30.07.2018, 11:07 | #21 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,652
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 14 godz 55 min 25 s
|
Z Pamiętnika znalezionego w koszu.
Kilka m-cy temu: No więc tak. Najpierw ze Strażnikiem Domowym udaliśmy się do teatru na sztukę "Okno na parlament". To był strzał w dychę. Potem siadłem do stołu przy świeczce w czarze z piaskiem pustyni Kyzył i... ...przejrzałem sobie oryginalne mapy wyrypy z końca XIXw nigdzie dotąd niepublikowane a przesłane mi w ubiegłym roku przez: ... i podjąłem ostateczną decyzję. JEDZIEMY! Powoli zbieramy ekipę. Raniutko maszerując po mleko do kawy, ustrzeliłem piękne złomowisko pod chatą |
30.07.2018, 13:35 | #22 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,652
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 14 godz 55 min 25 s
|
Hojne dary od darczyncow uzupelniaja nasz ekwipunek wyprawowy...
|
30.07.2018, 13:46 | #23 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Ju łelkom.
|
10.08.2018, 21:58 | #24 |
Fazi przez Zet
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,280
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 1 tydzień 2 dni 23 godz 34 min 3 s
|
Druzja,
idac duchem czasow, sklejam ten lancuch z ogniw wybitnych osobowosci. Usiadlem i otwarlem piwo, zaczynam powolna detonacje cywilizacyjnych osadow w mozgu. Narazie delikatnie sprawdzam ich twardosc i sie obawiam ze bedzie trzeba uzycia mocniejszych srodkow. Jeszcze chwila i dwa momenty, wanna zwodowana, bandera na maszt i zagiel na wschod... Zacycatuje klasyka: Romek: Co? Tytus już tu jest? ATomek: Pobiliśmy rekord czasu wejścia na szczyt, a ty znalazłeś się przed nami. Jak to zrobiłeś? Tytus: Normalnie. Autobusem. Jak cywilizowany turysta
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. Ostatnio edytowane przez fassi : 10.08.2018 o 22:13 |
21.08.2018, 12:14 | #25 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,652
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 14 godz 55 min 25 s
|
... ostatnie poprawki i przygotowanie auta na minimalu do drogi przesunelo delikatnie czas startu, pierwszy test wspolpracy mechanicznej zalogi zaliczony na szostke... juz wiadomo, ze nic tej ekipy nie zatrzyma...
Doniesienia z trasy: "oryginalny most jest niesamowity, spektakularna moc jednostki napedowej jezy wlosy, auto jest na prawde szybkie, przy dodawaniu gazu, tracimy przyczepnosc na przedniej osi..." ... "lecimy, doslownie lecimy"... |
26.08.2018, 13:34 | #26 |
Fazi przez Zet
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,280
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 1 tydzień 2 dni 23 godz 34 min 3 s
|
Lublin to czołg, golf to czołg mały. Daliśmy radę do jeziora na 3200 droga gdzie tolko niwy sie spotyka. Chłopaki poszli na spacer, my polerujem auta w dzirgatal. Zimne piwko, wolność, jest zajebiście.
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. Ostatnio edytowane przez fassi : 26.08.2018 o 14:27 |
10.09.2018, 05:37 | #27 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,652
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 14 godz 55 min 25 s
|
Tak to wyglada...
|
23.09.2018, 20:27 | #28 |
Fazi przez Zet
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,280
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 1 tydzień 2 dni 23 godz 34 min 3 s
|
Lublinska zajawka i wkrotce jedziemy z relacja...
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
23.09.2018, 21:14 | #29 |
Fazi przez Zet
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,280
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 1 tydzień 2 dni 23 godz 34 min 3 s
|
Z Dziennika Wąskiego.
