19.06.2017, 12:47 | #31 |
Bardzo fajna wycieczka historyczno-poznawczo-offroadowa.
Chętnie dołączyłbym do następnej. |
|
19.06.2017, 13:10 | #32 |
Vee! Przeginasz pale z tą fotorelacja, w pozytywnym sensie. Gdyby był ranking takich i mozna bylo by oceniać to co przedstawia nam autor i w jaki sposób, na dzień dzisiejszy wygrywasz! A może coś takiego kiedyś powstanie tu na naszym forum. Oczywiscie z jakims "gadżetem" do wygrania! Może była by to jakaś motywacja do chwalenia sie z wypraw, niek koniecznie dalekich.
Vee! Ja też jade na następny wypad �� |
|
19.06.2017, 14:27 | #33 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
Dziękuję Panowie, brak mi słów.
Odnajduję wiele radości w przeszukiwaniu historii, przeglądaniu zdjęć i opisywaniu wydarzeń. Spisuję relację z wielu powodów... 1) Dla Was - aby pokazać, zachęcić i zaciekawić, no i może "troszkę" pochwalić się przygodami (ale tylko "troszkę"). 2) Dla siebie - aby przeżyć "wyprawę" ponownie i spojrzeć na nią z szerszej perspektywy. 3) Dla potomności (jeśli kiedykolwiek się jej dorobię ), bo kto wie jak za kilka, kilkanaście lat będzie wyglądał świat. A potem wyciągnie się z pudła zakurzoną teczkę i powie: "Popatrz synek jak się kiedyś podróżowało i co można było zobaczyć..." Są też inne powody - mniejsze i większe. W każdym razie - daje to dużą frajdę. Tym większą, gdy widzi się, że ktoś czyta i chce w niej niejako "uczestniczyć". --- Jak to bywa - następne plany wyjazdowe zaczęły kiełkować zaraz po powrocie. Jak to będzie - zobaczymy. |
19.06.2017, 20:46 | #34 | |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Cytat:
Niestety po jednej odsłonie pomysł zamarł. Szkoda. A oceniać wątek można, tylko narzędzie mało używane.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
20.06.2017, 09:01 | #35 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
D+2 (11.06.2017 - niedziela) - Wzdłuż poligonu Spałem snem sprawiedliwego. Budzę się po 6, wstaję i... czuję każdy mięsień po wczorajszych ekscesach na górce. Dodatkowo dają o sobie znać przysmażone dłonie i otarcia od ochraniaczy. Ogólnie - jest grubo. Zimna woda na twarz pomaga dojść do siebie. Nie ma co jęczeć - jest plan do zrealizowania. Wyglądam przez okno. Pogoda zapowiada się nieźle. Staczam się na śniadanko, przygotowuję się do wyjazdu i w drogę. Zaczynam spokojnie asfaltem. Trzeba się trochę rozruszać. Toczę się do Złocieńca i Czaplinka. Ruch jest znikomy, więc mogę sobie pyrkać 70-80 nie wzbudzając agresji na drodze. Odbijam z głównej drogi na SE i lecę w stronę Czarnego Małego. Przejeżdżając przez wieś widzę taką "ciekawostkę". "Drzwi na pole zamknąłeś, synu?"... Wyjeżdżam na polne drogi za Łysininem. Przyznam się bez bicia do dwóch rzeczy: 1) Nie wiem czego szukać. 2) Nie wiem gdzie tego szukać. Tak to jest jak się łapie znikąd, w ostatniej chwili, waypointa o nazwie "punkt orientacyjny". Kręcę się w trójkącie Łysinin-Nobliny-Ostroróg. Zapytać nie ma kogo, w końcu niedziela rano... Jeżdżę tam i z powrotem, i niepocieszony wykonuję taktyczny odwrót. Dopiero po powrocie do domu poszperałem, poszperałem i wyszperałem. Szukałem miejsca katastrofy lotniczej. 