03.07.2012, 22:43 | #41 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
|
Jarek dzięki takim relacjom przeglądam mapki regionów w których stronę zazwyczaj nie patrzę -dzienks i pisz dalej.
|
03.07.2012, 23:14 | #42 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Wrocław / Grenoble
Posty: 1,188
Motocykl: RD07a
Przebieg: ~60kkm
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 9 godz 45 min 18 s
|
Hehe, nie schudłem za wiele, można różnicę uznać za błąd pomiarowy (typu: przed kupa, po kupie..).
Za to siły przybyło. W pierwszy dzień ledwo co chodziłem z plecakiem po Almaty. Wchodziłem na zielonym na te wielkie ulice, w między czasie robiło się czerwone, Kazachy zaczynały trąbić a ja przeklinać pod nosem, że szybciej się nie da Za to pod koniec wycieczki zasuwałem po mieście jak na afryce Muszę teraz w góry chodzić to może podtrzyma się forma.
__________________
Jeśli coś warte jest zrobienia, warto to zrobić, choćby źle. Gilbert K. Chesterton Ostatnio edytowane przez JARU : 28.12.2012 o 18:44 |
03.07.2012, 23:19 | #43 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: WROCŁAW
Posty: 655
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 3 dni 2 godz 10 min 10 s
|
Dzięki Jarek. Starczyło wprawdzie na dwa łyki J.D z lodem, ale zdjęcia fantastyczne. Czekam cierpliwie na kolejny odcinek. Calgon, a Ty do roboty, bo się skończyło na gwoździu i co.... ... a jest jest....sory Łukasz, zmieniam kanał i idę po następną szklaneczkę
Ostatnio edytowane przez RAFWRO : 03.07.2012 o 23:22 |
05.07.2012, 22:29 | #44 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Wrocław / Grenoble
Posty: 1,188
Motocykl: RD07a
Przebieg: ~60kkm
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 9 godz 45 min 18 s
|
Czaryński Kanion..
.
Wieczór spędzamy przy ognisku, wpatrując się w gwiazdy i posępny nurt szalejącej rzeki. Śpimy pod gołym niebem, a rzeka zagłusza wszystkie odgłosy. Jak przystało na podróżników rano wypijamy herbatę ugotowaną na ognisku. Uzupełniamy zapas wody, jemy jogurt z rodzynkami kupionymi na zielonym bazarze, jest git. Ruszamy dosyć późno, ale mamy sporo sił i zapału do maszerowania. Teren wkoło rzeki jest poprzecinany pagórkami, mamy do wyboru iść to w górę to w dół albo oddalić się nieco od rzeki by iść po równym terenie. Zaczynam tęsknić za Afryką i wyobrażam sobie jakby to było na niej pomykać pustynnymi ścieżkami. W marszu przeszkadzają nam nory gryzoni (bliżej niezidentyfikowanych). Nory, którymi naszpikowana jest pustynia zapadają się pod naszym ciężarem, idzie się po nich ciężko wpadając często do połowy łydki. Za każdym razem kiedy się zapadam zastanawiam się co może tam siedzieć: gryzoń, wąż, a może skorpion? Każdy jasny punkt na zdjęciu jest ziemią z wykopanej nory: Zbliża się południe, maszerujemy dalej, ale zaczyna nam ubywać sił. Zaczynamy identyfikować się z bohaterami długiego marszu. Jak oni to zrobili!? Robię mniej zdjęć, zaczyna nam się kończyć woda. Postanawiamy nadłożyć drogi, zejść do rzeki i przeczekać tam najgorszy skwar. Naszej drodze zaczynają towarzyszyć rozmowy o piwie, arbuzach, lodach, oranżadach, wodzie, kąpieli w rzece i cieniu! Schodzimy żlebem, robi się coraz węziej, mijając uskoki Daniel nabiera prędkości i ciężko mi jest za nim nadążyć.. Zejście kończy się totalnym rozczarowaniem. Mimo tego, że szliśmy cały czas w dół, stajemy na skraju ok. 100 metrowej przepaści i pozostaje nam jedynie popatrzeć na zielone drzewa rosnące na brzegu przepływającej rzeki. Myślę, że to zdjęcie totalnie przedstawia panujące nastroje. Zaczynamy się niepokoić o dalszą trasę: Planując trasę zapomnieliśmy, że rzeka, wzdłuż której chcieliśmy iść płynie w wysokim i stromym kanionie. Mimo kiepskiej sytuacji podziwiamy pojawiające się piękne formacje skalne. Dalsza historia nie jest zapisana na zdjęciach. Wszystko mogliście obserwować na spocie. Przy kolejnym żlebie porzucamy plecaki i zaznaczając drogę idziemy w dół trzymając w dłoniach jedynie butelki na wodę. Ta próba też spełza na niczym, zostało nam trochę wody na dnie mojej butelki. W żlebie znaleźliśmy skałę, pod którą postanawiamy przeczekać do 16. Kimamy niecałe dwie godziny. Wracamy do plecaków i kierujemy się dalej dzięki nawigacji, którą pożyczył mi Sławekk (raz jeszcze wielkie dzięki Sławek). Schodzimy kolejny raz, dużym żlebem. Liczne ślady wilków i parzystokopytnych poprawiają nam nastroje. Ostatni raz dochodzimy do przepaści. Kładziemy plecaki na ziemi i leżymy wpatrując się w niebo. Nikt się nie odzywa, panuje złowroga cisza a każdy myślami pogrążony jest w swoim świecie.. (W tym momencie zastanawiam się jak to będzie być pierwszym afrykanerem, który tak naprawdę przetestował spota..) Totalnie suche usta, ból głowy, senność.. nie jest fajnie, ale dyskutujemy nad gps`em i znów (tak jak przez połowę dnia) widzimy, że do rzeki dzieliło nas zaledwie 100 m + 100 m w pionie! Nie jesteśmy już daleko od budki strażników parku narodowego, robi się późno, ale musimy dzisiaj tam dojść! Wstajemy i idąc na azymut zbliżamy się do celu bardzo ciężkiego dnia. .
