Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21.11.2011, 11:58   #1
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,006
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 15 min 47 s
Domyślnie

No pięknie Panie, pięknie...aż żal patrzeć,że się zima za oknem robi.
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.11.2011, 11:59   #2
Dzieju
Administrator

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 8,789
Motocykl: RD03
Dzieju jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 2 dni 4 godz 45 min 47 s
Domyślnie

Fajne wejście.
Jak właziłem na Mitikas ( najwyższa w Grecji ) też końcowe paredziesiąt metrów trzeba było się czepiać prawie pionowej skały.
Na szczycie również księga była.
__________________
AT03
Dzieju jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.11.2011, 11:53   #3
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
Domyślnie

Ano
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.11.2011, 12:26   #4
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
Domyślnie

Znowu mi się pojawia myśl: "po co się włazi na góry..."
W dół się idzie szybko, pewnie dlatego, że mam długie nogi. Doganiam i wyprzedzam większość osób, które ruszyły sporo wcześniej.
Na dole już wcześniej mnie intrygowały resztki zostawione na skale...czy to specjalnie czy przypadkiem Ale nie sprawdzałem czy smaczne, jakby co...

100_0321.jpg

Idziemy dalej w stronę motórów zostawionych na przełęczy.

100_0322.jpg

Ostatni rzut oka na Bobotova, fajna górka

100_0323.jpg

Skały jak czesane grzebieniem

100_0324.jpg

Po drodze korzystam jeszcze z bardzo rześkiego źródełka w skale. Ożywcza woda ląduje w butelkach, na karku i paszczy. Mniodnie. Baransky nagina dalej nie czekając.

Widzę już przełęcz i motóry. Jeszcze tylko ostatnie, strome zejście i koniec łażenia po górach.

100_0326.jpg
100_0328.jpg
100_0330.jpg

Po dotarciu na "parking" zrzucam buty i skarpety i łażę na bosaka po "alpejskiej" łączce. Stopy są mi wdzięczne.

100_0333.jpg

Dochodzi Baran, którego wyprzedziłem na ostatnim zejściu. Siada niedaleko. Tak siedzimy chwilę, a potem pyta co planuję dalej? Odpowiadam, że narazie jest czilałt w , a potem się zobaczy, bo dzień jeszcze młody (ok. 17). Po kolejnej chwili stwierdza, że wraca do Żabljaka i może pojedzie nad Czarne Jezioro. Oddaję klucz i nie zatrzymuję.
Kontempluję dzisiejszy dzień w spokoju.

Szlak był taki jak go dziewczyna w IT opisywała, dość trudny, ale bez przesady. Zajął mi ok. 3h w górę i jakieś 2h w dół. Jak dla mnie bomba.

Na koniec trzaskam jeszcze mała sesyjkę Afry u progu szlaku.

100_0334.jpg
100_0336.jpg

No i to jeszcze nie koniec mojego dnia. Ale o tym później.
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2011, 13:20   #5
Mech&Ścioła
 
Mech&Ścioła's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 287
Mech&Ścioła jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 14 godz 4 min 6 s
Domyślnie

Dzięki za przygotowywanie tej relacji dla nas.
Bardzo fajnie się czyta!
Nie ociągaj sie zbytnio

PS. Niejednokrotnie, miedzy wierszami można wyczytać, że raczej kiepsko się dobraliście na wspólny wyjazd No cóż, bywa...
"Nawet mi nie przeszkadzała wizja spotkania z Baranem..."

Edit: Zbyt długo ociągałem się z odpowiedzią i niezauważyłem powyższego postu

Ostatnio edytowane przez Mech&Ścioła : 23.11.2011 o 13:22
Mech&Ścioła jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2011, 13:24   #6
rambo
 
rambo's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2005
Miasto: Wrocław
Posty: 7,450
Motocykl: Nie mam już Afryki
rambo jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 2 dni 2 godz 39 min 26 s
Domyślnie

Ano da się odczuć
Nie wiem co gorsze.
Dobry kompan i zły moto
Czy dobre moto i zły kompan
rambo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2011, 13:43   #7
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
Domyślnie

Fajnie, że czytacie i nie jest tak źle jak się obawiałem.
Piszę dla Forum, ale także dla siebie. Fajnie jest przeżywać drugi raz wyjazd, szczególnie siedząc i się nudząc w rabocie.

