Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 10.01.2010, 20:39   #1
rafalkefir
 
rafalkefir's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gliwice
Posty: 165
Motocykl: RD07
Przebieg: 86000
rafalkefir jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 2 godz 56 min 21 s
Domyślnie Czarnobyl 2009 - Ukraina

1.JPG
Uczestnicy wyjazdu Redek Przysiecki GS 1200
Rafał Matusiak Afrika



Wyjazd wymyślił kolega Radek, plan był następujący jedziemy po pracy bo dopiero co wróciłem z urlopu trzy dni w pracy i znowu wyjazd, ale udało się dostałem dw dni urlopu czyli startujemy w środe po pracy. Umawiamy się w Krakowie na stacji benzynowej, żeby nie tracić czasu jade "autostradą" po drodze mijam jak się potem okazało mojego kolege Mariusza któtrego znowu spotykam na stacji hahahaha. Szybkie tankowanie coś do picia jakieś żelki na droge żeby w pysku nie zaschło i jazda na Zamość. Jedziemy spokojnie bo w Zamościu mamy nocleg u kolegi Radka, w pacanowie kolega na mnie trąbi więc odruchowo dodaje gazu bo pewnie za wolno jade............ niestety zatrzymujemy sie i dowiaduje że zapomniał paszportu, dżizus k...a, ja p....le, no nie ma co debatować, ja jade dalej a Radek wraca do Krakowa gdzie po drodze ma się spotkać z żoną ktora ma mu wyjechać naprzeciw. Spoko, postanawiam jechać pierwszy raz w życiu zgodnie z przepisami albo jeszcze wolniej, w zabudowanym 50 poza 70 lub 80, moto spala lekko ponad 4y litry jak potem się okazało. Po drodze gdzieś mnie zamuliło od tej wolnej jazdy i pomyrdałem droge tak że na końcu okazało się że zrobiliśmy prawie tyle samo kilometrów. Ja wpadam do Zamościa po północy i poszukuje lokalu w którym można coś zjeść, ledwo coś zamówiłem a tu w środku pojawia sie Radek z kolegą Sebastianem. Udajemy się do Sebastiana i do 3ej pijemy piwo i zapijamy wódką, opowieśći różnej treści trwają i trwać by mogły ale mamy ambitny plan wcześnie rano wstać. No i wstaliśmy hehehe, ztym że musieliśmy śniadanie wydłużyć bo w głowach troche szumiało jeszcze.
2.JPG

Do granicy dojeżdżamy dość szybko, jak to na ukrainie kolejka niemiłosierna więc starym sposobem wciskamy sie bokiem, dość sprawnie załatwiamy papierkową robote i jedziemy dalej. Na początku dość niepewnie żeby nie wpaść w łapy DAJ a potem lecimy już cały czas ponad 100, mamy dzisiaj dotrzeć do Sławatyczy za Kijowem czyli coś około 800km, może damy rade a może nie. Drogi masakra, moto daje rade ja coraz mniej rzadko sie zatrzymujemy żeby nie tracić czasu z tego co pamiętam to \chyba raz staneliśmy na obiad i kilka razy zatankować. Pogoda troche sie psuje robi sie chłodno, ubieramy przeciwdeszczówki i jazda panie gwiazda hahaha. Witaj przygodo. Jadąc myśli mam różne, mieszanine wspomnień z lat szczenięcych i tego co teraz można sie dowiedzieć o czernobylu. W końcu docieramy do kijowa. MMMMMAAAASSSSAAAAKKKKRRRRAAAAA, warszawa to przy Kijowie dziura zabita deskami jedziemy prze samo centrum miasta po trzy czasami cztery pasy na wprost i dwa skrajne do skrętów na trzech pasach ustawia się około pięciu samochodów koło siebie, włosi chyba mogą ise uczyć od nich jazdy. Nie ma rady trza sie przeciskać, kufry sterczą na boki ale po pewnym czasie przestaje o tym myśleć, ogień. Chyba nikogo nie przybrałem hehehe bo nikt nas nie goni. Po wyjeździe z centrum mamy dość dupy odpadają, mamy już niewiele do pokonania, ale za to bocznymi drogami. Wpadamy na stacje benzynową jest ciemno, stacja zamknięta gościu za srebrną szybą krzyczy dawaj diengi!!!!! pytamy skolko? odpowiada nie znaju. I tak w kółko nie pozwala nam zatankować do pełna \tylko chce kase w końcu go zwymyślaliśmy, wybiega za nami żeby spisać numery rejestracyjne, czekam grzecznie żeby sobie spisał numer i nie daj boże się nie pomylił bo po co ktoś mógłby mieć przeze mnie problemy ok HWDP i jedziemy dalej teraz już z duszą na ramieniu. Jest ciemno jedziemy od 20 kilometrów przez las, ja na rezerwie Radek na rezerwie, mijamy na skrzyżowaniu auto zaparkowane na uboczu, kątem oka dostrzegam że ktoś tam siedział. Zawaracmy, podjeżdżamy wychodzą najebani kolesie z auta sytuacje nie pewna, najwyżej strzele z klamki sprzęgła i wezmę go na gmola hehehe, spoko kolesie mówią że jedziemy dobrze i żebyśmy pojechali na jednym kole. Po 30 paru kilometrach w końcu docieramy do miasteczka huuuuuuuura, nawet stacje otwarta troche bhłądzimy w poszukiwaniu hotelu jest jest jest nareszcie. Proszę panią żeby pozwoliła wjechać do holu ale niestety nic z tego pozwala wjechać po schodach i postawić pod oknem recepcji.
3.JPG

