Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24.10.2012, 14:27   #21
lama23
 
lama23's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 107
Motocykl: RD07
Galeria: Zdjęcia
lama23 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 dzień 20 godz 50 min 13 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał lemur Zobacz post
To ja po cichu powiem, że strasznie chciałem mieć Magnifaxa, ale musiałem się męczyć na krokusie))
Krokus i przystawka (nawet nie wiem jak to nazwać, bo na pewno nie "głowica filtracyjna" ) do koloru. To było wyzwanie!
lama23 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 14:32   #22
lemur
 
lemur's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 22
Motocykl: Transalp XL600V
Galeria: Zdjęcia
lemur jest na dystyngowanej drodze
Online: 18 godz 36 min 49 s
Domyślnie

No dobra Lama

cz.3

Decydujemy się na podróż przez Naddniestrze. Dojeżdżamy do granicy. Oczywiście Mołdawia nie ma swoich posterunków. Naddniestrze uznaje tylko Abchazja i Osetia Południowa. Rosja do dzisiaj nie wycofała stamtąd swoich wojsk. Wypełniamy kilka dokumentów i nagle pojawia się problem.

W małym zamkniętym oczywiście pokoju, dwóch pograniczników stara się wyłudzić ode mnie łapówkę. – Macie pieczątkę wjazdową do Mołdawii, ale nie macie wyjazdowej, nie możemy was wpuścić – mówi jeden z nich. Czeka oczywiście na moją propozycję. Tłumaczę panom, że mnie nie interesują problemy Mołdawii z Naddniestrzem i odwrotnie i jeżeli nas nie wpuszczą to mamy to w tyłku, bo pojedziemy 150 km dalej na przejście graniczne. Wiedzą, że nic nie ugrają i puszczają nas.

Wjeżdżamy do Tyraspola. Stajemy pod Domem Sowietów, naprzeciwko którego swoją siedzibę ma partia Putina. Robimy oczywiście zdjęcia. Idziemy do pobliskiej kawiarni. Mamy tylko Mołdawskie leje, mówię do kelnerki, a ona zdecydowanym głosem odpowiada: U nas są ruble! Szukam kantoru.







Na rogatkach miasta stoją żołnierze z kałasznikowami. Dojeżdżamy do granicy samozwańczej republiki z Ukrainą. Wypełniamy znów jakieś papiery, a panowie celnicy zabierają mnie do małego zamkniętego pomieszczenia. I znów okazuje się, że nie mamy pieczątki wyjazdowej z Mołdawii. Bladź! Chcą tysiąc euro. Jasne, już płacę! – No dobra, to podarok i możecie jechać dalej – mówi celnik. Ja ci dam podarok palancie, gotuję się w środku. – Drogi panie – mówię podniesionym głosem – ja nigdy nie daję łapówek na granicach . Jeżeli nas nie przepuścicie, wracamy do Mołdawii. Nam jest wszystko jedno, mamy czas. Puszczają nas, oczywiście.

Po stronie Ukraińskiej nie mamy żadnych problemów. Może dlatego, że spotykamy przesympatyczną panią Krystynę z Misji EUBAM, która to organizacja ma min. za zadanie zmieniać mentalność pograniczników obu państw i walczyć z przemytniczymi bandami Naddniestrza.

Do Odessy mamy kilkadziesiąt kilometrów. Traktujemy ją tranzytowo. Pytamy o drogę do Rybakowki Wanię, który wskakuje na skuter i odprowadza nas na rogatki miasta. Kolejny przystanek- Jużne. Tam pytamy znów o drogę i jak zwykle trwa to ze 40 minut, bo musimy opowiedzieć, dokąd i skąd.



Po drodze musimy zatankować. Lejemy paliwo do dwóch motocykli. Nagle afera! Nie powiedziałem pani na stacji przed tankowaniem, że chcę zapłacić kartą. Strasznie się wkurza. Ciągle mówi podniesionym głosem. Rozumiem wszystko, ale nie rozumiem nic. Pracownik stacji, który lał paliwo stara mi się to wytłumaczyć sprawną angielszczyzną.

Mówię mu, że może mówić po Rosyjsku, bo nawet po polsku nie zrozumiałbym tej sytuacji. Coś trzeba skasować, coś trzeba jeszcze raz zapłacić, musimy czekać 20 minut, aż system coś tam zrobi. Kurde, problem jak diabli.
W końcu załatwione, zapłacone i możemy jechać. Wnerwiona pani ze stacji staje się miła i żegnamy się wielkimi uśmiechami. Scziastliwa Wam! Scziastliwa Wam toże!

