28.04.2013, 18:30 | #41 |
Samotnie spędzona noc... po tak głębokim przeżyciu, z dala od domu, pakowanie idzie mi zawsze szybciej. Zamiast 90minut wystarcza 30.
Zapasy z Polski pomaleńku kończą się tak jak zresztą sam wyjazd. Zostało jeszcze 2-3 dni w Norwegii, zmiana opony, i potem szybkim sprintem do domu, przez mosty na Bałtyku. Samotna podróż - odmienny stan umysłu, wyczulone zmysły i te emocje... Kocham to ! Tego nie da się porównać do niczego! Jadąc wzdłuż kolejnego fjordu, by jeszcze bardziej podgrzać atmosferę zjeżdżam w kolejną szutrówkę pnącą się wysoko, wysoko - ku niebu. Liczę na piękne widoki. Mój zmysł znów mnie nie zawodzi: Śniadanko w takich okolicznościach - bezcenne. Podła zupka za 90gr smakuje wybornie. Czego więcej chcieć od życia ? Nie chcąc kusić losu, w końcu jadę z oponą bez bieżnika, wracam na asfalt. Widoki nie gorsze od tych widzianych z dróg mniej uczęszczanych: Pora obiadowa więc zatrzymuję się przy opuszczonej stodole, rozkładam swoją kuchnię na wielkich ,rozgrzanych kamieniach. Przyjemnie się tak powygrzewać w słoneczku. Leżąc tak sobie obserwuję przejeżdżające samochody w końcu dostrzegam, że nie mam powietrza. Kompresorka brak, spray do opon też się skończył. Został tylko telefon do assistance. Po 1h przyjeżdża osobowe auto z przyczepką. Dogadujemy się na migi, ładujemy motocykl i jedziemy do garażu. Tak, tak - do garażu. Przestrzenie są tu tak ogromne, że znalezienie wulkanizatora, który zająłby się moim problemem graniczyły z cudem. Podobno najbliższy był kilkaset km ode mnie. Na szczęście Pani z assistance podzwoniła po lokalnych warsztatach i znalazła mechanika który w sobotnie popołudnie chciał pobrudzić sobie ręce. Cena straszna, wyrok brzmiał: 350zł. Ale cóż było robić - sam jej nie wymienię. Nie wiem czy to normalna cena, czy wynikała z tego, że to sobotnie popołudnie a ja byłem pod ścianą czy może dla tego, że ludzie, którzy przyszli mi z pomocą nie mieli narzędzi do tego - ani maszyny do montażu czy demontażu opony, ani do wyważania. Plan był by wymienić ją jutro no ale cóż, los chciał inaczej. Opona jak widać nadawała się już do wymiany dużo, dużo wcześniej ale nie było po drodze zakładu, który chciał to zrobić. Wymiana opony za pomocą kątówki, młotka i kilku mega długich łyżek trwała blisko 2h. Koszt "naprawy" wyszedł jednak zero zł. Powód: trącona kątówką felga.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
01.05.2013, 11:34 | #42 |
Koniec wyjazdu czuć już niesamowicie. Tylna opona zniknęła zza pleców, można w końcu bezpiecznie pośmigać po zakrętach. Zwijam namiot wciśnięty gdzieś między drzewa i ruszam dalej. To ostatnie chwile w Norwegii, przed ostatni dzień, więc należy się nimi odpowiednio nacieszyć. Szkoda czasu.
Ostatnie już fjordy, ostatnie spotkanie z mewami. Im dalej na południe, tym więcej spotykanych rodaków. Może to za dużo powiedziane, po prostu tu i ówdzie widzę auta na tablicach z kraju nad Wisłą. Coraz więcej szklarni, folii. na przydomowych wystawkach stoją produkty do sprzedania, waga, metalowe kasetki zamykane na kluczyk ale..otwarte, z kluczykiem. Zaufanie sięga granic! To taki samoobsługowy sklepik z warzywami, owcami. Podjeżdżasz, wybierasz, ważysz, przeliczasz (ceny są podane w koszykach) i płacisz - sam sobie wydajesz resztę. Niesamowite. Byłem zszokowany! Tylko kalkulatora zabrakło Kilometrów duże tego dnia nie zrobiłem. A to chwila na zdjęcia, a to dwie chwile na skale poświęcone na rozmyślanie. Grzechem było by też odmówienie sobie poleżenia chociaż z kwadrans na rozgrzanych skałach. I ta cisza wokół, ten powiew wiatry, ta samotność. Piękne chwile! Nie mogłem sobie również odmówić nakarmienia kaczek które, podobnie jak inne zwierzęta w tej części Europy, niemal jedzą człowiekowi z ręki. Nie tylko ludzie są tu ufni, zwierzęta również. Popisom nie było końca: Czas jednak gonił a chciałem tego dnia dojechać jak najdalej, w planach (tak, czasem coś sobie zaplanuję ) miałem bowiem wrócić "jednym strzałem" do domu, dnia następnego, więc trzeba było odstawić wszystko na bok, wbić 6ty bieg i z zawrotną prędkością 80km/h mknąc na południe. Niestety... widoki nie pozwoliły jechać dalej, bez przerw: Pierwszego polaka, poza Bartkiem z którym jeszcze nie tak dawno temu podróżowałem, spotykam na campingu. Tak, w końcu zdecydowałem się, że ostatni nocleg na tym wyjeździe spędzę z ludźmi, wykapię się, zjem porządne śniadanie i wrócę w powrotną drogę. Po ponad 2 tygodniach znów prysznic!
