Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22.09.2024, 20:17   #1
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

13 dzień, 21 Marca. Dakar

Nieczęsto zdarzało mi się zbierać tak szybko jak z tego kempingu na "różowym jeziorem":-) brrrrr...

Droga do centrum miasta przebiegła spokojnie, a jazda wzdłuż plaży była po prostu zajebista!! Niestety nie mam filmiku z tej jazdy, bo z podniecenia zajebistością tego miejsca coś poplątałem w kamerze:-). Pierwszym punktem naszego dakarowego programu był najdalej na zachód wysunięty "cycek" Afryki. Grzesiek uczcił tą chwilę spożywając miejscowy browar

Po dojeździe do hotelu umieściliśmy motorki w bezpiecznym miejscu i zajęliśmy się ablucjami. Poniższy filmik jest co prawda z poranka następnego dnia, ale fajnie przedstawia ten hotelik:

Po ablucjach skoczyłem jeszcze szybko do fryzjera, co kosztowało mnie jakieś 7 pln

Umyty, ostrzyżony i wypachniony mogłem ruszyć na zwiedzanko!:-)







Bywałem w różnych miejscach na świecie, ale w takim jeszcze nie byłem. Dakar odebrałem jako zjawisko z innej planety, coś dziwnego, okrutnego, ale zarazem bardzo realnego. Ne lubię zwiedzać miast, ale nie żałuję wizyty w Dakarze. Nadmiar bodźców spowodował, że nie chciałem zostać w tym mieście na następny dzień.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.09.2024, 17:42   #2
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

14 dzień, 22 Marca. Wracamy do Zebrabar

Obudziłem się rano zmęczony jak cholera, bo dyskoteki na ulicy skończyły się jakoś koło 3ciej nad ranem. Muzułmanie, a potrafią się bawić!:-). Zebraliśmy się w miarę szybko i ruszyliśmy w drogę powrotną. Pamiętając o zajebistości drogi przez miasto przy plaży włączyłem kamerę, ale.... zapomniałem wyczyścić szkiełko kejsu i z filmików wyszła dupa:-(. Wydaje mi się, że powodem tego fakapu kamerkowego była duża wilgotność w Dakarze powodowana bliskością oceanu. Ale może się mylę. Jadąc na północ mieliśmy 2 drogi do wyboru: płatną autostradę lub drogę "wojewódzką". Wybraliśmy drogę wojewódzką, bo była położona bliżej wody i liczyliśmy na więcej chłodku. Chłodniej chyba nie było, ale za to droga była całkiem przyjemna.

Nie mam tego na kamerce, ale zauważyłem większą ilość śmieci podczas tej drogi. Często mijaliśmy całe hałdy śmieci leżące przy drodze w workach-podejrzewam, że jest to materiał opałowy do przygotowywania posiłków itd. Miasteczka przy drodze miały swój urok-w każdym z nich znajdował się ruchliwy targ wypełniony pięknymi, kolorowo ubranymi ludźmi. Przejazd przez takie miejsca sprawiał mi dużo radochy, która była nieco zakłócana korkami na drodze i spalinami z wlekących się przez miasteczka ciężarówek.


Poza miasteczkami droga była fajna, choć monotonna- piaskownica poprzetykana krzakami.

Późnym popołudniem dotarliśmy do Zebrabaru i mieliśmy jeszcze czas na ostatni spacer po senegalskiej plaży.

trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.10.2024, 09:19   #3
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

15 dzień, 23 Marca. Ponownie w Mauretanii

Po jeździe w upale poprzedniego dnia miło było spać w chłodku blisko plaży, choć ptaszory obudziły mnie dosyć wcześnie. Tak czy owak nie chciałem spać za długo, bo nie mogłem się doczekać przejazdu przez park narodowy Diawling, gdzie poprzednio widziałem całe tłumy guśców i pelikanów. Plan na park był taki, że przybiję piątkę z guścem i podczepię się pod pelikana:-). Droga z kempingu do granicy zajęła nam jakąś godzinę i po mauretańskich ceregielach granicznych już byliśmy w parku!:-)

Guśce to strasznie śmieszne zwierzaki-nie boją się, podchodzą całkiem blisko i bardzo szybko się rozpędzają:-)


