Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Przygotowania do wyjazdów

Przygotowania do wyjazdów Jak zdobyć wizę? Jaka kuchenka? Brać materac i namiot? Gdzie są ciekawe miejsca? Jakie kufry wybrać do USA? Czy Anakee założyć odwrotnie? Co to CPD? Odpowiedzi znajdziesz w tym dziale.

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07.01.2019, 15:19   #41
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
Domyślnie

Następnego dnia jakoś nieśpiesznie bo chyba o 10 robimy ewakuacje z wyspy znajdując inny, bardzo krótki i tańszy prom, choć już bez spektakularnych widoków. Akcja przed promem potwierdza, że robiąc zakupy już nie myślimy o targowaniu tylko weszło nam to w krew. Prom odpływa za 30min. Jest ciepło, przejechaliśmy do promu 20km bardzo ładną dróżką wzdłuż morza i pić się chce.
Kupuję 5 piw i 6 bułek na drogę. Pani liczy i podaje cenę 20 za piwo i ręką pokazuje, ze 5 za bułkę. Więc odpowiadam, że już piwa nie chcę - ta wręcza mi kalkulator podaje swoją cenę, po konsultacji z jakaś inną panią zgadza się. Więc odliczam pieniądze co do grosza wydając wszystkie drobne w nominałach po 1-10 tysięcy ;p A w tym czasie Pani pisze na kalkulatorze, że bagietki po 10. Więc z uśmiechem wyciągam je z reklamówki, podaje jej, odbieram jej pieniądze z reki i odliczam tylko za piwo. Odwracam się wsiadam na skuterek i słyszę jak woła, ze się zgadza na moją cenę. Bierzemy. Najlepszy sposób na targowanie się to znać cenę i odmawiać stanowczo odchodząc. Testowane wiele razy i zawsze się sprawdza.





Docieramy na ląd i celem dzisiejszego dnia jest miejscowość Nhin Binh. Fotek w necie jest, informacji o tej mieścinie jest sporo. Można popływać łódkami do jaskiń gdzie po drodze kobiety wiosłują nogami. Ale po informacji od 7Grega, że to typowa pułapka turystyczna jedziemy tam w całkiem innym celu.

