13.04.2020, 13:30 | #31 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 18 godz 24 min 9 s
|
|
15.04.2020, 08:29 | #32 |
Ciekawy jestem, czy wpuścili Was do Agdanu?
Pamiętam, że kazali nam wykreślić z wizy te miasto, ale i tak wjechaliśmy. Wojsko nas delikatnie wyprosiło, bo sytuacja z azerami robiła się gorąca. |
|
15.04.2020, 08:33 | #33 | |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 18 godz 24 min 9 s
|
Cytat:
pozdrawiam trolik |
|
15.04.2020, 19:26 | #34 |
Zarejestrowany: Dec 2016
Posty: 137
Motocykl: RD03
Online: 2 tygodni 11 godz 20 min 28 s
|
Super się czyta i ogląda, wspomnienia nie tak odległe wracają.
Armenia to piękny kraj, brak asfaltu pozwala na doskonalenie jazdy w terenie oraz testowanie motocykla w pełnym zakresie zawieszenia |
15.04.2020, 19:59 | #35 |
Africa on the Road
Zarejestrowany: Aug 2016
Miasto: Warszawa
Posty: 256
Motocykl: CRF1100
Przebieg: 400
Online: 1 tydzień 4 dni 22 godz 36 min 44 s
|
Za 5 dni miałem ruszać w tamtym kierunku... ehhh
To sobie chocież poczytam i pooglądam
__________________
Pozdrawiam, Łukasz | https://www.facebook.com/africaonroad |
15.04.2020, 21:34 | #36 | |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 18 godz 24 min 9 s
|
Cytat:
pozdrawiam trolik |
|
16.04.2020, 08:15 | #37 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 18 godz 24 min 9 s
|
Dzień trzynasty: walka w Gegamie i zasłużona nagroda...
Przebudzenie nad jeziorem nie należało do najprzyjemniejszych - nawet tak daleko na południe temperatura na wysokości 3000 metrów potrafi spaść nad ranem do -5 stopni:-). Piękny widok na Ararat i oszałamiająca cisza rekompensowały jednak chłodne powitanie nowego dzionka. Trudno było się spakować, a kawa nie chciała się skończyć. Odległy Ararat czarował nas bez przerwy, a atmosfera nad jeziorem wytwarzała dodatkową grawitację, która nie pozwalała naszym tyłkom oderwać się od krzesełek... Kolejne przygody jednak czekały, więc NAPRZÓD!!!:-) To, co widzieliśmy na naszych mapach zupełnie nie zgadzało się z rzeczywistością i całą trasę przejechaliśmy na azymut. Od czasu do czasu spotykaliśmy pasterzy, którzy pomagali wybrać nam właściwy kierunek w taki sposób, aby efektywnie omijać stożki wulkaniczne. Przez kilka pierwszych kilometrów droga nas rozpieszczała - kamienie pozwalały na łapanie trakcji na podjazdach, a suche podłoże dbało o nasze bezpieczeństwo Stopniowo jednak ta sielanka zaczęła się zmieniać wraz z naszą wspinaczką w wyższe góry - miejsce jakichś tam dróg zajął brak jakichkolwiek dróg, a kamienie zostały zastąpione mokrą trawą. Nasze adwenczurowe opony słabo sobie radziły w takich warunkach. Efcia miała tutaj szczególnie ciężko, bo Wojtkowe przydasie przeniosły środek ciężkości do góry motocykla. Efekt był taki, że piękny i drogi strój beemwe wycierał się często o armeńską trawę...:-) [YOUTUBEHD]i9unhYdyRik[/YOUTUBEHD Księżycowy krajobraz prowadził nas wciąż w kierunku jeziora, jednak nasza radość z jazdy w tym pięknym miejscu ustępowała miejsca zmęczeniu. Ciągłe ślizganie się na mokrej trawie nie pozwalało na sycenie się widokami - na szczęście zatrzymywaliśmy się często żeby strzelić sobie jakąś słit focię czy dronika. Po kilku godzinach walki z mokrą trawą rozpoczęliśmy zjazd z gór w kierunku jeziora Sewan. Z jednej strony cieszyłem się z tego, bo kończyła się nasza nierówna walka ze ślizganiem, zimnem i głodem. Z drugiej strony zakochałem się w tym dzikim miejscu i chciałem tam zostać na zawsze. Mam nadzieję, że będzie mi dane odwiedzić Góry Gegamskie jeszcze kiedyś. Na poniższym filmie nie widać tego, ale jezioro Sewan jest ogromne!! Jego widok działał na nas jak plaster szyneczki, jak chlebek, jak parująca golonka, jak fryteczki, jak kebabik...:-) Po zatankowaniu brzuszków i zbiorników w miasteczku na dole ruszyliśmy wzdłuż jeziora w kierunku Górnego Karabachu!!! Nie mam zdjęć znad jeziora, bo takiego syfu na plażach nie widziałem chyba nigdzie...Pominę ten aspekt milczeniem...Po minięciu jeziora zaczęliśmy wspinać się na przełęcz dzielącą Armenię od Górnego Karabachu. Brzydko nie było..Wspólnie z Wojtkiem doszliśmy do wniosku, że na tych serpentynach każdy gieesiarz miałby orgazm za orgazmem...:-) Po zjeździe z przełęczy na drodze stanął nam posterunek graniczny , choć granicy nie ma....Taka jest rzeczywistość w tamtych rejonach. Później podobne zjawisko napotkaliśmy jadąc z Rumunii przez Mołdawię do Ukrainy. Człowiek uczy się całe życie...No cóż - mam nadzieję, że nie będzie tam wojny kiedy pojawię się kolejnym razem. Procedura graniczna zajęła nam chwilkę i ruszyliśmy w dalszą drogę. To, co nastąpiło później.....Hm....Dziadek miał rację mówiąc mi, że to jedna z najpiękniejszych dróg, po jakich jechał.... Popatrzcie sami: Po zjeździe z asfaltu skierowaliśmy się w kierunku gejzerów Zuar. Kurde nie wiem co mam pisać więc pokażę :-) Po około godzinie pięknej jazdy dotarliśmy do Zuar. Mogę powiedzieć tak: było warto mrozić tyłek w Górach Gegamskich....:-). To co działo się w Zuar to już opowieść na kolejny odcinek... :-) |
16.04.2020, 10:23 | #38 |
Siedze w domu bo syfilis, czytam i zazdraszczam
|
|
16.04.2020, 10:27 | #39 |
Dajesz!!
To ciepłe źródło wymiata. Dla mnie to było spore wyzwanie żeby tam wejść. Mega klimatyczne okolice. Pamietam jakby to bylo wczoraj - kurz, dziury, a tu teraz taki ladny asfalt..... |
|
16.04.2020, 13:32 | #40 | |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 18 godz 24 min 9 s
|
Cytat:
pozdrawiam trolik |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Czarnogóra wrzesień/październik 2019 na XR400 i DR350, trochę trekkingu, trochę TETu i dużo burka. | CzarnyCzarownik | Trochę dalej | 18 | 21.02.2022 23:14 |
UE namiotowo UE 24 wrzesień-2 październik | irokez | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 09.09.2016 17:42 |