Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24.08.2021, 00:49   #1
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,123
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 10 godz 59 min 23 s
Domyślnie

Krzychu, jak tylko wrócita za PAKa wpadam z paką to se zajaramy 😁.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.08.2021, 06:56   #2
Gilu
 
Gilu's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2015
Miasto: Glisne
Posty: 980
Motocykl: RD03
Przebieg: posiada
Gilu jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 6 dni 21 godz 48 min 53 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Emek Zobacz post
Krzychu, jak tylko wrócita za PAKa wpadam z paką to se zajaramy 😁.
Liściem lub trialem
,
__________________
Świeć pomimo wszystko
Bierz przykład ze słońca
Ma w dupie,czy kogoś razi
Gilu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.08.2021, 19:38   #3
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,123
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 10 godz 59 min 23 s
Domyślnie

Gilu, jak tylko mięśnie mi się pozrastają i doktory pozwolą z największą rozkoszą dam ci się sponiewierać na Twojej prowincji. Tymczasem lecimy dalej.

2 lipca
Rankiem pogoda jest świetna. Ciepło ale nie gorąco bo jesteśmy już trochę wyżej. Zabieramy się za śniadanko. Dziś będzie gięta z dodatkami.

A po śniadaniu kawusia.

Nie bardzo nam się chce ale postanawiamy że max 10 ruszamy w trasę. Tak też czynimy. Droga tutaj to szeroka szutrówka. Nie ma żadnych problemów ani trudnych sekcji po prostu się jedzie.



Michał zapitala ostro a ja się turlam spokojnie. Tak się turlam, że odjechał mi już daleko i tracę go z oczu. W pewnym momencie czuję że motocykl zaczyna mi pływać. Postanawiam się zatrzymać i oblukać no i a jakże kapeć.
Michał odjechał daleko, wokół nic.

Spokojnie, w końcu się kapnie. Klasycznie postanawiam zaczekać jedną fajkę aż wróci, we dwóch robota pójdzie nam znacznie sprawniej.
Fajka wypalona, Michała nie ma. Dobra, czas wziąć się do roboty. Wyjmuję podpórkę pod wahacz, moto w górę i zdejmuję koło.
No i Michał w końcu się pojawia. Trochę mu zajęło zanim zauważył mój brak. Oczywiście szydercze fotki muszą być.


Jeszcze zanim Michał dojechał minęło mnie ze 2 kolesi w autach, zatrzymując się i pytając czy nie trzeba pomocy. Grzecznie dziękuję, dam radę. Robota idzie w miarę gładko, MT21 zrzucamy sprawnie, dętka nowa w środek, oglądamy starą. Uszkodzenie znajdujemy ale jakoś dziwnie lekko z boku. Oględziny opony wewnątrz i na zewnątrz nie przynoszą rozwiązania problemu. Nie wiemy co się stanęło. Montujemy, niestety mam tylko pompkę od roweru więc nadmuchanie gumy do odpowiedniej wartości trochę zajmuje ale ogarniamy. Jak guma już ogarnięta i zabieramy się za montaż podjeżdża kolejny ciekawski. Zeznajemy, że już zrobione, dziękujemy za pomoc. Koleś jednak nalega że jak będziemy jechać to oni tam gdzieś będą i zapraszają na herbatę.
Moto ogarnięte więc jedziemy dalej. Cała dolina jest bardzo ładna i ciekawa ale no doopy mi nie urwało. Widziałem już ładniejsze, oczywiście w mojej ocenie.


W końcu rzeka zostaje w dole a my zaczynamy podjazd na przełęcz.

Na jednym z podjazdów mamy zator. Cała droga jest zatarasowana samochodami a ludkowie oblegają okolice trasy. Sporo gawiedzi. Okazuje się że to te chłopaki co nas na herbatę zapraszały. Tym razem zaproszenie na herbatę zamieniło się w zaproszenie na wódkę. Odmówić nie sposób. Jeden mi prawie wpycha kielona do gardła a jak podzieliłem się na pół z Michałem kielonkiem to natychmiast napełnił znów i szarpiąc mnie za kurtkę każe pić. W drugą łapę dostałem kubek z kolą.
Cóż robić, trza się napić i uciekać. Okazuje się że nasi nowi znajomi przyjechali tutaj na polowania na gorne kozy, cokolwiek to za zwierz jest. Dostajemy propozycję żeby zostać do rana bo będą riezać baraszka a rano pójdziemy w góry na polowanie. Grzecznie dziękujemy i do dziś mam zgryz że to zrobiliśmy. Mieliśmy szansę zapolować a przynajmniej zobaczyć tutejszą dziką zwierzynę. No niestety jakoś się wymiksowaliśmy w trosce o wątroby. Szkoda.
Jedziemy dalej zatem.

