16.12.2019, 19:03 | #21 |
Zarejestrowany: Jul 2019
Miasto: Lublin
Posty: 36
Motocykl: gsx 1400,CRF 1000
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 56 min 56 s
|
Ja pierdziele ,dawaj dalej
|
16.12.2019, 19:47 | #22 |
Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Kerry :-)) Ireland
Posty: 487
Motocykl: RD07a
Przebieg: 61.000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 7 godz 42 min 59 s
|
Stary, dawaj dalej
|
17.12.2019, 19:03 | #23 |
I......?
|
|
18.12.2019, 09:46 | #24 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,190
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 5 godz 38 min 10 s
|
11 sierpnia - niedziela
Rano szybko się ogarniam. Zaparzam kawę, szybkie musli z jogurtem i na koń. Pomimo bliskiej obecności rzeki pranie prawie wyschło, resztę dosuszam na motocyklu. Polnymi drogami docieram do mostu i asfaltu i ruszam na południe w stronę kolejnego przejścia granicznego. Po godzinie jestem już w Serbii. Teren zaczyna falować i być coraz bardziej urozmaicony. Chłonę jak gąbka kolejne krajobrazy. Okolica, w której się znajduję jest całkiem podobna do naszego Podkarpacia, nawet domy są całkiem znajome. Myśli biegną do Polski i domu. Pogoda jest przepiękna a mi nigdzie się nie spieszy. Na postojach nie mogę również narzekać na brak towarzystwa. Do Afryki ciągną zarówno serbskie lwy jak również niezwykle niebezpieczne i głodne hieny rzucające się na Bogu ducha winnych motocyklistów. Takie moje małe Serengeti. Z godziny na godzinę jest coraz ładniej. Zakręt za zakrętem, podjazdy i zjazdy, ruch niewielki. Nieśpieszne popołudnie zamienia się w urokliwy wieczór. Po ostatnich przygodach aż ciężko się przestawić. Zaczyna być bajkowo. Kolejnego dnia planowałem się przedostać się przez granicę z Kosovem i następnie ruszyć do Macedonii. Tymczasem robiło się późno, więc pora była znaleźć jakiś nocleg. Najbliższa wodą, gdzie można by się rozłożyć z namiotem okazała się rzeka Uvac, płynąca sobie w stromym kanionie. Tego wieczoru a właściwie już nocy, dojechałem do końca wspomnianego kanionu, gdzie Uvac rozlewał się szeroko i właściwie wyczułem niż dojrzałem jakąkolwiek wodę. Było ciemno jak w przysłowiowej dupie, a poza tym dojazd do rzeki był utrudniony. Doświetlając sobie drogę halogenem po kamienistym pastwisku ruszyłem w kierunku brzegu, rozjeżdżając po drodze walające się wszędzie owcze bobki. Krążyłem trochę aż udało mi się odnaleźć kawałek żwirowej drogi, która prowadziła w kierunku rzeki. W pewnym momencie na poboczu drogi zamajaczył w światłach mojego motocykla zaparkowany w szczerym polu kamper. Nie był to jednak kamper do jakiego widoku można przywyknąć na oświetlonych kempingach z dostępem do prądu i wifi gdzie radyjko pogrywa najnowsze niemieckie hity ale oklejony naklejkami stary rzęch, który tylko jakimś cudem jeszcze nie zgubił silnika. Na burcie pojazdu udało mi się odczytać tajemniczy napis: Apios Racing Team. No dobra pomyślałem, dziś wieczorem będę miał przynajmniej ciekawe towarzystwo. Samochodem podróżowało trzech Chorwatów, którzy z miejsca zaprosili mnie na kolację â jak się potem okazało jeden z nich był kucharzem. Oczywiście grzechem byłoby odmówić. Noc zapowiadała się chłodna, byliśmy u wylotu kanionu na około tysiącu metrów n.p.m. Na szczęście było czym się rozgrzać i o czym pogadać. Chłopaki co roku w wakacje wynajmują od znajomego samochód i podróżują razem po Europie. Znają się jeszcze sprzed czasów wojny w Jugosławii, potem ich drogi się rozeszły. Po wojnie, udało się zebrać ekipę sprzed lat i tak co roku gdzieś jadą â tym razem celem są greckie Meteory. Okazało się również, że tego dnia jadąc nad Uvec spotkali się z Noraly - https://www.itchyboots.com/ , która tłucze się po całym świecie swoim Royal Entfieldem. Rozmawialiśmy na różne tematy zarówno te dotyczące Chorwacji jak i Polski, aczkolwiek bardzo często schodziliśmy mimowolnie na tematy związane z wojną. Starałem się też zbytnio nie wnikać w rozmowie w stosunki chorwacko-serbskie. Zimny wieczór skutecznie zniechęcił mnie do nocnych kąpieli, szczególnie, że rzeki nadal nie było widać. Umyłem się w butelce wody i wpakowałem do ciepłego śpiwora w namiocie. Ostatnio edytowane przez Gończy : 18.12.2019 o 10:04 |
