27.03.2014, 22:21 | #31 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Reszel
Posty: 79
Motocykl: Varadero 1000 & TA 650? 700 Magadan Edition & Yamaha gryzzli
Online: 3 dni 2 godz 31 min 26 s
|
Kiedy byliśmy już dość blisko Aralska, na jednym z postojów zaczęliśmy oglądać dokładnie mapę(podobno super fajną i precyzyjną) Intrygował nas szczególnie znaczek czerwonej gwiazdki oznaczony jak cmentarzysko statków. Ustaliliśmy, że odbijemy w prawo i poświęcimy na to choćby cały dzień. Po wrakowisku braliśmy pod uwagę dotarcie do dziesiejszej linii brzegowej Morza Aralskiego i założenia tam obozu. Wcześniej rozglądaliśmy się za barem przydrożnym i znaleźliśmy coś z lokalną kuchnią gdzie smacznie zjedliśmy i zapiliśmy po małym piwku siedząc nad mapą i planując najbliższe kilometry. Ustaliliśmy,że priorytetem jest tankowanie i pojechaliśmy w stronę Aralska szukając stacji benzynowej. W sumie nadłożyliśmy 66km. Mieliśmy jednak pełne zbiorniki co dla mnie miało okazać się za kilka godzin jednym z kilku powodów naprawdę poważnej gleby w terenie na dnie Morza Aralskiego. Tymczasem analizując mapę oraz GPS udaliśmy się w stronę pięknej czerwonej gwiazdki na mapie- CMENTARZYSKA STATKÓW.
Długo bładzilśmy. szukaliśmy. okazało się nawet,że zainteresowała się nami lokalna policja, która na siłę próbowała wyprowadzić nas z tsgo terenu. Było tam jakieś torowisko i chyba kopalnia odkrywkowa. Pełna tajemnica. Wspólnie ustaliliśmy,że gwizdka z mapy znajdzje się na górce i ta nigdy nie mogła być dnem wyschniętego morza. Tubylcy twierdzili. że wraki to w aralsku. Uznaliśmy to za ściemę z mapy(no Pan kartograf się tu nie postarał) . Nalegałem,żeby przejechać dnem morza 55km do linii brzegowej. Było tam kupę śladów samochodów. kupę kolein. Bezwietrznie temperatura 48st.C. Rozpoczęliśmy jazdę. Przypomniała mi się Mongolia sprzed dwóch lat, gdzie byliśmy wspólnie z Sebastianem. W pewnym momencie, kiedy ujechaliśmy ok. kilkunastu kilometrów a koledzy jechali po innym śladzie równolegle do mnie w odległości ok. 100.m. twarde dno koleiny (którym była zaschnięta sól) Załamało się pod moim przednim kołem. Pod spodem był sypki grząski piach. Bardzo grząski. Ciężki przód załadowanego i zatankowanego prawie na max varadero błyskawicznie w tym utonął.Bujnęło kierownicą i bokiem koła złapałem wysoki na 30cm. garb środka koleiny(koleiny były po kamazach). Zdążyłem krzyknąć coś w interkom do chłopaków, którzy potem mówili mi o wielkiej chmurze pyłu, który wszystko zakrył. Lot przez kierownicę z lewej strony szyby i twarde lądowanie na jakimś kamieniu wielkości pięści lewą stroną klatki piersiowej. Bolało. oj bolało. |
28.03.2014, 12:38 | #32 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chwałowice/Wrocław
Posty: 457
Motocykl: RD07
Przebieg: 99 000
Online: 1 miesiąc 6 dni 22 godz 11 min 52 s
|
Dawajcie dalej !!!
|
28.03.2014, 19:22 | #33 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: ? nie Wieś kole Bełchatowa
Posty: 511
Motocykl: RD07a
Przebieg: 50500
Online: 2 miesiące 2 dni 8 godz 37 min 28 s
|
Proszę się nie mazgaić nie takie gleby kolega przerabiał . Kosci całe ? Wiaderko całe ? To o co chodzi
|
29.03.2014, 01:38 | #34 | ||||||||||||||||||||||||||||||||||
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,164
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 3 godz 2 min 34 s
|
Glebę przetrwał jasne , ale o skutkach na końcu tego odcinka .
