 33 min 24 s
|
Zdjęcia i relacja i tak są świetne , a sraczka to tylko takie urozmaicenie w podróży aby nie było monotonnie
|
26.11.2010, 00:38 | #28 |
Common Rejli
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,736
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
|
__________________
BRW 1991 I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże. NIE SPRZEDAM! |
29.11.2010, 20:21 | #29 |
Zainteresowanie jak by nikłe ale zacząłem to może i dociągnę do końca
Szkoda, że nie dało się tego pociągnąć live. Ale co tam, lecimy dalej ... Jest poranek, 15.11.2010 Noc minęła mi spokojnie, jest znacznie lepiej, choć śpiąc we wszystkim co mam nie czułem bym się przegrzał. Daje mi to do myślenia ale co tam, czas ucieka, trzeba pomaleńku się zabierać. Ogarniam graty porozrzucane po całym pokoju. Kolejna 2h sesja z biurem ( korzystam z dostępu do netu bo w hotelach w jakich mieszkamy jest z tym problem ) po której nieśmiało zaczynam się poruszać na 2 kołach. Jedziecie ze mną ? Zapraszam ! Czarny Airoh SV55 ląduje na mej głowie. Odpalam Cardo Rider , MP3 ... w głośnikach leci : http://karlikpl.wrzuta.pl/audio/afpD...kocham_wolnosc ustawiam na funkcję repeat, wbijam jedynkę i ruszam ... Go ! Chyba jednak nie czuję się do końca sobą bo siadając na motocykl chcę zapinać pasy bezpieczeństwa – ot, taki odruch samochodowy Ale co zrobić, szkoda urlopu. Cel Aqaba i plaże Morza Czerwonego. Znów się wypocę Ssanie zaciągnięte przez 30km, jazda bez świateł , nie, nie jestem do końca zdrowy Ale najważniejsze, że jest ona, czarna, długa, pofałdowana, taka piękna...po sam horyzont... Co tam choroba, przecież w końcu czuję wolność, tylko ja i moje marzenia, żadnych ograniczeń. Jadę tak wolno jak ja chce , staję gdzie i na jak krótko chcę, ogólnie jestem sobie żaglem i sterem. Postanawiam przepakować się tak, by mieć na wierzchu swój hotel, swoje wspaniałe, czyste M1. Niech się tylko ta choroba skończy... Zatrzymuję się by „pyknąć” Petrę z góry - jest dziwnie chłodno i wieje silny wiatr. Taki, że żeby postawić motocykl do pionu z bocznej stopki muszę czekać na chwile przerwy z jego strony. Ale jestem osłabiony Jadę... jadę tam, "(...)gdzie lśni horyzont, drga niebieską linią wprost w otwarte wrota chmur, tam, gdzie w kuźni słońca dzień powstaje nowy, gdzie wytycza nowe drogi, właśnie tam " W nadmorskim kurorcie jestem o 12, dzięki dokładnemu sms-owi od razu trafiam na chłopaków, którzy już się pakują do wyjazdu dalej. Ja zostaję na noc. Życzę im szczęśliwej podróży, albo i nie, nie pamiętam, wciąż chodzę jakiś taki nie swój. Aqaba wita mnie tak : Lecę w poszukiwaniu kogoś kto pokaże mi jak wygląda prawdziwa rafa, „sztuczną” mam w domu. Za cenę wynajęcia na kwadrans skutera nad Bałtykiem, jak nie taniej, oglądam podwodny świat Morza Czerwonego przez przeźroczyste dno, no może kawałek dna, łodzi . No cóż, u mnie to wygląda o niebo lepiej, choć ryby nie mają takiej przestrzeni, to jest bardziej kolorowo. Tu widać mnóstwo martwych korali, mnóstwo chorych, już dogorywających, są też i wspaniałe duże okazy ale nie tak kolorowe jakie myślałem, że zastanę. Jakoś tak ogólnie skromnie, mało gatunków ryb ( choć bardzo, bardzo piękne, niektórych nie widziałem w handlu) . Ktoś tu jednak nad tym działa i próbuje sztucznie odbudować rafę stąd też mnóstwo opon i śmieci na których zwierzęta morskie zakładają swoje kolonie. Tam mówię opony, nawet czołg się trafił Jest też mnóstwo „pasożytów” niszczących rafę – jeżowców, na które potem musiałem uważać na plaży, bo jak mówi mój „marynarz” Mister this is dangerous Aqaba z poziomu morza prezentuje się nad wyraz pięknie : No nic, czas na plażowanie, kąpiel i no to …. nieważne Słońce zachodzi, jest jeszcze piękniej. Widać światła Egiptu, Izraela i Jordanii – wszystko na niedługim kawałku nabrzeża. Po ciemku jest jeszcze inny "klimat", ludziska