Cytat:
Napisał Gawron Zobacz post
Malzenskie fochy?
Ano tak jakby, dobrze, że nie zgodziłem się na to małżeńskie łoże w Żabljaku.

Cytat:
Napisał rambo Zobacz post
Dobry kompan i zły moto
Czy dobre moto i zły kompan
Wolę dobre moto, ale o tym później.
Oczywiście najchętniej dobre moto i dobry kompan. Ale tak to chyba tylko w erze...upsss, ery już nie ma...
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2011, 23:59   #8
wojtekm72
 
wojtekm72's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Lubaczów
Posty: 926
Motocykl: RD07A, XR 400
Galeria: Zdjęcia
wojtekm72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 9 godz 4 min 55 s
Domyślnie

A Baran pisze coś na forum "transa" , bo mnie również tak miło się czyta i ogląda Twą relację że na następną wyprawę poszukam kotka a nie tygrysa / Kici , bez obrazy - to się nie tyczy Ciebie tylko kotki
wojtekm72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.11.2011, 12:43   #9
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
Domyślnie Sądny dzień...

Cytat:
Napisał wojtekm72 Zobacz post
A Baran pisze coś na forum "transa"
Z tego co mi wiadomo to nic nie pisze.

Tak więc, jak widać, dobraliśmy się słabo. Znałem Barana trochę wcześniej, coś tam razem jeździliśmy. Wiedziałem, że mamy "lekko" inną filozofię jazdy, jeszcze jak miał TA. Ale miałem nadzieję, że się uda. Poza tym za dużego wyboru nie miałem. To co tu opisuję to jest to co się działo we mnie, mój punkt widzenia. Miałem nawet jakieś myśli czy by się nie rozdzielić, szukałem na mapie pomysłu co i jak ogarnąć dalej samemu. Ale to były tylko pomysły, ewentualności. Nigdy też nie mówiłem, że jestem łatwym człowiekiem, bo nie jestem. Nie zrzucam tu na nikogo winy. Poprostu wzajemne relacje nam się nie układały za bałdzo, nie zgodność charakterów, itp...

Podjechałem do chaty. Zaparkowałem na tarasie. Teraz będzie uszczypliwa dygresja o owym tarasie. Na taras trzeba było wjechać kawałek ze żwirkowej koleiny po trawiastej górce/skarpie. Na końcu czekał dosyć wysoki krawężnik (próg tarasu). Jak się człowiek zawahał to było po temacie.

DSC_6264.jpg

Afra mi się ładnie wgramoliła z całym dobytkiem i nic się nie stało. Baran wybrał lekko inny wjazd i też w końcu go tam wciągnęliśmy. Następnego dnia rano trzeba było zjechać spowrotem. Odpaliłem Afrę, ruszyłem i na stojaka zjechałem bez problemu. Baran za to spietrał i sprowadzał tigra po tej trawie. Stwierdził, że więcej tam nie wjeżdża, bo to niebezpieczne i będzie zostawiał motór na drodze. Jak woli. Afra za to polubiła tam parkować.

Wszedłem do naszego dobytku, nadal byłem ujarany wrażeniami dnia całego. Entuzjazm mój był o dziwo ponadprzeciętny. Jak jeszcze zobaczyłem, że filmiki się nagrały dobrze i sobie pooglądałem to już wogóle odpłynąłem. Coś tam zacząłem Baranowi pokazywać i opowiadać. Ale jakoś specjalnie się nie zainteresował. Siedział w domku z browcem. Wcześniej był nad Czarnym Jeziorem i mówił, że nic specjalnego. Tak więc dalej kontemplowałem dzień po swojemu, czyli samemu sobie. Wziąłem się za planowanie dnia następnego, póki jeszcze emocje nie opadły. Polookałem na mapie i wyszło, że jutro chyba znowu odwiedzę BiH. Wyszukałem sobie jak najbardziej boczne drogi, pętelkę zaplanowałem tak aby cały dzień zajęło. Jak już plan mi się klarował przedstawiłem mą wizję "współtowarzyszowi". W odpowiedzi usłyszałem, że 250km to za dużo na dzień i on chyba nie pojedzie. Nie namawiałem, bo mi to nawet było na rękę, bo trasa zapewne będzie leciała offem trochę.