Teraz kilka zdań jak ja to zapamiętałem . Przed Aralskiem robimy przerwę . Kuszanie i małe piwko . Zamawiamy zupkę ( Adam zapisał nazwę - zupa Borsza ) i piwo "Lekkie" po ichniemu Miakoje . Piwo pyszne , chłodne , niebo w gębie w tym upale . Zupa to warzywa okraszone kawałkami mięsa z odrobiną gęstej śmietany . Do tego swojskie pieczywo . Wraki w pierwszej wersji mieliśmy oglądać w Uzbekistanie . Wspomniana przez Roberta gwiazdka na mapie oznaczająca cmentarzysko statków intryguje nas jednak do tego stopnia , że plany zmieniamy . Kilkanaście km przed knajpą pierwszy kontakt z wielbłądami .
Borsza
Browarek
Okolica knajpki.
Miejsce gdzie trafiliśmy przypadkiem. Rodzina oddzielona od wioski torami kolejowymi do której można dojechać wąskim tunelem pod nasypem .
Po jedzeniu tankujemy. Na stacji nagle pojawia się milicja . Sprawdzają nasze dokumenty . Po krótkiej pogawędce i przedstawieniu naszych planów stróże prawa jadą kawałek drogi z nami . Pokazują kierunek w którym mamy jechać by dotrzeć nad linię brzegową jeziora . -jest to daleko , a droga jest kiepska - oświadcza jeden . Dziękujemy im za wskazówki i ruszamy . Droga faktycznie nie jest niemiecką autobaną , ale w końcu jedziemy enduro , a nie CBR-kami . Dla mnie jest to kwintesencja tego na co czekałem na tym wyjeździe . Sporo frajdy po wertepach . Każdy jedzie swoim "pasem". Trzeba być skupionym. Są momenty gdy rol-gaz można odkręcić mocniej , by po chwili przycieniować zachowując zdrowy rozsądek . Są wspomniane koleiny , które trzeba pokonywać bardzo zdecydowanie , odcinki sypkiego pyłu i odcinki twarde dobre do najebki . Mija jakieś 10 km ? gdy w interkomie słyszę YYYYYYY !!! Po chwili ktoś stęka UUUUU !!! Co się stało -pytam . Leżę ( rozpoznaję głos Roberta ). Zawracamy z Adamem i podjeżdżamy do Roberta . Stoi wygięty jak § i biały od pyłu jak syn młynarza . Trzyma się za klatę . -Coś się Tobie stało - dopytuję ? -Złamałem na pewno jedno żebro , a może nawet dwa - słyszę w odpowiedzi . Q....wa deja vu W sekundę przypominam sobie Mongolię . -A obojczyk cały -pytam. -Tak obojczyk ok -odpowiada Robert . Podnosimy z Adamem Varadero . Motocykl praktycznie nie ma śladów wywrotki . Chwilę debatujemy co dalej . Z obolałą klatą nie ma sensu dalej pchać się nad jezioro . Do celu został nam jeszcze spory kawał drogi . Zawracamy . Jadąc już dalej mijając Aralsk w oddali widzimy portowe żurawie. Przed snem solidarnie wspieramy Roberta pijąc z nim po sporej flaszce piwa na głowę ,co by ból zmniejszyć . Pewnie do końca wyprawy przyjdzie nam niektóre plany na bieżąco korygować .
Na koniec odcinka kilka słów o skutkach wywrotki i konsultacji lekarskiej . W tej wizycie jest jeden + i jeden - Po powrocie do domu Robert idzie do lekarza . Lekarz nie ma w oczach rentgena , wysyła zatem pacjenta na prześwietlenie . Ten wraca ze słit focią klatki i opowiada w jakich okolicznościach doszło do uszczerbku . Efekt wywrotki ? Złamane 5 żeber i mały krwiak na płucu ( to rozpoznanie jest -wizyty). Czy może zatem być jakiś + ? Wizyta była prywatna = trzeba zapłacić. Lekarz słysząc o całej wyprawie i okolicznościach wywrotki rzecze "Ja od Pana jak kierowca od kierowcy pieniędzy nie wezmę" . CDN....