11 lipca 1995roku doszło do wypadku samolotu bojowego Su-22 UM3K. Śmiercią lotnika ginie dwóch wojskowych: ppłk. pil. Bogdan Kawka Źródło: http://www.polot.net/ ppłk. pil. Wacław Macko Źródło: http://www.polot.net/ Dotarłem do skróconego raportu z katastrofy. Zadaniem załogi był lot treningowy na średniej i małej wysokości. Pilot wykonywał manewr półbeczki w lewo (przy locie wznoszącym), a następnie przeszedł do wykonywania przewrotu z pionowym nurkowaniem w dół. Rzecz działa się niemal 4km nad ziemią. W wyniku spowolnienia tempa wykonywania kolejnych czynności szybko malała wysokość i wzrastała prędkość. Niewiele brakowało, żeby manewr się udał. O godzinie 10:03 Su-22 zderzył się płasko z ziemią mając prędkość niemal 1000km/h. Po usunięciu wraku z miejsca przyziemienia, na polu, pozostaje krater. Zwróćcie uwagę na "leżące" łany zboża. Siła uderzenia była ogromna. Źródło: http://www.polot.net/ Obiekt, którego szukałem, to pomnik pamiątkowy o ciekawej formie. Źródło: http://www.forum.eksploracja.pl/ zdjęcie użytkownika "Kazik" Nie udało mi się go wypatrzeć. Pewnie szukałem w złym rejonie, bo inaczej rzuciłby mi się w oczy. Wracam do Czaplinka i kieruję się drogą 177 na Mirosławiec. Wyjeżdżam na DOL, czyli Drogowy Odcinek Lotniskowy. DOL to prosty odcinek szosy o szerokości czterech pasów. W razie konfliktu zbrojnego pełni rolę lotniska rezerwowego dla lotnictwa wojskowego. Oficjalnie w Polsce istnieje 21 DOLi, ale część z nich nie jest w stanie przyjąć samolotu ze względu na fatalny stan techniczny. Istnieją też DOLe o lokalizacji utajnionej. "Bezpieczeństwo Państwa" i te klimaty. Sami rozumiecie... Korzystając z prostego odcinka sprawdzam co się stanie, gdy dodam gazu na piątce. Efekty widoczne na liczniku przeraziłyby nawet najtwardszego i najodważniejszego męża. W pewnym momencie spękałem i żeby nie pogubić opon, na najbliższym zjeździe udaję się w teren. Kontynuując jazdę polnymi... [ ...i leśnymi drogami... ...docieram pod bramę 12. KLOT, gdzie mieści się także baza dronów. Bezzałogowce BSL Aerostar realizują stąd loty szkoleniowe oraz dozór powietrzny nad obszarem Pomorza Zachodniego. Wartownika nie ma, pstrykam fotki, wchodzę na motocykl, zapuszczam szczupaka nad płotem. W oczy rzuca się transportowiec na płycie lotniska. Nic się nie dzieje. Cisza i spokój. Ruszam drogą z betonowych płyt. Z prawej strony ciągnie się płot jednostki, z lewej linia kolejowa. Po kilkuset metrach docieram do monumentu. Odcinam zapłon. Wokół panuje martwa cisza. Nie słychać ptaków, szumu drzew, dosłownie nic. Na pamiątkowym głazie umieszczono tablicę stylizowaną na lotniczą szachownicę. Naniesiono na nią nazwiska ofiar i cytat: "Utraceni, lecz nie zapomniani... pokonani nie w walce, lecz przez los..." Za głazem ustawiono prosty, drewniany krzyż, a obok statecznik pochodzący z rozbitego samolotu. Stąpam po miejscu gdzie 23 stycznia 2008roku spadła wojskowa Casa C-295M NB.019 grzebiąc w swoich szczątkach 20 ludzi. Samolot, który odbywał lot na trasie Okęcie-Powidz-Poznań-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin rozbił się niecałe 1,5km od progu pasa 030. "Tak blisko, a jednocześnie tak daleko..." Maszyna, która uległa wypadkowi była nowa i nowocześnie wyposażona, zdolna do lotów w każdych warunkach, zarówno w dzień jak i w nocy. Lądowanie w Poznaniu i Krzesinach odbyło się bez problemów. Wysiadło tam kolejno 10 i 15 żołnierzy. Uniknęli oni losu swoich kolegów... Po starcie piloci skierowali maszynę do Mirosławca. Pierwsze podejście do lądowania było nieudane. Kilka minut przed 19 wykonano odejście na drugi krąg i podjęto kolejną próbę. Tym razem zakończoną tragicznie. Samolot przyziemił między drzewami, tuż za torami. Poskręcane szczątki