Tak więc kolejny dzień mam solo.
Rano się zebrałem nie nerwowo, spakowałem najpotrzebniejsze graty, zjechałem z tarasu i ruszyłem w stronę mostu na Tarze. Po drodze zajechałem jeszcze do IT zapytać czy wybrane przeze mnie przejście graniczne działa/istnieje? Nawi mi tej trasy nie widział, ale to nie było nic nowego, bo AutoMapa słabo obsługiwała tamte rejony. MNE jeszcze jako tako, ale BiH, Alb to porażka, ledwo główne drogi były. Po konsultacji ze "starszyzną" dostałem info, że przejście jest i powinno być ok, ale droga jest już nie jest ok. Na to odpowiedziałem, że droga jest zapewne właśnie jak najbardziej ok, podziękowałem i wygiąłem dzidę. Najpierw znowu na dół, nad most, fajnymi serpentynkami po niezłym asfalcie, więc się trochę rozgrzałem. Kilka motórów minąłem więc coś tam jeździ, mimo, że mało nas widać. Dojechałem do mostu, ale tym razem przejeżdżałem po nim na drugą stronę. Kierowałem się na Pljevlja, a dalej na granicę niedaleko miejscowości Sula.

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=43.395927,19.031303&hl=pl&ll=43.272206,19.252167&spn=0.676927,1.058807&sll=43.393074,19.053125&sspn=0.042224,0.066175&geocode=FbJ-kgId5LojAQ%3BFVcrlgIdB2UiAQ&vpsrc=6&mra=pr&t=h&z=10[/MAP]

Do Sula jest asfalt, całkiem fajna droga. Momentami nudna (od mostu do Pljevlja szczególnie ), ale daje radę. Nawi mi już nic nie pokazuje od dłuższego czasu, więc po drodze parę razy łapie mnie wątpliwość czy dobrze jadę. Używam jej tylko do określenia w którą stronę jest granica. Jak mam niepewność gdzie jestem to patrzę na zwykła papierową mapę (ta o dziwo nie kłamie ). Za Sula zaczyna się szuter i za chwilę jest rozjazd. Nie wiem którędy i nie chce mi się błądzić bez sensu, więc pytam jakiegoś autochtona którędy na Bośnię. Uzgadniamy zeznania i jadę dalej.
Tak wygląda droga do przejścia granicznego

100_0350.jpg

Mijam jakąś fabrykę/zakład i zmierzam do granicy. Dróżka trochę zorana ciężkim sprzętem, ale mi tego właśnie brakowało. Podbijam pod szlaban po środku niczego. Jest też mała budka i dwóch pograniczników.

100_0351.jpg

Wychodzą lekko zdziwieni kto ich niepokoi w ten piękny, gorący dzień. Daję dokumenty, chwile gadamy "skąd przybywam", "dokąd zmierzam", "że samemu", itp. Całkiem przyjaźnie, wszystko na luzie i z uśmiechem. Żegnam się i jadę dalej. Bośnia wita mnie opuszczonym przejściem granicznym i otwartymi szlabanami.

100_0353.jpg
100_0354.jpg

No niby otwarte, niby w nowych kontenerach nikogo nie ma, niby okolica pusta, a Czarnogórcy mnie puścili bez problemu, ale i tak mam pewne zawahanie czy przejechać na luzie czy poczekać aż ktoś wróci/przyjdzie? W końcu to Bośnia, a posterunek nie wygląda na opuszczony... czekam chwilę, cykam fotki, łażę po okolicy i stwierdzam, że nie ma co się pieścić. Jakby co to się będę tłumaczył, może nie zastrzelą.
Jadę dalej, droga idzie w dół i wpada w las. Jakość wcale się nie poprawia.

100_0355.jpg
100_0356.jpg

Widoki jak w Beskidzie

100_0357.jpg

Jadę tak dłuższą chwilę, droga cały czas idzie w dół, a na horyzoncie nie widać za bardzo cywilizacji. Jest dobrze, kierunek prawidłowy (w sumie jedyny, bo droga się nie rozwidla nigdzie ), traska fajna. Po ładnych 10-12km trafiam na posterunek przy drodze. Tak więc jednak kontrolują, tylko im się nie chce pewnie dymać tam na górę.
Przedemną stoją 4 cytryny Dyane, pooklejane hasłami o Maroku w poszczególnych latach, niektóre są nawet w pustynnym malowaniu.