Szukasz przygody? El wpajał mi to 10-tki razy... Zabieraj ludzi na stopa. Gdzieś między Samarą a Penzą, mija druga w nocy. Już dwa razy wyłamałem się z zasady. Pierwszym był jakiś młodzian, drugim starzec... Jestem zmęczony, mam 21 lat, studiuję astronomię... Nie umiem... No dobra! Jak się teraz ktoś pojawi, to... Stoi jakaś kobiecina z siatami, z chustą na głowie i macha. Normalnie bym stanął i poszedł w kimę ale teraz nie wypada. Jezuuu! Blisko trzecia nad ranem i stop z babą... Niech tam. Załatwię to w try miga, niech El, wie, że ten... tego, itd. kurwa mać! Podwiezie mnie pan 20km? - Proszę, siada pani! Boszzz, tylko miejsce muszę zrobić... Na siedzeniu pasażera armagedon, w nogach także... I jeszcze dwa arbuzy... Arbuzy jak telewizory - z Fergany. Też El kazał kupić i wieźć do Polski, no to wiozę. Kurde! Jeszcze wiadro z przyprawami... Siada pani! Lekko siąpi. Ciemno. Nie potrafię określić wieku kobiety ale głos jakiś taki ciepły. - Pan z zagranicy? A tak. Z Polski. Z Tadżykistanu jadę, do domu już. - To pan podróżnik? Nie powiedziała - turysta. Powiedziała - podróżnik. Pewnie dlatego, że wyglądam jak siedem nieszczęść. Proszę tu mnie wysadzić i wskazuje wielkie nic. - Tu, to znaczy? Tutaj. Z drogi mam jeszcze 5km do wioski. Dziękuję bardzo! - A gdzie tam! Pada przecież, poza tym... Mówi pani gdzie - podwiozę. Nie trzeba, naprawdę! - Proszę pozwolić! Golf pływa mi po drodze w błocie po kostki albo i gorzej. Jadę w skupieniu, by nie stanąć, bo z jednej strony wstyd a z drugiej czarna dupa. Nie idzie zagaić. Kobita pracuje w barze. 14h dziennie ale nie narzeka. Bo co ma robić...? Taa... Pojawiają się jakieś mikre światła, zaczynają ujadać psy. Pomagam wysiąść kobiecie i nagle pytam ni stąd ni zowąd. - A pałatkę u was w ogrodzie postawić mogę? A zaczemu pałtatkę? - No..., bo zmęczony jestem i po prostu bym się tu rozbił na nocleg. Niekoniecznie u was. Byle gdzie. Ale zachodzicie do domu! Miejsca dostatek. Starszy syn w wojsku, młodszy w internacie. Miejsca wystarczy. - ,Nie, nie... Nie chcę robić problemu! Ależ to żaden problem! Zachodźcie! Wchodzimy do ciepłego domu. Klasyk, z sienią. Prosto do kuchni. Wiera zapala światło, zdejmuje chustę i widzę... piękną kobietę! Sprawnie rozpala ogień pod kuchnią i uśmiecha się do mnie. Po kolacji pijemy czaj z prawdziwego samowaru. Kipiatok wrze na węglu, na górze czajniczek z naparem z czarnej, aromatyzowanej kwiatem róży herbaty. Do tego łyżeczka cukru... Magia... Wiera ma 36 lat. Pierwszego syna urodziła mając lat 16. Drugiego cztery lata później. Mąż - pijak, zginął w wypadku drogowym, który sam spowodował, kiedy młodszy syn miał 5 lat... Wygląda na moją rówieśniczkę... Przeciągam rozmowę, ile mogę... Jestem tą kobietą zauroczony. Ona też nie lgnie się do łóżka. W końcu jednak wstaje i szykuje czystą pościel dla mnie. Jutro sobota. Wiera ma wolne ale ja muszę jechać. W poniedziałek mam poprawkowy egzamin w Warszawie. Tam muszę... Nic nie muszę! Łapię Wierę odruchowo za dłoń, że niby poduszkę chciałem... Potem dotykam ust... Wiera budzi mnie o 6-stej. Przyciągam ją do siebie. Chcę z nią tak trwać