kadłuba, zroszone paliwem z rozszarpanych zbiorników uległy zapłonowi. Nie pomogła szyba akcja ratunkowa. Po 19:07 załoga i pasażerowie już nie żyli... Wokół przyczyn katastrofy zaczęły narastać wątpliwości. Pojawiły się teorie spiskowe i inne dziwne tematy podsycające paranoję. W mojej relacji nie chcę i nie będę o tym pisał. Dla bardziej zainteresowanych niżej podaję linki do odtajnionego raportu końcowego MON, w którym opisano oficjalne śledztwo i płynące z niego wnioski: https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/75/a6...pdf?1441329165 https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/0a/b2...pdf?1441329165 Kończąc ten wątek: niepodważalnym faktem jest, że tragicznie zginęło 20 ludzi. Cześć Ich pamięci. Na tym poprzestańmy. Spędzam jeszcze trochę czasu przy monumencie, siedząc na podkładach linii kolejowej 410 relacji Grzmiąca-Kostrzyn. Hipnotyzujący widok. Chciałoby się wstać i iść, i iść przed siebie... W mój nastrój tym razem idealnie wpisuje się Pink Floyd. Czas jechać. Leśną drogą, a później asfaltem wjeżdżam do centrum Mirosławca. Kieruję się na Muzeum Wału Pomorskiego. Pozostaję przed budynkiem i oglądam ekspozycję plenerową. Na cokole stoi kolejny, pięknie odnowiony Teciak. Głęboka zieleń pokrywa pancerz. Gąsienice i koła w czerni. Na wieży obok numeru - polski orzełek. Pomnik powstał w 1974roku ku pamięci poległych żołnierzy polskich formacji, które wyzwoliły Mirosławiec spod hitlerowskiego buta. Obok czołgu ustawiono samolot bojowy Su-22 w wersji UM3K. Jak pamiętacie, w bliźniaczej maszynie, w wypadku z 1995roku, swojego życia dokonali ppłk. Macko i ppłk. Kawka. Korzystam z okazji i oglądam samolot dokładnie. Lubię różne techniczne smaczki i rozwiązania. Przeglądając instalację podwozia, w oko wpada mi nadgryziony zębem czasu napis, umieszczony w jednej z komór. Po smutnych miejscach, które dziś odwiedziłem, te zwykłe, powycierane litery wprawiają mnie w dobry nastrój. Zbieram się, żeby wyruszyć dalej. cdn. Ostatnio edytowane przez Vee : 24.06.2017 o 18:38 |
21.06.2017, 15:46 | #36 |
Juz 3 rok jadę do Mirosławca zobaczyć miejsce katastrofy.
Tak blisko a tak daleko. |
|
21.06.2017, 20:11 | #37 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: ? nie Wieś kole Bełchatowa
Posty: 511
Motocykl: RD07a
Przebieg: 50500
Online: 2 miesiące 2 dni 7 godz 55 min 46 s
|
Nooo bracie , bravo Ty
|
21.06.2017, 21:40 | #38 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
Wzdłuż poligonu cz.2 Wjeżdżając do Pruszcza natykam się na niecodzienny widok. Może z kilometr wcześniej na poboczu widziałem resztki opony. Mam nadzieję, że kierowca nie ucierpiał, bo ciągnik i naczepa nie wyglądały za ciekawie. Za Kaliszem Pomorskim odbijam na boczną drogę i przez Jasnopole oraz Suchowo udaję się w stronę Borowa - ostatniej od tej strony "miejscowości" przed Poligonem Drawskim. Do Jasnopola wiedzie urokliwa aleja. Sama wieś jest bardzo schludna, czysta i... pusta. Ledwo co udaje mi się opuścić Suchorze zaczynają mnie straszyć tablice. Jestem lekko zdziwiony, bo do celu mam jeszcze kawałek. No ale dla pewności cofam się w stronę straganu, który mijałem po drodze i pytam jak się sprawy mają i czy za tablicą to faktycznie najpierw strzelają, a potem pytają? Miła Pani upewnia mnie, że mogę jechać dalej. No to wracam na szlak i przez las docieram wprost pod elektrownię wodną Borowo. Jeśli myślicie, że zapotrzebowanie na alternatywne źródła