Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03.08.2012, 15:15   #41
beniec
sandtrooper
 
beniec's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
beniec jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
Domyślnie

Sorki za opóźnienie, jakoś po Ashanti nie mogłem się zabrać za pisanie

Dzień dziewiąty wg beńca:
- jesteśmy tfffardzi jak bruk, ale kolejne dni w deszczu zaczynają męczyć. Żeby uciec przed deszczem postanawiamy napierać na południe - może po drugiej stronie Kaukazu będzie lepiej? Tym samym rezygnujemy z zawadzenia o Czeczenie i ew. zanurzenia buta w Morzu Kaspijskim. Cóż, następnym razem.
Zaczynamy od odwiedzenia szkoły w Biesłaniu:
Po drodze pytamy o drogę:


szkoła - bardzo smutne miejsce. bardzo.






Potem Władykaukaz - majek zjeżdza do knajpki, gdzie przejemy nasze prawie ostatnie 250 rubli (potem okazało się, że miałem gdzieś po kieszeniach skitrane z 1500 rubli! żadna strata, przejedliśmy je później)


Dojeżdżamy do granicy. Sama odprawa - zupełnie bezproblemowa, ale tego już nie filmowaliśmy.


I już w Gruzji. Odbijamy w prawo do tego klasztoru pod górę, co to się tak długo nazywa. Na zjeździe spotykamy ruskiego beemwiarza, poznanego na granicy. On na szosówkach musiał zawrócić.


I pod górę. Najpierw przez miasteczko:


a potem już jak zwykle:




No i jest!


Ciasno tam na górze, dużo ludzi, więc zakręcamy się i wracamy.








Chcemy kupić gruzińską walutę - pytamy o bank:


Bank był zamknięty, kupiliśmy w jakimś hotelu.
Potem kawałek w dół drogą wojenną a następnie myk w lewo w stronę Tuszetii.




Jednak po tej stronie Kaukazu też pada, nie wiemy dokładnie czy i dokąd prowadzi droga, którą jedziemy, więc zwiedziwszy kawałek wracamy na drogę wojenną i napieramy na stolyce.








Majek w tumanie, albo odwrotnie




No i potem dotarliśmy do Tibilisi.
Majek już opisał. Duże miasto, duży ruch, trochę odwykliśmy, ale jakoś daliśmy radę.

I śladzik:
beniec jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.08.2012, 15:32   #42
Rychu72
 
Rychu72's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,551
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Rychu72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 13 min 4 s
Domyślnie

W Scotlandzie miałem chyba mniej deszczu. Gdybym miał się domyślać gdzie jedziecie to bym wymyślił najszybciej daleką północ.
Fajsko się czyta.
Rychu72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.08.2012, 01:37   #43
majek
 
majek's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 206
Motocykl: skuter CRF 1000
majek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 28 min 0
Cool

dzień 10
2012-06-10
Na przełaj do klasztora
GE
km 178

Pobudka. Pakujemy motocykle i jedziemy w miasto. Kręcimy się i kręcimy. Szukamy poczty - bo w kraju czekają na pocztówki. Wynajduję macdonaldsa i wifi. Parkujemy.


Idziemy kupować pamiąteczki. Kupujemy prezenta u Pani miejscowej.

Internetujemy.

Kawa z makśmiecia + haczapuri wczorajsze to dobre śniadanie.

Niektóre pamiątki umieszczamy na głowach.

Tankujemy. Jedziemy na wschód - oglądać klasztory. Zatrzymujemy się w sklepie i kupujemy wodę i dlugopisy (mieliśmy jeden ale na którejś granicy go wcięło).
Zjeżdżamy nad rzekę i offem kierujemy się w stronę klasztorów.
Piękne trawniki więc jeździmy trochę drogami a trochę na przelaj przez prerie.
Gdzieśtam na zjeździe blokuję tył na trawniku i kładę się delikatnie.
Trochę dalej - nie zauważam przepustu wodnego i wpadam przodem w dół. Ponad metrowej głębokości. Znów jechałem za wolno.
Nie wygląda to dobrze. Motocykl twarzą w dół. Na krawędziach przepustu półmetrowej długości druty zbrojeniowe.
Czekam na beńca (który wypruł wcześniej do przodu). Sam podnosić nie będę.
Nagle podjeżdża transit z sympatycznym małżeństwem. Wysiadają, pytają czy nic mi nie jest. Oferują pomoc. Wraca beniec. Seria zdjęć.


