![]() |
#31 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,660
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 22 godz 59 min 30 s
|
![]()
Zaufaj mi - jestem weterynarzem!
Uświadamiam sobie, że ze snu wybił mnie chrzęst opon Kajmanowozu na podjeździe. Jest kilka minut po wpół do pierwszej - no to sobie pospałam ![]() Zwlekam się z łóżka i idę po swoją torbę [tak, tak, jest równouprawnienie - nie ma lekko, nie ma się żadnych przywilejów, mimo, że jest się słabą białogłową! ![]() Kajman jest cały zziębnięty i mocno zmęczony - ponad 12 godzin za kółkiem, najpierw upał w Marakeszu, potem surowy chłód w górach, a ostatnie kilkadziesiąt kilometrów to wycieńczająca jazda po oberwanej drodze na półce skalnej. W celach rozgrzewczo-odstresowywujących raczymy się wiśniówką [w ilościach aptekarskich ![]() W końcu idę się myć i ładuję pod kołderkę, próbuję zasnąć, ale nagle słyszę… ŁUP [to było duże łup!]. Eeeee? - Kajman? -.... - Kajman! Żyjesz?! - no.o…. Kamień spada mi serca… ...prosto na nogi, bo gdy Kajman wynurza się z łazienki minę ma nietęgą. I jest jakiś taki… wymięty. Biedaczek wywrócił się na śliskiej posadzce, waląc przy tym głową w kafelki i rozwalając skórę na łokciu. Zadaję mu pytania, na które nie potrafiłam odpowiedzieć po moim wstrząśnieniu mózgu [jak się nazywa?, jaki jest dzień tygodnia?, adres zamieszkania?…] - odpowiada z sensem, więc chyba wszystko ok. Patrzę na łokieć i lecę do motocykla po opatrunki. Kurde - brzydkie, 3-4 centymetrowe poprzeczne przecięcie, które “uśmiecha” się przy zginaniu łokcia. Kombinuję jakby tu zbliżyć i ufiksować brzegi rany - nie mam nic do szycia… Po głowie chodzi mi kropelka [SuperGlue] ![]() Kajman powoli robi się dziwnie szarawy. Wpada w hipotermię... Tętno nitkowate... Przy próbie wstania z łóżka - osuwa się nań z powrotem i odlatuje… Co robi blondynka wychowana na amerykańskich filmach? No wiadomo - szast prast po twarzy ![]() … i skóra mi cierpnie na plecach… odruchu brak - u psów to nie wróży dobrze :/ No to robię raban na cały dom, a w międzyczasie jeszcze kilka razy walę kontrolnie Kajmana po pysku... ---------------------- Mała dygresja - abstrahując od okoliczności, zauważam mimochodem, że kobieca ręka jest jakby stworzona do tej czynności. Plaskacze siadały, aż miło, a dłoń wspaniale się kleiła do policzków ;P ----------------------------- …. w momencie gdy do pokoju wbiega Wojtek i gospodarz, to z ust Kajmana nagle słychać żałosne “Gosiu… ale dlaczego mnie bijesz?” Ufff… poznał mnie. Patrzy całkiem przytomnie… Ale czy na pewno? Może jeszcze raz mu przyłożyć? ![]() Emocje powoli opadają. Chłopaki idą spać. Robię opatrunek na łokieć. Przykrywam Kajmana całą stertą kocy, bo biedak wpadł w dygotki… ...i kładę się spać. Sen nie nadchodzi. Najpierw nerwowo nasłuchuję, czy Kajman oddycha - gdy kilka razy wydaje mi się, że niezbyt, to wstaję i podchodzę do jego łóżka. A później, gdy już zaczyna spokojnie pochrapywać, to w moim mózgu ciągle przewija się film z całego zdarzenia. Wszystko analizuję i wysnuwam wnioski… oj trzeba było inaczej... Nie śpię aż do rana. Ale jestem tak nakręcona, że gdy trzeba wstać, to nie czuję zmęczenia. I w sumie cały dzień jadę na adrenalinie ![]() Rano śniadanie, pakowanie… Wczoraj w miasteczku