Po drodze jemy w znanych sieciówkach



Docieramy do celu dość szybko i odnajdujemy dworzec kolejowy. Jeszcze nie zdążyliśmy zaparkować już przypałętał się jakiś jegomość z pytaniem czy chcemy jechać pociągiem do Hue. Mówię mu, że tak, dobrze gadał po angielsku, miałem nadzieję, że to pracownik stacji.
No i zaczyna opowiadać, że pociągiem możemy pojechać ale motorki dojadą dopiero za 3 dni bo nie ma jakiegoś składu towarowego czy coś w tym stylu i proponuje, że załatwi nam autobus. Więc wypytuję o ceny o warunki itp itd. Mówi, że sleeping bus do Hue w cenie 900 od łebka z motorkiem, wyjazd o 22 a na miejscu o 6-7 rano. Mówię mu, że się odezwę a w tym czasie wysyłam Dziunię do jego biura, żeby zobaczyć jak ten autobus wygląda. Na dworcu dowiaduje się jedynie tego samego co on powiedział. Miejsca są ale nie na motorki.
Dla nas to beznadziejna informacja gdyż chcieliśmy wziąć nocy pociąg na 500km co by nadrobić trochę drogi. Szczególnie, ze na ten odcinek nie miałem żadnego planu. Miał go przygotować Eczo który to postanowił 6tego dnia naszej wycieczki sformatować telefon i zapomnieć hasła do konta googlowskiego co zaowocowało tym, że nie mógł już telefonu włączyć i do końca wyjazdu owego nie posiadał.
Przychodzi Dziunia i mówi, że on ma agencję turystyczną, różne wycieczki, sleeping busy hotel itp. No ładnie więc krojonko turystów. W związku z czym jadę na dworzec "PKS" co by się rozeznać w temacie. Dworzec to stojące na dziurawym zapyziałym placu kilkadziesiąt różnego rodzaju autobusów bez żadnej informacji, kasy czy czegokolwiek. Okazuje się, ze w Wietnamie działa wielu prywatnych lub mniej prywatnych przewoźników i ogólnego rozkładu jazdy po prostu nie ma.
Wracam lekko rozczarowany pod dworzec. Negocjuję z typkiem od busa cenę ale nie jestem zadowolony bo spuścił tylko z 900 na 850 mimo mojej informacji, że chcemy wysiąść 150km przed Hue bo tam jest szlak Cho Chi Minha którym chce przejechać. No nic, typek twardy, wie, że nie mamy wyjścia i nic nie możemy zrobić.
Podjeżdżamy do niego pod biuro, wyciąga notes ze swojej Toyoty Land Cruiser. Dzwoni gdzieś i podaje info, że wyjazd będzie stąd o tej i o tej. Po czym wypełnia jakieś papiery, daje do podpisu i prosi o zaliczkę w wysokości 3mln z 5 które mieliśmy zapłacić a bus miał odjechać za 6 godzin.
Jeszcze przed zdecydowaniem się na tego busa mówię, że płacimy tylko i wyłącznie w momencie wejścia do autobusu jak motorki będą zapakowane.
Wiec mówię do niego, że co mamy zrobić jak przyjedziemy za 6h a nie bedzie autobusu albo jego. Typ się zarzeka, że on jest poważną firma, że jest w internecie, że ma numer telefonu. Weryfikuje wszystko w google na bierząco i nic nie znajduję. Facet widząc nasze wachania proponuje 2.5 mln zaliczki. Odpowiadam mu, że nie zapłace zaliczki i chcę zapłacić w autobusie. Facet się oburzył, zmienił ton z przyjaznego sprzedawcy na cfaniaczka który zaczyna rzucać tekstami " i dont care you can go to other agency" Usłyszawszy to i zobaczywszy jego wkurwioną minę zarządzam głosowanie. Ja jadę drogą, kto jedzie ze mną. Było jednogłośnie. 10min później kwaterujemy się w hotelu, jemy kolację, oglądamy finał pucharu azji południowo wschodniej Wietnam z Malezją. Wietnam wygrywa, wszyscy zadowoleni.
W międzyczasie rozmawiam z zarządcą hotelu, że chcieliśmy pojechać busem ale było drogo. Opowiadam o całej syt. Na co stwierdza, ze max cena z ten odcinek to 700k i jak chcemy to będzie za nas szukał i negocjował. Ale klamka zapadła, jedziemy na kołach.

Ostatnio edytowane przez Molek : 08.01.2019 o 15:58
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 16:07   #42
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
Domyślnie

Wieczorem sporo pochlaliśmy więc nawet nie sprawdziłem drogi na dzisiejszy dzień. Wstajemy z samego rana, szybka rzut oka na mapę i stwierdzam, że dobijemy się skrótami do QL15 czyli do szlaku wojennego Cho Chi Minh. pierwsze 50km jedzie się bardzo przyjemnie, z dala od jakichkolwiek szlaków tranzytowych.





Po drodze podpatrujemy jak ciężką i mozolną pracę trzeba wykonać przy tanim jak barszcz ryżu.





I czego to ludzie nie wymyślą, zeby sobie tą pracę ułatwić.