Jest już ciemno, jedziemy zdezelowanym dziurawym asfaltem. Jesteśmy w Rybakowce. Wjeżdżamy na plażę, ale napotykamy na drodze betonowy przepust nie do przejechania. Zabudowania są zbyt blisko, żeby spokojnie się wyspać. Wracamy. W spożywczym pytamy gdzie można na plaży, w ciszy rozstawić namiot. Miły starszy pan ze Lwowa, mówiący dobrze po polsku rysuje nam na kartce mapę.



Po 15 minutach jedziemy po ciemku po szerokiej plaży. Dobrze, że nie wpadamy w wykopany przez dzieci wielki dół, który wyrasta nam nagle pod kołami. Namiot, kabanosy, piwo, szum morza, sen. W nocy ciągle ktoś obok nas łazi. Spoglądam z namiotu, a tam do morza wchodzą goście z wielkimi plastikowymi koszami. Ciekawe, co łowią?



Wstajemy rano i dalej na plażę, tylko nie tak normalnie - koc, słońce. Tak inaczej - zbroja, kask, ogień. Cudna zabawa. Po przekopaniu plaży ruszamy do portu w Jużnem. Jedziemy po pięknych klifach, cały czas szwendając się bez asfaltu. Droga nagle zmienia się w wąską ścieżynkę, aż w końcu staje się nieprzejezdna. Zawracamy.













Pomiędzy betonowym ogrodzeniem, a pozostałością dawnego stalowego jest wąska 50 metrowa dróżka, która wyprowadzi nas na asfalt. Wygląda niepozornie. Mizer śmiga bez problemu. Wjeżdżam ja. Pakuje się jednak mimo, że nie zdjąłem sakw. Po chwili tylne koło wpada w rów pod betonem.



No i koniec. Nie jestem w stanie się stamtąd wydostać. Blokują mnie sakwy. Upał jak diabli, a my kombinujemy jak wyciągnąć Transalpa. Kładziemy go, podnosimy, przepychamy. Wycofujemy go w końcu i jadę bokiem, pod ogrodzeniem,które nie ma siatki. Jeszcze tylko do przejechania trochę gruzu i jestem wolny.



Oglądamy z daleka port w Jużnem, wjeżdżamy na pobliską plażę i wracamy do Rybakowki. Meldujemy się w bazie Kosmos. Płacimy 150 hrywien wpisowego i od tego momentu jesteśmy na słynnym zlocie Рыбаковка 2012 "Назад в детство". CDN




Centrum Rybakowki



















http://www.bezasfaltu.blogspot.com
http://www.endurovoyager.blogspot.com
lemur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 14:38   #23
Ola
wondering soul
 
Ola's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,364
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Ola jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
Domyślnie

Ale foty boskie! Wow. I jeszcze mój kochany Mara,uresz na przystawkę. Dawaj, dawaj dalej...
__________________
Ola
Ola jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 14:55   #24
lemur
 
lemur's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 22
Motocykl: Transalp XL600V
Galeria: Zdjęcia
lemur jest na dystyngowanej drodze
Online: 18 godz 36 min 49 s
Domyślnie

Dziękujemy
lemur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 14:58   #25
lemur
 
lemur's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 22
Motocykl: Transalp XL600V
Galeria: Zdjęcia
lemur jest na dystyngowanej drodze
Online: 18 godz 36 min 49 s
Domyślnie

Racja z tym Maramureszem. Pięknie tam
lemur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 15:02   #26
Orzep
Zwykły przechodzień...
 
Orzep's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Orzep jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
Domyślnie

...się ogląda
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
Orzep jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 15:13   #27
miro&afryka
 
miro&afryka's Avatar


Zarejestrowany: May 2012
Miasto: Stalowa Wola
Posty: 293
Motocykl: RD07a
Przebieg: 32000
miro&afryka jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 4 dni 13 godz 42 min 6 s
Domyślnie

nie widziałem lepszych zdjęć
miro&afryka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 15:23   #28
lama23
 
lama23's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 107
Motocykl: RD07
Galeria: Zdjęcia
lama23 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 dzień 20 godz 50 min 13 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Ola Zobacz post
Dawaj, dawaj dalej...
Dawaj, dawaj! Wieczorem następna część?
lama23 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.10.2012, 15:52   #29
lemur
 
lemur's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 22
Motocykl: Transalp XL600V
Galeria: Zdjęcia
lemur jest na dystyngowanej drodze
Online: 18 godz 36 min 49 s
Domyślnie

Miro widziałeś na pewno, tylko nie pamiętasz Dzięki
lemur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.10.2012, 20:10   #30
lemur
 
lemur's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 22
Motocykl: Transalp XL600V
Galeria: Zdjęcia
lemur jest na dystyngowanej drodze
Online: 18 godz 36 min 49 s
Domyślnie

Czwarta część naszego z Mizrem wyjazdu jest zupełnie nudna Musi się jednak tu znaleźć, bo jest częścią tej wyprawy. Trzy dni nic nie robimy, tylko...