Z pelikanami był pewien problem. Zauważyłem wielkie stado niedaleko drogi. Zostawiłem Gienię przy drodze i podszedłem bliżej na jakieś 20 metrów, żeby wystartować drona. Stado było wielkie i liczyło ponad 100 bombowców, które na mój widok poderwały się do lotu. Widok był niesamowity! Ptaszyska były tak wielkie, że ich tłum startując zasłonił mi słońce:-). Już cieszyłem się na piękny film z drona, kiedy zauważyłem że nie włączyłem kamery...:-(. Tak czy owak pisząc teraz widzę te piękne wielkie ptaki przelatujące mi nad głową. Coś pięknego! Po 2 godzinach spokojnego pyrkania przez park wjechaliśmy na asfalt prowadzący do Nałakszut


Tak czy owak jazda przez różne rodzaje piaskownicy zaczęła być dla mnie trochę monotonna i zacząłem tęsknić za górami czekającymi na mnie w Maroku. Po kilku godzinach dojechaliśmy do Nałakszut i zalogowaliśmy się w znanym nam już zajeździe.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.10.2024, 21:47   #4
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

16 dzień, 24 Marca. Walka o paliwo.

Nie wyspałem się za bardzo tym razem w Triskelu, bo Grzesiek strasznie chrapał:-). Celem dzisiejszego dnia był dojazd do Naładibu- miasta położonego na półwyspie. Podobno było tam cmentarzysko statków, które można obejrzeć podczas odpływu. Ruszyliśmy po śniadanku zatrzymując się jeszcze w mieście na stacji benzynowej, bo wiedzieliśmy że po drodze może być problem z paliwem. Na wszelki wypadek wzięliśmy również paliwo do butelek. Po drodze nie było jakichś nadzwyczajnych widoków, ale jechało się nieźle.


Po około godzinie jazdy zauważyłem, że jakoś tak dziwnie szybko schodzi mi paliwo. Grzesiek zauważył to samo, więc wlaliśmy zawartość butelek i pojechaliśmy dalej. Po kolejnej godzinie to samo-paliwo schodzi jak szalone!:-) Przypomniałem sobie, że jadąc na południe tankowaliśmy w Mauretanii tylko raz - w Nałakszut, a resztę jechaliśmy na paliwie marokańskim lub senegalskim. Dodatkowo przypomniałem sobie, że w Nałakszut dopełniliśmy tylko zbiorniki bo mieliśmy jeszcze paliwo w butelkach z Maroka:-). Tak.....no to szukamy stacji benzynowej...Na szczęście udało nam się znaleźć paliwo w połowie drogi i uszczęśliwieni pojechaliśmy dalej.


W przypływie tej szczęśliwości zapomnieliśmy jednak zabrać paliwo do butelek i po kolejnej godzinie znowu wskaźnik paliwa zaczął szaleć:-). Hjuston mamy problem!:-) Nie przypominałem sobie żadnej stacji benzynowej na tym odcinku drogi. Nie przypominałem sobie nawet żadnej wioski po drodze do granicy!:-). Gienia chlała paliwo jak szalona w tempie ponad 6 litrów podczas gdy normalnie bierze 4,2....Troszkę zmartwieni uruchomiliśmy wszystkie zmysły i jechaliśmy czujnie jak zające próbując wywąchać paliwo na pustyni:-). Gienia zaczynała już domagać się kolejnego tankowania kiedy wywąchałem coś w rodzaju dystrybutora za jakąś szopą. Jest! Za paliwo zapłaciliśmy ostatnimi mauretańskimi digidongami mając nadzieję, że uda nam się znaleźć nocleg za dolary. Znaleźliśmy taki nocleg u Holendra pod Naładibu

Zła wiadomość była taka, że cmentarzyska statków już nie ma - wszystko zostało pocięte i sprzedane na złom.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.10.2024, 09:34   #5
CzarnyEZG
 
CzarnyEZG's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2013
Posty: 2,686
Motocykl: RD04
CzarnyEZG jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 9 godz 35 min 38 s
Domyślnie