Dobiliśmy do QL 15, są znaki, że witają nas na drodze wojennej. Ale tu koniec ciekawostek. Droga okazuje się szeroką drogą bez żadnych niemal zakrętów w dość kiepskiej scenerii. Dzidujemy ile fabryka dała co by troche nadgonić kilometrów. Po 30min chce mi się spać, zatrzymujemy się i wszyscy ziewają. Po przejechaniu jakiś 80km stajemy na kawę i obiad. Wszyscy stwierdzają, ze tą droga to się nie da jechać. Nuda nuda nuda. Droga prosta po horyzont, ruch mały a jak już występuje to ciężarówka co jakiś czas. Niestety po drodze mijamy fatalnie wyglądający w skutkach wypadek. Kobieta leżąca w kałuży krwi w tłumie pomagaczy a motorek w rowie. Stwierdzamy, że walić tą drogę i dzidujemy w stronę morza. Znajduję białą dróżkę która ma nas prowadzić przez następne 80 km. Jedziemy wolno, droga typowo lokalna, ale jest na co popatrzeć.

Zatrzymujemy się po drodze zjeść kokosa, pani sprawnie operuje maczeto nożem.Więc stwierdzam iż spróbuję.



Pani widząc moją chęć obcięcia paluchów szybko przejmuje pałeczkę.\



Po drodze mijamy przepiękne jeziorko z dala od wszystkiego a na nim małą łódeczkę z dwoma rybakami. Szkoda, ze nie mam porządnego aparatu bo taki widok definiuje w mojej ocenie Wietnam.





Nawet nie pamiętam dokąd dojechaliśmy, ale to był długi dzień.

Ostatnio edytowane przez Molek : 08.01.2019 o 16:03
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 16:16   #43
7Greg
 
7Greg's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DW
Posty: 4,480
Motocykl: Pyr pyr
Przebieg: dowolny
Galeria: Zdjęcia
7Greg will become famous soon enough
Online: 5 miesiące 15 godz 54 min 20 s
Domyślnie

Wszystko pięknie. Szkoda tylko, że pogoda Wam nie dopisała. Wtedy wrażenia są nieco inne
Czyta się
7Greg jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 17:16   #44
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
Domyślnie

Dzisiaj wieczorem mamy się zameldować w Phong Nha w celu eksploracji jaskini o tej samej nazwie. Do morza mamy jakieś 20km i w końcu chcemy zobaczyć plażę. Na dojeździe kręcimy się wśród pól ryżowych z dala od szlaków komunikacyjnych.





Po 20 minutach łapiemy pierwsszego kapcia na wyjeździe.



W oponie wielki gwóźdź. Decydujemy się na wymianę całej opony z dętką w cenie 45zł. I Dzidujemy w strone wody.



Nieśmiało zjechałem z falochronu i testowałem pierwszy raz w życiu jazdę po plaży. kilka km, kilka kółek i wszyscy zaczęli ujeżdżać piaskownicę. Banana miałem na ryju niesamowitego. Coraz bliżej, coraz głębiej i coraz szybciej, śmiałem się jak dziecko.












Po tej niesamowitej przejażdżce porobiłem jeszcze trochę bączków



Było super. 5km dalej złapaliśmy kolejnego kapcia. Jakieś druciki się powbijały w oponę Suchego. Ogólnie do tej pory zero kapci, tego dnia było chyba 6.

Jak morze to i mosty, fajny widok, zatrzymujemy się na wielkim moście a tam rzeka wpływająca do morza spotyka się z falami morskimi więc wygląda jakby to morze wpływało do niej.


Wielkie podrywki



No i morze



No ale jaskinia nie znajduje się przy morzu, więc odbijamy w stronę gór wybierając raczej mało uczęszczany szlak.









