01.12.2010, 20:47 | #31 |
16.11.2010
Usnąłem dopiero po 3... dlatego budzę się nie do końca wyspany ale ochoczo nastawiony do działań. W zasadzie bym się pewnie o tej 8.00 nie obudził ale coś dużego zaczęło po mnie chodzić. Dodam tylko, że było koloru o jakim myślicie i miało długie czułka a korpus miał ładne 4-5cm... uciekło w popłochu... Porcja leków, szybka toaleta, naprawa oliwiarki, w zasadzie wężyka, który został przecięty, za pewne łańcuchem. Przy montażu nie sądziłem, że tak wysoko może skakać Idę się pakować. Za oknem ...pada...., tak dobrze czytacie, pada. Ale gdzieś tak ze 30km stąd Ogólnie jest jak lubię – termometr w pobliskim sklepie pokazuje 23*C. Idealna temp. na moto. Ruszam ziścić swoje marzenia : Wadi Rum ! Nadchodzę ! Opada szczęka mojego kasku, słychać tylko głuche klik, lewa dłoń wciska sprzęgło, skrzynia wydaje z siebie charakterystyczny dźwięk wbijanej jedynki i ruszam. Przebijając się w korku dźwięk klaksonów przeplata się z "żyj z całych sił" - http://kwiartur.wrzuta.pl/audio/0FA8...m_-_do_kolyski Jedzie się wspaniale. Zaczynam rozumieć, że człowiek może być wolny całkowicie lub nie być wolny wcale. Dziś, teraz, nie widzę stanów pośrednich ! Na miejscu jestem po 13. Od razu podchodzą beduini i zapraszają do skorzystania z ich usług. Wadi Rum to Park Narodowy dlatego też są surowe obostrzenia . I tak by tam wejść lub wjechać czyimś autem musimy zapłacić ok. 20zł, własnym motocyklem ok 80zł. Mowa o wstępie do wioski oddalonej ok 5km od bramy parku. Resztę można oglądać ale tylko z przewodnikiem. Ja mam inny plan więc grzecznie dziękuję choć z ciekawości potargowałem się deczko z dwoma jegomościami i wyszło , że za 4h przejażdżkę 4x4 i nocleg „pod gwiazdami” oraz śniadanie, parking dla motocykla i jego wjazd na teren parku zbiłem cenę z 280 zł do ok. 180. Teraz, jak to piszę, żałuję, że nie skorzystałem Montuję moje GoPro i udaje się uciechom. Na początku z pewną dozą nieśmiałości – asfalcik, cała Wadi Rum przejechana w tę i z powrotem. Mało ! Zjeżdżam. Tylko jak to zrobić by nie być w sprzeczności ze swoimi ideałami... nie niszczyć tego co zakazane. Wolność to prawo czynienia wszystkiego, na co pozwalają prawa mawiał Monteskiusz.... ale z drugiej strony przejechać taki kawał świata, żeby się tylko na nią popatrzeć … Dumam, dumam...i jakoś tak odruchowo skręcam po prostu w prawo. Chyba przestałem myśleć, ale cóż, może za to mnie nie posadzą. Robię krótki set do filmu, kilka fotek, łyk wody i coś mnie podkusza by wjechać głębiej. Powiem tyle – dobrze, że tam beduini za zakrętem stali i motocykla zostawić na zawsze mi nie dali. Wkleiłem tak , że hoho Tak się zgrzaliśmy, że myślałem , że chłopaki zaraz te swoje „peleryny” pościągają. Jeszcze chwila i winch z toyoty poszedł by w ruch Pośmieliśmy się, pogadaliśmy i odjechałem z podkulonym ogonem Słonko opada, zaczynam rozglądać się za noclegiem aż tu nagle … wylało się na pustynię morze... jak to zobaczyłem dolałem kilka swoich łez i odjechałem zostawiając za sobą to : Lanserskich zdjęć też nie ma - nie było komu zrobić Miałem swój plan ale wszystko zawalił deszcz.... tam się po prostu nie dało jeździć a sama myśl, że w tym czymś miałbym jeszcze spać... nie wiem jak to opisać – taka miękka glina zrobiła się z mieszaniny tego piasku i wody lejącej się wiadrami z nieba. No nic, widocznie los chce bym tam jeszcze wrócił. PO nocleg na Wadi Rum i po lot balonem nad nią! Ja tu wrócę! Pada dalej, droga piekielnie śliska, była taka nawet gdy świeciło słonko! Nie ma wyjścia - jadę. Kolejne marzenie – stanąć w najniżej położonym miejscu świata – 414m ppm. Dojeżdżam, jest 21... na plażę już nie wpuszczają. Szybka runda (2x40km) wzdłuż wybrzeża nie przynosi efektów – nie ma plaż, tylko ta jedna, miejska. Pomijam te za wysokimi murami Mariotów itp. miejsc. Nie ten klimat, nie tędy droga, nie ta głowa, nie te marzenia (czyt. nie ten portfel) Zjeżdżam jeszcze na jedną posesję, zagaduję z ochroniarzem, kto wie, może pozwoli mi rozbić namiot . Zaprasza mnie na kawę. Pyta dlaczego nie zanocuję w jednym z