bez końca. Poddaje się szepcząc do ucha. - Cymek... Ale ja nie jestem taka... Cicho kochana... Cicho. Nie mów nic. Pije kawę i patrzę na Wierę. Czuję się, jakbym z nią przeżył pół życia. I tak wiem, że przeciekło mi ono przez palce strumieniem. Taka konkluzja najmłodszego uczestnika tej wspaniałej wyrypy! Dalej nie jestem pewien, co mam w tym życiu robić, ale już wiem, czego nie powinienem. ------ Jak bez konsekwencji uniknąć egzaminu? Korzystać z doświadczenia innych. Te zaprowadziło mnie dzisiaj rano - prosto z pociągu niemal, do poczekalni w przychodni lekarskiej. Argument mam mocny... Sraczka! Jesteście już chyba po śniadaniu, to mogę o tym wspomnieć a nawet powinienem. Towarzyszyła mi ta "kobieta" przez całe cztery tygodnie. Romans zakwitł z chwilą przekroczenia uzbeckiej granicy. Nie, żebym coś tam zjadł, bardziej z ekscytacji. Dotąd te granice (wschodnie) znałem li tylko z cudzych relacji. W życiu czegoś podobnego nie doświadczyłem... Jestem po prostu idealnym produktem nowoczesnej cywilizacji. Zrozumiałem to później, ulegając indoktrynacji głównego szafiora ekspedycji - inżyniera Fazika, z którym namiętne i długie spory toczył El. Wtedy, wydawały mi się one jałowe, bo przecież "nic nie jesteśmy wstanie zrobić". Bo zresztą po co? Przecież komfort życia już dawno został zdefiniowany. Skoro nie jesteś wstanie nic w życiu zmienić, zmień ubranie, telewizor, samochód... Zrób tylko jeden, malutki krok... Weź na życie kredyt. Siedzę w tej przychodni pośród samych starszych ludzi, żyjących ze skromnej emerytury, która nie starcza na życie ale idealnie starcza na leki. To jest właśnie spłata życiowego kredytu. Zapłata za cudzy komfort. W Tadżykistanie, w wysokich górach - widziałem takich staruszków cieszących się życiem, do tego ciężko pracujących. Podczas krótkiego, intensywnego w pracę lata wypracowują sobie czas wolny zimą. Powoli zaczynam rozumieć ten proces... Moje życie wydawało mi się poukładane, do póki nie przyszła ONA. SRACZKA. Zafundowała mi bezpłatnie cywilizacyjny detoks. Spowiedź ciała. Możesz jej uniknąć naturalnie... Zachowaj cywilizacyjny rygor. Myj ręce, jedz "z paczki" i broń cie Panie unikaj kontaktów z ludźmi. To znaczy porozmawiać jak najbardziej ale nie, żeby skorzystać z oferty noclegu np... W tych materacach i pledach czają się już na ciebie pluskwy, karaczany i pospolite pchły. Po kontakcie z nimi twoje ramiona wyglądają jak po 10-cio letnim braniu maku. Już Bronisław Grąbczewski pisał, że w życiu nie skorzysta z noclegu w kirgiskiej jurcie - rojącej się od wszy. A właśnie... Bronisław Grąbczewski... Kiedy pisałem do El`a, że chciałbym itd. odpowiedź jego była krótka. Lista jest definitywnie zamknięta. Nie pomogły rekomendacje Bartka z harcerstwa (o czym mnie zresztą Bartek uprzedzał). Wiedziałem tylko, że lista kierowców skurczyła się do granicy limitu, zwłaszcza, kiedy El zdecydował się ruszyć Golfem. Była taka malutka nadzieja... ale iskra zgasła przy pierwszym podmuchu. Cóż... Odpisałem cytatem: "Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział: stary czy masz czas. Poszukuję do załogi, jakąś nową