|
07.04.2020, 11:13 | #1 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Ja ją dokończę jeszcze, tylko na razie ustępuję pola ciekawszym i ambitniejszym.
A dziś przeczytałam, że mieszkańcy pewnego andaluzyjskiego miasteczka olali kwarantannę i sobie fiestę coroczną zrobili, bo tradycja to tradycja...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
07.04.2020, 11:55 | #2 |
Ajde Jano
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,229
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 5 dni 21 godz 58 min 19 s
|
Przejeżdżając w dniu wczorajszym przez Błotnowolę, strażacy miejscowej OSP szykowali swój wóz bojowy, pytanie w jakim celu? Mając na uwadze zbliżające się święta, podejrzewam że cel jest tylko jeden.
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
20.04.2020, 22:59 | #3 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Dzień 4, wtorek
Forum zaowocowało ostatnio relacjami (co mnie cieszy niezmiernie!!), ale może się jakoś przebiję Poprzedniego wieczora zapadła decyzja o zmianie noclegu. Ileż można siedzieć w jednym miejscu? W dodatku nie jest za tanio... Żeby nie marnować czasu na szukanie korzystamy z booking.com, chcemy coś znaleźć raczej w zapadłej dziurze, niż w kurorcie. Znajdujemy coś w górach, ale i nad sztucznym jeziorkiem i nawet podobno jest basen. Rano ładujemy więc wszystko na motki (dużo tego nie ma) i jedziemy. Plan jest taki, żeby jechać bocznymi, krętymi (jakby tu były jakieś inne..) i nie za długo, bo tyłki nam po tych 2 dniach odpadają. Wybieramy drogę A-355 do Ojén, a później to w zasadzie przed siebie, aby kierunek się zgadzał Spodobał się nam most na jakiejś drodze już chyba całkiem bez numeru: Zdjęcie dla inż. Fassiego: Zadupia już takie, że kury biegają po drodze, zdziwione, że coś jedzie. Gminnymi ścieżkami dojeżdżamy do dość znanej atrakcji, czyli âCaminito del Reyâ, mimo braku sezonu brak jest biletów, co Raf sprawdził na szczęście wcześniej. Podziwiamy więc tylko kierowców autobusów, którzy tu dojeżdżają i ruszamy dalej. Jeszcze bardziej w bok. MA-5403, czyli wąziutki asfalt poza sezonem, czyli tylko nas dwoje Okropne, kompletnie niefachowe, miniaturowe kółeczko w KTMie Rafa: Całkiem sporo czasu zajmuje ta jazda krętymi bocznymi, i robi się południe. Na horyzoncie widać miasto z jakimś zamkiem, może dadzą coś zjeść? Na dzień dobry ładujemy się jednak w wąskie ślepe uliczki, choć niewątpliwie jest ładnie: i bywa dość stromo: Oczywiście znów GPS Rafa ma fochy, więc zdajemy się na GPS jagnięcy i nawet lądujemy na centralnym placyku w mieście. Od razu nam się ta Antequera spodobała, a szczególnie knajpka Knajpka nawet pod Maryjką (chyba) I mają boccadillos Co prawda wybieram wersję wegetariana, a właściciel pyta, czy może dodać tuńczyka, ale co tam Smaczne było! (Kawa!! W każdym, ale to każdym miejscu zamawiałam espresso, albo po prostu con leche (z mlekiem) i za każdym razem była obłędna!) Tuż za rogiem widać twierdzę, to się przejdziemy, nawet na pieszo! Niestety twierdza zamknięta na głucho, ale ponieważ zabytki nie są priorytetem na tym wyjeździe, to za bardzo nas to nie martwi. Objeżdżamy twierdzę i ruszamy dalej: i znów ślepy zaułek: Tu się poddałam, bo trzeba było skręcić w bardzo ciasny zakręt i zjechać bardzo ostro w dół. I to wszystko na wyślizganym wapiennym bruku. Mój Getrud jest świetnym motocyklem do jazdy, ale dzięki swojej wadze (230 kg ) , przynajmniej dla mnie, kłopotliwym w manewrowaniu. Chowam dumę do kieszeni i oddaję lejce Rafowi. Głupie 100m, ale wolę nie testować gmoli. Raf oczywiście zjeżdża bezproblemowo po czym stwierdza "jezu, jak ty tym jeździsz, przecież to w ogóle nie skręca!" GS z powrotem w moich rękach Ruszamy na północny wschód, ku sztucznemu jezioru, nad którym jest gdzieś nasz nocleg. GPS prowadzi nas pod same drzwi pensjonatu pod miasteczkiem Iznahar, styl - sama nie wiem - kolonialny? Bardzo spodobała nam się rzeźba w hollu: Widok na miasteczko Iznajar też niezły: Zamek arabski obowiązkowo: Niestety miasteczko poza sezonem okazuje się tak senne, że nie znajdujemy ani jednej czynnej knajpy. Trudno, musimy spędzić wieczór jedynie przy butelce czerwonego wytrawnego i paczce ciastek W dodatku jesteśmy w tym wielkim budynku zupełnie sami, nie licząc 2 kanarków... cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 26.12.2020 o 00:26 |
20.04.2020, 23:05 | #4 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Foty nie banglają
|
20.04.2020, 23:12 | #5 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Co za idiotyzm w google zdjęcia. Jeśli chcesz zobaczyć lokalizację zdjęcia, musisz je oglądać poza albumem.
