|
Umawianie i propozycje wyjazdów Masz już plan? Nie masz? A może szukasz kompana w podróży? Brak Ci koncepcji na długi weekend, wakacje? Szukasz plecaczka? Nikt nie chce jechać na Elefanta? Tu szukaj bratniej duszy... |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
06.07.2019, 23:06 | #1 |
Kuzwa żal dupę ściskach, że nie udało się ruszyć z Tobą...
Jednak moja kanapa dzisiaj pojechała do Rumuni może mi opowie jak wróci |
|
07.07.2019, 03:07 | #2 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Posty: 541
Motocykl: XR650R & XR400 & WR300
Online: 4 tygodni 1 dzień 20 godz 4 min 37 s
|
|
12.07.2019, 23:32 | #3 |
Zarejestrowany: Sep 2014
Miasto: Mała Polska
Posty: 541
Motocykl: RD07a
Przebieg: 41214
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 9 godz 8 min 14 s
|
Generalnie chciałem spróbować co znaczy TET.
Zaplanowałem, jak się w drugim dniu okazało nierealistyczną, bezplanową trasę TET przez kilka krajów. Planowaliśmy jechać we dwóch ale życie zweryfikowało plany i chcąc nie chcąc ruszyłem sam. Moto full serwis, przygotówka, pakowanie i jazda. Metę pierwszego etapu wyznaczyłem na Ukrainie. Całe FAT mówi Libuchora, Libuchora. No to Libuchora. Ale zanim Libuchora to kierunek Biesy, drobne zakupy i do Krościenka. Nie byłem jeszcze na moto w UA więc tylko z relacji wiem jak może być na granicy. Ale wszystko odbyło się w miarę płynnie. Zaraz za granicą uderzyłem na południe w kierunku wioski Terlo. W nawi ustawione drogi gruntowe z zamiarem dojechania do Libuchory jak najwięcej offem. Ukraina w tym rejonie to chyba jest inny stan umysłu. Jest inaczej niż u nas, szeroko pojętym Zachodzie. Jadę sobie ścieżkami nieoczywistymi, drogami gruntowymi, łąkami. Serio miałem zamiar pojechać do Libuchory offem. Ni stąd ni stamtąd dognał mnie na moto jakiś koleś w mundurze z klamką przy pasku. I pyta gdzie jadę. No jak to gdzie? Do Libuchory. Gdzie? No do Libuchory. Nie wiedział gdzie to jest ale stwierdził, że nie da rady tędy. Czytając wątek o Integracji mówili, że jedną z możliwości wyboru trasy jest dziurawy asfalt. To wierutne kłamstwo!!! Tam nie ma ŻADNEGO asfaltu. Tam są dziury prztykane asfaltem!!!. Ludzie. Ponieważ jechał wolno miałem czas każdej napotkanej osobie pomachać lub skinąć kaskiem. Każda z tych osób odmachała i skinęła. Miałem wrażenie, że czekają na taki gest. Ciekawie to wyglądało w przypadku ludzi jadących na wozie konnym. Ja skinąłem a oni jednocześnie odkłonili się. Generalnie: - domostwa pamiętają lepsze czasy, - konie, krowy, psy i wszelki drób, - siano, mleko, zapachy, różne, raz przyjemne raz mniej. Ale głównie przyjemne, - asfalt tam kiedyś był. Dlaczego go teraz nie ma? Zastanawiam się czy Ci ludzie są szczęśliwi? Co to w ogóle znaczy? Czy jeżeli nie mają tak jak my to są nieszczęśliwi? A może szczęścia nie da się zdefiniować... Przypomniała mi się historia gdzieś przeczytana. ---- Pewnego dnia, bardzo bogaty mężczyzna wziął swojego syna na wieś, aby pokazać mu, jak żyją biedni ludzie. Spędzili kilka dni i nocy na gospodarstwie, gdzie chłopiec mógł zobaczyć życie zupełnie inne od swojego. Kiedy wracali ze swojej podróży, ojciec zapytał syna: -âJak ci się podobała nasza wycieczka?â -âByło fantastycznie, tato!â -âI już teraz wiesz, jak żyją biedni ludzie?