twarz..." No i... stał się cud! Odpowiedź była krótka ale konkretna. Warunek 1. Masz 5 dni na załatwienie ruskiej wizy. Bartek może ci pomóc. Resztę wiz załatwisz "w drodze". Ta pierwsza warunkiem sine qua non. Warunek 2. Na blachę kujesz pamirską część "Podróży po Azji Środkowej" Bronisława Grąbczewskiego i CAŁE "Podróże nieodkryte" zespołu Adama Pleskaczyńskiego, które podsyłam w pdf-ie. Warunek 3. Zgoda Ryby Karpia - kierownika sportowego ekspedycji. Dzisiaj wiem, że warunek 3 nie został spełniony. Kto ostatecznie przekonał Małego Wielkiego Człowieka nie wiem ale się domyślam. Warunek 1 traktowałem jako żart ale szybko wybił mi to z głowy Bartek: - Uwierz mi, że to nie ściema. El ma bzika na tym punkcie i nie powiem... Ja też zaczynam. Kiedy ekipa dojeżdżała do granicy litewskiej ja dopiero odbierałem paszport w Wwie... Byłem zrozpaczony. Bez zgody starego wsiadłem w jego służbowego Forda i ruszyłem "na wschód". Wtedy stał się drugi cud. Ekipa... zawróciła! W Golfie współpracy odmówiły hamulce, w konsekwencji wysypały łożyska przednich piast. Stanęli na kilka godzin u pana Sławka w Lipniku, który bezpłatnie udostępnił podnośniki całe zaplecze warsztatowe. Tamże poznałem wszystkich uczestników ekspedycji. Bartek spał na kupie żwiru. Fazik w kombinezonie wprasowywał drugie łożysko, El i Karpiu wykonywali jego polecenia. Cichy z Maurycym kibicowali pijąc podlaski likier. W tym momencie opóźnienie wyprawy wynosiło równo trzy doby. Mój niewymowny fart ale ciśnienie rosło, bo dwa dni później w Duszanbe lądować miał Alik, drugi stryjeczny prawnuk Bronisława Grąbczewskiego a przed nami 5000km! Mój pierwszy kontakt z El`em. Dzień dobry, to ja jestem Cymek Wąski, melduję gotowość do wyprawy. -Tak? Co wiesz o uroczysku Kulika? Eee... Jezuu!!! Więc jednak... Staram sobie przypomnieć ale mi nawet nie dzwoni w uchu... - No? Zaraz sprawdzę! Zabrałem książkę (całe szczęście!!) a Podróże nieodkryte wgrałem na tableta szefie! Z kierownikiem Karpiem piłka również była krótka. - Jesteś kierowcą i twoim obowiązkiem jest trzymać formę, by dowieźć grupę trekkingową w optymalnej formie w góry. Tak się prowadzisz, by być zdolnym prowadzić Lublina min. 12-16h na dobę. Ja tu jestem od spożywania alkoholu, no... W górach sobie odpoczniesz... Trzymajcie kciuki. Wchodzę do lekarza! --- Droga. - Wąski... bo wstanę! Stoi przede mną Karpiu (165cm przy moich 185-ciu). Razem stoimy gdzieś za Riazaniem. Wcześniej na małym moskiewskim ringu, około 4-tej nad ranem dostałem hasło: - Zmieniasz Cichego. Wytrzymałem za kierą może z 2h... Szybko zmienił mnie Fazik, który ledwie zmrużył oko i kazał odpoczywać na "dużej" kanapie. Kiedy się obudziłem ujrzałem nad sobą Karpia... Oberwałem słuszny opierdol - taki, że hej. Zrobiło mi się wstyd, bo chłopaki jechali bez chwili wytchnienia a ja jak mały chłopiec... Bawić się trza umieć! To była pierwsza, poważna lekcja jaką odebrałem na tej wyprawie i wziąłem ją sobie głęboko do serca. ---- Droga. Droga jest celem. Ot, taki banał, tak oczywisty w pewnym sensie ale jak wy to/go rozumiecie? Ja się na tej mojej drodze uczyłem. Jechałem z jakimiś