Podnosimy motocykl. Straty niewielkie. Rozmawiamy. W podziękowaniu dajemy dyżurną flaszkę gorzkiej. Na co Pan Gruzin wyciąga z auta dwie butelki plastikowe po fancie. Jedną półlitrową prawiepustą i drugą półtoralitrową całkiem pełną. Wylewa resztki z mniejszej ... I do niej nalewa nam własnoręcznej czaczy (pół litra..) z dużej. Taka wymiana płynów ustrojowych.
Gadamy. Namawiają nas na wizytę u jej siostry - to tylko jeden kilometr. Bronimy się zaciekle, ale jednak wychodzi na wizytę.
Jedziemy do siostry.
Dojeżdżamy do bardzo mizernie wyglądającej zagrody.

Witają nas Ona - siostra wybawicielki z transita i On - Azer na wygnaniu.
Zostajemy po królewsku przyjęci.


Pomidory, ogórki, czacza, wino domowe no i .. SER. Ser który zrewolucjonizował nasze odżywianie. Pyszny. Z mleka krowiego, koloru białego, konsystencji żółtego.
Gadamy. Biesiadujemy.
W końcu czas się zbierać. Pożegnaniom nie było końca.



Jedziemy po miękkim w stronę klasztorów.


Dojeżdżamy do jakiegoś asfaltu. Widzimy strzałkę z napisem "monastyr...". No to skręcamy.
Tu niespodzianka - trudny odcinek off. Dojeżdżamy do... Ściany skalnej z ładą niwą przed.

W ładzie siedzi dwóch brodaczy. Jeden czarno-brodacz. Drugi biało-brodacz. Czarnobrodacz rozmawia z nami. Opowiada, że to jest święty klasztor, że mieszkają tu w pięciu, a ten z białą to szef. Jak pytamy, czy można zrobić zdjęcie - pyta szefa. Na horyzoncie widać ruiny jakiejś wieży. Pytamy czy to kościół. Odpowiada niechętnie, że to wojenna budowla.
(Na zdjęciu na horyzoncie. W dole widać pole kapusty którą hodują mnisi.)

Jedziemy dalej.

Kolejna strzałka do klasztoru. Tym razem droga dostępna dla samochodów (tamtejszych - w Polsce niewiele aut by się na nią zdecydowało). Po drodze podjeżdżamy do posterunku granicznego i tam dowiadujemy się, że te ruiny cośmy wcześniej widzieli to ruiny zamku, które są w Azerbejdżanie.

Dojeżdżamy do klasztoru. Cywlizacja. Mnich wie co to jest Yamaha Tenere. Oglądamy.








Widok z klasztoru w przeciwną stronę.

Kupujemy gifty.

Jedziemy dalej. Wzdłuż granicy. Po drodze przejeżdżamy obok kilku obozów wojskowych. Wyglądają jak rzymskie. Wał ziemny i 4 wieżyczki na rogach.

Na horyzoncie dostrzegamy jakieś miasto. Wygląda strasznie. Kominy i fabryki. Pierwsza myśl "MORDOR". Na skrzyżowaniu raczymy się z kufli szklanych płukanych pod bieżącą wodą - kwasem chlebowym.
Jedziemy dalej - kolejne miasto: Rustawi.
Piękna aleja w poprzek miasta. Albo wzdłuż.
Przejeżdżamy w poprzek. Albo wzdłuż. Jedziemy dalej. We wiosce robimy zakupy. Tym razem piwo, chleb i majonez. Zjeżdżamy z czarnego i dalej wśród łąk jedziemy.
Pole i pole. Na horyzoncie pagórki i czasem jakaś wieś.
No po prostu w stepie szerokim.
Robi się ciemno, więc zjeżdżamy z dróżki i szukamy miejscówki na nocleg. Jest ciepło, więc decydujemy się na noc wśród gwiazd.
Powitanie miejsca noclegowego. Tzw hejnał.

Na trawie leżą ogryzione kości niechcianych gości.

Chrustu nie ma więc brak ogniska nadrabiamy chacha i serem.
__________________

majek-zagończyk
dwa litry Yamahy

Ostatnio edytowane przez majek : 06.09.2012 o 12:30
majek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2012, 23:35   #44
beniec
sandtrooper
 
beniec's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
beniec jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
Domyślnie

AjWaj, ależ się zapuściłem z relacją.
Spieszę nadgonić: dzień 10 to jeden z najfajniejszych dni w naszej podróży.
Myślałem, że w Gruzji najbardziej spodoba mi się Kaukaz, taki wieeeelki, ale może przez padający tam deszcz mnie nie powalił. Za to pola Rohanu, przez które dziś jeździliśmy powaliły!
No to od początku:

Wyjazd z hotelu

fajna pani gospodyni

Runda po Tibilisi


Podczas pobytu w McŚmieciu wyjeliśmy ze ściany lokalną walutę:


No i na wschód od miasta i na południe - w step. Najpierw nad rzeczką:


A potem już tak bardziej typowo-stepowo. Step jest super. Musze pojechać na jakiś większy, bo ten gruziński to taki 'jednodniowy'










No i tu dochodzimy do głównego wydarzenia dnia (poza jazdą przez step samą w sobie)
- widok z kamery majka, widać dziurę, w którą zaraz się wpierdaczy


a tu się wpierdacza


No i potem spotkanie z Gruzinami:


Dźwigamy hucuła


dostajemy czaczę w prezencie:


Potem przyjmujemy zaproszenie do domu siostry żony pana Gruzina. Oto ów dom:


Od lewej: żona Gruzina, siostra żony i pan Gruzin


No i zaczeliśmy biesiadę. Majek opisał mniej więcej co i jak. Zdecydowaliśmy, że będziemy pić wino, nie czaczę, bo wozem jesteśmy. No i dostaliśmy po szklanie. I byłoby git, gdyby nie okazało się, że u nas w Gruzji wino pijemy toasty do dna. Więc siup i siup i siup...
Impreza się rozkręca:


Pod koniec nawet kamera miała problemy z ostrością:


No, ale wszystko co dobre, szybko się konczy, czas w drogę.
I znów step. Sorki, ze tyle zdjęć, ale musi być stepowo w tym dniu










Przy klasztorach zrobiło się bardziej skaliście:


Pierwszy klasztor


Posterunek graniczny gruziński. Ta wieża po lewej na górze, to już posterunek azerski.


Lecimy do David Gareja? Jakoś tak się nazywa ten największy klasztor. Wieża azerska śledzi nasz każdy krok:


No i zwiedzamy:


No i wracamy do cywilizacji drogą na Rustawi. Kolejny posterunek:


Pyszny kwasik


No i piknik w stepie - czad! Jutro chcemy wjechać do Armenii.


No i ślad. Dziś przejechane tylko 178km, ale z tego pewnie ze 120 bez asfaltu, no i z miłymi postojami, więc nie mamy kompeksów

Ostatnio edytowane przez beniec : 05.09.2012 o 23:48
beniec jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2012, 01:26   #45
Fihu
 
Fihu's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Miasto: Gdynia
Posty: 1,385
Motocykl: RD 03, LC4 ADV
Przebieg: x83000
Galeria: Zdjęcia
Fihu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 7 godz 27 s
Domyślnie

Kierunek podobno jedynie słuszny - a i język opisu zacny
Fihu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2012, 09:47   #46
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,502
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał beniec Zobacz post






Czemu jeździcie po tapecie łindowsa
Dajecie dalej!
__________________
Afra - jedyna, wierna kochanka!!!!
Pożegnane bez żalu: 990S, 690R, DR650SE, XF650
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2012, 13:25   #47
majek
 
majek's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 206
Motocykl: skuter CRF 1000
majek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 28 min 0
Cool

Dzień 11
2012-06-11
Armenia, Selim Pass
GE - AM
km 301

Śpimy na tropiciela. Znaczy bez namiotu.
Nocą alarm - pada!
Pełna mobilizacja.
Namiot staje w ciągu 30 sekund.
W tym momencie przestaje padać.
Kładziemy się więc dalej.

Pobudka, śniadanie.

O poranku równina wygląda jak wieczorem.

Ruszamy. Miasto. Sklep i zimna cola.
Dojeżdżamy do granicy. Załatwiamy wizy. W międzyczasie dwie wycieczki. Jedna z Norwegii druga z Francji. Gadamy z PRAWDZIWYMI TURYSTAMI.
Szukamy banku/ bankomatu bezskutecznie. Załatwiamy ubezpieczenie (Dostajemy jakąś naklejkę co koniecznie trzeba ją nakleić. Więc chowamy skrzętnie.).
Jedziemy. Oglądamy nowy kraj. Znaczy stary jest, ale my go widzimy po raz pierwszy.
Beńca rzuca bokami. Najpierw szuka luźnego bagażu. Po chwili wychodzi na jaw, że nie tylko nie ma luźnego bagażu, ale zaaplikował dodatkowy bagaż.