â â dopytywał ojciec. -âTak, już wiemâ -âNo to opowiedz mi, czego nauczyłeś się podczas naszej podróżyâ Syn odpowiedział: âZobaczyłem, że my mamy jednego psa, a oni aż cztery. My mamy basen, który sięga do środka naszego ogrodu, a oni mają strumyk bez końca. My mamy lampiony, a im noc rozświetlają gwiazdy. My mamy patio, a oni mają cały horyzont. My mamy mały kawałek ziemi, a oni duże pola, których nie jesteśmy w stanie objąć wzrokiem. My mamy służących, którzy nam służą, a oni służą innym. My kupujemy jedzenie, oni je sami produkują. My mamy wysokie mury, które nas bronią, a ich chronią przyjacieleâ. Ojciec chłopca zamilkł. Nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Wtedy chłopiec dodał: âDziękuję ci tato, że pokazałeś mi, jak bardzo biedni jesteśmyâ. Ta wspaniała historia ma nam pokazać, że bogactwo to nie tylko pieniądze, szlachetne kamienie, piękne budowle. To przede wszystkim to, co uznamy za bogactwo, czyli przyjaciele, niebo pełne gwiazd, możliwość kąpieli w czystym strumyku. Doceniajcie to, co macie. Źródło: natopie.pl ----- Ponieważ nie miałem pojęcia gdzie jechać jechałem przed siebie. Jechałem i kiwałem ludziom a oni mi. Wieś się skończyła i stanąłem przed dylematem gdzie nocować. Ponieważ lato, czas żniw i sianokosów sporo ludzi, koni i wozów włóczyło się po drogach. Spotkałem taki wóz konny i ich właścicieli. Okazało się, że wszyscy mają na imię Vasili. Pytali co robię tutaj, skąd i dokąd. Ja na to, że szukam miejsca gdzie można rozbić namiot (pałatku). Od razu zaproponowali, że o tak jest jednego z nich dom i żebym jechał. Nie chciałem robić kłopotu. Okazało się, że jest to gdzieś baza turystyczna. Mówię, że pojadę i sprawdzę jak jest. Zaraz znalazł się młody Vasilij, który na swoim chińskim motorku poprowadził mnie do bazy. Okazało się, że jest woda i kibel. Resztę miałem. Namiot pod tysiącem gwiazd. Zostałem.....
__________________
A Man of Nomadic Traits Ostatnio edytowane przez RonDell : 13.07.2019 o 00:29 Powód: literówki |
13.07.2019, 09:26 | #4 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
|
No piknie ,dawaj dawaj.
__________________
Agent 0,7 |
14.07.2019, 00:17 | #6 |
Zarejestrowany: Sep 2014
Miasto: Mała Polska
Posty: 541
Motocykl: RD07a
Przebieg: 41214
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 9 godz 8 min 14 s
|
Ranek przywitał mnie takimi widokami.
Generalnie krowy szły na wypas. Umówiłem się z Vasilijem, a jakże, że spotykamy się o 8 rano. Byłem gotowy. Zdziwił się. Jak to, tak rano jesteś gotowy? Jak umowa o umowa. Na każdym kroku jest jakaś historia. Ciekawe kto tam mieszkał, co przeżywał, jak żył. Jadąc w kierunku drogi głównej kręciłem się to tu to tam. Potrzeba Wam wiedzieć, że spotkałem kolejnego ... Vasilija. Jechał wozem drabiniastym. Zapytał mnie skąd o dokąd i kto ja jestem/ Zapytał też czy w Polszy nie znalazłaby się jakaś robota dla niego. Tu na Ukrainie pracują, maja krowy aby tylko dla siebie. W Polsce lepiej. Ktoś na forum Transalpa mówił o Świdowcu więc ruszyłem w tamtym kierunku. Kolochawa - Ust Czorna. Ni hoo hoo. Nie znalazłem Świdowca. The Bill... Ale nic to. Byle do przodu, byle kółka się toczyły... Kręciłem się to tu to tam w poszukiwaniu wrażeń. Po drodze natknąłem się na fajne miejsce biwakowe. Czas był najwyższy by kręcić na południe w kierunku Rumunii. Gdzieś tam czeka Maramuresz. Czego mam się spodziewać? Nie wiem. Granica. A gdzie? A skąd? A co w sakwach? A co w plecaku? A cz w kartuszu z gazem na pewno jest gaz? Tak, jest gaz ale musztardowy... Na razie zrobiłem rekonesans. Czy dam radę? Ponieważ godzina jeszcze młoda ruszyłem na początek szlaku by zobaczyć czy dam radę... Coś kiedyś się tu działo. Na razie dawałem radę... Ponieważ godzina zrobiła się późna zdrowy rozsądek, którego nie mam wziął górę i nakazał odwrót na biwak. Tak też zrobiłem. Băile Borșa
__________________
A Man of Nomadic Traits |
17.07.2019, 16:38 | #7 |
RonDell, bardzo żałuję że nie wybrałem się z Tobą.