100_0358.jpg

W każdym jedzie para starszych Francuzów, których spotykam w budce policjantów. Niestety oni tylko po swojemu nawijają, to coś tam pogadałem z pogranicznikami po angielsku. Znowu standardowy zestaw pytań, podobny jak na górze. Francuzi kończą szybciej kontrolę i odjeżdżają. Usłyszałem jeszcze coś tam o Africa Twin, więc się orientowali w temacie. Po chwili i ja jestem wolny. Dopytuję jeszcze którędy na Foczę i ruszam w "pościg" za cytrynkami.
Dochodzę ich po dłuższej chwili, nieźle poginają po tej żwirkowej drodze.

100_0359.jpg

Zjeżdżają do boku i jakoś sukcesywnie ich łykam po kolei. Macham łapą i jadę dalej przodem.

100_0360.jpg

Później już ich nie widziałem mimo, że kilka km dalej ucinam sobie pół godzinną gadkę z napotkanymi Słowakami na dwóch endurakach.

100_0361.jpg

Starszy facet na XL 600 i młodszy chłopak na BIGu. Przywieźli motóry na przyczepce za Polonezem Truckiem do znajomego w Belgradzie i od tamtej pory walą offem na BiH/MNE. Przeszyła mnie myśl, żeby się przyłączyć, ale jak mi powiedzieli po jakich trasach jeżdżą i jak czasem mają problem żeby się przebić na kostkach, to z żalem odpuszczam. Moje szosówki nie dają za dużych szans poza szutrem...

100_0362.jpg

Gadamy dłuższą chwilę, ja po swojemu, oni po swojemu i się rozumiemy całkiem dobrze. Wymiana poglądów o oponach, o enduro, offach, życiu, jeździe solo, itp. Jest miło.
Żegnamy się, fotka na koniec i jedziemy w swoje strony. Oni do góry, ja na dół. Dojeżdżam do miejscowości Foca. Postój w cieniu, mały popas, rzut oka na mapę i jadę spowrotem na MNE, teraz już ancfaltem. . Z Foczy na Brod i potem na przejście w Śćepan Polje.

Droga międzynarodowa

100_0363.jpg

Dobrze, że TIRów nie ma

100_0365.jpg

100_0364.jpg

Asfalt potrafi być wycięty za winklem na przestrzeni kilku metrów i wysypany luźnym żwirem, więc trzba się nieźle spiąć, żeby się nie zagapić. Puszki też się trafiają i lubią mocno ciąć zakręty (ale to na całych Bałkanach zaobserwowałem )
Dojeżdżam do przejścia granicznego. Już bardziej cywilizowane. Granicą jest rzeka, przez którą prowadzi taki o to mostek:

100_0366.jpg

Deski chrzęszczą pod kołami i jestem znowu w Czarnejgórze.

cdn...

Ostatnio edytowane przez majki : 24.11.2011 o 12:46
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.11.2011, 16:35   #10
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
Domyślnie

Wg mnie nie krótkich. Raczej trzeba się sprawdzić na dłuższą metę. Z Baranskim coś tam jeździłem wcześniej.
Poza tym nie ważne, nigdy nie ma pewności co się stanie przy dłuższym pobycie. Jest kilka osób, z którymi bym w ciemno pojechał i raczej nic takiego by się nie wydarzyło. Ale tu była inna sytuacja.

A może fucktycznie miał wyższy powód...nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem...
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Tags
albania , bałkany , czarnogóra , macedonia , montenegro


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Norwegia solo na koło podbiegunowe [Czerwiec 2011] Nalewa Trochę dalej 10 14.05.2014 20:53
Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] bukowski Trochę dalej 21 08.01.2014 14:15
Aby spróbować gruzińskiego wina... [Sierpień 2011] Miętus Trochę dalej 57 13.06.2012 15:36
Albania/Czarnogóra 6-21 Sierpień 2011 Jaca GDA Umawianie i propozycje wyjazdów 24 02.08.2011 22:59
ISLANDIA-sierpien 2011 myku Umawianie i propozycje wyjazdów 18 30.03.2011 19:14


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:08.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.