palą fajki wodne, siadają obok siebie po kilka osób, odpalają radia FM z komórek na tej samej stacji i dają czadu Fajnie, naprawdę zapada głęboko w pamięci. Kobiety zaś zrzucają szaty i biegają po plaży bez opamiętania, takie nagie, wyzwolone ... Tak, to jest lek na jesienną depresję Nie no, teraz to już mnie fantazja poniosła Tak poważnie to zawirowania w brzuchu dają mi wybór : kolejna kąpiel albo wracamy do hotelu, i to natychmiast! Wybieram drugą opcję bo robi się chłodno, woda już jest cieplejsza niż powietrze. Idę, idę … daleko odszedłem od tego hotelu... co chwila posterunek policji więc pod palemką nie wypada Zaliczam McDonalds`a Po wszystkim ruszam do hotelu ale wspaniałe zapachy i głód zapraszają do posiłku. Nie odmawiam im. Hmm... smakowało inaczej niż pachniało Zjadłem 1/3 porcji, zapłaciłem i podziękowałem. Już w hotelu okazuje się, że to chyba się zjada by poczuć smak tego czegoś w drugą stronę – smakowało o wiele lepiej i jakoś tak szybciej przez gardło przeszło Niby na podwórku się ochłodziło ale w pokoju zaduch, którego rano nie czułem. W łazience już całkiem jeb***. Nie znoszę tego. Ale co to dla mnie, odkręcam kanister z paliwem.... mniam, to jest to ! Przymykam tylko drzwi od łazienki bo się boje, że jutro się nie obudzę i usypiam w błogim śnie. Blogi sen trwał godzinę … Ramadan jaki czy co ? Za oknem szaleństwo. Każdy przyszedł na plac z własnym krzesłem, ktoś przytargał TV, siedzą, gadają ( połowa przez telefony komórkowe, druga połowa między sobą), jedzą . I tak jakoś się tu życie toczy. Obserwuje to wszystko z okna hotelu. Nie wychodzę by wmieszać się w tłum, gdyż mam „nawrót choroby” Sił na obserwacje wystarcza do północy, kładę się spać – jutro chciałbym dojechać w końcu do Wadi Rum, może zaliczyć nocleg na tej okazale prezentującej się ( w przewodniku i na zdjęciach w necie) pustyni. Jadę, pomimo, że chłopcy byli rozczarowani. Mam wrażenie, że na razie nic ich nie ucieszyło. Ale co mi tam do tego, niech każdy przeżywa swoją podróż na własny sposób! Ja od dziś biorę z niej to co najlepsze Dobranoc. Eh … , życie za oknem nie daje mi jednak usnąć. A może to podekscytowanie sytuacją? Wyciągam przewodnik, przeglądam, czytam. Przeliczam gotówkę... uuuu będzie ciężko. Obym na swojej drodze spotykał już tylko sklepiki opisane poniżej. W każdym razie na Jordanię zostaje mi tylko kasa na paliwo, wodę i to „coś” o czym jutro, nie chcę zapeszyć. Dalej jakoś będzie. Dobija 1AM, słyszę opadające kraty w sklepach, ruch zamiera. Telewizor zostaje na ścianie do rana, część krzeseł także. P.S. Dziś spotkałem pierwszy uczciwy sklep, albo ten „zarabiający” najmniej I tak – wyszło , że za wodę mineralna do tej pory przepłacaliśmy x4, a za Coca Colę x2. Ten uczciwy sklep to przy głównej ulicy, 20m od plaży... daje do myślenia. P.S. 2 Przepraszam za błędy, za kiepskie fotki (mam mały i kiepski monitorek!) - chciałem po prostu Was zabrać ze sobą, by ta jesień była inna Mam nadzieję, że chociaż część z Was to doceni i mnie usprawiedliwi ... Dystans: 150km |
|
30.11.2010, 12:10 | #30 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Poznań
Posty: 386
Motocykl: RD07a
Przebieg: 80000
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 1 dzień 3 godz 51 min 24 s
|
Strasznie miło sie czyta... 15 minut pracy poszło się j....
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
PRZEZ KRAJ PARTYZANTÓW, KOKAINY I KAWY: czyli pekaesem po Kolumbii. [Listopad 2011] | czosnek | Trochę dalej | 48 | 12.01.2013 02:50 |
Mój mały reset - cztery dni na wschodzie | Jaskola | Polska | 25 | 15.08.2012 12:02 |
Otwieram Wrota Afryki czyli... lek na jesienną depresję vol.2 [Listopad 2011] | Neno | Trochę dalej | 148 | 22.01.2012 20:08 |
Na hiszpańskich papierach, marokańską pistą w pizdu [Listopad 2010] | consigliero | Trochę dalej | 8 | 25.08.2011 15:30 |