21.04.2016, 23:01 | #31 |
Ciśnienie rośnie ;)
Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Opole
Posty: 636
Motocykl: RD07a była... :(
Przebieg: 58000
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 1 min 4 s
|
halo halo, Panie, tu się czeka!!!
__________________
Lepiej przeżyć małą przygodę, niż siedziec w domu i czytać o dużej. |
23.04.2016, 20:27 | #32 |
Wybrzeżem na północ...
Witamy poranek w naszym "eleganckim" hotelu z widokiem na stację benzynową, nie ma to jak zapach wachy o poranku Słońce napieprza, ale jest przyjemnie chłodno, w radosnych nastrojach jedziemy do baru wciągnąć śniadanie. Po śniadaniu robimy dolewkę oliwy do naszych rumaków, tą poranną czynność będziemy traktować bardzo rytualnie. Nie mając pojęcia czy do pomiaru bagnet należy wkręcić czy nie, stosujemy pomiar albo "na bogato" (bez wkręcania) albo "na żebraka" (wkręcając). Voytasa maszyna trochę dymi na niebiesko, moja lekko wyrzyguje oliwę spod prawej pokrywy silnika, u Przemasa na razie jest OK Mkniemy wzdłuż wybrzeża na północ, asfalt równy ale widoków jakoś nie ma, lekka bryza chłodzi i daje wytchnienie od upału. W małym miasteczku zatrzymujemy się przy aptece. Jet lag trzyma mnie mocno, spałem tylko kilka godzin i jestem zdesperowany. Dogadują się na migi z farmaceutką - laska ma radochę - kupuję za całe 1 zł blister (12 sztuk) usypiacza o nic nie mówiącej nazwie Rotunda. Wieczorem zobaczymy co ta wietnamska chemia potrafi Krótką przerwę wykorzystujemy do podziwiania "plantacji" solanek. Nie wygląda to jakoś ekstremalnie sterylnie, raczej jak plantacja fekaliów Przy okazji robię sesję zdjęciową mojej maszyny - piękna i niedroga sztuka, warta tyle samo co mój Garmin 64S na kierownicy Tylny set pasażera przywiązałem sznurkiem, klekotał koszmarnie. Mój strój rajli kupiony dzień wcześniej pruje się przy każdym bardziej gwałtownym ruchu, za kilka dni skończy jako szmata do sprawdzania poziomu oleju. Nareszcie pojawiają się jakieś widoczki, forsujemy z Przemasem głęboki przydrożny rów i mkniemy na plażę.... ...zbudowaną z pierdyliarda muszelek oraz tony śmieci na każdym metrze kwadratowym. W południe upał zwycięża, logujemy się w przydrożnej hamakowni. Kawa + drzemka obowiązkowa. Przemas przy okazji frezuje swój kask - europejskie łby jednak są ciut większe. Mijamy kolejne miasteczko, mam jakąś słabość do rybackich kutrów - kolorowe niczym cygańskie wozy ale zawsze w tym samym zestawie kolorów - taka moda czy wymogi formalne - nie wiem. Za miasteczkiem, po wjechaniu na górkę moja maszyna robi bziuuum i staje. Bingo ! Jest pierwsza awaria - chłopaki mają polewę a ja zgrzytam zębami. Przemas rusza rozejrzeć się za warsztatem, okazuje się że stoimy 100 metrów za nim. Blaszana buda, sufit na wysokości garbatego skrzata i tona starych opon obok. No, autoryzacji Hondy to on raczej nie ma. Tłumaczę na migi i Google Translate jakie były objawy, facet patrzy na mnie jak na kretyna. Systematycznie bada trupa. Nie ma iskry, padła cewka. Przy okazji podziwiam stan łańcucha napędu rozrusznika - wiotki niczym fiut stulatka. Wymiana świecy, cewki i łańcucha rozrusznika kosztuje 550 tys VND (ok 100 zeta). Myślę, że to była "speszial prajs my frijend" - no ale co robić, pierwsze wydatki zawsze bolą najbardziej. Mkniemy dalej wzdłuż wybrzeża, mijamy jakąś większą osadę do hodowli białasów - znaczy się turystów Piękne budynku, przystrzyżone trawniki, palmy, eleganckie knajpki, taksówki. Tak, jeśli polecisz z jakimś biurem podróży, to właśnie taki Wietnam ci pokażą - Patiomkinowska wioska i tyle. Nieco dalej, otwiera się widok na piękną zatokę - wielki parking dla rybackich kutrów i łódek. Fundujemy sobie krótką sesję zdjęciową - tacy jesteśmy piękni w kaskach made in Vietnam po 5 dolców sztuka za używkę. Jakie to ma normy bezpieczeństwa ? Pewnie skorupa wytrzymuje zderzenie z szerszeniem - w racie kontaktu z asfaltem - wolę nie myśleć. Po paru kilometrach Voytas staje - paliwo było ale się skończyło. Tankujemy w prowizorycznej stacji, podwożę flaszkę benzyny Voytasowi. Od tej pory