Na oparach znajdujemy stacje, zaczyna się szarówka a mamy jeszcze 50km w deszczu do zrobienia. Suchy z Dziunią się odłączają bo stwierdzam, ze nie musimy po nocy wszyscy jeździć, mają dojechać Dziuni tempem. 20km przed pada mi bateria w telefonie a ładowarki nie używam bo ciągle pada, do tej pory 2 kable już usmażyłem i telefon ledwo wyratowałem. Biorę od ojca na stacji telefon i trzymam w kieszeni. Ustawiam nawigację, przy pierwszym skrzyżowaniu wyciągam, sprawdzam jedziemy. Po 15km wyciągam znowu i się okazuje, że pojechaliśmy w drugą stronę. Ciemno już jak w dupie i leje deszcz. Wracamy, dojechaliśmy po 18, cali mokrzy i uwaleni w błocie. Noc czarna jak smoła. Na szybko w homestayu bierzemy wino ryżowe, gościu mówi, że mają z jakiegoś owocu który rośnie tylko w Wietnamie. Zapijamy pierwsza flaszkę browarami na parkingu czekając na Suchego z Dziunią. 3 piwa później i liter po czyli ok 19:30 Dojechał Suchy z Dziunią jak się okazało byli 40min wcześniej dosłownie 300m od nas, ale błednie wysłana lokalizacja poprowadziła ich dokładnie w to samo miejsce z którego wcześniej my zawracaliśmy. Humor szybko się poprawił bo bimber był dobry, ale Dziunia nie piła ;D

Ostatnio edytowane przez Molek : 08.01.2019 o 14:52
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 17:28   #45
matjas
 
matjas's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Brzezia Łąka
Posty: 14,028
Motocykl: nie mam AT jeszcze
matjas will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 2 dni 14 godz 18 min 25 s
Domyślnie

Ech Dziunia
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
matjas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 17:38   #46
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał 7Greg Zobacz post
Wszystko pięknie. Szkoda tylko, że pogoda Wam nie dopisała. Wtedy wrażenia są nieco inne
Czyta się
Spoko, następne dni były już cieplutkie bez deszczu. Szkoda widoczków koło Ha Giang ale z drugiej strony nie było by błotka
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 17:52   #47
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 37 min 45 s
Domyślnie

Fajnie wyglądacie na tych małych skuterkach. Na pewno wyróżnialiście się w tłumie na ulicy. Od razu widać, że ZAWODOWCY
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 20:35   #48
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 10 godz 58 min 24 s
Domyślnie

Się czyta łapczywie. Głód jest. Czekam na kolejne dania. z obrazkami.
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 22:12   #49
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
Domyślnie

Następnego dnia ok. 8 robimy wyjazd do jaskini. Właściciel informuje nas, że zajmie nam to minimum 3 godziny i możemy nie zdążyć się wymeldować. Wrzucamy więc wszystkie rzeczy które się susza do 1 pokoju i jedziemy. Mały błąd został popełniony bo zamaist się spytać jak się tam dotrzeć to w googlu znalazłem jaskinie i po prostu do niech pojechaliśmy. Po przejechaniu 5km droga się kończy, jest za to rzeka bez mostu. Widzę jakąś łódeczkę które płynie z pasażerami, zaciągam języka i się okazuje, że to taki płatny most.







Pakujemy się więc, na 1 łódkę wchodzi 5 motków z właścicielami, a że zostało jeszcze 2 do przewiezienia więc młody macha mamie żeby podpłynęła druga łódeczką.









Po jakimś czasie wszyscy na drugim brzegu. Pytam jeszcze o kierunek. Chwilę później dojeżdżamy do mostu, za mostem mała wioseczka i kunic. Żadnej drogi w tą czy w tamtą. Wtedy zrozumieliśmy, ze trzeba było kupić bilety w centrum miasta i popłynąć z miast łódką, no ale nic, wracamy. Ale żeby nie jechać tą samą droga tj. płacić za przepłynięcie znajduję ścieżkę która ma prowadzić do drogi. Jakieś 8km + 10 asfaltem. Spoko, robimy to. Ścieżka okazuje się nie lada wyzwaniem.









Szczególnie dla moich butów enduro crocsów ze skarpetkami. Szyna na ten dzień też wyciągnął czyste białe trampałki, ojciec nówki adasie north fejsa i ogólnie było na galowo. Miał być luz i lans.