Miło się czyta gdy za oknem słota
__________________
www.kolejnydzienmija.pl

2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym
2015: Veni Vidi Wypici
2016: Muflon na latającym gobelinie
2017: Garbaty Jednorożec
2018: Czarny Jaszczomp
2019: Rodzina 50ccm plus
2020: Żółwik Tuptuś
2021: Chiński Syndrom
2022: Nie lubię zapierdalać
2023: Statek bezpieczny jest w porcie,
ale nie od tego są statki
2024: Uwaga bo ja fruwam
2025: Ekwipunek Załogi Gogurka
CzarnyEZG jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.10.2024, 17:20   #6
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał CzarnyEZG Zobacz post
Miło się czyta gdy za oknem słota
U mnie co prawda ładna pogoda, ale i tak lubię wracać wspomnieniami do tej wyprawy:-)
pozdrawiam trolik
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.10.2024, 17:33   #7
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

17 dzień, 25 Marca. Znowu te granice:-)

Dobrze, że spaliśmy w przygotowanym namiocie hotelowym, bo poranek tak blisko plaży był strasznie wilgotny i mielibyśmy problem z suszeniem gratów. Po śniadanku szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy w drogę, bo smażenie glacy czekając na granicy w samo południe to żadna przyjemność:-). Po godzinie jazdy zajechaliśmy na przejście i po następnej godzinie już śmigaliśmy sobie spokojnie na północ. Ponowny wjazd do Maroka dobrze mi zrobił-byłem już zmęczony monotonnym krajobrazem Senegalu i Mauretanii, zmęczony śmieciami walającymi się w każdym kącie itd. W Maroku poczułem, że jeszcze jest szansa na fajną wyprawę!:-). Co prawda nadal czekały nas 2-3 dni telepania się przez pustynię, ale teraz będziemy jechali wzdłuż fajnej plaży, co jakiś czas trafi się fajne miasteczko z żarciem...:-)

Nocleg znaleźliśmy niedaleko drogi za pagórkiem. Było bajkowo, bo rozłożyłem namiot na tyle daleko że nie słyszałem grześkowego chrapania:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.10.2024, 07:54   #8
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

26 Marca, 18 dzień wyprawy. Zimno.

W nocy nastąpiła zmiana pogody i rano było już zdecydowanie chłodniej. Na domiar złego pojawił się silny północno-zachodni wiatr dmuchający nam prosto w kaski wilgotnym, zimnym powietrzem. Nie trzeba było długo czekać, abyśmy zmarzli do kości....Mimo założenia ciepłych ciuchów nadal trząsłem się z zimna, bo wilgoć w powietrzu powodowała osłabienie właściwości izolacyjnych moich super hiper ciuchów termo. Po koniec dnia dojechaliśmy do fajnego miasteczka Akfenir. Minus był taki, że było cholernie zimno i zaczynało mnie boleć gardło i zatoki. Plus był taki, że pierwszy raz od kilku dni udało nam się znaleźć żarcie w dużych ilościach!!:-)

Jedzonko widoczne na zdjęciu to tylko starter podany nam w hotelu. Po szybkim ogarnięciu się wyszliśmy na miasto po zachodzie słońca i zatankowaliśmy brzuszki po brzegi cudownym jedzonkiem. Oj, jak mi było dobrze! W końcu po kilku dniach życia na chlebie i konserwach rybnych jadłem coś ciepłego! Do tego perspektywa jutrzejszej jazdy w góry....:-) To był super dzionek!. Gienia też była szczęśliwa, bo Radż (właściciel hotelu) znalazł dla niej piękny pokój na noc:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.11.2024, 08:14   #9
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

19 dźień wyprawy, 27 Marca. Wreszcie góry!!