każdy z nas wiezie pod kanapą pól litra flaszki wachy - taka rezerwa ostatnie szansy na 20 km max. Kobitka zapakowana w stylu - "kochanie, byłam na zakupach" Gdy tylko pojawia się możliwość zjazdu na plażę, Przemas daje dzidę na piasek. Mimo łysych opon i małego prześwitu - kawałek daje radę ujechać. Niska masa robi swoje, wystarczy zejść, wrzucić jedynkę i dodać gazu. Brak wajchy sprzęgła jednak pomaga. Fontanny piasku i jakoś się przepychamy - rachunek za te zabawy przyjdzie nam płacić później - no, ale nie uprzedzajmy faktów Trasa oddala się od wybrzeża, zamiast morza mamy widoczki a'la Maroko. Na pobliskie wydmy można wjechać jakimś 4x4, mija nas sporo ekip wiozących turystów na takie "ekstrim adwenczer". Docieramy do kolejnego miasteczka, powoli słońce idzie spać, więc i my musimy poszukać jakiegoś noclegu. Miasteczko (Hoa Da) jest zupełnie nie turystyczne, dużo łodzi, sklepów ale hotelu nie możemy znaleźć. Kręcimy się jak debile po uliczkach, Google maps podpowiada jakieś nieaktualne informacje, ale dobrzy ludzie podpowiadają właściwy kierunek. Hotel jest kilka km za miasteczkiem, bardzo ładny, czysty i kosztuje raptem 440 tys VND. Wracamy do miasteczka, trzeba nie tylko coś zjeść ale najważniejsze to znaleźć mechanika. Voytas nie ma elektryki - światła i kierunki nie robią. Ja ma definitywny koniec zawieszenie z przodu - uszczelniacze wypuściły ostatnią kroplę oleju i skonały. Przemas też ma jakieś drobiazgi do ogarnięcia. Znajdujemy mechanika, zostawiamy mój sprzęt - niech ma co robić od samego rana - a my ruszamy na nocne łowy kulinarne. Jest wieczór, wszystko pozamykane - ratujemy się hamburgerami i pizzą a'la Wietnam. Do hotelu docieramy po ciemku, reflektory mają wydajność zniczny nagrobkowych W hotelu wypijamy piwo, łykam tabletkę nasenną i po 10 minutach czuję, że mam zjazd - odłącza mi zasilanie we łbie i zapada ciemność. Najechane: 199 km cdn.
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles Ostatnio edytowane przez mikelos : 25.04.2016 o 18:54 |
|
23.04.2016, 21:05 | #33 |
Are we truly alone? The Truth is Out There
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Urzut
Posty: 661
Motocykl: obecnie brak
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 6 dni 1 godz 2 min 6 s
|
gdzie foty
|
23.04.2016, 22:30 | #34 |
Hmm, u mnie foty widać...
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles |
|
23.04.2016, 22:40 | #35 |
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,857
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
Online: 4 miesiące 1 dzień 16 godz 25 min 10 s
|
Ni ma zdjęć...
|
23.04.2016, 22:44 | #36 |
Zarejestrowany: Mar 2010
Posty: 362
Motocykl: Juz nie mam
Online: 1 miesiąc 3 dni 15 godz 1 min 41 s
|
Ni ma.Jakiś zakaz dziwny jest! Wietnamski.
|
24.04.2016, 00:38 | #37 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
|
Ja też ni mam zdjęć ;-(
|
24.04.2016, 09:47 | #38 |
Sprawdźcie czy teraz widzicie ? Google zamyka Picase i wrzucam foty z Google Photo. Zamiast podpiąć pod katalog udostępniony polinkowałem do backupu - dlatego ja widziałem wszystko a Wy nie
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles |
|
24.04.2016, 10:35 | #39 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Zabrze
Posty: 86
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 15 godz 19 min 22 s
|
|
24.04.2016, 10:59 | #40 |
Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: Błażowa
Posty: 1,314
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 13 godz 26 min 58 s
|
Tak mi się skojarzyło
|
Tags |
azja , honda wave , wietnam |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
“LT Enduro season opening 2016”, 2016 April 16-17 | Drak'as | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 07.03.2016 16:01 |
Wietnam na 125 ccm - luty/marzec 2016 | mikelos | Umawianie i propozycje wyjazdów | 32 | 31.01.2016 21:16 |
Ale Sajgon... Ho Chi Min trail z północy na południe [Wietnam, 2013] | Hanka | Trochę dalej | 44 | 25.04.2013 15:12 |
Wietnam | Ronin | Przygotowania do wyjazdów | 7 | 16.06.2011 16:52 |