widziałam aptekę. Ciekawe czy mają tam coś co by się mogło przydać. Wchodzę - za ladą oczywiście mężczyzna - i zaczynam trochę na migi, trochę po łacinie, trochę rysuję wzorów [ufff… pani Marszałek byłaby ze mnie dumna ![]() Nabywam: - bandaże i kompresy - tutaj bez problemu, po francusku jest podobnie - H2O2 - potem było ciężej - na słowo analgesia [a wcześniej mówiłam, że jestem lekarzem weterynarii] pan podaje mi buteleczkę z Acepromazyną do iniekcji domięśniowych dla koni i bydła :P Na samą myśl co bym mogła zrobić Kajmanowi po obezwładnieniu tym specyfikiem, przewracam się ze śmiechu ![]() Pokazuję łokieć i mówię “analgesia punctata” - i bez problema dostaję 10ml Lignocainy do znieczuleń miejscowych [kurde… taka dystrybucja leków, to raj na ziemi!]. - potem łatwizna - rysuję strzykawki, nić do szycia - dostaję do wyboru z igłą okrągłą, albo trójkątną… No bajer! Szybko wskakuję na moto, łapię Kajmana wsiadającego właśnie do auta - wrzucam mu zakupy na siedzenie i z uśmiechem mówię: - Kajman, masz spirytus, to się znieczulaj, wieczorem będziemy szyć. Jedynka w dół, nie czekam na odpowiedź… Dzisiaj wszyscy grzecznie jadą w grupie. Przynajmniej na początku, gdy jedziemy asfaltem. Potem zjeżdżamy na cudną szutrówkę. ![]() Wcześniejsza gliniasta czerwień prawie całkowicie ustępuje miejsca skałom w kolorze piaskowym. A zamiast jaskrawozielonej roślinności mamy jakieś żałosne szarawe kępki. ![]() Wtaczamy się z Wieśkiem pod górkę. Reszta nas wyprzedziła - spotkamy ich dopiero wieczorem. ![]() Zaczyna mnie tak śmiesznie boleć głowa. Wczoraj też tak było, i przedwczoraj. Kojarzę fakty - wygląda na to, że przy przekraczaniu magicznej poziomicy 2300m n.p.m. mam pierwsze objawy choroby wysokościowej. Ale jajo! ![]() Zatrzymujemy się na chwilkę, w celu odpoczynku, wzmocnienia się batonikiem. Ból głowy ustępuje… ![]() ![]() Wyjeżdżamy wyżej i wyżej - i oto stajemy na najwyższym punkcie naszej całej wycieczki - przełęcz Tizi-n-Ouano ok. 2900m npm. Na górze spotykamy grupę Rosjan, z którymi dogadujemy się po angielsku - dziwny jest ten świat ![]() ![]() Kilka fotek… Za DRką jest kanion, ino słabo widać ![]() ![]() Taki sobie pomniczek-drogowskaz ![]() ...i zjeżdżamy w dół, znów płajem na stromym zboczu. Czasem trzeba minąć osiołki, które z jukami zajmują całą szerokość drogi. Za którymś razem prawie dostaję zawału, gdy po wyprzedzeniu grupy mułów zerkam za wieskiem w tylne lusterko i widzę tylko jakąś postać z pomarańczowymi akcentami w ubiorze stojącą przed zwierzętami. Przez chwilę jestem pewna, że to Wiesiek, a że jego KTM wylądował w przepaści. Całe szczęście się myliłam ![]() ![]() ![]() Pyrkamy wolniutko serpentynami w dół kanionu. Trochę drobnego żwirku zalega. Trzeba być uwaznym, ale jedzie sie przyjemnie i generalnie na luzie. Im niżej, tym cieplej. ![]() ![]() ![]() Potem kawałek drogi asfaltowej przez wioski, szybki posiłek regeneracyjny i wracamy na offa. Omlet - moja główne jedzenie ![]() ![]() Początkowo szutrowa, lekko kręta droga leci przez śliczne pustkowie w kolorze brudnopiaskowym. Tak jak lubię. ![]() ![]() Ale z czasem drobny żwirek zamienia się w żwir, żwir w kamyki, a kamyki w kamienie luźno leżące na drodze… Zakręty się zacieśniają. A my lądujemy w korycie, wyschniętej