cyborgami... Starałem się ale nie dawałem rady... Był taki moment, że chciałem po prostu wysiąść i wtedy na prawego przysiadł się Karpiu z flaszką w ręku. Ledwie po kilku godzinach w upale padałem na ryj a tu nagle zastrzyk energii jakiej nigdy dotąd nie doznałem! Dzieli nas przecież drugie tyle lat a czułem się jakbym z kumplem z ławki szkolnej gadał... - Wąski, bo wstanę! Trzymaj kierunek wschód! Później Karpia zastąpił Fazik. No, jakaś magia! Przegadaliśmy całą noc! O 6-stej rano zmienił mnie Bartek. Ledwie dotknąłem pośladkiem "sypialnej" ławki, padłem bez czucia na ryj, jak te sosny w podberlińskich lasach, co to je Fazik pokosem harwesterem kładzie... ---- Tabor. Jedziemy jak Cyganie, żyjemy jak Cyganie, tylko... kobiet brak Z każdym dniem, każdym pokonanym kilometrem oswajam się z obowiązkami i nawet pojawia się rutyna! Pierwszy wstaje Maurycy. Budzi wszystkich pociąganiem nosa, bo cierpi na chroniczne zapalenie zatok. Jest to jednocześnie sygnał, że... kawa gotowa lub herbata. Zaparza do wyboru Maurycy i zawsze coś do treści dorzuci, grzebiąc nieustannie w trzech ogromnych, bazarowych siatach. Ma tam wszystko potrzebne do życia i potrafi się tym dzielić. Zajmują co prawda ogrom przestrzeni bytowania ale lubimy niespodzianki. A tu suszony imbir, innym razem owoc róży a jak się wódka pojawia na śniadanie (konkuruje bezwzględnie z kawą), to na talerzyku ląduje domowy, kiszony ogórek z kawałkiem domowego, peklowanego mięsa. Jak kogo suszy, to i zimne piwo się znajdzie o wdzięcznej nazwie Namysłów np. Jest więc Maurycy przy śniadaniu niezastąpiony. Drugie, to znakomity kierowca zmiennik. Zawsze gotowy, zawsze wypoczęty... Nie wiem, jak on to robi ale to, co robi dla zespołu, to kawał WIELKIEJ ROBOTY. Dla mnie wzór niedościgniony. Kiedy go pytam, skąd czerpie siłę, niezmiennie odpowiada: - Swoje trza robić i tyle. Złego słowa o Maurycym powiedzieć nie można. Po prostu nie wypada. Nawet El powstrzymuje się od sarkastycznych komentarzy, od czasu do czasu tylko klepnie Maurycego po plecach i rzuci w swoim stylu: - A świeże to na pewno...? Wódka za ciepła, kawa zimna... Maurycy się wtedy denerwuje, bo bierze wszystko na serio a to woda na młyn dla El`a. Na szczęście rzadko wkurza Maurycego, bo siłą rzeczy większość czasu spędza w Golfie no i mamy Karpia, który się Maurycym "opiekuje" i szybko ucina zakusy El`a. cdn. i zagadka. Znajdz 3 roznice 130.jpg 2018.jpg
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
23.09.2018, 22:11 | #30 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Znakomite..!
Sent from my G8441 using Tapatalk |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
20-22.07 Rajd szlakiem VI Wileńskiej Brygady AK | Barył | Umawianie i propozycje wyjazdów | 1 | 12.07.2012 23:54 |
UKRAINA 16,17,18 września szlakiem szuter party | korba | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 19.09.2011 17:53 |
Rajd Szlakiem gen. Andersa | zbyszek_africa | Trochę dalej | 92 | 27.03.2011 01:00 |
Ukraina - misja i rajd szlakiem polskich zamków | diverek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 22 | 17.04.2010 23:08 |