Ale jak link sczytasz poza albumem, to nie widać... Picasso, wróć....
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
26.12.2020, 00:31 | #6 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Pół wieczoru roboty i foty przywrócone
Relację też należałoby dokończyć - niestety tytuł okazał się adekwatny nie tylko da nas, ale dla większości... Tym, którzy są ciekawi świata polecam książkę o arabskiej przeszłości Andaluzji, a dokładniej o tym, jak tę arabskość od kilkuset lat skutecznie się usuwa:
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
26.12.2020, 03:45 | #7 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
W Andaluzji byłem kilka razy na przestrzeni 20 lat, ale nie odniosłem takiego wrażenia, że się usuwa?
Nawet w Mezquita widać szacunek dla przeszłości, tej sprzed rekonwkisty, nie wspominając o Alhambrze. Książki nie znałem, zapowiada się nieźle, dzięki! Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
26.12.2020, 10:55 | #8 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Miałam takie samo zdanie przed przeczytaniem tej książki (uprzedzam, że nie należy do lekkich).
Być może książka nieco "przegina" w drugą stronę, choć wszystko wydaje się być bardzo mocno udokumentowane. Na pewno warto po nią sięgnąć przy okazji wyjazdu tam.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
26.12.2020, 21:33 | #9 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Wieczorem, przy czerwonym winie obmyślamy plan dnia.
Być w Andaluzji, a nie zobaczyć Alhambry (wymawia się z niemym h, czyli Al-ambra) - no nie godzi się. Kupujemy bilet przez internet, bo nie chcemy niemiło się zdziwić w kasie, choć to niski sezon. Dojazd autostradowy, nie ma o czym pisać. Za to Alhambra - to po prostu trzeba zobaczyć. Szkoda tylko, że nie ma już możliwości zwiedzania bez dzikich tłumów... Alhambra to ogromny zespół zamkowo-pałacowy wybudowany w XIII-XIV wieku. To także najwybitniejszy przykład arabskiej architektury pałacowej w średniowiecznej Europie. Rozpoczęta w XIII wieku budowa została zainicjowana przez Muhammada I Ibn Yusufa, pierwszego władcę z dynastii Nasrydów. Od początku było jasne, że Alhambra będzie czymś więcej więcej niż pałacem, zamkiem czy fortecą. Wraz z nadejściem kolejnych władców miejsce to rozrastało się do niebotycznych rozmiarów. Było rozbudowywane i modyfikowane, by jak najlepiej odpowiadać na potrzeby swoich mieszkańców. Czasy rozkwitu Alhambry dobiegły końca 2 stycznia 1492 roku. Wtedy to Granada została ostatecznie zdobyta przez chrześcijańskie wojska rekonkwisty, a Maurowie na zawsze stracili jeden z najcenniejszych skarbów swojej cywilizacji. W przeciwieństwie do wielu innych muzułmańskich budowli, jakie powstały na terenach dzisiejszej Hiszpanii, Alhambra na szczęście ocalała przed zniszczeniem i zapomnieniem. Jej piękno i rozmach sprawiły, że zrobiła ona wrażenie nawet na katolickich władcach. Zamiast więc równać to miejsce z ziemią, postanowili oni „wzbogacić je” o kilka dodatkowych obiektów, które miały być symbolem władzy chrześcijańskiej. Mowa o królewskim pałacu, klasztorze oraz kościele wybudowanym w miejscu dawnego meczetu. W zasadzie można by spędzić tam cały dzień, kompleks jest po prostu ogromny: Zaczynamy od ogrodów Generalife. Arabowie cenili sobie niezmiernie wodę i to ona jest motywem przewodnim tych ogrodów. Są