obecnie, rzeki. Nie jest lekko, w dodatku wśród pionowych skał wąwozu upał coraz bardziej dokucza. DRka jest super motocyklem, ale w kamienistym terenie ujawnia swoją chyba największą wadę - fatalne zawieszenie [po przesiadce z KTMa, to był dla mnie szok ![]() ![]() Oczywiście zamiast stać na podnóżkach, to siedzę [widzę te Wasze pełne politowania spojrzenia ![]() ![]() Pewnie wyważam kolejne otwarte drzwi ![]() W tych najgorszych miejscach nie robiłam zdjęć - wolałam sie nei zatrzymywać ![]() ![]() ![]() Docieramy na przełęcz, tam spotykamy grupę turystów z Łotwy i Finlandii. Oni z kolei wynajęli motocykle [obute w Enduro Sahara - kurde, lubię te opony!] wraz z marokańskim przewodnikiem. Wyruszyli z Marrakeszu i robią kilkudniową objazdówkę. Tez fajna opcja. Przewodnik wygląda na nieco mrukliwego, ale konkretnego i budzącego zaufanie chłopaka [info dla kobiet: niezłe ciacho! ]. Chwilkę rozmawiamy i powoli staczamy się w dół drogą biegnącą głównie po zboczu, ale czasem schodzącą do koryta, gdzie jedziemy po tak nielubianych przeze mnie luźnych kamieniach. ![]() W końcu urokliwy wąwóz zostawiamy z lewej, a sami jedziemy po jego prawej krawędzi. ![]() Znów jest bajkowo. W momencie, gdy kanion się kończy, a przed nami rozciąga się widok na bezkresną równinę zamieramy w zachwycie. Niestety nie mam zdjęć, bo wpadam na pomysł, żeby przyjechać tutaj na zachód słońca - wówczas dopiero musi z butów wyrywać. Ale tak się złożyło, że troszkę popsuła się pogoda, że była kolacja, że były inne rzeczy do zrobienia ![]() Ech…. Po dalszych kilkunastu minutach docieramy do miasteczka, gdzie czeka już reszta grupy. Chłopaki z DRzet zmianiają olej, Wojtek zmienia tylne koło w 1190. No i niestety lewa laga mastodonta się zrzygała. Do cna chyba :/ ![]() © Wojtek Ja w ramach serwisu klepię moją DRkę w zakurzony zadek, a potem wskakuję pod prysznic, aby zmyć trudy dzisiejszego dnia, przebieram się w spódnicę i glebię w cieniu z książką ![]() ![]() Widok z "tarasu" - tuż pod nami mieszkają ludzie. I osioły ![]() ![]() Po odpoczynku i kolacji pora na gwóźdź programu - szyjemy Kajmana ![]() Mam właściwie wszystko czego potrzeba z wyjątkiem pęsety i igłotrzymacza:/ Ale… jeszcze nigdy tak nie było, tak żeby jakoś nie było! - po przeglądzie narzędzi znajduję coś, co się nada - multitool i kombinerki ![]() ![]() © nie wiem kto ![]() ![]() On jest głównym anestezjologiem - tłum obserwatorów - znieczulenie idzie mu pięknie! Potem ja biorę narzędzia w dłonie… wszyscy jakoś wolą siedzieć pod baldachimem i przeprowadzać super interesujące dyskusje. Mając czasem w pracy do czynienia z mdlejącymi mężczyznami uważam, że to świetny pomysł. Asystuje Wojtek. Szybko zmierzcha, więc w ruch idą czołówki. Tak to wyglądało w czasie… ![]() © Wojtek Pierwszy szew wyszedł nieładnie, drugi tak se, trzeci to już super! Muszę pochwalić Kajmana - dostał naklejkę za odwagę! ![]() © bestom.pl Wrzucamy wszyscy na luz. Puszczamy muzyczkę. Delektujemy się delikatnymi drinkami - Kajman straszy, że jutro najdłuższy odcinek, że dość ciężki, że rano pobudka - nie ma co szaleć. Powoli schodzi ze mnie całe napięcie ostatnich kilkudziesięciu godzin. Błogo... |
![]() |
![]() |
![]() |
#32 |
![]() |
![]()