Jest zaje..... zostawiamy rzeczy w hotelu i jedziemy do restauracji na obaidokolacje i piwo, po drugim piwie czuje że trzecie mnie powali więc do hotelu i do spania na rano jesteśmy umówieni z Panią Iriną dyrektorką public relation w czernobylskiej elektrowni i która jest naszym przewodnikiem na jutrzejszy dzień. Do elektrowni można dojechać tylo specjalnym pociągiem który jedzie przez białoruś i zatrzymuje sie w elektrowni.
4.JPG
Pociągiem jedzie ponad pół godziny przez zamkniętą zone, widok coraz bardziej przytłaczający, po drodze mijamy kamienie leżace na środku drogi z żółtym znakiem promieniowanie. Z oddali wyłania się widok sarkofagu, skóra cierpnie.
5.JPG
Wysiadamy z pociągu i z pracownikami udajemy sie do bramek, wszędzie kontrola napromieniowania, wchodzi sie na urządzenie które mierzy napromieniowanie na butach kolanach dłoniach, głowie itp, nas kontrolują dokładniej, paszporty pozwolenia itp mamy status vip i przewodniczke dyrektorke z elektrowni więc podejrzewam że i tak nas kontrolują pobieżnie i szybko chociaż to trwa i trwa. jak sie dowiadujemy od Iriny od kilkunast lat pracuje tam jeszcze około 3700 pracowników mimo to że elektrowna po wybuchu jest nie czynna, pracują tam pracownicy którzy zabezpieczają ten obiekt, odpady, oraz pracownicy którzy budują nowy sarkofag. Z bramek wiezie nas kierowca busem do biura w którym podejmuje nas bardzo miły gość i prawie dwie godziny poświęca tylko nam, odpowiada na pytania wszystko tłumaczy pokazuje puszcza filmy, częstuje herbatą, kawą i ciastkami. Biuro znajduje si eokoło 100 metrów od sarkofagu widok niesamowity wszędzie druty kolczaste i kontrole inny świat.
6.JPG
W`tej chwili są tam prowadzone zawansowane prace nad budową nowego sarkofagu gdyż obecny jest w opłakanym stanie, dziura na dziurze i gromadzą sie tam setki ton radioaktywnej wody, obecny srkofag był budowany w ekstremalnie trudnych warunkach i w bardzo krótkim czasie ma gwarancje 30 lat, mineło już 23 lata a jest w naprawde kiepskim stanie. Aby zapobiec kolejnej globalnej katastrofie Ukraina i kraje EU i G7 podpisały poruzumienie na mocy którego do 2012 roku mają wybudować nową obudowe którą mają nasunąć na stary sarkofag, dają na to 100 lat gwarancji. Przetarg wygrali francuzi z firmy NOVARKA, ma to być również skład odpadów radioaktywnych z wszystkich ukrańskich elektrowni atomowych.
7.JPG
W dniu w którym chodzimy po elektrowni promieniowanie wacha sie od 6 do ponad 7
8.JPG
Do biura nagle wchodzi pani z miernikiem i mierzy nam plecaki, buty spodnie itp, czujnik wydaje różne dziwne dzwięki zwłaszcza na naszym obuwiu, nie wiemy o co chodzi i nikt nam nie chce powiedzieć pani ze wszystkiego robi notatki, mierzy promieniowanie na butach notatka, mierzy na dłoniach notatka, mierzy plecaki notatka, troche wymieniają z sobą zdań a my siedzimy i nie wiemy dalej o co chodzi, mieliśmy potem plan wyrzucić te buty a zwłaszcza radek jak zobaczył że w reklamówce z butami