Pogoda nam się kasztani.


Temperatura spada, zaczyna siąpić. Zakładamy cieplejsze ciuchy i rękawice i gonimy w górę.




Podjazd jest bardzo łatwy, jest kilka brodzików przed samym podjazdem ale ogólnie nie mamy większych problemów.

Na szczycie mamy jęzor, o czym zostaliśmy uprzedzeni przez chłopaków od polowania. Kazali ominąć starą trasą.


Omijamy więc zgodnie z zaleceniem drogą na lewo i zjeżdżamy już za jęzorem po drugiej stronie przełęczy.
Tak się to prezentuje z drugiej strony.

Gnamy dalej. Zjazd z przełęczy również łatwy, problemów nietu.




Dalej się wypłaszcza i mamy prosty zjazd do Kochkor. Sambor nam wspominał że da się tutaj przebić gdzieś pod Kegety ale jakoś nam ten zjazd umyka. Może to z tego powodu, że mamy późne popołudnie a jesteśmy o śniadaniu. Chłodno jest i nie chce nam się gotować więc stajemy na moment i zapychamy się serem i chałwą aby stykło do Kochkor.



W końcu dolatujemy do głównej ścieżki ale jest cała w remoncie. Zwężki i kurzy się niesamowicie. Wpadamy do Kochkor około 16.30. Szukamy jakiejś bazy. Pierwszy strzał i pudło. Obiekt zmienił właściciela i jeszcze nie działa. Kierują nas do hostelu. Tanio bo 250SOM ale trudno nazwać nawet ten obiekt. Pokój wieloosobowy, łóżka piętrowe, ciasnota. Nawet torby nie ma gdzie położyć. Szukamy dalej. W końcu się udaje. Mamy bazę tutaj.
https://www.google.com/maps/place/Ho...6!4d75.7579057
Mamy duży pokój, wifi, bania na terenie obiektu. Czysto, schludnie, zamykane podwórko. Pakujemy się , przebieramy i lecimy coś jeść bo już późno.
Polecają nam knajpę o nazwie Retro. Ponoć wszyscy turyści tam jedzą.
https://www.google.com/maps/place/RE...74!4d75.756876
Knajpa jest , działa, zjedliśmy ale nie polecam. Raz że sporo drożej niż gdzie indziej, dwa że robione na modłę europejską (perforowane frytki etc). No jakoś tak mało swojsko.
Pojedli, zakupy zrobili i wracamy.

Kolejny obiekt wykonany technologią rejli.

Zamawiamy banię na wieczór i to był strzał w dychę. Piwko, Biszkek, bania i do spania.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.08.2021, 11:03   #4
Lucky Luke
 
Lucky Luke's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 2,908
Motocykl: RD04
Lucky Luke jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 1 tydzień 4 dni 16 godz 7 min 18 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Emek Zobacz post
Kolejny obiekt wykonany technologią rejli.

Zamawiamy banię na wieczór i to był strzał w dychę. Piwko, Biszkek, bania i do spania.
Robi wrażenie
__________________
WSK125>XL650V Transalp>XR650R>TE450>DR800big>XR750VAfrica Twin>XR400R>VFR800fi>TE450ie>Bandit1200S
Lucky Luke jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.08.2021, 12:14   #5
muszel72
 
muszel72's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2018
Miasto: GDA
Posty: 2,756
Motocykl: ATAS 1000, 300 Rally, BMW r1100s, Kymco xciting 400
Przebieg: 50000
muszel72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 4 dni 15 godz 33 min 54 s
Domyślnie


To musieli być klasyczni myśliwi starej daty z Polszy. Wódeczka, wódeczka, trening strzelecki do gumofilców a potem na zwierza by go trafić w dupę
muszel72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.08.2021, 11:55   #6
Lis
 