Ryj mi się cieszy gdy czytam, banan tym większy że moja dr wygląda dokładnie tak samo, więc prawie czuję że tam byłem
![]()
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles |
![]() |
![]() |
![]() |
#33 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,751
Motocykl: RD07a
![]() Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 57 min 58 s
|
![]()
Widzę,że co poniektórym walenie Kajmana po pysku bardzo się spodobało... szkoda,że mnie tam nie było
![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#34 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,595
Motocykl: 690 Enduro
![]() Online: 4 miesiące 2 tygodni 1 dzień 1 godz 13 min 57 s
|
![]()
A co? Też byś chciał ta dostac?
![]() Czyta się świetnie.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
![]() |
![]() |
![]() |
#35 | |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 65
Motocykl: XP 500
![]() Online: 2 tygodni 23 godz 35 min 48 s
|
![]() Cytat:
![]() Wciągajace ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#36 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Bielsko-Biała
Posty: 1,369
Motocykl: RD07
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 2 dni 9 godz 16 min 58 s
|
![]()
Mygosia, na tę opowieść czekałem :-) Rewelka! Pełć piękna uratowała brzydką, ale dla równowagi w przyrodzie naprała jej przedstawiciela po pysku :-)
|
![]() |
![]() |
![]() |
#37 |
Ciśnienie rośnie ;)
![]() Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Opole
Posty: 636
Motocykl: RD07a była... :(
Przebieg: 58000
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 4 min 28 s
|
![]()
Masz racje ja jeśli chodzi o reanimacje płci przeciwnej zawsze zaczynam od usta usta
![]()
__________________
Lepiej przeżyć małą przygodę, niż siedziec w domu i czytać o dużej. |
![]() |
![]() |
![]() |
#38 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,660
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 22 godz 59 min 30 s
|
![]() ![]() Lepi - dobrze wiedzieć. ![]() do przyszłego tygodnia będę wyjechana - trzymacie się ciepło! |
![]() |
![]() |
![]() |
#39 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,630
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 7 min 47 s
|
![]()
A moze jakies nazwy miejsc gdzie zostawaliscie na noc?
__________________
Plany i marzenia to pozwala twardo stapac w rzeczywistosci.... chyba!!!!!! |
![]() |
![]() |
![]() |
#40 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 539
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 3 godz 21 min 39 s
|
![]()
Witam
Co by nie mówić - ja pamiętam , czy wiem, tylko o dwóch ostatnich walnięciach w twarz - ale szczęka mnie bolała cały następny dzień - wiec musiało ich być kilka i do tego niezłej mocy No cóż - trzeba powiedzieć sobie że nie wiem czy Gosi nie zawdzięczam tego że w ogóle wróciłem "z tamtąd" - bo wcale nie chciałem wracać. Nawet będąc "tam" byłem podirytowany że Gosia ciągnie mnie z powrotem Ehh - może nie będę tego opowiadał ....... |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Yaszek XT600 a Suzi DR350 - okiem kobiety | Cleo | Lejdis | 16 | 29.05.2022 09:01 |
Moskwa, Murmańsk i kawałek Fjorda okiem Lorda [2011] | calgon | Trochę dalej | 255 | 27.01.2012 03:49 |
Maroko okiem leszcza | felkowski | Trochę dalej | 86 | 22.06.2009 20:11 |