pojawiły sie tajemnicze otwory hehehehe, ja za moje dałem ponad 2e stówy więc pie...e nie wyrzucam nawet jakby świeciły. Po 2 godzinach udajemy sie na stołówke zakładową na obiad i na oglądanie alei poległych. Oficjalnie podają że podczas katastrofy zgineło 31 osób, jedna zabita bezpośrednio w dzień katastrofy 30 osób które gasiło reaktor nr 4 w skutek chorób popromiennych. Irina zabiera nas też na most kanału który chłodził reaktor w którym chce nam pokazać ryby. Pierwszy raz w życiu widziałem żywego suma, a raczej żywe sumy bo było ich mnóstwo a dla mnie widok był niesamowity pierwszy raz w życiu i to takie potwory kóre miały po 2a, trzy metry.
9.JPG
Aleja poległych
10.JPG
I to nie prawda że mają dwie głowy
11.JPG
Po obiadku ładują nas do busa i jedziemy do zamkniętej zony zwiedzać miasto Prypeć. Od elektrowni jest niedaleko więc trwa to tylko kilka minut. Dojeżdżamy do bramek, załatwiamy papierologie i jesteśmy w Prypeci. Chodzimy po miasteczku zwiedzamy kino, szkołe, basen, teatr, przedszkole itp. Czas leci jak oszalały o 16ej mamy pociąg powrotny więc zaczynamy się śpieszyć żeby jaknajwięcej zobaczyć. Łza sie kręci w oku od tych widoków więc nie będe tu opisywał nic tylko wkleje fotki.
12.JPG
13.JPG
14.JPG
15.JPG
16.JPG
17.JPG
18.JPG
19.JPG
20.JPG
21.JPG
22.JPG
23.JPG
24.JPG
25.JPG
No i tak pomału musimy sie zbierać bo pociąg z `pracownikami odjeżdża o 16ej, przedwczoraj wyjechaliśmy po pracy wczoraj od rana do nocy w siodle dzisiaj cały dzień chodziliśmy po elektrowni i mamy zamiar jeszcze wyjechać poza Kijów żeby jutro nam zostało do przejechania 60 góra 700 km. Wsiadamy do busa i wracamy, w głowach nam huczy, beczeć sie chce i w dalszym ciągu nie moge sobie tego wyobrazić jak potrafili w ciągu 30 paru godzin wywieźć z czarnobyla tylu ludzi. Wracamy prawie nie rozmawiając. Wysiadamy w Slawatyczy, żegnamy Irine i pakujemy motocykle. Pani w hotelu była taka miła że pozypilnowała nam rzeczy na recepcji. mamy na dzisiaj jeszcze plan podjachania jak najbliżej Czarnobyli i zrobienia fotki na tle tablicy ale niestety nie udało sie.
26.JPG
gdzie byśmy sie nie ruszyli to granica z Białorusią a tam bez wizy ani kroku hehe, no to odwrót i kierunek kijów.
27.JPG
Jeszce kilka fotek na wyjeździe z Slawatyczy i ogień.
28.JPG
Wylatujemy na główną droge, i kierunek zamość. Kijów pokonujemy nawet dość sprawnie, tym razem atakujemy już poboczem bo poza miastem też potworne koreczki. Po drodze szukamy noclegu, zatrzymujemy się raz i okazuje sie pomyłka syf, jedziemy dalej tyle ile sie uda. Wpadamy na stacje po paliwo i za stacją chwilke odpoczywamy a tu za nami piekne domki do wynajęcia za grosze dosłownie, bierzemy chałupke z łożem małzenskim zamawaimy obiad kilka browarów dosiada sie ukrainiec, bardzo miły kolo, opowiada o swoich doświadczeniach w załatwianiu zabytkowych motocykli do Polski. czas leci trza iść pospać troche, jutro droga daleka. 29.JPG