Pozdro |
|
21.07.2019, 01:27 | #8 |
Zarejestrowany: Sep 2014
Miasto: Mała Polska
Posty: 541
Motocykl: RD07a
Przebieg: 41214
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 9 godz 8 min 14 s
|
Hej,
To ktoś tu w ogóle zagląda? No to dobrze. Kuba, Może w przyszłym roku wygospodarujesz parę dni to polecimy razem. Samotnie.... Jest jeszcze coś do przejechania. Na drugi nocleg zakwaterowałem się tu: Strada Independenţei 139, Băile Borșa 435250, Rumunia Choć bym nie chciał to muszę Wam zarekomendować to miejsce jako fantastyczne. Pod kilkoma względami. Pole namiotowe to raz. Zadaszenie z lodówką, kuchenką, grillem elektrycznym to dwa. Stoły, krzesła pod zadaszeniem. Bardzo czysta i schludna łazienka z prysznicem. I pokoje do wynajęcia ze śniadaniem. Podobno pycha. Ja oczywiście wybrałem opcję namiotu. I największy skarb tego miejsca: właściciele. Super uczynni, skromni i zawsze chętni do pomocy. No i na wejście palinka. Tak że wiecie, rozumiecie... Trzeci dzień zaczął się już w nocy kiedy z nieba spadła utopia. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby rano się nie okazało, że w butach chlupie. Lało. Myślałem, że ktoś chce utopić moją utopie, ogłosić pełne zanurzenie. Na szczęście nie... Śniadanie miałem iście królewskie: takie krążki ryżowe i izotonik. Jest power. Szkoda mitrężyć więcej czasu. Pakuje mandżur i w drogę. Na TET. Jedzie się dobrze. Standard to kamienie, woda, gałęzie, uślizgi, poślizgi. Jest pochmurno, opar unosi się na dolinami. Jest pięknie. Droga meandruje. Pusto, cicho, spokojnie. Wiem, że może Was to trochę nudzić ale to forum ma coś w sobie. Za jednym z zakrętów spotykam żywą blokadę drogową. Owce. W zasięgu wzroku małe, dymiące ognisko. Dwóch, skulonych pasterzy próbuje złapać trochę ciepła. Wyłączyć silnik i poczekać. Podnieśli się szybko i zgonili stado na bok. Wtedy zobaczyłem, że to byli młode chłopaki. Zastanowiłem się wtedy czy chcą to robić, czy ktoś im kazał, czy nie mają innego wyjścia. Nie wiem. Kiwnąłem i machnąłem w podzięce i ruszyłem przed siebie. Spotykam po drodze coś czego jeszcze nie widziałem. Ule na samochodach. Standardowe też ale sporo mobilnych. Ciekawe. Wiecie może jaki to ma cel? Ja nie wiem. Oczywiście macham ludziom a on bardzo chętnie podnoszą rękę w geście pozdrowienia. Prosty gest ale mocny w swojej wymowie. Generalnie w górach było pusto. W tych górach można się zakochać. Przejechawszy jeden z zakrętów natknąłem się na grupę Czechów jadących szlakiem w przeciwnym kierunku. Zatrzymaliśmy się, porozmawialiśmy i ruszyliśmy dalej. Ich 6, ja sam. Oni bez bagażu, ja z całym kalasarem. Było pięknie. Nie wiem jak opisać jak wtedy się czułem. Przygoda trwa, historia nie kończy się nigdy. Jadę, ładuje akumulator i zastanawiam się co jest tak naprawdę ważne. Wypas. Gospodarka wydziera przyrodzie kawałki ciała. Byle przed siebie. To co za mną to już nie ważne. Już koła to przejechały. I już nieważne. To wszystko już się stało. Zamknięte szlaki. Ale to tylko po to by bydło nie uciekło. Na szczęście. Pewnie w Niemczech by mnie zastrzelili...... Nie może być lepiej. Ale, ale. To dopiero pierwsza część trzeciego dnia. Dalej to dopiero zaczęły się cuda.
__________________
A Man of Nomadic Traits |
21.07.2019, 15:48 | #9 | |
Zarejestrowany: Jan 2019
Posty: 192
Motocykl: Dr650Re
Online: 2 dni 15 godz 42 min 32 s
|
Cytat:
Nie jestem pszczelarzem, ale gdzieś kiedyś słyszałem, że właściciele pszczół, okresowo przewożą pasiekę w miejsca gdzie pszczoły mają bliższy dostęp do dużej ilości kwiatów np. pól rzepaku. Pszczoły latają w poszukiwaniu nektaru w określonej odległości od ula, myślę że kilka kilometrów. Odlatują tak daleko od ula by móc tego samego dnia wrócić do domu. Bez pszczół ludzkość raczej nie przeżyje, a jest ich podobno coraz mniej. |
|
17.07.2019, 17:26 | #10 |
Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
|
Fajne fotki, jedziesz kolego dalej !
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Ukraina, Rumunia, Mołdawia 12-24.06.2017 | assur71 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 12.04.2017 18:23 |
Rumunia, Mołdawia, Ukraina, NRM - wrzesień 2012 | lemur | Trochę dalej | 52 | 14.01.2013 19:21 |
Rumunia-Mołdawia-Ukraina w sierpniu/wrześniu | Marek70 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 3 | 23.08.2012 16:08 |