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
01.05.2013, 12:20 | #43 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 22 godz 48 min 31 s
|
Ależ tam pięknie.
|
03.05.2013, 14:24 | #44 |
I nadszedł ostatni dzień.
Wychylam się z namiotu a tam czeka już na mnie Wojtek. Okazuje się, że pracuje tu, na dodatek mieszka niedaleko mnie (ok. 100km) i jak tylko wczoraj zobaczył tablicę z regionu postanowił szybciej się rano uwinąć z robota i poczekać aż wstanę by móc chociaż chwilę pogadać w ojczystym języku. Także czas pakowania mija mi na miłej pogawędce. Niestety plan na dziś ambitny, wrócić do domu, wiec niezwłocznie żegnam się i odjeżdżam. Jeszcze tylko kilka zdjęć na pamiątkę i już mknę przez nudną Szwecję, potem szybko póki jeszcze coś widać przez Danię i jej wspaniałe mosty "nad Bałtykiem". Zdjęć nie robię, filmów nie kręcę. Zatrzymuję się tylko na tankowanie i opłaty "mostowe". Mosty - piekne i wspaniale się po nich jedzie. Polecam. Super przeżycie. Jeszcze kilka zdjęć Norwegii, bez wątpienia najpiękniejszego zakątka Europy jaki widziałem do tej pory: Niemcy... mijam pozostałości starego przejścia granicznego, które robi na mnie jakieś takie dziwne wrażenie. Nie wiem dlaczego ale zawsze myślałem, że tam był wolny przepływ ludzi i towarów. A tu proszę. Kiedy na dobre zachodzi już słońce zjeżdżam na jakiś parking i wsuwam ostatnią konserwę jaką mam. Przez te wspaniałe autostrady jadę na tyle wolno by nie zgubić kufrów i na tyle szybko by nie usnąć To bujda, że kufry odpadają powyżej 240km/h Droga przez Polskę to była prawdziwa męka. Strasznie zaniżyła mi doskonałą średnią ale wiadomo jakie drogi mamy. Nad ranem, zmęczony już do granic możliwości zakładam na siebie wszystko co mam. Okazuje się, że wracam z północnej Norwegii a najbardziej marznę tuż pod domem. Zmęczenie robi swoje. Ale na kawę nie mam czasu, dom już tuż, tuż. Ostatnia doba to 2200km w 23h. Bilans wyjazdu: 9600km Spalanie od 3,9 do... wolałem nie sprawdzać Koszt: 4100zł na zabijcie nie pamiętam czy z kupioną oponą czy opona nie wchodziła w skład tej kwoty. Na prawdę nie pamiętam. Miałem napisać dużo więcej w podsumowaniu ale jakoś mi z głowy wyleciało. Postaram to sobie jakoś poukładać i co nieco jeszcze skrobnąć. Nawierzchnia w Norwegii wygląda mniej więcej tak: Dzięki i do zobaczenia gdzieś, kiedyś !
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu Ostatnio edytowane przez Neno : 03.05.2013 o 14:39 |
|
03.05.2013, 14:41 | #45 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 22 godz 48 min 31 s
|
Dzięki za fotki i opowieść. Pozdro!
|
03.05.2013, 17:28 | #46 |
zmasakrowałeś mnie tymi zdjęciami. naprawdę szacunek.
z tymi oponami jadąc na północ to faktycznie jest lipa - wyjeżdżasz na nowym kapciu a i tak po powrocie jest do wyrzucenia, o ile w ogóle uda się wrócić na tym zestawie. szokujące, że w sumie TAM nie można dzidować więc to nie moc silnika kończy ogumienie tylko ten ostry jak żyletki asfalt. zawsze jak myślę o wyjeździe do Norwegii to w myślach dodaję do kosztu tego kafla bo nie wierzę, że wystarczy mi opon na powrót :/ jak dla mnie jest fajne również to, że wybrałeś się Hajką - co potwierdza wiele pochlebnych opinii o tym motocyklu jako o wygodnym i niedocenianym do asfaltowej turystyki. minimalne spalanie na poziomie 4l/100km dla takiego potwora to jest niemal niewiarygodne ale ze zbyt wielu źródeł słyszałem już takie same dane. dla mnie Haya i XX BBird grają w tej samej lidze i nie ukrywam - chciałbym kiedyś, choć jakiś czas posiadać przynajmniej jeden z tych sprzętów. ogólnie to należą Ci się wielkie brawa za tę relację matjas
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa Ostatnio edytowane przez matjas : 03.05.2013 o 17:34 |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
W hołdzie Iziemu. Na 3 kółkach bez silnika. [Lipiec 2011] | pawelsitek | Trochę dalej | 72 | 09.05.2012 20:45 |
Mongolia samotnie czerwiec/lipiec 2011 | doktorek | Trochę dalej | 44 | 14.02.2012 20:08 |
Made In Poland Galery Lipiec 2011 | NaczelnyFilozof | Polska | 95 | 12.01.2012 14:43 |
Skandynawia - lipiec 2011 | TDM900 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 31.03.2011 14:17 |
Polanów 11-13 lipiec | Bartekkk | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 5 | 01.07.2008 08:09 |