Tego dnia w bazie Kosmos na zlocie Рыбаковка 2012 "Назад в детство" są głównie organizatorzy imprezy. Goszczą nas wylewnie. Z samowara leci samogon, na zagrychę dostajemy sało - wyśmienite do tego sportu, a także liczne kanapki. Gospodarze są rewelacyjni, po dwóch godzinach jesteśmy już nieźle wstawieni. Idziemy więc tańczyć. Ciągle kogoś nowego poznajemy i ciągle zapisujemy telefony i maile. I tak do 3 w nocy.



Rano szybka kawa w pobliskim sklepie i jedziemy „poendurzyć”. Malownicze szutry przelatują pod kołami. O, znów wyschnięte jezioro! Ładujemy się. Błocko trzyma motocykle jakby jechały po szynach. Świetnie się bawimy! Śniadanie kupujemy w maleńkim sklepie na wsi. Cenę za zakupy ekspedientka oblicza na prawdziwym liczydle. Jemy na plaży, w zacumowanej małej łódce. Wracamy, znów przewijając po kołami polne drogi.











W bazie Kosmos coraz więcej ludzi. Impreza zaczyna się rozkręcać. Ściskamy się z wszystkimi z wczoraj i poznajemy kolejnych wspaniałych towarzyszy najbliższych trzech dni. Na scenie rozgrzewa się zespół Plaxy z Moskwy. Poznajemy Kadeta, Sanie, Ryżego i Alka z Mikołajowa, Szendryka, który przyjechał na wielkim trójkołowcu z silnikiem Zaporożca, Maradonę z Moskwy, Alexandera Che Leykina – basistę Plaxy, Vitala Panzera i wielu innych. No i się zaczyna!


Szendryk


Od lewej: Sania, Kadet i ja


Maradona


Sania


Ryży

Będąc już trochę podpity, wyjawiam Sani skrywaną od rana tajemnicę. Dzisiaj mam urodziny. Ja pierniczę, po sekundzie stół zapełnia się kieliszkami z wódką i niezliczoną ilością piwa. Wjeżdżają szaszłyki. Muszę przyznać, że nie kupiłem nawet kawałka napitki i zagrychy. Chciałem, ale Sania który zapełnił stoły mówi – „Jesteście naszymi gośćmi, wy nie płacicie!!!”. Nalegam, ale nic to nie daje. Jak przyjedziemy do Polski będziemy waszymi gośćmi.
Odtąd wszystko co jest na stole jest wspólne, nawet papierosy. W prezencie od Sani dostaję koszulkę i pierścień z trupią czachą, od Ryżego pierścień z orłem, nagle Vital wyskakuje z koszulki i pierścienia z wilkiem. Paraduję w giftach do końca imprezy. Na stół wjeżdżają pomarańcze z wykałaczkami zamiast świeczek. Dmucham.





Plaxy, rockowy zespół z Moskwy, daje niezły koncert. Nagle słyszę jak ze sceny płyną życzenia urodzinowe dla mnie. Wzruszająca chwila, nie powiem. Tańczymy do upadłego, pijemy do upadłego z naszymi przyjaciółmi i znów tańczymy do upadłego. Okazuje się przy okazji, że nie jest jak myśleliśmy sobota, tylko piątek. Nawet fajnie. Mamy dzień do przodu.



Nagle przy wielkiej rurze przed sceną pojawia się czarnowłosa striptizerka. Nasz zamglony alkoholem wzrok wyostrza się na kilka minut! Po występie Mizer zostaje twórcą pewnego powiedzonka. Jedna z naszych znajomych pieszczotliwie woła do nas: „Polska morda”, na co Mizer bez zastanowienia, odpowiada: „Ukraińskie cycki”! Od tej pory to one stają się hasłem przewodnim imprezy. Pijemy za nie toasty krzycząc – „за що, за сиськи, сиськи, сиськи! ” I tak do późnej nocy.





Kurcze, o 9 rano plaża jest pełna ludzi. Tych samych, którzy wprowadzali się wczoraj w podobny do naszego stan. My ledwie kręcimy. Kadet wyciąga nas na kąpiel w morzu. Składamy się szybko do kupy. Spotykamy Sanię, Ryżego i chłopaków w knajpie przy plaży. Wyglądają rześko. Siadamy i mówimy że dzisiaj się zbieramy z powrotem do Polski. Szybka akcja kumpli i już dzisiaj nie możemy wsiąść na motocykle!