18.12.2019, 14:06 | #25 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,190
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 5 godz 38 min 10 s
|
12 sierpnia - poniedziałek
Nad ranem zbudziły mnie przychodzące do wodopoju owce, a kiedy otworzyłem wilgotną ścianę w namiocie moim oczom, w morzu wstającej mgły, ukazał się w całej okazałości chorwacki krążownik szos. Proszę zwrócić uwagę na finezyjne zamknięcie klapy przedziału silnikowego. Słowiański Paris -Dakar 2019. Zaopatrzony w ręcznik, płyn do kąpieli i ciuchy do prania zanurzyłem się w chłodną mgłę w poszukiwaniu rzeki. Gdy dotarłem do brzegu przed moimi oczyma roztoczył się widok na Krzywouchowe Moczary z trzeciej komputerowej części Wiedźmina. Brakowało tylko utopców. Muliste dno ale woda ciepła, płytka i czysta więc nie było tak źle, choć nie powiem widok był raczej z tych przygnębiających. Na szczęście mgła szybko wstała i pokazało się słoneczko. Szybka kawka i zwinęliśmy obóz. Trochę jeszcze pogrzebaliśmy przy samochodzie, bo jak wiadomo dzień bez pracy to dzień stracony. Spaliny wydobywały się nie z tej strony, z której była rura wydechowa co z lekka zainteresowało chłopaków. Na szczęście nie było to nic poważnego. Pożegnaliśmy się i Chorwaci odjechali. Gdy opadła mgła zrobiło się całkiem przyjemnie. Tego dnia pod sklepem spożywczym na jednym z winkli gdzieś na trasie nr 29 kiedy wyrzucałem spalone gniazdo usb do śmietnika przy drodze, mignęła mi AT chyba na warszawskich blachach, taka jak w moim malowaniu, a za nią jeszcze jakieś kilka motocykli z Polski. Stałem w cieniu małego drzewka i popijałem zimny sok ciesząc się chwilą. Oni wracali do domu, a ja miałem jeszcze przed sobą trochę kilometrów. W mieście Novi Pazar gdzie odbiłem drogą nr 22 na południe do granicy z Kosovem i dojechałem do rzeki Ibar. Na Ibarze, w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, pobudowano wysoką tamę spiętrzającą kryształowo czyste wody rzeki do wysokości prawie stu metrów, tworząc niesamowicie piękne jezioro Gazivode. Ten przygraniczny obszar w ostatnich dziesięcioleciach przechodził z rąk do rąk i był przedmiotem sporów. Lubię kiedy woda jest piękniejsza niż niebo. Gdyby nie to, że działy się tu rzeczy straszne człowiek pomyślałby, że znajduje się gdzieś w raju. Ludzie egzystowali tu i żyli w swoim świecie, dopóki nie pojawili się przybysze i ich interesy. Biały most delikatnie spina oba brzegi rzeki. Na granicy na lewym brzegu Ibaru musiałem dokonać dodatkowej opłaty ponieważ zielona karta tu nie obowiązuje - trzeba o tym pamiętać jadąc do Kosova. Za granicą minąłem znany mi kamper ale chłopaków nie było w środku. Pewnie pili już piwko na dole na plaży. W pasie przygranicznym widziałem jedynie nieliczne samochody wojskowe parkujące na poboczu i kilku wojskowych. Po przyjeździe do Polski przeczytałem informację, która umknęła mi miesiąc wcześniej. Gazety pisały coś o napiętej sytuacji w tej okolicy ponieważ na przełomie maja i czerwca doszło tutaj do zatrzymań Serbów przez Kosovską policję. "Misja ONZ w Kosowie (UNMIK) zamieściła na swojej stronie internetowej oświadczenie, w którym wyraziła głębokie zaniepokojenie wtorkowymi wydarzeniami na północy Kosowa, w tym zatrzymaniem jej dwóch pracowników przez kosowską policję. Poinformowano, że obaj zatrzymani odnieśli obrażenia i zostali przewiezieni do szpitala(âŚ) Kosowscy policjanci napotkali opór, zwłaszcza w mieście Zubin Potok, gdzie aresztowali lokalnego komendanta policji, etnicznego Serba. W sumie podczas operacji policyjnej aresztowano wielu funkcjonariuszy policji, w