energii jest "modą" naszych czasów to dużo się nie pomylicie. "Moda" wróciła, ale już w okresie przed I wojną światową była to bardzo rozwojowa branża. Elektrownie wodne, które spotkałem zarówno w rejonie drawskim, jak i w okolicach Koszalina, Słupska czy na Kaszubach, pochodzą często z początków XX wieku. Ba, nadal pracują w nich oryginalne turbiny i podzespoły. W samym tylko powiecie drawskim, w okresie międzywojennym, było niemal 60 małych generatorów prądowych, a także duża liczba tartaków i młynów, napędzających dodatkowo kuźnie czy papiernie. Obiektem spajającym przeszłość z teraźniejszością jest EW Borowo, wybudowana nad rozlewiskiem rzeki Drawy. Obiekt niestrudzenie i efektywnie pracuje już ponad wiek. Wszystko zaczyna się na początku ery elektryfikacji Pomorza, czyli około 1902roku. Region jest stosunkowo słabo zaludniony w porównaniu do wielkich ośrodków przemysłowych. Posiadanie dostępu do elektryczności stawało się niejako "przymusem", co wynikało z coraz większej ilości zasilanych elektrycznością maszyn rolniczych, które przejmowały obowiązki ludności odpływającej ku miastom w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. W tamtych czasach 1kWh kosztowała średnią, miesięczną stawkę szeregowego robotnika razy 2. Początkowy zasięg planów elektryfikacji można zobaczyć na mapce poniżej. Źródło: http://serwer1437112.home.pl/projekt/ EW w Borowie zaprojektował niejaki inżynier Kochn. W 1913 roku zatwierdzono projekt. Chętni mogą przejrzeć kompletny projekt zawierający obliczenia i rysunki, zachowany w Archiwum Państwowym w Szczecinie. Źródło: http://serwer1437112.home.pl/projekt/ Budowa rozpoczęła się w 1915roku, lecz postępowała bardzo wolno ze względu na trwającą I wojnę światową, która odebrała ręce do pracy, zasoby i finanse oraz tak bardzo potrzebne konie. W czasie prac przekopano kanał łączący jeziora Zły Łęg (zbiornik retencyjny) ze Strunowem i Mielnem. Daruję sobie opisywanie elektrowni od technicznej strony. Cała ta "otoczka" historyczna jest o wiele bardziej zajmująca. W 1945 roku przez rejon Borowa, a dokładniej przez most koło elektrowni i wzdłuż kanału przebiegała droga rokadowa (tzn. droga przebiegająca prostopadle do kierunku przeprowadzania natarcia). W lutym tegoż roku Niemcy dokonali ostatniego rozpaczliwego, pancernego zrywu znanego szerzej pod nazwą "Sonnenwende". Siłami dywizji pancernych i grenadierów naziści uderzyli w pozycje wojsk marszałka Żukowa. Ofensywa rozpoczęła się 16 lutego by ostatecznie upaść po niecałych 4 dniach i zyskanych 12 kilometrach ziemi, okupionych ciężkimi stratami po obu stronach. Niespodziewane uderzenie wymogło na Rosjanach przegrupowanie sił i oczyszczenie Pomorza, co nieco przedłużyło agonię III Rzeszy. Wracając do elektrowni - wspomnianym mostem przerzucano zaopatrzenie i transportery z piechotą w celu wzmocnienia natarcia na linii Recz-Choszczno. Niemieccy saperzy zaminowali zabudowania elektrowni. Do wysadzenia jednak nie doszło, czy to przez przeoczenie, czy też trudną sytuację na pobliskim froncie. I całe szczęście, bo obiekt uruchomiono ponownie w 1946roku. Od tamtej pory pracuje wytrwale dostarczając "czystą energię" i cieszy nas swoim urokiem i historią. Robię postój przy wspomnianym wcześniej moście koło elektrowni. Ponieważ jestem praworządnym obywatelem - respektuję widoczny zakaz wjazdu. Nie jadę dalej moim "czołgiem". Znajduję się na granicy obszaru "cywilnego" i poligonu. "Cienka