Akurat u Suchego nie było luzu, po pierwszej większej przeszkodzie czekamy i czekamy na Dziunię, Suchy dojechał więc jadę dalej, po jakimś czasie Suchy dojeżdżał i w końcu powiedział, że Dziuni nie widział od dłuższego czasu. Dzwonimy, piszemy, nie odzywa się. Wracać się? Daleko i ciężko, ledwo przejechaliśmy, więc suchy wpadł w furię, nawet mi się dostało, że taką drogę wybrałem lol. Na koniec się okazało, że Dziunia wjechała gdzieś w krzaki czy do rowu i nie mogła podnieść skuterka. Podobno gdzieś szli ludzie, zawołała ich, jakieś dwie kobiety pomogły jej wyciągnąć motorek i wróciła się na płatny most.
W tym lesie spędziliśmy grubo ponad 2h. W międzyczasie się Dziunia odezwała, że jest w hotelu, więc się Suchemu poprawiło.

Utykając w jakiejś kałuży nagle z lasu wychodzi facet z maczetą w ręku Trochę to było scary dla każdego jak się później okazało. Na szczęście facet był przyjazny i na migi nam pokazał, że jak będzie droga w lewo to tam odbić. No git.





Trochę się potaplaliśmy aż dotarliśmy do tego skrzyżowania, tam już było miło i przyjemnie.








Dobijamy do asfaltu, kupujemy browary w pierwszym sklepie i jedziemy nad rzeczkę co by wypić w ładnych okolicznościach przyrody.

Siedzimy, kontemplujemy, a Suchy wkurwiony bo mu padła elektryka w motorku, nie działa starter, prędkościomierz i takie tam. Ktoś wpadł na genialny pomysł, że to może bezpiecznik. Ja użytkując przez 3 miesiące w Tajlandii podobną maszynę wiedziałem, gdzie to się znajduję, więc przystąpiliśmy do "naprawy" ;d



Nie wiem co nam odwaliło, ale radocha była ogromna, do tego muzyczka z drużyny A ^^

W tym czasie pisze do Dziuni co by zarezerwowała te pokoje na jeszcze jedną noc bo już po 12 a my nawet nie wiemy gdzie ta jaskinia. Wbijamy do hotelu, myję klapki i w składzie bez Dziuni atakujemy do miejsca skąd odpływają łódki do naszej jaskini. Dziunia poszła na masaż.



Nie wiem o co chodziło, ale na 90% ludzie tam pracują przy pogłębianiu chociaż bardziej przy udrażnianiu rzeki, bo z takimi motykami wyciągają z dna zielsko, takich łódeczek była sporo.





Przed jaskinią nasz kierownik łódki musiał podejść i pokazać nasze bilety w biurze biletowym tam na górze.


Dopłynięcie i zwiedzanie to ok 2h. Cenowo wyszło ok 25-zł na łebka. Warto było. Jaskinia na prawdę duża, my byliśmy ostatnimi klientami w środku i już nas wyrzucali, ale to dobrze bo byliśmy z turystów tam sami. Co tam widzieliśmy ? Nie wiem, jakies skały, ale ładne to to było.












Ostatnio edytowane przez Molek : 08.01.2019 o 14:46
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2019, 22:25   #50
7Greg
 
7Greg's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DW
Posty: 4,480
Motocykl: Pyr pyr
Przebieg: dowolny
Galeria: Zdjęcia
7Greg will become famous soon enough
Online: 5 miesiące 15 godz 54 min 20 s
Domyślnie

To zielsko to wieczorem masz w każdej zupie
7Greg jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Radosny azjatycki trójkącik [Wietnam 2016] mikelos Trochę dalej 103 09.05.2018 16:24
Wietnam na 125 ccm - luty/marzec 2016 mikelos Umawianie i propozycje wyjazdów 32 31.01.2016 21:16
Wietnam Ronin Przygotowania do wyjazdów 7 16.06.2011 16:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:54.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.