wielu hoteli... Próbuję mu wytłumaczyć, że mnie nie stać... a on sięga po portfel. Postanawiam się zmywać bo niby kasy nie przyjąłem ale być może on i tak będzie chciał coś w zamian Spotkamy się jeszcze rano, znów zaprosi mnie na kawę,tym razem z braku czasu i wczorajszych obaw, odmówię Parkuję motocykl na chodniku, obok drogi biegnącej wybrzeżem – obok leży bezdomny otulony w koce, z drugiej strony garstka ludzi pali dwie fajki wodne słuchając fajnej lokalnej muzy. Cisną ostatnie soki z głośników swojego starego Datsuna z lat 80tych. A co tam, oddaję się urokowi, w końcu mamy wakacje Wyciągam matę, ściągam buty i tak jak stoję - już leżę Kurtka robi za poduszkę, gwiazdy opowiadają bajkę, w tle księżyc śpiewa... http://myriames.wrzuta.pl/audio/1Gtn...shoft_be_enaya ... usypiam. Przez pół zamknięte powieki widzę jeszcze przejeżdżający patrol policji. Chyba mam przyzwolenie. I love it Budzi mnie ciało, nie, nie to ciało - moje ciało, które drga z zimna Eh. Chyba mamy poniżej 15*C. Kurtka na plecy, kominiarka na głowę, pod nią wkładam jakiś ciuch z kufra i śpię dalej. Znów przemyka policyjna A6ka. Ta sama budzi mnie ok 6. Znaczy budzę się sam, po prostu akurat przejeżdżali. Bali się o mnie czy jak ? Dystans 510km Ostatnio edytowane przez Neno : 01.12.2010 o 21:28 |
|
02.12.2010, 10:01 | #32 |
Świetnie się czyta. Miodzio dla oczów i ducha.
|
|
05.12.2010, 22:47 | #33 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 79
Motocykl: RD07a
Online: 19 godz 32 min 41 s
|
CZekam na dalej
__________________
RD04 >>> RD07a >>> Varadero |
06.12.2010, 18:23 | #34 |
17.11.2010
Lecę szybko na miejską plażę . Kasjer jeszcze śpi... spędził tu całą noc czy jak ? Wstęp płatny: lokalni 12zł, a dla obcokrajowców 38zł. Hmm ... kasjer śpi dalej .. nie przeszkadzają mu nawet dziesiątki much chodzące po ustach. Bleeee. Szkoda, że nie zrobiłem fotki. Szybka akcja i już stoję nad brzegiem Morza Martwego które jest ... jeziorem To najniżej położone miejsce na świecie, -414m p.p.m. Przez 30 minut pluskam się w gęstej jak zupa wodzie, potem szybki prysznic i pamiątkowa fotka. I jeszcze może , tak dla potomnych, inne oblicze Morza Martwego, oblicze dające jako taki obraz na ten wspaniały arabski świat: Aha , to powyższe to plaża miejska Nieco dalej wyglądało to tak Podobnie wyglądają tamtejsze pobocza dróg, miasta, stacje benzynowe, hotele ( choć pewnie nie wszystkie - nie sprawdzałem ) itp. itd. Starczy tych dobroci, czas śmigać w kierunku Libanu bo tam się umówiłem z chłopakami "na popołudnie". Nuda, jedna granica(2h), ileś tam nudnych km-ów,druga granica, kolejne 2h biegania od okienka do okienka, od naczelnika do naczelnika, ode celnika do celnika, od agencji do agencji ... w samym Libanie kupuję co nieco na ząb ( tzn. woda i chleb ) i czekam na kanapie przed zakładem mechanicznym. Piszę relację na kolanie a kolo z komisu obok wpatruje się we mnie już od godziny. Zakochany ? Nie wytrzymuje, usypiam. Budzi mnie warkot 3 motocykli, jeden jedzie na postojówkach, tak to Super "T". "Musiało być ostro" przelatuje mi przez głowę ale nie wnikam, wazne , że już są Przeciągam się, rzut oka na zegarek ...tak , spędziłem tu 5h. Jedziemy dalej, do najsłynniejszego zabytku w Libanie - ruin w Baalbeak. Do miasta docieramy bardzo późno, co już przestało mnie dziwić. Nie dziwi mnie też, że krążymy ok godziny po mieście szukając hotelu z parkingiem. Nie znajdujemy To też mnie nie dziwi Lądujemy w hotelu naprzeciwko pięknie oświetlonych ruin. Motocykle wciągamy po schodach by stały jak najbliżej nas. Dziwne ? Nieeee ;D Koszt 80$/pokój. Okazuje się, że bez ciepłej wody i prądu w gniazdkach. Dziwne ? Mnie to nie dziwi Już północ więc szybko usypiamy. Dystans 400km Ostatnio edytowane przez Neno : 06.12.2010 o 18:29 |
|
06.12.2010, 18:42 | #35 |
Common Rejli
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,736
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
|
__________________
BRW 1991 I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże. NIE SPRZEDAM! |
06.12.2010, 20:19 | #36 |
księgowy...