czerwona linia"... I jestem rozdarty... Trochę ponad 4km na północ, na Kanale Hetmańskim łączącym Jezioro Mielno i Zły Leg znajduje się zabytkowy most Baileya. Mam słabość do tej brytyjskiej konstrukcji. Pomysłowa, prosta, efektywna. Wojsko musi pokonać przeszkodę terenową? Nieprzyjaciel wysadził jedyną w okolicy przeprawę zdolną podźwignąć kilkunastotonowy czołg? FUBAR? Nie! Nic prostszego - dostarczcie ciężarówki z elementami konstrukcyjnymi oraz brygadę inżynieryjną, a raz dwa postawią skuteczną przeprawę na drugi brzeg. Wikipedia twierdzi, że 115 żołnierzy jest w stanie przygotować pięcioprzęsłowy most w niecałe 35 minut. Robi wrażenie. Źródło: http://westernpomerania.com.pl Niestety most znajduje się na terenie 4-5km w głąb poligonu. Niedaleko aktywnych przepraw oraz strzelnicy... Oparty o motocykl rozważam za i przeciw. W sumie nie tak daleko, niedziela, kula na słupie opuszczona. Jeśli ktoś nie zapomniał jej podnieść, to nie ma dziś ostrego strzelania. Z drugiej strony - odkąd poligon z "polskiego" stał się "międzynarodowy" i zamiast Ruskich siedzi tutaj po krzakach banda zakamuflowanych i uzbrojonych po zęby NATOwców, licho wie co mnie tam może spotkać. Może przyjdzie mi pozwiedzać "dołek" w czasie kiedy żandarmeria będzie wykonywać "czynności wyjaśniające"? Taksuję swoje odbicie w lusterku i oceniam szanse w razie konfrontacji z zagranicznym trepem. W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Popatrzmy... Brudne spodnie kamuflaż WZ-93. Kurtka kamuflaż brytyjski MTP. Zarośnięta morda. Wyraz twarzy mówiący ni mniej ni więcej jak "Sztoby tiebia wyjobali w żopu". Z uśmiechem niewiele lepiej... Wypchana torba na siedzeniu ( "Ola Boga, ani chybi pomyśli, że mam tam butelkę wódki, kradziony słoik małosolnych i rozłożonego kałasznikowa" ). "Nosz ku*wa - "zielony ludzik" jak się patrzy..." Szybka decyzja Jestem mięciutki niczym cieplutkie masełko... Wkładam kask... Taka hańba... Szybko wracam do Suchowa i odbijam w prawo i turlam się w inny rejon poligonu. Robi się nieznośnie gorąco. Zbliżam się do kolejnego celu na szlaku. Jaworze czyli dawna niemiecka wieś Gabbert. Kolejne "poligonowe" miejsce wzbudzające moją ciekawość. Początki sięgają mroków średniowiecza (ok. XIVwieku). Wtedy to powstało tutaj grodzisko w formie strażnicy, mającej za zadanie bronić ważnego szlaku handlowego. Obecnie w lesie między Jaworzem, a Prostynią znaleźć można pozostałości tejże warowni, która uległa spaleniu między 1349, a 1353 rokiem. Począwszy od uwłaszczenia w 1810roku wieś i okoliczne tereny zostały podzielone między chłopów i pracowników leśnych. Obszar miał rolniczy charakter. Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016 We wsi znajdował się, a jakże, młyn wodny pochodzący prawdopodobnie z XIVw. Po II wojnie światowej nie nadawał się on do użytkowania, o czym świadczy fakt, że stacjonujący w pobliżu Rosjanie śrutowali zboże dla koni w innej wiosce - Głębokim. W 1949r. młynarz Zygmunt Dąbek starał się o przywrócenie obiektowi statusu funkcjonalnego młyna. Okazało się, że na próżno, bo teren przeznaczono na poligon wojskowy, a obiekt wyburzono. Jak pokazał czas - zupełnie niepotrzebnie. Ciekawostką jest, że miejscowość była swojego czasu znana z powiedzenia, że jeśli ktoś bredzi i gada od rzeczy, to tak jakby "mówił o czymś między Kaliszem, a Jaworem" (gdzie mieściła się jedyna karczma nad Drawą "Za Ostatni Grosz" - chwytliwa nazwa, nie pozostawiająca złudzeń). Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016 Przedwojenny okres wsi jest bardzo bogaty w interesujące wydarzenia. Lokalizację ważniejszych obiektów na tym obszarze zaznaczono na mapie. Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016 W 1935 roku Niemcy podjęli decyzję o budowie lotniska i utworzeniu poligonu lotniczego. Tak też się stało i już w 1937roku na tych ziemiach ćwiczyła jednostka Königsberg Neumark z Chojny. W bezpośredniej bliskości ustawiono radiolatarnię "Gisela" naprowadzającą nadlatujące samoloty w rejon lotniska. Lotnisko figurowało naprzemiennie jako zapasowe i operacyjne. Stąd startowały bombowce Heinkel z dywizjonu KG 26.II Gruppe, które 1 września 1939roku dokonały wielokrotnych nalotów na Poznań. W późniejszym okresie stacjonował tu pułk Nachtjäger - Myśliwców Nocnych. Zdarzyło się tu mnóstwo wypadków, co do których nie ma pewności czy były dziełem przypadku, niekompetencji czy sabotażu. Na pobliskich bagnach i w pobliskich jeziorach odkryto kilka wraków niemieckich myśliwców BF-109 i BF-110. W końcowej fazie wojny wieś stanowiła istotny punkt niemieckiego oporu. Na obszarze działały operacyjnie 3 ciężkie czołgi PzKpfw. VI, znane lepiej jako Tygrys, a także pododdziały przeciwpancerne. W toku przytaczanej wcześniej operacji Sonnenwende, niemieckim oddziałom udało się odbić wieś z radzickich rąk. W wyniku kolejnych frontowych przepychanek zabudowania wsi bardzo ucierpiały. Przed rozpoczęciem II wojny światowej na tych terenach mieszkało 209 osób w 50 gospodarstwach. W roku 1946 doliczono się ich 96 w 5 gospodarstwach rolnych i 9 rodzinach zatrudnionych w lasach. Na 1879ha pól niemal 1/3 leżała odłogiem. Cóż... wojna... Równie ciekawa jest historia powojenna, ze względu na bliskość poligonu i obecność żołnierzy. Po 1945 roku lotnisko zaadoptowano do szkolenia spadochroniarzy oraz wojsk specjalnych, a także przeprowadzania szkoleń rozpoznawczych. Tam też trafiam od razu po minięciu tablicy z nazwą wsi. Wydaje mi się jednak, że jest to "stara" część obiektu. Zatrzymuję się niedaleko stalowej konstrukcji służącej kiedyś, jeśli dobrze mi się wydaje, do trenowania ostatniej fazy skoku spadochronowego. Nazywano to tzw. "huśtawką". Żołnierz był przypięty do widocznej szyny, a trening polegał na poprawnym ułożeniu ciała w ostatniej fazie skoku oraz oswojenie z prędkością lądowania. Odnajduję tu więcej oprzyrządowania do trenowania skoczków. Między innymi trapez, z wciąż założoną uprzężą, do trenowania kolejnych faz skoku. Teren ten funkcjonuje pod nazwą "Małpi Gaj". Zwiedzam dalej i za kolejnym krzakami znajduję "to". "Wirówki" i "karuzele" są w całkiem niezłym stanie. Obracają się bez problemu. Jaka szkoda, że jestem sam... Mając "przybocznego" do asysty, chętnie bym się spróbował na tych cud-maszynach. Samemu nie próbuję, bo raczej ciężko byłoby się zatrzymać "na żądanie". Poza tym sprawny błędnik jest niejako potrzebny do dalszej jazdy motocyklem. Inne przeszkody i urządzenia treningowe są porządnie zarośnięte i zaniedbane. Widać, że część z nich już nikomu nie służy. SE od tego miejsca znajduje się lądowisko śmigłowcowe. Wielka łąka, na której czuję się "trochę" wystawiony na strzał. Lepiej się schowam z powrotem między drzewa... Niedaleko znajdują się dwie strzelnice. Jedna przeznaczona dla wozów bojowych, druga dla piechoty. Teren oczywiście "No Pasaran!". Zobaczyłem i dotknąłem już chyba