Lis's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Dec 2017
Posty: 801
Motocykl: Jeżeli będę miał AT, to RD04
Lis jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 6 dni 17 godz 52 min 12 s
Domyślnie

Teraz kontenery w cenie, nie wiem, czy nie opłaca się sprzedać domu na części...
Lis jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.08.2021, 12:16   #7
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,123
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 10 godz 59 min 23 s
Domyślnie

Rysy mieli jakby mało Polskie ale coś w tym jest. No, szkoda. Żałujemy, że na riezanie baraszka i polowanie my nie zostali.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26.08.2021, 21:00   #8
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,123
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 10 godz 59 min 23 s
Domyślnie

3 lipca
Tracimy pomału koncepcje dokąd ruszyć dalej , co jeszcze zobaczyć ciekawego. Ale tutaj pomaga nam niezawodny Sambor. Wskazuje ścieżkę nad jeziorko do Chong Kemin. No to lecimy. Najpierw jedna musimy uzupełnić zapasy paliwa. No i zonk. Kolejka na stacji niesamowita, jakby jakaś reglamentacja nastąpiła. Ludzi mnóstwo a chaos jaki panuje na zaprawce dawno nie widziany. Nie mam pojęcia jak koleś co tym zawiaduje ogarnia temat. Auta podjeżdżają z każdej strony, ciągle ktoś wchodzi i wychodzi, podają kasę przez okna. Czekamy zajedługo. Nawet chcemy zrezygnować ale nie wiemy czy dalej nie ma tak samo lub gorzej więc postanawiamy przeczekać ten zgiełk. W końcu z wielkim bólem się udaje. Spadamy. Tak byliśmy zdezorientowani tym całym zamieszaniem że robimy przerwę zaraz za wyjazdem z Kochkor. Wkurw pogłębia fakt że dalej była stacja czy nawet dwie i bez kolejek. Cóż, życie.
Mamy do celu ponad stówkę. Lecimy. Nudy, asfalt.
W końcu docieramy do Kichi-Kemin. Chcemy zrobić zakupy ale najpierw szama. Słabo tutaj z knajpami ale lokalesi wskazują nam sklep w którym ponoć jest knajpa. Wbijamy do sklepu, upał nie do zniesienia. W sklepie zapytuję Pani czy tu knajpa jest. Jest drzwi obok. Już tam byłem ale zamknięte. Już otwieram. Aha, czyli sklepo-knajpa.
Drzwi się otwierają i wbijam do środka zostawiając otwarte drzwi. Od razu leci zjeba że zimno ucieka ale w drzwiach pojawia się Michał i zapał do opierdolu mojej osoby gaśnie jak tylko Miszka drzwi zamyka.
Jest jedynie zupa. Bierzemy bez pytania o cenę i to była najdroższa zupa jaką jedliśmy na tym wyjeździe. Nie pamiętam ile zapłaciliśmy ale Michał zeznał że dużo za dużo. Zupa taka sobie do tego.
Pojedzeni ruszamy do głównej ścieżki tak gdzie są sklepy. Robimy zakupy wśród nachalnych lekko zgiętych lokalesów sępiących o kasę czy fajki. Sklepowa sprawną zjebą odgania natrętów ale nie dają za wygraną. Szybko pakujemy zakupy i spadamy w teren.
Po paru kilometrach dziurawy asfalt się kończy i mamy szutrówkę. Jedziemy w głąb. Mam zaznaczone jakieś bajorko ale że tam jest ich kilka a Michał namierzył to , o którym wspominał Sambor to gonimy dalej. Po kolejnych nastu czy 20 kolosach mamy podjazd przy którym zaczyna się jezioro. Zjeżdżamy na lewo i w dół. Droga nie jest najszczęśliwsza co w sumie nas cieszy bo jesteśmy na widoku i pewnie niewielu ludków się tutaj przypałęta.
Zjeżdżamy na dół. Jest jeziorko. Nawet spoko.
Parkujemy i rozstawiamy pałatki.


Jeziorko jest jakby w niecce i postanawiam wbić się na górę oblukać jak to wygląda i co wokół. Michał tymczasem chłodzi cieczą browarki na wieczór.


Po lewej mamy wylot z dolinki i jakieś tymczasowe zabudowania a przy nich zagrodę.