Mamy talony na śniadanie. .– Wywalcie je – mówi Sania – idziemy do Santiechnika na płow. No takiego, to jeszcze nie jadłem. Robiony w wielkim żeliwnym kotle, podany wielką maczetą. Jest przepyszny. Do płowu wypijamy spiritus z sokiem z brzozy. Rewelacyjny trunek. Polecam!

Na plaży zaczynają się konkursy. Pierwszy to wyścig dwóch motocykli z przywiązaną z tyłu oponą, na której siedzi lub leży człowiek. Bierzemy z Mizrem udział, ale nie idzie nam najlepiej. Jakoś dziwnie się jeździ z takim balastem. Drugi to konkurs bikini. Trzeci to walki w błocie, oczywiście pań! Wzrok znów wyostrzony.





























Po konkursach wracamy do stołu. Kadet powiada nam o swojej trwającej trzy miesiące wyprawie po Rosji. Jak zabrakło mu kasy, to pracował chwilę i znów na siodło. Spotykamy również Kota, dzięki któremu tu jesteśmy. A miał nie przyjeżdżać! Ściskamy się serdecznie.



Scenariusz następnych godzin jest następujący: pijemy (oczywiście nie płacąc, choć staramy się zapłacić), gadamy, tańczymy, wyostrzamy zamglony alkoholem wzrok podczas kolejnego striptizu (tym razem w wykonaniu blondynki) i wychylamy toasty za pewną część kobiecego ciała. Ryży z Mikołajowa nagle rzuca tekst, oceniając trafnie sytuacje w jakiej jesteśmy: Bardzo zajebiście! I już wiem, jaki tytuł będzie miała relacja z wyprawy.



W nocy na plaży jest pokaz ognistego tańca. Tradycją zlotu jest też demolka zaporożca z milicyjnymi emblematami. Na początku zostaje potraktowany młotami, nogami, potem rozsierdzona ekipa wrzuca go morza, a na końcu zostaje wyciągnięty z wody i spalony. Kładę się spać ok. 3 trzeciej w nocy. Mizer jeszcze biesiaduje.





Poranek jest dość ciężki. Sania proponuje, żebyśmy zostali jeszcze jeden dzień, a potem pojechali do niego do Mikołajowa. Niestety dzisiaj musimy definitywnie zacząć odwrót. Około 15 ściskamy się serdecznie z kumplami i jedziemy w stronę Odessy. Stajemy w okolicy portu. Podjeżdża do nas gość na Gold Wingu. Pyta skąd, dokąd. Z Rybakowki? Też tam wczoraj byłem. Zostańcie u nas właśnie mamy imprezę na plaży. Chwila zawahania, bo w zasadzie nie mamy planu na dalszą część wyprawy… Jednak jedziemy dalej.

Stajemy jeszcze na chwilę w okolicy Schodów Patiomkinowskich. Mizer idzie zrobić zdjęcia. Już mięliśmy włączać silniki, kiedy podszedł do nas Jarosław z Lwowa. Opowiadamy oczywiście skąd, dokąd i że jeszcze nie mamy planu co dalej. Mniej więcej wiemy, że chcemy wracać przez Zakarpacie. To jedźcie koniecznie na połoninę Libohora, oddzielajacą zakarpacką i lwowską oblast. W drodze na nią moja siostra ma knajpkę, w której możecie coś zjeść.

No to mamy nowy plan podróży. Jarosław prowadzi właśnie kurs nurkowy, a z zawodu jest duchownym. Służył w Afganistanie. Ma, jak większość spotkanych przez nas ludzi, znajomych w Polsce. Żegnamy się z popem i byłym żołnierzem Jarosławem i ruszamy na granicę z Naddniestrzańską Republiką Mołdawii.

Przejeżdżamy sporą ilość kilometrów, choć ostanie dni mocno nas zmęczyły. Kupujemy tylko piwo i jedziemy szukać noclegu. Mizer sprytnie skręca w szuter i po kilku minutach rozbijamy się w głuszy, z dala od zabudowań. Wypijamy piwo i w sekundę zasypiamy.CDN





















http://bezasfaltu.blogspot.com/
http://www.endurovoyager.blogspot.com
lemur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rumunia-Mołdawia-Ukraina w sierpniu/wrześniu Marek70 Umawianie i propozycje wyjazdów 3 23.08.2012 16:08
Ukraina (Krym)-Rumunia sierpień/wrzesień 2012 sagattic Umawianie i propozycje wyjazdów 10 10.04.2012 17:38
31.07 - 08.08 Krym - Mołdawia - Rumunia Pirania Umawianie i propozycje wyjazdów 9 28.07.2010 09:49


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.