__________________
Jeśli coś warte jest zrobienia, warto to zrobić, choćby źle. Gilbert K. Chesterton Ostatnio edytowane przez JARU : 05.07.2012 o 22:38 |
05.07.2012, 22:46 | #45 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Niezły Hiczkok z Ciebie!
Stopniujesz napięcie... Powiedz jeszcze tylko szybko, jak Was kierowca wysadził (rozumiem, że od północnej strony kanionu), to poszliście na wschód, czy zachód? Dreptałem w tym kanionie pod koniec sierpnia i temperatury były niemiłosierne, mimo końca lata! Po pół godzinie nie było 2l wody (na trzech). Jeden z ekskursantów o słabej fizjonomii w ogóle, po dwóch godzinach mdlał z pragnienia. Zupełnie pomijam nędzną jakość tej wody, do której tak zmierzacie! |
05.07.2012, 23:14 | #47 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Wrocław / Grenoble
Posty: 1,188
Motocykl: RD07a
Przebieg: ~60kkm
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 9 godz 45 min 18 s
|
Zrobiłem mapkę poglądową
' Byliśmy pewni, że wodę łatwo będziemy uzupełniać dlatego (mimo pewnych obaw) ruszyliśmy z dwoma litrowymi butelkami. Woda była faktycznie ohydna! Nie zmienia to faktu, że nigdy jeszcze woda mi tak bardzo nie smakowała Była dosyć mętna, dlatego ja swoją postanowiłem przegotować na ognisku. W rezultacie miałem wodę mętną, która waliła dymem jak kompot z suszu
__________________
Jeśli coś warte jest zrobienia, warto to zrobić, choćby źle. Gilbert K. Chesterton |
05.07.2012, 23:17 | #48 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Piekne jest to, że se chłopy idą i nie zaliczyli szkolenia antyterro... czy jakoś tam.
Se wzięli plecaki i poszli. P.S. Jarek, ja poszedłem na wschód ale zachód jest atrakcyjniejszy, widać. K... natłukliście kaemów z buta! Ostatnio edytowane przez Elwood : 05.07.2012 o 23:19 |
05.07.2012, 23:22 | #49 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Wrocław / Grenoble
Posty: 1,188
Motocykl: RD07a
Przebieg: ~60kkm
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 9 godz 45 min 18 s
|
Oglądałem zdjęcia ze wschodu i też mi się bardo podobały
Bez auta nie jest tam łatwo, dlatego musieliśmy coś wybrać.
__________________
Jeśli coś warte jest zrobienia, warto to zrobić, choćby źle. Gilbert K. Chesterton |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rodopy offem. Długa relacja z krótkiego wypadu. [Czerwiec, 2012] | Louis | Trochę dalej | 60 | 24.08.2014 15:22 |
Zobaczyć Iran - czyli 4 dni w Armenii. [Czerwiec 2012] | majek | Trochę dalej | 104 | 26.02.2013 15:33 |
Gryf Party 22-24 czerwiec 2012 | KML | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 21 | 28.06.2012 23:02 |
IV Weekend z koniem w tle - 16-17 czerwiec 2012 | Cynciu | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 76 | 21.06.2012 19:19 |
Kawkaz - czerwiec/lipiec 2012 | Sub | Przygotowania do wyjazdów | 17 | 22.05.2012 10:29 |