Po prawej droga okrążająca jezioro.

Przy jeziorku jest kilka miejscówek na ognisko i ktoś nawet nawiózł tutaj drzewa. Miło.
No to odpalamy ogień z dala od namiotów.

Michał kontempluje skład Arpy którą zanabyliśmy na wieczór.

Mieliśmy plan coby pociągnąć dalej w głąb doliny ale zaczyna pokrapywać postanowiliśmy zjechać. Ten plan mamy zamiar zrealizować jutro po śniadaniu.

Tyle z dnia dzisiejszego.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.08.2021, 21:08   #9
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,123
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 10 godz 59 min 23 s
Domyślnie

4 lipca
Rankiem poranne rytuały. Śniadanie, kawa, pakowanie. Pogoda nam sprzyja. Jest słonecznie i przyjemnie. Leniuchujemy trochę i mamy kilku gości. Najpierw odwiedza nas pastuch, prowadzący krowy. Był u nas też wczoraj. Poprosił o papierosa, podziękował, chwilę zagadał i odjechał. Ledwo się trzymał w siodle taki był narąbany. Dziś zdecydowanie w lepszym stanie choć skacowany mocno. Wysępił fajkę i podążył za krowami trawersem niemal po pionie.
Przychodzą też koniki.


Później zjeżdża do nas starszy jegomość chyba z córką. Podchodzi, wita się, chwilę rozmawiamy, kręcą się trochę wokół jeziora i jadą dalej.
Kolejny pojazd to G klasa AMG z czterema jegomościami. Zjeżdżają nad wodę, rozkładają manele i zajadają się czymś. Trochę czasu spędzają nad jeziorem a następnie odjeżdżają.
Ruszamy i my. Zgodnie z założeniami ruszamy dalej w głąb doliny zobaczyć co tam dalej w trawie piszczy.
Dojeżdżamy do tego miejsca i zawracamy.

Szlaban jest tylko dla picu, da się dalej wjechać w głąb doliny ale mamy dziś plan lekko napięty i nie chcemy pchać się po ciemku w góry.
Bardzo ładna dolina. Można stamtąd przebić się nad Issyk choć podobno to tylko trasy piesze ale kolesie zaznali że na motocyklach da się przebić. Nie próbowaliśmy więc nie mam pewności.


Zawracamy i lecimy w kierunku Tok-Mok bo chcemy skoczyć zobaczyć wieżę – Burana Tower.
Kolejny raz w Kirgistanie i nie luknąć choćby to trochę nie wypada. Wracamy szuterkiem potem asfaltem do trasy na Biszkek. Mamy w sumie koło sówki do Burany. Droga nudna i nic się nie dzieje.
Mijamy Tok Mok przedzierając się przez jakieś tereny przemysłowe, które wyglądają jak opuszczone. Upał tutaj jest zajebisty. Po dupie się leje. Dojeżdżamy do wieży.
Sama wieża jest w jakimś mini parku a za wjazd trzeba zapłacić.



Jebitna ta wieża. Na szczyt można wejść.



Z tyłu mamy góry i przełęcz Kegety, nasz dzisiejszy cel.

Pakuję się na wieżę ale przejście jest tak kalustrofobiczne że odpuszczam.


Michał nie odpuszcza i pcha się do góry.

Ja tymczasem garuję na dole.

Oblukane, zwiedzone to postanawiamy skoczyć na paszę do Tok Mok. Musimy też zatankować.
Znajdujemy knajpę, w knajpie pusto. Właściciel zaprasza do środka, dyryguje kelnerkami. Zamawiamy paszę. Bardzo smaczne żarcie, naładowaliśmy telefony. Wychodzimy i po drugiej stronie ulicy mamy sklep gdzie chcemy zrobić zakupy na wieczór.
Pakupki sdiełano to walimy w dolinę Kegety. Jesteśmy tuż przed wjazdem jak Michał, który jedzie pierwszy nagle zwalnia i się zatrzymuje. Wiem o co kaman. Nie zatankowaliśmy a jesteśmy już sporo za ostatnią stacją. Nie chce nam się zawracać i postanawiamy że poszukamy w wiosce przed zjazdem. Zajeżdżam do sklepu zapytać o paliwo. Gdzieś nam wskazują jakieś namiary, jedziemy ale pudło. Następny strzał w dychę ale niestety paliwa nie ma. Znaczy jedzie. Trzeba chwilę poczekać. Kobitka zaprasza nas na kanapę , częstuje kompotem więc czekamy sobie w cieniu komfortowo.