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Radom/Rzeszów
Posty: 1,479
Motocykl: KTM LC8 990 Adv.S 08' E-bike CUBE Fox full
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 2 godz 57 min 40 s
|
Hej Neno
A mówilem, spożywaj alko, to jest lekarstwo tam pozdr. Ostatnio edytowane przez zbyszek_africa : 06.12.2010 o 21:19 Powód: priv |
07.12.2010, 13:11 | #37 |
Heh, Zbyszku, kiedy ja taki nie pijący...
Dawaj ze swoją relacją do przodu. Ja poczekam Uzupełnię fotki z poprzednich dni, kto wie, może nawet jakiś film uda się zrobić.. Pytanie do "komputerowców" : wie ktoś może dlaczego mój fotobank ( dysk HDD 2,5cala w "opakowaniu" z czytnikami kart ) nie jest widziany przez żaden z dostępnych mi komputerów stacjonarnych (3szt.) a każdy notebook mi dostępny ( też 3 szt.) go widzi bez problemów ? Bo inaczej filmów nie będzie ... |
|
10.12.2010, 13:28 | #38 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź
Posty: 603
Motocykl: Ansfaltowy pedał
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 10 godz 51 min 0
|
Neno wlazłem tutej bo myślałem, że relacja u czarnych wyprzedza tą na TCP, ale widzę że socjalizm zapanował i wszystkm równo....
|
10.12.2010, 13:34 | #39 |
Nie do końca, niektórzy dostali dopiero wczoraj pierwszy odcinek ;D
Może w poniedziałek znajdę czas to coś skrobnę Ale obiecać nie mogę. Na pewno jutro uzupełnię dotychczasową relację o nowe fotki. |
|
14.12.2010, 20:32 | #40 |
18.11.2010
Rano o dziwo budzimy się o ludzkiej porze. U mnie na śniadanko puszka z Polski, chłopaki coś tam przebąkują, że mają wczorajszego kurczaka, najdroższego kurczaka jakiego kiedykolwiek jedli Wieźli go aż z Damaszku, podobno był bardzo cenny Wychodzimy z hotelu, sprawdzamy co tam słychać u motocykli. Nawet pozostawiony przez ze mnie luzem na pastwę losu kanisterek z paliwem nie zginął No więc lecimy szybko obejrzeć co tam ciekawego Baalbek ma nam do zaoferowania. Okazuje się, że całkiem sporo. Pięknie, pięknie – po prostu można się zapomnieć. Lubię takie miejsca, z takim klimatem. Obowiązkowo do zaliczenia ! Koszt niewielki, ok 24zł. Schodzi nam tu blisko 3h bo to kawka, to zakupy giftów, itp. Motocykle zapakowane, pora ruszać. Sławek jeszcze idzie się potargować i chyba nastraszył gościa bo daje nam rabat 50%. Zmykamy czym prędzej by się nie rozmyślił. Kierunek Bejrut. Po dwu godzinnym przelocie krążymy już po tej "europejskiej" stolicy w poszukiwaniu hotelu, którego ostatecznie nie znajdujemy. Libańczycy mają długi weekend i wszystko zarezerwowane. Postanawiamy więc wybić parę km za miasto. Los nad nami czuwa. Pod marketem pojawia się człowiek ni stąd, ni zowąd i proponuje byśmy zakupy wrzucili do jego auta i nas zaprowadzi na pobliski camping. Tak też czynimy. Kilka minut po 20 już rozbijamy nasze pałatki. Życzliwy koleś zabiera też nowo nabyty akumulator „Super” Tenery by go podładować przez noc bo chłopaki palą ją na pych już 3 dzień. Współczuję Piotr wspominał tez coś nieśmiało o kończącym się sprzęgle ale jesteśmy dobrej myśli... Czyżby kolejna część "never ending story" ? Kolacja i w kimono. Rano ustalimy co i jak. Dziś nie mamy sił. 3.5h latania w zakorkowanym Bejrucie zrobiło swoje....Padam na ryj. A dopiero 22.00 Dystans 150km |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
PRZEZ KRAJ PARTYZANTÓW, KOKAINY I KAWY: czyli pekaesem po Kolumbii. [Listopad 2011] | czosnek | Trochę dalej | 48 | 12.01.2013 02:50 |
Mój mały reset - cztery dni na wschodzie | Jaskola | Polska | 25 | 15.08.2012 12:02 |
Otwieram Wrota Afryki czyli... lek na jesienną depresję vol.2 [Listopad 2011] | Neno | Trochę dalej | 148 | 22.01.2012 20:08 |
Na hiszpańskich papierach, marokańską pistą w pizdu [Listopad 2010] | consigliero | Trochę dalej | 8 | 25.08.2011 15:30 |