fontanny, strumyczki, kaskady. Niesamowite ornamenty wykute w wapiennej skale; po prawej szemrze i chłodzi spływająca woda: Wychodzimy z ogrodów i wchodzimy do właściwego kompleksu pałacowego: Przechodzi się przez kolejne ogrody: Na początek kościół Świętej Marii, oczywiście zbudowany później, w XVI wieku: Ustawiamy się w kolejce do wejścia (na bilecie jest konkretna godzina) do najpiękniejszej części kompleksu - pałacu Nasrydów. Zaczyna już konkretnie świecić z góry - na szczęście z wiekiem człowiek mądrzeje i wzięłam ze sobą ciuchy na przebranie. Poprzednim razem gotowałam się w motocyklowych (skórzanych !!!!) spodniach. W końcu wskazówki zegara wskazują to co trzeba i wchodzimy. Wszystko zachwyca ornamentami: i tak sobie myślę... XIII wiek... Co u nas było w 1250 roku dajmy na to? Najwyżej kościoły z kamienia polnego... Czasem ciosanego... Nie mogę wyjść z podziwu dla cierpliwości i zdolności ówczesnych rzeźbiarzy: Częścią pałacu Nasrydów był Pałac Lwów (Palacio de los Leones). Ta część służyła za prywatne rezydencje władców. Znajdujący się tutaj Dziedziniec Lwów jest jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w Alhambrze. To co w nim zachwyca to piękna fontanna, którą wspiera dwanaście posągów przedstawiających lwy. Kanały odpływające od fontanny w stronę czterech kierunków świata są symbolem czterech rzek islamskiego raju. a dookoła dziedzińca kunszt rzeźbiarski wspina się na wyżyny: Były też zacienione patia: Tu jakby mniej zwiedzających: Siadamy na ławeczce i kontemplujemy. I widzimy pierwszych, pojedynczych ludzi w maseczkach. Jeszcze nie wiemy, jak bardzo nam ten widok spowszednieje... [cdn]
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
28.12.2020, 13:41 | #10 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Zostały nam jeszcze 2 ważne budowle w Alhambrze.
Pierwsza to pałac Karola V (Palacio de Carlos V) Ta budowla należy do najbardziej kontrowersyjnych w całej Alhambrze. Zdaniem niektórych kompletnie nie pasuje ona do architektury całego kompleksu i burzy jej porządek. Zdaniem krytyków architektury, patrząc na nią w oderwaniu od innych budowli, można jednak powiedzieć, że jest to najwspanialszy przykład renesansowego pałacu poza Włochami. Król Karol V polecił wybudowanie rezydencji na terenie Alhambry. Mimo że wiązało się z wyburzeniem części muzułmańskiego pałacu, wola władcy została spełniona. Po niesamowicie kunsztownym pałacu Nasrydów, gdzie delikatne ozdoby mimo swojego natłoku były przepiękne, tu mamy... no cóż Mam skojarzenia z betonem. Choć pewnie gdybym zobaczyła ten pałac solo, kto wie, może nawet by mi się podobał Obiekt imponuje swoimi rozmiarami. Na wewnętrznym dziedzińcu doliczymy się ponad 30 kolumn. Parter zajmuje Muzeum Alhambry (Museo de la Alhambra), gdzie możemy podziwiać eksponaty pochodzące z czasów mauretańskich władców. Mnie najbardziej urzekła skała, z jakiej wykonano kolumny, czyli zlepieniec, zwany przez wszystkich studentów geologii salcesonikiem: Teraz Alcazaba. To najstarsza, najbardziej ufortyfikowana, ale też zarazem najmniej zjawiskowa część Alhambry. Większość jej zabudowań jest w ruinie, w związku z czym do zwiedzania są dostępne jedynie pozostałości dawnych budynków, takie jak łaźnie czy mieszkania. W dobrym stanie są natomiast cztery pokaźne wieże. Z perspektywy historii tą najistotniejszą jest Torre de