tym kosowskich Serbów, podejrzanych głównie o przemyt - informuje Reuters." (http://www.tvn24.pl) Jak widać pomimo upływu lat sytuacja nie jest do końca stabilna. Jedna prowokacja lub incydent może spowodować spore zamieszanie. Artykuł informował dalej: "Serbia postawiła swe wojsko i policję w stan pełnej gotowości, gdy nadeszły informacje o wejściu kosowskiej policji do tej części Kosowa, która jest zamieszkana głównie przez Serbów. Serbska telewizja publiczna RTS informuje, że zebrała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, w skład której wchodzą przedstawiciele rządu, sił zbrojnych i policji. Według RTS prezydent Serbii Alaksandar Vuczić ostrzegł Unię Europejską, że Belgrad zareaguje, jeśli kosowska policja nie zostanie wycofana z północy Kosowa. RTS TV informuje, że zaobserwowano "ruchy" serbskich wojsk w kierunku Kosowa. Vuczić powiedział w serbskim parlamencie, że, że kosowska policja "wdarła się" na północ Kosowa w pojazdach opancerzonych i zatrzymała dotąd 23 osoby, używając siły przeciwko "nieuzbrojonym Serbom" i strzelając w powietrze. - Serbia w możliwie najkrótszym czasie będzie w pełni gotowa do obrony naszego narodu - oświadczył i dodał: - Jesteśmy świadomi wszelkich konsekwencji. Associated Press zwraca uwagę, że jakakolwiek interwencja ze strony Serbii prowadziłaby do bezpośredniej konfrontacji z żołnierzami sił pokojowych z państw NATO stacjonującymi w Kosowie". (http://www.tvn24.pl) Jadąc przez Zubin Potok a potem na południe w stronę Mitrovicy widać było coraz częściej czarno-czerwone albańskie flagi. Nic dziwnego, w końcu prawie 80 % mieszkańców, głównie są to ludzie młodzi, to muzułmanie. Serbowie są tu zdecydowaną mniejszością. Im dalej na południe tym bardziej wszystko zaczyna przypominać mi zachód z wszędobylską reklamą coca-coli i innych amerykańskich produktów. To samo jest w radio. Muzyka, która dobiega z głośników na stacjach to ten sam syf, który słyszymy u nas, te same magazyny na półkach, gazety. Albańczycy w Kosovie są oczarowani i zafiksowani na punkcie Ameryki, która pcha tutaj swój kapitał, również ten polityczny i militarny. Buduje się tu dużo, bardzo dużo. Na każdym kroku, na przedmieściach i w centrach miast. W centrum Prisztiny stoi nawet pomnik Billa Clintona. W końcu to USA przy pomocy swoich popleczników stworzyło z rdzennie serbskich terenów swój folwark. Z drugiej strony natomiast Rosja robi wszystko, żeby ten marsz do NATO i Unii opóźnić. Szuka miejsca dla siebie i swoich interesów. Do tego dodajcie jeszcze kosowską mafię, która trzyma na wszystkim łapę i zaczyna być naprawdę ciekawie. Jadąc przez Kosovo biłem się trochę z myślami. Wszędzie powtarza się podobny schemat, przez który cierpią ci najmniejsi. Skłócić ze sobą sąsiadów, zrobić piekło, przybyć z pomocą, zostawić bazy i eksploatować jak tylko się da. Za wszystkim tym stoją potężne pieniądze i medialne prowokacje. Nie jestem stronniczy i nie chcę taki być, zawsze wolę stanąć po stronie tych słabszych. Zauważcie w ilu filmach amerykańskich to Serbowie uważani są za największych bandytów, zaś dzielni amerykańscy piloci i żołnierze idą z pomocą tym uciśnionym. To co zdarzyło się w Srebrenicy jest przedstawiane tylko z jednej wygodnej dla interesów strony. Bo tak to jest biznes i niestety zarówno USA jak UE oraz Rosja mają wszystkich ludzi wykrwawionych tym konfliktem gdzieś. Tak jest na całym świecie. Cdn. Ostatnio edytowane przez Gończy : 18.12.2019 o 14:16 |
18.12.2019, 22:12 | #26 |
Ooooo,pierwszy raz widzę Gieesa w technologi Rejli
co do byłej Jugosławii ,to byłem na zgrupowaniu w Kielcach i na własną prośbę nie pojechałem tam,koniec politiki Stare campery są super
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
19.12.2019, 09:38 | #27 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,190
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 5 godz 38 min 10 s
|
ciąg dalszy..