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś Ostatnio edytowane przez sebol : 29.03.2014 o 10:51 |
||||||||||||||||||||||||||||||||||
29.03.2014, 21:07 | #35 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: ? nie Wieś kole Bełchatowa
Posty: 511
Motocykl: RD07a
Przebieg: 50500
Online: 2 miesiące 2 dni 8 godz 37 min 28 s
|
No nie mogę , zwracam honor można się mazgaic do woli
Ps. Ktoś wie z czego ten czlowiek jest zrobiony |
30.03.2014, 00:01 | #36 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,164
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 3 godz 2 min 34 s
|
Z tego co inni . Komórka jajowa + plemnik
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
30.03.2014, 18:12 | #37 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: ? nie Wieś kole Bełchatowa
Posty: 511
Motocykl: RD07a
Przebieg: 50500
Online: 2 miesiące 2 dni 8 godz 37 min 28 s
|
|
03.04.2014, 13:35 | #38 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Reszel
Posty: 79
Motocykl: Varadero 1000 & TA 650? 700 Magadan Edition & Yamaha gryzzli
Online: 3 dni 2 godz 31 min 26 s
|
Gdzieś po drodze jadąc do Aralska spotkaliśmy dość dużo trąb powietrznych - dla nas bardzo ciekawe zjawisko. Większość to kilkumetrowe lejki skaczące tu i tam wzbijając kupy kurzu. Zdarzały się jednak takie, które miały po 20-25m u podstawy i sięgały szóstego piętra. Co prawda siła ich ciągu nie była taka jak w filmowym tornado, ale i tak rozmiar i siła były imponujące. Kilka razy szybko przesuwający się wir zaszedł mnie z boku od tyłu(przy 120km/h) i czułem wtedy ciąg i kładzenie motocykla w stronę pobocza. Kładłem się wtedy odruchowo na wiatr , a po sekundzie na ułamek sekundy robiło się bezwietrznie(oko cyklonu) i następowało uderzenie w przeciwną stronę. Skutek?
Wystawienie motocykla na przeciwległy pas ruchu. |
06.04.2014, 23:00 | #39 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Reszel
Posty: 79
Motocykl: Varadero 1000 & TA 650? 700 Magadan Edition & Yamaha gryzzli
Online: 3 dni 2 godz 31 min 26 s
|
Po wszystkich PRZYGODACH nad Morzem Aralskim i noclegu (ok. 30km za Aralskiem)na brzegu jednego z olbrzymich nieosuszonych fragmentów tegoż morza, gdzie tak bardzo zazdrościłem Adamowi kąpieli z wieczora pozostała przed nami jeszcze prawie połowa Kazachstanu. Cel? Alma Ata - dawna stolica, dziś olbrzymie miasto, kurort ale przede wszystkim cywilizacja jak się patrzy.
Jako , że to Kazachstan odległości mierzy się w tysiącach kilometrów. Krajobraz zarówno nudny jak i niesamowicie urokliwy. Skończyły się w zasadzie remony i budowy dróg, objazdy szutrami. Im bliżej cywilizacji tym droga lepsza. Casem nawet dwupasmowa, choć gdzie nie gdzie drugie pasmo dopiero się buduje. Po drodze wielka atrakcja. Tak wielka jak i szybka do zaliczenia- BAJKONUR. Gdzieś wcześniej w przydrożnym barze miejscowy po dowiedzeniu się o naszej marszrucie powiedział, że tydzień temu spadła tam rakieta i ciągle śmierdzi paliwem . My załatwiliśmy to w przelocie koledzy pojechali nawet kawałek szuterkiem na przełaj w stronę charakterystycznej budowli, ale jakoś pozostałem sceptyczny co do tego pomysłu widząc ile wojska dookoła. Obiecałem jednak kolegom przez interkom, że paczki do więzienia będę co miesiąc przysyłał, jeśli ich pozamykają. Po sesji fotograficznej kierunek Almaty(Alma Ata) Nuda, nuda, nic się nie dzieje. Po prawej stronie powoli wyrastają