Vela. To z jej szczytu 2 stycznia 1492 roku zatrzepotała flaga oznajmiająca zwycięstwo wojsk chrześcijańskich nad Maurami. Maurowie, a później królowie mieli niesamowity widok na Sierra Nevada: Ostatni widok na Alhambrę: i opuszczamy kompleks, przedzierając się przez kolejne wycieczki... O dziwo, tuż obok można całkiem tanio i smacznie zjeść (gazpacho oczywiście ), i ruszamy w góry, żeby mocno naokoło wrócić do Iznajar. Po drodze mijamy nie-wiadomo-co (Fassi, zagadka dla Twojego rolnika : Gdzieś wcześniej dostaliśmy mapę z lokalnymi zamkami, i widzimy, że mamy po drodze coś imponującego - Fortaleza de la Mota, w zasadzie nie zamek, ale całe miasto - twierdza na szczycie góry. Czasu mało, ale może damy radę. W kasie spotykamy Hiszpana mówiącego łamanym polskim, co skrzętnie wykorzystujemy i zrzucamy mu kaski, kurtki itp. Forteca mało znana, a pochodzi aż XI wieku, oczywiście wzniesiona przez Maurów, w celu obrony granic. Obroniła kilka ataków Berberów z terenu dzisiejszego Maroka. W 1340 roku Alfonso XI oblegał miasto, które skapitulowało, pokonane przez głód, stając się ostatecznie jednym z głównych punktów granicznych Królestwa Kastylii przeciwko Królestwu Nasrydów w Granadzie. Do upadku Granady zamek La Mota był rozbudowywany. Jednak po zdobyciu Granady przez chrześcijan twierdza została stopniowo opuszczona, a cały system obronny stopniowo popadał w ruinę. Piękną i ogromną ruinę! Twierdza położona jest na wysokości ponad 1000 m n.p.m. Ostała się jeno wieża: Jesteśmy w tym ogromnym kompleksie kompletnie sami: Nie licząc kota: A to już "wkład" chrześcijan, czyli kościół wybudowany po XV wieku: Zachowany jako trwała ruina: rekonstrukcja katapulty: Podoba się nam bardzo ta dbałość o szczegóły rekonstrukcji: Tak to wyglądało: Schodząc z twierdzy kolejne ruiny kościoła: Zrobił się już prawie zachód słońca, a my jeszcze krętymi dróżkami musimy przejechać góry (Kordyliery) Subbetyckie. Wybieramy najdrobniejsze dróżki (byle asfaltowe ), jesteśmy praktycznie sami i tylko czasem wyjeżdża z boku zdziwiony rolnik. Szczerze mówiąc, rzygamy już zakrętami Ale polecamy Parque Natural de las Sierras Subbeticas bardzo, bardzo! Sesja foto przy drodze A-3226: Który ładniejszy? W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku lądujemy na wieczór w pensjonacie i robimy jeszcze spacer nad zbiornik, gdzie linia brzegowa mocno daleko (ciekawe, co będzie latem). Na koniec zaglądamy w internety, gdzie zaczyna się Covidowa panika. W Hiszpanii po 600 zakażeń dziennie (u nas dopiero kilka...), ale na razie nie słychać żadnych informacji o zamykaniu czegokolwiek. Sami nie wiemy, co myśleć, ale zostały nam aż 3 dni, jeździmy po zadupiach, ludzi widzimy w zasadzie tylko w restauracjach, więc postanawiamy po prostu robić swoje. Bukujemy kolejne miejsce noclegowe i planujemy ciąg dalszy. [cdn]
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
MAROKO lub HISZPANIA marzec 2020 | HarryLey4x4 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 10.01.2020 13:55 |
Kirgistany czyli podróż puszką za motkami. [sierpień 2019] | Emek | Trochę dalej | 68 | 13.11.2019 00:07 |
Coś na deszcz czyli mała, długa podroż z Krakowa nad morze | Dunia | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 15.05.2013 07:19 |
Taka tam traska czyli Szczyrk/Wisła w 1.5h | ramires | Polska | 11 | 20.07.2010 18:35 |