Takie właśnie przemyślenia miałem w poniedziałek kiedy wyjeżdżałem z Prisztiny. Wieczorem zaplanowałem spać już w Macedonii. Jak wiadomo plan był do osiągnięcia w sprzyjających warunkach. Był realny i w zasięgu ręki. Niestety warunki sprzyjające nie były. Dowiedziałem się o tym kiedy zdecydowałem się zgodnie z zaleceniami garmina wybrać drogę M2 zamiast wbić się i przelecieć drogą szybkiego ruchu R6. Od Prisztiny do Uroševac jest tylko 40 km. Niestety prawie na całym tym odcinku non stop są miasteczka i zabudowania. Jakby tego było mało wszędzie łażą kozy, konie i krowy. Samochody jeżdżą wieczorami bez świateł i każdy za nic ma jakiekolwiek przepisy o ruchu drogowym. Kierunkowskazy nie są raczej potrzebne, parkuje się wszędzie gdzie się ma ochotę. Kto pierwszy na rondzie ten lepszy. Jakby tego było mało wieczorami w kafejkach siedzą chyba wszyscy pełnoletni mężczyźni z miasteczek, popijając kawę, herbatę i paląc. Na ulicy straszne korki, masa przechodniów, traktorów z przyczepami, naczepami, Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze. Ktoś leje wodę po ulicy, ktoś krzyczy, wbiega przed samochody. Garmin prowadzi nieczuły przez same centra tych ludzkich skupisk. Po całym dniu jestem już zmęczony upałem więc jadę i nie zastanawiam się ile jeszcze. Chaos, armagedon i entropia, która szerzy się coraz bardziej. Przebijałem się więc ostrożnie prowadzony przez gps starając się wykrzesać z siebie jeszcze trochę uwagi. Odpalam dodatkowe oświetlenie dla swojego bezpieczeństwa. Jak będziecie kiedyś w okolicy to szczerze nie polecam Przejechanie tego odcinka zajęło mi jakieś dwie godziny. Wieczorem przekraczam granicę z Macedonią, wcześniej gubiąc jeden zjazd i tracąc jakieś pół godziny. Celnik pyta czy wbić mi pieczątkę w paszport. W sumie nie planuję wjeżdżać jeszcze raz od strony Serbii do Kosowa więc macham ręką i się zgadzam. Zawsze to kolejna pamiątka w paszporcie. Tankuję motocykl, zjadam coś na szybko bo noc niedługo, a słońce już chowa się za góry. Pytam policjanta pijącego kawę czy gdzieś w okolicach Parku Narodowego można się przespać w namiocie. Twierdząco kiwa głową. No to na koń i lanca w dłoń. Mam przed sobą jeszcze kawałek drogi. Gdzieś w oddali majaczy Korab 2.764. m n.p.m. największy szczyt Półwyspie Bałkańskim. Decyduję się na ostatni skok nad jezioro Mamrewo. Robi się ciemno gdy wjeżdżam w górski las. Ruch zerowy. Serpentyna za serpentyną motocykl składa się ładnie w zakrętach. Płynie w mroku przecinając go światłami lamp. Wschodzi księżyc, gdzieś z prawej strony mijam Korab - szczyt od którego bierze nazwa całego masywu górskiego i przez który przebiega granica Albańsko-Macedońska i zmęczony dojeżdżam do jeziora. Szkoda, że nie zajrzałem na jakieś googlemaps przed wyjazdem â myślę ale skąd mogłem wiedzieć, że przyjdzie mi szukać noclegu właśnie tu. Nie ma nigdzie dostępu do zbiornika. W świetle księżyca błyszczą kamienie wysokiego brzegu, a pod spodem lśni gładka spokojna tafla jeziora. Jeżdżę w okolicy tamy szukając