Noc minęła mi źle-miałem okno od strony ulicy, a miasteczko okazało się wielkim nocnym parkingiem dla ciężarówek robiących strasznie dużo hałasu. Na domiar złego miałem coraz większe problemy z zatokami, które sa zniszczone po 25 latach windsurfingu i kitesurfingu w ciepłych bałtyckich wodach:-). Na szczęście dzisiaj miałem pożegnac się z wilgotnym, zimnym wybrzeżem i ruszyć samotnie w góry. Jazda z Grześkiem była spoko-dogadywaliśmy sie bez problemu. Wyzwaniem był jednak czas. Ze względu na pracę Grześka mieliśmy napięty plan, który nie pozwalał na elastyczność w wyborze trasy czy tez miejsc które chcieliśmy odwiedzić. Po prostu każdego dnia trzeba bylo robić kilometry na południe lub na północ i tyle. Wiedziałem o tym oczywiście od samego początku, ale jeszcze w trakcie planowania mialem nadzieję ze uda sie zaoszczędzić czas na wiecej odpoczynku, skoki w bok itd.

Pożegnaliśmy sie z Grzesiem w Guelmim-on pojechał na północ, a ja skrecilem w prawo w góry. Po drodze wziąłem żarcie, wodę i paliwo w malej sennej wiosce i chwile później bylo tak:



Nocleg znalazłem na pierwszej lepszej górce, którą udało mi się wypatrzyć. Było cudownie-żadnych ciężarówek, hałasu, krzyków, asfaltu...Po prostu cisza., Natura i ja. Jak ja tego potrzebowałem! Biwak rozłożyłem wcześnie, bo czułem się zmęczony drogą i choróbskiem. Grzałem się na słoneczku, obżerałem i podziwiałem widoki.


Przed snem zapodałem sobie jeszcze pół tony chemii, która miała mnie uzdrowić:-). Dzień był ciepły, ale Atlas w marcu na wysokości 1500 m to nie plaża i musiałem założyć na siebie wszystkie ciuchy coby nie zmarznąć na kość. Tak czy owak było zajebiście!!
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13.11.2024, 08:02   #10
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 527
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 5 dni 6 godz 8 min 39 s
Domyślnie

20/21 dzień wyprawy, 28/29 Marca. Odpoczynek u Mohammada

Rano obudziłem się chory, ale piękna pogoda i widoczki osłodziły mi życie. Po szybkim przejrzeniu internetu znalazłem miejscówkę do spania pod dachem, bo potrzebowałem trochę ciepła i dobrego jedzenia. Do tego pogoda miała popsuć się następnego dnia, więc decyzja o noclegu pod dachem była tym bardziej uzasadniona. Plan na dzisiaj był taki, żeby pyrkać sobie spokojnie po górkach w kierunku noclegu i przed zachodem słońca zjechać do cywilizacji. Atlas jest zajebisty do mojego stylu jazdy-wąskie, kręte asfalty, ofrołd kiedy tylko chciałem, dobre szutry kiedy na to miałem ochotę. Ta część Atlasu miała jeszcze jedną zaletę: górki nie były zbyt wysokie i prawie na każdy szczyt prowadziła lepsza lub gorsza droga, którą należało wypatrzyć. Była to fajna zabawa, bo czasami wjeżdżałem do wioski w poszukiwaniu drogi na pobliską górkę i wjeżdżałem ludziom na podwórka:-).









Było po prostu cudownie! Po prostu tak jak lubię:-). Choróbsko brało mnie coraz bardziej, więc późnym popołudniem zacząłem kierować się no wioski o trudnej do wymówienia nazwie. Arabskie nazwy jestem w stanie jako tako wymówić, ale berberyjskie nazwy to już czarna magia:-).

Miejscówka była idealna - w miarę tania, czysta, z dobrym jedzeniem i miejscem dla Gieni. Moja frustracja związana z językiem berberyjskim spowodowała, że poprosiłem Ajuba i Aszrafa o pomoc w rozszyfrowaniu berberyjskich liter. Okazało się to łatwiejsze, niż myślałem:-)



Było tak fajnie i czułem się tak źle, że postanowiłem zostać tutaj jeszcze jeden dzień i dojść do siebie.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
(2018) поездка b Памир - czyli opowieść o tym, jak Gienia, Efcia i Słoń Dominik Pamir zdobywali trolik1 Trochę dalej 167 05.05.2021 08:26
SANDRAIDERS - duch starego Dakaru Gajron Kwestie różne, ale podróżne. 4 29.08.2019 11:44
Kociewski Rajd Enduro - gorąco polecam miłośniczkom offroadu Ola Lejdis 6 28.12.2013 22:13


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:18.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.