Za chwilę podjeżdża cysterna czyli Merc.

Tankujemy po 10 literków coby starczyło na dojazd na przełęcz i powrót.
Zalani pod korek ruszamy w dolinkę. Mamy tam parę kilosów do właściwej doliny. Przejazd przez rzeczkę i jesteśmy u wrót doliny.
https://www.google.com/maps/place/42...6!4d75.1365287
Od tego momentu oczy stawiam w słup widząc ogromne rzesze ludzi oblegające oba brzegi doliny. No tyle narodu w górach to nie widziałem nigdy. Kolejka na Morskie Oko czy na Giewont ostatnimi czasy to pikuś. Naród dosłownie zalał dolinę i biesiaduje na trawce wkoło jak okiem sięgnąć. Postanawiamy przebić się możliwie jak najdalej aż ludzi nie będzie żeby spokojnie postawić gdzieś pałatki.
Łatwe to nie jest. Auta latają w obie strony i jest bardzo ciasno aż do pierwszego podjazdu a którym jest jakaś knajpa czy coś takiego. Mniej więcej tutaj.
https://www.google.com/maps/place/42...9!4d75.1130002
Dalej ludzie też są ale jest ich zdecydowanie mniej. Pytałem Sambora czy zna domek leśników który tam namierzyłem na maps me licząc że to jakaś wiata czy coś takiego. Postanawiamy tam podjechać. Mijamy schronisko czy jak to zwać. W każdym razie kumyzoterapia i ludzi sporo. Dalej droga jest raz lepsza raz gorsza (kamerdolce) ale ogólnie luz. Dojeżdżamy do miejsca gdzie ten domek leśników miał być i faktycznie jest. Ale zamieszkały chyba przez strażników parku bo widzę kilka osób kręcących się na koniach. Tutaj jest już dość wysoko i postanawiamy zjechać w dół bo tam było kilka miejscówek na namiot. Wybieramy jedną, pod drzewami bo chyba zacznie padać. Faktycznie zaczyna. Szybko rozstawiamy namioty i chowamy się pod drzewami.

 

Drzewo zapewnia nam niemal całkowitą ochronę przed deszczem.


Nie mamy za wiele opału ale pozbieraliśmy resztki niedopalone z innych ognisk wkoło i udaje nam się odpalić ognisko.


No to piwko i luzujemy. Nie ma tutaj zasięgu więc postanawiam wysłać inreachem wiadomość do Marty że biwakujemy i wszystko gra. Tak też robię i chowam garmina do kieszeni w kurtce.
Ściemnia się ale jeszcze szarówka i pojawia się jeden konny. Łebek lat może z 12-13 zapytuje czy pomocy nie potrzebujemy bo ktoś o pomoc prosił. No to jak widzisz kolego nam nikakowaj pomocy nie nada wsio normalna. Ale widzieliśmy w górze kilka aut i pomyślałem że może tam ktoś ma jakąś awarię, więc mówię gościowi że widzieliśmy ludzi w górze i może tam komuś coś trzeba. U nas wsio OK. Gość odjeżdża ale za jakieś 40 minut , może godzinkę wraca z powrotem bo przejeżdża obok nas a nasza miejscówka znajduje się jakby tuż za turbazą z kumyzoterapią bo jak poszedłem szukać opału to wlazłem tam na podwórko.
Taka sytuacja, jak się okaże znamienna. Piwkujemy jeszcze dobre 2 godzinki i w dobrych humorkach kładziemy się do spania.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.08.2021, 18:57   #10
Novy
Moderator
 
Novy's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Niemcownia
Posty: 3,383
Motocykl: CRF 1000D/DCT
Przebieg: 48k+
Novy jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 1 dzień 4 godz 21 min 33 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Emek Zobacz post
(...)

Jebitna ta wieża. Na szczyt można wejść.



(...)
Emek - jaką pierwotnie funkcję pełniła ta wieża?
__________________
Wreszcie mam swój kawałek szczęścia w całym tym gównie dookoła
Novy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:55.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.