jakichś krzaków, w górę i w dół, szukając miejsca gdzie można będzie odpocząć do rana. Chciałbym mieć okazję zobaczyć park w świetle poranka, szczególnie po tym jak polecił mi go Dario, który jechał podobną trasą jakiś tydzień przede mną. Znajduję miejsce za jakimś pomnikiem gdzie planuję uderzyć w kimę na chodniku. Nie ma za bardzo miejsca na namiot, poza tym jest zimno bo jestem w miarę wysoko. W oddali schodzi jakaś zakochana parka. Podjeżdżam, a nuż coś podpowiedzą. Niestety poziom farta wyczerpał mi się najprawdopodobniej gdzieś w zatłoczonych uliczkach pomiędzy Prisztiną do Uroševacem. Gaszę na chwilę Afrę aby pomyśleć, żeby za chwilę kiedy naciskam starter, dowiedzieć się, że królowa nie ma zamiaru odpalić. No dobra zabiłem trochę akumulator, przyznaję się. Pewnie halogen zrobił swoje jak tłukłem się powoli w korkach po wsiach na ostatnim odcinku. Na szczęście mam z górki więc sprzęgło i hyc. Silnik zaskakuje, wyłączam nawigację, wolę naładować go teraz niż czekać do rana. Zmęczony postanawiam jechać dalej. Mam teraz prawie cały czas z górki, robi się coraz cieplej, księżyc pięknie przyświeca wisząc nad masywem Korabu. Miałem oglądać góry i widoki przy świetle dziennym ale przy blasku jasno świecącego księżyca jest niesamowicie i pięknie. Jakąś godzinkę potem rezygnuję z jazdy, zmęczenie daje o sobie znać. Zatrzymuję się na stacji benzynowej zamykanej na noc, ani żywej duszy. Stacja stoi pośrodku niczego. Jakieś ziarenko szczęścia udało mi się tego dnia jeszcze przechować bo tuż obok widzę rozciągnięty szlauch, z którego płynie non stop woda i szemrząc w trawie spływa w krzaki i hen w dół do potoku. Mam więc łazienkę tylko dla siebie. Parkuję motocykl pod drzewem, zimny prysznic, piję piwko, uzupełniam notatki i w śpiwór. Namiotu nie ma sensu rozkładać. Noc mija spokojnie. Woda z węża jak strumyk szemrze mi koło uszu. Od czasu do czasu podjeżdża jakiś samochód ale kierowcy jadą dalej widząc, że stacja jest zamknięta. Około drugiej jest już cichutko, zostały góry, niebo i gwiazdy. Ostatnio edytowane przez Gończy : 19.12.2019 o 09:58 |
19.12.2019, 19:57 | #28 |
Zarejestrowany: Jul 2019
Miasto: Lublin
Posty: 36
Motocykl: gsx 1400,CRF 1000
Online: 2 tygodni 2 dni 3 godz 56 min 56 s
|
|
19.12.2019, 20:15 | #29 |
Czy mogę przypomniec stara mądrość... Jedno zdjęcie to milion słów..
Poprosimy dużo zdjęć..)
__________________
Życie jest za krótkie żeby jeździć singem czy rzadówką.. |
|
19.12.2019, 21:29 | #30 |
Ajde Jano
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,229
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 6 dni 1 godz 24 min 39 s
|
Bez przesady, ja słyszałem że tysiąc😎
Wysłane z iPad za pomocą Tapatalk
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Transport na TET Chorwacko-Bośniacki, sierpień 2019 | Piotr_As | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 13.05.2019 13:03 |
Sierpień 2019 Zakarpacie/Rumunia/Serbia | marcinos11 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 22 | 26.02.2019 11:21 |