motorki na parking strzeżony i do spania. Sobota wita nas ładną pogodą, hehehe ale na chwile tylko. czas mija kilometrów ubywa, jedziemy dość szybko ale czas nas goni. byle dojechać do granicy, potem Zamościa i spotkać sie z sebastianem.
31.JPG
Zaczyna padać, niedobrze, jakoś dajemy rade, ograniczamy prędkość i zwiększamy uwage, podczas całego wyjazdu spotkaliśmy tylko jednego motocykliste na golgwingu z 6oma xenonami hihihi. Dojeżdżamy do granicy, kombinacje alpejskie wciskamy sie boczkiem i już jesteśmy w Polsce, telefon do sebastiana i już mamy spotkanie w knajpce. Jemy pyszny obiad, tankowanie i jedziemy dalej, tankujkemy w polsce bo na ukrainie wchodzi do afri o 3y litry więcej i traci na żwawości hehe. Dolewamy polskiej wachy i w ulewie wracamy do domu. pojawiają sie znaki na kraków czyli już prawie w domu. Pokonuje zakręt w prawo a tu jeb moto zaczyna żyć swoim wężowym życiem, robi co chce ale mieści sie na jednym pasie, zatrzymujemy sie krótka diagnoza, kapeć z przodu, Radek jedzie na stacje po pianke. Wbijamy pianke a ona bokiem wychodzi, nie dobrze. radek załatwia dętke telefonicznie w Krakowie a ja ide zapytać kogoś o pomoc. Obok jakiś kombinat, pan nam pozwala wjechać na podwórko, oznajmia że ma klej łatki i kompresor. Uratowani. łatamy zakładamy i jedziemy. nawijamy 30 km a tu moto znowu zaczyna wężykować, zjazd na pobocze, moto na kufer demontaż, opony za pomocą śrubokręta i klucza płaskiego no bo po co mechanikowi łyżki albo narzędzia hehe. Podjeżdża gościu i proponuje pomoc, zabiera mnie do auta i wiezie do remizy. W remizie 3y xlki 125, koło 21 cali, pasuje. Szybki demontaż i mam dętke. Zmęczenie wzieło góre nie sprawdziłem czy jest dobra. Nie była., znowu demontaż, druga xlka wymiana koła i druga dętka w ręce. dętka jak w rowerze cieniutka ale jest (tu podziEkowania dla strażaka z podkrakowskiej miejscowości za dętke). Z pewną nieśmiałością rozwijam coraz większe predkości, na obwodnicy krakowa nawet rozwijam 100 km, jeszcze tylko żeby wytrzymała do gliwic, teraz jade sam więc nie mam pomocy. Do domu docieram prawie o północy. Było warto, dupa boli, w głowie kłębią sie myśli, super.
32.JPG
Nie zadzierać z motocyklistami bo łomot hehe.


Podziękowanie dla straży pożarnej i Radka,
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg 30.JPG (156.6 KB, 18 wyświetleń)

Ostatnio edytowane przez rafalkefir : 10.01.2010 o 21:41
rafalkefir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
season closing meeting, Hungary, 2009.10.23-2009.10.25. Brasil Imprezy forum AT i zloty ogólne 30 11.11.2009 21:52
Africa Twin meeting in Hungary, 2009.09.04. - 2009.09.06. Brasil Imprezy forum AT i zloty ogólne 26 11.11.2009 21:48
Ukraina 2009 - impreza offroad ramires Imprezy forum AT i zloty ogólne 0 07.09.2009 11:58
Miastko 2009 reaktywacja 28.-30.08.2009 Ciapek Imprezy forum AT i zloty ogólne 3 27.08.2009 12:46


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:56.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.