wszystkiego... Odpalam XTeka i jadę dalej w stronę zabudowań. Trafiam na nowszą część poligonową. Przyglądam się planszy "promocyjnej". A oto i nowsza część "małpiego gaju". Można tu znaleźć wiele przeszkód sprawnościowych, ale ja skupię się na innych, ciekawszych zakątkach. Pierwsze co rzuca się w oczy to "całkiem niezła chata". Tylko te okna... Patrzę, skobel furtki lata luźno... Hmm... A pooglądam z bliska, co mi tam. Drzwi noszą ślady tarana. Żadna Pani domu nie byłaby zadowolona, gdyby ksiądz po kolędzie albo goście "pukali" w ten sposób do drzwi. Obchodzę budyneczek drzwi do piwniczki otwarte W środku gołe ściany, niski strop i pustki. Żadnego wina, słoików z dżemem czy czegokolwiek... Idę dalej "brodzić" w trawie. Niedaleko widzę rozbitego SKOTa. Wrak wygląda ponuro, ale przypomina mi, zupełnie od czapy, coś co zawsze wprawia mnie w dobry humor. "Wóz konserwacji ku*wa, zobacz co narobiłeś..." Klasyka panie, klasyka... Wracając relację na właściwe tory... Wychodzę z krzaków na drogę i dostaję olśnienia widząc tabliczki. Dobrze, że miałem na ten czas porządne buty motocyklowe. Producent na pewno przewidział, że jak "adventure", to bez wyjątków - także na polu minowym... cdn. Ostatnio edytowane przez Vee : 24.06.2017 o 18:49 |
21.06.2017, 21:43 | #39 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Vee statecznik su 22 ze zdięcia, znajduje się na wschód od Broczyna(pierwsza w lewo jadąc od czaplinka). Dobra, jak już pisze to gratuluje zaparcia w opisywaniu,ja jestem za mało utalentowany i cierpliwy do popełnienia ciekawych relacji,jaką niewątpliwie jest Twoja. Dodam tylko że; radzieccy szeregowi żołnierze w bazie głowic nie mieszkali w koszarach, w koszarach byli tylko oficerowie a szeregowi w betonowych bunkrach tunelach które teraz są zasypane itp... Co do lokalizacji obozu lotników, miejsce wybrano z powodu dobrej logistyki,czyli kolejowa rampa i bezpośrednie połączenia kolejowe i pewnie najważniejsze jednostka wojskowa w kiefheide czyli w podborsku.Pewnie spytasz, to mówie,to moje rodzinne strony i jestem z Podborska więc przez lata widziałem i słyszałem wiele ciekawych historii. ps. musimy sie spotkać....
|
21.06.2017, 22:00 | #40 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
@Plaku
Dzięki bardzo za dołożenie swojej cegiełki do tej relacji. Pisząc ją bazuję na tym co widziałem, ale przede wszystkim na słowie pisanym i internecie. Niestety, mimo, że staram się opisywać odwiedzone obszary rzetelnie, nie zawsze jestem w stanie wyłuskać te "pewne" informacje. Pogodziłem się z tym, że coś może być przeinaczone lub przekłamane. Jeszcze raz dzięki za Twój wkład i mam nadzieję - do zobaczenia. W końcu Kołobrzeg - Koszalin to rzut beretem. |
Tags |
drawsko , offroad , relacja , tenere , xt660z |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
XVII zlot ADV - POJEZIERZE DRAWSKIE - Zaproszenie! | ex1 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 13 | 17.04.2017 23:09 |
XVII zlot ADV - POJEZIERZE DRAWSKIE - przygotowania (ŁOWCY NIEWYGÓD) | ex1 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 44 | 06.04.2017 11:00 |
Wyprawa motocyklowa po Afryce zachodniej „Przez Wagadugu” – Spotkanie 23 Kwietnia 2015 | pekos1988 | Trochę dalej | 0 | 20.04.2015 21:32 |
Z Polski na Kolski :) | Ronin | Trochę dalej | 58 | 27.06.2012 18:22 |
Polski Dakkar 11-12.06.11 | AmberBamber | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 5 | 23.06.2011 11:15 |