16.01.2011, 14:27 | #291 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
No to kończę tę relację.
Ostatni dzień. Ze 200 km do Tangeru, później prom i 130 w Hiszpanii. Szkoda tego Maroka. Jechałem tu bez specjalnego przekonania. Ot, obiecałem że pojadę to pojechałem, ale z każdym dniem i każdą godziną coraz bardziej przekonywałem się do tego wyjazdu. Po prostu zaczęło mi się podobać. Wieczorem jeszcze gadałem z chłopakami próbując wydusić z nich co im się najbardziej w wyjeździe podobało. Ich najlepszy dzień. Jednym podobała się pustynia, innym góry. Puszek oczywiście wskazał ten dzień kiedy pojechał beze mnie A mnie najbardziej podobał się Rif, czyli dzień ostatni, trochę asfaltowy, trochę szutrowy, z mgłą, chmurami i nagrodą w postaci tego półmiska frutti di mare. Wiecie co jest najfajniejsze w takich wyjazdach? Że na dwa tygodnie pozbywasz się wszystkich kłopotów. Po prostu masz nowe, które muszą być rozwiązane natychmiast. Zyskują nowy priorytet. Nie masz czasu na myślenie o niezapłaconym rachunku, o tym że miałeś dać auto do mechanika, że dziecko etc. I teraz gdy Europa coraz bliżej zaczyna to do Ciebie wracać. Gdzieś z tyłu głowy zaczynają wychodzić te rozbabrane sprawy, niepoodpisywane maile, zaniedbane uczucia. Jadę wzdłuż morza Śródziemnego i myślę sobie, że pewnie niektórzy z nas cieszą się, że wracają. Ja nie bardzo jakoś potrafię się nawet do tego zmusić. Żeby to zamaskować zaczynam gdybać o następnym wyjeździe. Już wiem, że to będzie Maroko. Jacek mnie przekonał, pojedziemy razem. Droga jest piękna. Może nawet najpiękniejsza z nadmorskich tras jakimi jechałem. Rif spada tu do moża bardzo gwałtownie. Droga jest szutrowa z jakimiś elementami asfaltu. Wszędzie pracują jednak maszyny i za 2 lata będzie to piękna trasa dla goldwinga. Kończymy te opony, juz się nie przydadzą. Tkc z przodu jest już tylko wspomnieniem o kostkach. Wyząbkowane, do wyrzucenia. Dakar E09? To jego drugie Maroko, może jeszcze objechać trzecie. Fajna guma, szkoda tylko, że na mokrym wywołuje u mnie palpitacje serca. Droga schodzi na poziom morza, by po chwili wznieść się na kilkusetmetrowy stromo schodzący do morza brzeg. Widoki mnie powalają, nie ma jednak czasu na ochy i achy. Jarek z Asią są już w porcie. Mamy zamiar zdążyć na prom za dnia. Drogi pomylić nie sposób, ale pilnujemy się czekając co 15-20 minut. W jakimś miasteczku Puszek glebi po raz ostatni, tym razem na błocie. Urywa hamulec nożny i masakruje handbara. W podgrupach dojeżdżamy na przedmieścia Tetouan. Dalej poruszamy się w grupie. Robi się cywilizacja, nie chcemy się pogubić. Musimy zdrowo naginać by zdążyć na prom. Skręcamy na Martil, nie będziemy bulić za autostradę, skoro mają niezłą drogę. Niezłą? No pamiętam, jechałem nią w 2005 roku. Mam świetną pamięć do drogi, po kilku latach pamiętam zakręty, jakieś charakterystyczne budynki, drzewa. Nie mam najmniejszych kłopotów z orientacją. Tu jednak wymiękam. Nie poznaję niczego. Dosłownie niczego. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego co stało się na tym wybrzeżu w ciągu ostatnich pięciu lat. Przebudowano wszystko. Dwu, trzypasmowa droga ciągnie się wzdłuż bicz resortów, Palmy, baseny, hotele, przejścia nad drogami. Nie mogę wprost uwierzyć, ciągnie się to wzdłuż tej superdrogi całymi dziesiątkami kilometrów, aż do Ceuty. Trawka przystrzyżona, wszędzie chodzą sprzątacze w poszukiwaniu choćby kawałka śmiecia. Widzę, że na kolegach też robi to wrażenie. Autostradę widać z lewej strony, ta drogą nie jedziemy jednak wcale wolniej. Przed Ceutą odbijamy w lewo i wspinamy się coraz wyżej i wyżej. Superasfalt pozwala na ostatnie wariactwo w Afryce. Zaczynam się ścigać z jakimś mercedesem. Pod górę jestem lepszy, ale w dół mnie dogania, odpuszcza dopiero, gdy pozwalam mu dojechać na 2 metry i strzelam z wydechu. Mój Sebring ma fajski sound i facet mógł trochę popuścić myśląc, że to u niego. 3 minuty później mój ulubiony polar wkręca mi się w tylne koło. Zostałem ukarany. Pod promem spotykamy Aśke i Galego. Asia opowiada z przejęciem o wizycie w Ksar el Kebir. - Ajsza, Ajsza? - Odnalazła znajomych, rozpoznali ją, ugościli. Fajni, sympatyczni, otwarci. Widać, że jest szczęśliwa. Gali opowiada o drogach w Wysokim Atlasie, ale nas jest więcej, zakrzykujemy go... Wjeżdżamy na prom i robimy pożegnanie z Afryką. Czasospowalniacze zostały zużyte. Franz wspomina jeszcze jak kiedyś antynarkotykowy pies rzucił mu się do tankbaga i że mało się nie... No nie umarł... Po 40 minutach wyjeżdżamy z promu, Hiszpańscy pogranicznicy machają rękoma każąc przejeżdżać. Wymieniamy resztkę dirhamów po jakimś paskarskim kursie i ruszamy do Malagi. Prowadzę równoległą drogą do autostrady, nie będziemy zostawiać