|
28.05.2017, 18:15 | #1 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 54 min 39 s
|
To waga brutto (pi x drzwi w ciuchach moto) - sote jakieś 104 kg a więc 3mam norme
Ostatnio edytowane przez mirkoslawski : 28.05.2017 o 21:01 |
28.05.2017, 18:15 | #2 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
|
29.05.2017, 08:41 | #3 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,665
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 21 godz 49 min 27 s
|
To dobrze - już się o Twój subframe martwiłam
|
29.05.2017, 09:06 | #4 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 54 min 39 s
|
|
29.05.2017, 13:14 | #5 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 54 min 39 s
|
Nie wiem, czy ktoś czyta ale jadę dalej
Dzień 5. Wstajemy koło 7.00 rano - niewyspani mocno. W nocy "szczekało i warczało" jakieś zwierzę lub zwierzęta, krążąc wokół namiotów a ja w ferworze wczorajszych stresów namiot co prawda ze ścieżki zwierząt i z niecki przestawiłem na wzniesienie - ale za to centralnie na wielką kępę trawy pod plecami, która mi się albo w plery wbijała albo z niej w nocy spadałem No nic - lecimy znowu do piekła zwanego CLUJ-NAPOCA szukać łożysk. Mówię też Mateuszowi, aby wziął ze sobą "centralkę" czyli dociął kawałek kołka(gałęzi), bo mając tylko kosę trudno będzie postawić na niej motocykl bez tylnego koła Znowu skwar niemiłosierny, korki - a na dodatek nie możemy odnaleźć poleconego przez naszych przyjaciół sklepu. Kręcimy się jak smród po gaciach ze dwie godziny po tym betonowym PIEKLE aż w końcu JEST! Mamy go - szybko w centrum miasta, na przystanku - zwalamy koło, wybijamy na wszelki wypadek jedno łożysko do zwymiarowania (to jako jedyne miało kulki - w pozostałych zostały po 3 sztuki ) i Mati leci do sklepu. Za chwilę przychodzi ucieszony z nowiutkimi uszczelniaczami i łożyskami! Uratowani! Oczywiście nie jest różowo - łożyska wybijamy łyżkami do opon i zakupionym świeżo młoteczkiem...z wybiciem tego wewnętrznego łożyska, które dodatkowo się rozleciało zajmuje nam dobre 30 min, sporo niecenzuralnych słów i 16 litrów potu. Tak naprawdę to głównie Mateuszowi, bo ja głównie "nadzoruje" i daję "strategiczne rady" jako "starszyzna wyprawowa" Tego dnia po raz kolejny Rumuni nas zaskakują - najpierw podchodzi do nas gość z koszulką ATV i zaprasza do swojego warsztatu, gdzie za free nam to zrobi (tyle, że niby jak mamy się tam dostać, skoro koło już bez połowy łożysk i zdjęte z motocykla?) ale to miłe! Później zatrzymuje się gość na błyszczącym HD w kamizelce lokalnego klubu i też pyta, jak może pomóc Generalnie nasze zmagania z motocyklem budzą zaciekawienie, coby nie powiedzieć "sensację" Żeby nie było jednostronnie - wiem nie tylko z własnego doświadczenia, że jeśli coś się zaniedba w motocyklu, natychmiast się zemści. Ja w moim moto wiedziałem o dwóch takich słabych punktach - jedna kostka pod siedzeniem przy pompie paliwa a druga na główce ramy od rozrusznika. Obie się odzywała (jeden pin wylatał z każdej notorycznie) - w końcu kostkę od pompy paliwa wywaliłem a na główce ramy docisnąłem trytkami w nowym położeniu - zadziało się to ze 2 razy ale naprawa trwała 3 minuty. Wszystko inne w moim moto działało prawie do końca, bo pod koniec wyprawy moje BMW chciało do domu tak bardzo, że mi o tym mówiło co jakiś czas - no ale to nie był wynik zaniedbania czy zaniechania w przygotowaniach do wyprawy a wynik...ale o tym po tym Przed 13.00 koło na miejscu - wszystko pięknie gra a więc możemy jechać dalej. Mateusz mówi, że chciałby Transalpine przejechać...ja niechętnie, bo to asfalty i że taka to "droga krupówkowa") ale w końcu ulegam (i jak się okazuje potem na moje szczęście bo to był świetny trip!). Lecimy, drogi fantastyczne, łątwe szutrówki, czasem nowy asfalt, widoki piękne ale... - jest niemiłosiernie gorące a akcja "łożysko" nas wykończyła - po 200 km zjeżdżamy na kemping za 10 LEI od łba. Mamy skoszony trawnik, stół i ławeczki, zimną wodę, zrobione zakupy w postaci flaszki, piwek 8 i czegoś na kolacje - na dzisiaj to optymalne kroki Nie jesteśmy jedynymi gośćmi - dzisiaj oprócz nas jest banda mężczyzn zarówno pijących jak i grających w piłkę (kemping był olbrzymi - oni na szczęście jakieś 300 metrów od nas). Jutro na kemping przyjedzie dużo "poważniejsza banda" ale to dopiero jutro... Dzisiaj się pije W sumie jakieś 220 km przejechane, około 5h w siodle. Około 17.00 już rozstawieni na kempingu. Ostatnio edytowane przez mirkoslawski : 29.05.2017 o 13:32 |
29.05.2017, 13:30 | #6 |
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Sulejówek
Posty: 1,047
Motocykl: Fiddle
Online: 6 miesiące 2 tygodni 13 godz 54 min 4 s
|
nie martw się, ludzie czytają pisz dalej.
|
29.05.2017, 13:33 | #7 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 54 min 39 s
|
|
29.05.2017, 13:33 | #8 |
Śmiało .... bez krępacji proszę
|
|
29.05.2017, 14:12 | #9 |
Zarejestrowany: Feb 2016
Miasto: FZG
Posty: 294
Motocykl: RD07a
Przebieg: 22000 +
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 3 dni 14 godz 59 min 48 s
|
Super relacja,bardzo dobrze się czyta!
__________________
Africa Twin, w języku czarnych stóp "Ta, na której nie posiedzisz" http://forum.transalpclub.pl/viewtop...?f=183&t=20686 |
29.05.2017, 14:30 | #10 |
Kiedyś R.T70
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 47 min 6 s
|
Czyta się!
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Prolog - "Życie to sztuka wyborów". | mirkoslawski | Trochę dalej | 9 | 25.05.2017 23:09 |
"Helpfl Staf", czyli technologia rejli w służbie Lejdis | ucek | Lejdis | 25 | 15.09.2010 21:52 |