potężne góry. Niestety droga ucieka w lewo. Upał. Nuda i monotonia. Ciężko mi złapać rytm jazdy po glebie sprzed kilku dni. W tej nudzie na dwupasmowej całkiem niezłej(mógłbym powiedzieć autostradzie) z daleka wyrasta koniec pasa ruchu.Było ich dziesiątki. Bariera w poprzek i przerzucenie ruchu na przeciwległy pas a tu cusik się remontuje. Lecimy akurat jak mi się zdaje niecałe 140km/h- tak przynajmiej pamiętam. Sebastian leci trzeci co ma jak się okazuje kluczowe znaczenie. Nagle widzimy że za barierą stoi radiowóz a kazachski policjant strzela do nas z radaru. Lizak. Jest za póżno. Pokornie stajemy. Podchodzi do nas policjant i mówi: was dwóch dokumenty a do ciebie nic nie mam wskazując na Sebastiana. Ten odjeżdza 25m. i parkuje motocykl przy barierze energochłonnej po czym wyciąga lustrzankę z tankbaga. My w tym czasie guzdramy się z dokumentami, które zabiera policjant i odchodzi w stronę radiowozu. W tym czasie Sebastian zaczyna sesję fotograficzną co baaaaardzo rozzłoszcza policjanta. Podchodzi i domaga się wykasowania fotek patrząc na wyświetlacz aparatu. Przychodzi czas na dyskusję nad mandatem. Kwota sięga kilkuset dolarów. Wyśmiewamy z Adamem takie ceny. Twierdzimy, że nawet polska policja nie ma takich cen, baa nawet w giermanii. Policjant patrzy z politowaniem i mówi, żeby podejść do jego kolegi w radiowozie to pokaże nam taryfikator. Widzimy kwotę w tengach i włos nam się unosi. Dupa Toż na paliwo do domu nie starczy. Zaczynamy wić się jak piskosze. Dobrze zresztą sądziłem,że chodzi o mandat bez kwitka, czyli tańszy, ale i tak skrajnie wysoki. Zaczynam grać na piękne oczy.......... A może by tak pouczenie? Widzę , że policjant zrozumiał doskonale, ale nie jest zainteresowany. Śmieje się z durnego pomysłu i wk.... się bo ucieka czas a walczy z nami, zamiast zarabiać na kolejnych samochodach. Postanawiam zagrać na jedną kartę. Mówię: mu do was w gosti prijechali s turizmom. W gosti!!! A wy gostii sztrafować chotietie? Policjant poważnieje. Zaskakuje mnie zaduma na jego twarzy. W końcu sicho mówi: Tak , dobrze mówisz. gości nie wypada. Szybkim ruchem oddaje nam dokumenty i każe jechać. Jesteśmy zaskoczeni. Nie ukrywam spodobało mi się te podejście gość - rzecz święta. nie tylko ten u mnie w domu , ale ten w moim kraju. Tego zazdroszczę Kazachom. |
07.04.2014, 11:25 | #40 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Warszawa-Wesoła
Posty: 132
Motocykl: RD07
Online: 2 tygodni 6 dni 3 godz 24 min 48 s
|
Podobne sytuacje z policją mieliśmy. Jednego dnia zatrzymali nas 4 razy. Im bliżej Alma Aty tym więcej posterunków. Zaskoczeni byliśmy ich nowoczesnymi suszarkami, które z daleka robiły również zdjęcie. Inne na trójnogu stały ok 300m przed radiowozem. Nie zapłaciliśmy ani razu.
__________________
no to jazda |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
O Damie w Kirgistanie, czyli Azja Centralna lipiec 2013 | kowal73 | Trochę dalej | 37 | 19.09.2013 16:44 |
Azja Centralna sierpień/wrzesień 2012 | gancek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 20 | 21.07.2013 22:23 |
Korytarz Wakhański - Azja Centralna czerwiec-lipiec | Piast | Umawianie i propozycje wyjazdów | 51 | 12.01.2013 13:43 |
Sprawy formalno - wizowe Azja Centralna i Mongolia | ydoc | Przygotowania do wyjazdów | 47 | 20.06.2012 00:17 |
Azja Centralna | Magnus | Trochę dalej | 137 | 29.11.2009 09:31 |