tu ostatnich euro. Jest już ciemno i widzę tylko w lusterkach 2,3 motocykle. Gdzieś się na chwilę na światłach gubimy, ale za chwilę znajdujemy. Staję 30 km przed Malagą na jakimś parkingu. Coś tam dymi z tyłu ekipy między Puszkiem a Zbychem. W końcu Puszek strzela focha, mówi że dla niego jest za szybko i że dalej pojedzie sam. Przekonywanie na nic. No trudno, niech jedzie. Pojechał pierwszy, doganiamy go po 15 km. Znowu jakieś nerwy, machania. Ostatecznie wszyscy odnajdujemy się przy parkingu. Wyciągamy auto, znajdujemy pod jakimś sklepem latarnię, pakujemy motorki na przyczepę, nawet dość sprawnie to idzie. Podwozimy odlatujących na lotnisko. Jadą jak przemycani Afgańczycy ściśnięci w blaszaku. Cmok, buziak, samolot za 5 godzin. Ja z Franzem i Pekaesem logujemy się do Iveco. Za 48 godzin będziemy w domu. Dziękuję za uwagę Może się zdobędę na jakieś podsumowanie jeszcze, ale daje szansę współuczestnikom wyjazdu. To jest moja wersja i zdaję sobie sprawę, że koledzy mogą to widzieć inaczej. Pewnie czasem całkiem inaczej.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 16.01.2011 o 20:34 |
16.01.2011, 19:13 | #292 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Athboy, Irlandia
Posty: 373
Motocykl: RD07a
Przebieg: 64015
Online: 3 tygodni 5 dni 7 godz 27 min 52 s
|
Świetna relacja! Szacun i wdzięczność (leżę rozłożony przez chorobę i takie relacje przywracają mi zdrowie lepiej niż jakieś medykamenty...)
Pozdrawiam! ascona88 |
16.01.2011, 19:29 | #293 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 40 min 35 s
|
Dzieki Sambor.Dzieki waszej relacji(i kilku innym ) wiem gdzie chce w tym roku pojecha.Gratuluje wyjazdu
|
16.01.2011, 20:00 | #294 |
Ajde Jano
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,229
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 5 dni 23 godz 25 min 52 s
|
Też mile wspominam ten odcinek drogi od El Jebha(pyszne ryby) do Tetouan. Można powiedzieć że to taka trasa na odcinek specjalny , droga jest na całej długości w budowie co dostarcza dodatkowych atrakcji. W naszym wypadku trafiliśmy na nią mimo negatywnego nastawienia miejscowego policjanta który radził nam dojechać do głównej drogi . Na szczęście go nie posłuchaliśmy bo podejrzewam że dojazd do głównej zająłby sporo czasu , a ta droga ze sprawnymi amortyzatorami była istną przyjemnością .
PozdrawiaM
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
16.01.2011, 21:08 | #295 | |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 685
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
Cytat:
|
|
16.01.2011, 21:17 | #296 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 40 min 35 s
|
Moze bys nam cos o tych wyjazdach napisala.Zima jeszcze dluga,wieczorami nie ma co czytac...
|
16.01.2011, 22:11 | #297 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 35 min 36 s
|
Dzięki za relację. Kolejna szpilka w kolorze "muszę tam być" została wbita w mapę świata. |
16.01.2011, 23:07 | #298 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,485
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 21 godz 47 min 41 s
|
Nie wiem czy można się tak wpychać z reklamą, bo i wycieczka wokół komina i wcale nie moturem. Ale jak nie masz co czytać to na bezrybiu i rak ryba. Opowieść z cyklu jak leszcz się do auta dorwał.... może być ?
http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=8305
__________________
felkowski sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne |
17.01.2011, 00:05 | #299 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: S-ec
Posty: 2,777
Motocykl: 690 R
Galeria: Zdjęcia
Online: 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 20 godz 43 min 19 s
|
Wiecie co jest najfajniejsze w takich wyjazdach? Że na dwa tygodnie pozbywasz się wszystkich kłopotów. Po prostu masz nowe, które muszą być rozwiązane natychmiast. Zyskują nowy priorytet. Nie masz czasu na myślenie o niezapłaconym rachunku, o tym że miałeś dać auto do mechanika, że dziecko etc
Święte słowa |
17.01.2011, 09:00 | #300 |
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Kraków
Posty: 527
Motocykl: TA 650
Przebieg: mój?TA?
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 3 godz 24 min 56 s
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Hiszpańska Słowacja, czyli Wypad na Czarny Ląd - Maroko [Kwiecień 2010] | podos | Trochę dalej | 313 | 29.08.2011 16:55 |
Maroko z łapanki II, marzec/kwiecień 2011 | sambor1965 | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 29.04.2011 19:57 |
Maroko - XI.2010 | Neno | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 30.08.2010 19:16 |
Krym-mołdawia-rumunia 6,08,2010-15,08,2010 | joker | Umawianie i propozycje wyjazdów | 6 | 10.08.2010 08:01 |