Jako, że mamy dętki pełne superhiper wypełniacza, który sam uszczelnia wszystkie dziury - wypakowujemy kompresor. I tankujemy powietrze.
Niestety - zmian nie ma... Znaczy że powietrze ucieka. Z lokalesami ustalamy, gdzie jest wulkanizacja. Jedziemy tam gdzie każą. W pewnym momencie - na drodze radiowóz i nakaz jazdy tam gdzie my nie chcemy. Gadamy z milicją. Pytają o naklejki. Bez nich WIELKI mandat proponują. Szybciutko naklejamy.
Droga okazuje się zamknięta, bo snajperzy z Azerbejdżanu mogą zrobić kuku. Tłumaczymy, że my tylko na chwilkę do wulkanizacji - puszczają. Zjeżdżamy na stację benzynową. Wulkanizacja to blaszak wielkości tojtoja. Zdejmujemy koło.

Ja z gratami zostaję pilnować dobytku - beniec z kołem i zapasową dętką jest wołgą wieziony do prawdziwej wulkanizacji - to tu to tylko zmyłka.
Na stacji jest miejscowy, który wypisuje mi na kartce zabytki obowiązkowe. Potem pokazuje na mapie. Potem pisze jeszcze raz, ale już w kolejności zwiedzania. No miót i orzeszki.
Po godzinie beniec wraca. Dziura załatana. Wulkanizacja wyposażona jak w kraju.

Jedynie nie wyważyli.
Zapłacone 200 rubli bo przecież miejscowych pieniędzy nie mamy.
Miejscowe chłopaki co się mocno czaili wreszcie się odważają i pojedynczymi rosyjskimi słowami gadamy.
Siadają na motocykle.


Są zachwyceni.
Jedziemy dalej. Zatrzymujemy się na posiłek.
Coś się nazywa szaszłyk. Bierzemy.
Jest bez patyka. Plus ogór i pomidory, ser i papryka i lawasz.

Pycha,

A to wszystko przygotowała Pani.

Jedziemy. Trochę pod górę. Zaczyna padać deszcz. Trochę już przywykliśmy..
Nad wielkim jeziorem Sewan (http://pl.wikipedia.org/wiki/Sewan_(jezioro)) podjeżdżamy pod kościół.

Mijamy miejscowości i pola i inne.
W jakiejś niedużej miejscowości próbujemy tankować.
Na dystrybutorze napis DIESEL.

Ale Pan każe się nie przejmować i lać. No to lejemy.
Wjeżdżamy po raz kolejny w Durmitor. Czyli pola z kamieniami.
Dojeżdżamy do przełęczy z napisem 2405 - no konkret.
Zaraz za przełęczą - karawanseraj z 1332 roku.

http://en.wikipedia.org/wiki/Selim_Caravanserai



A przed nim - ormiańska zgraja w UAZie i druga w ładzie.

W ładzie młodzież - zaraz się pakują i odjeżdżają.
Widoki piękne.

A słońce się już zaczyna chować..

Ci z UAZa - piknikują - ognisko itepe..
Jest ich ośmioro. Cztery osoby dorosłe i czwórka młodszych.
Dzieciaki ciekawskie jak zwykle.


Chcemy tu nocować. W końcu jesteśmy taką małą karawanką. Moglibyśmy - prawda?
Ale ci miejscowi.. Nie budzą zaufania..
Próbujemy integrację.
Częstujemy strohem. Są raczej zadowoleni..
Zapraszają do ogniska. Częstują wódką sklepową (pffuujjj) i kurczakiem co go przed chwilą usmażyli.
Przymierzamy się do UAZa.

Dla ciekawych - toto jeździ na gaz. Jak większość aut tu. Ma pod paką 4 wielkie butle.

Gadamy. A z tyłu - córka.

Chyba jej nie wolno do obcych podchodzić.
W końcu - odjeżdżają. My też udajemy odjazd. Ale zostajemy oczywiście na noc.

Motocykle wciągamy pod dach.

I uroczą kolację zajadmy.

W ciemności budynek jest ciemny.

Ale nas widać.

__________________

majek-zagończyk
dwa litry Yamahy
majek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2012, 14:04   #48
majek
 
majek's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 206
Motocykl: skuter CRF 1000
majek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 28 min 0
Talking

A i jeszcze jedno.
Tak wyglądała wpadka z kamery z mojego kasku.
No się zaparzyłem gdzieś
__________________

majek-zagończyk
dwa litry Yamahy
majek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.09.2012, 21:06   #49
Rebel
 
Rebel's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Słupno
Posty: 108
Motocykl: DR 800
Rebel jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 2 dni 18 min 48 s
Domyślnie

Jak dla mnie relacja-rewelacja. No i te trafne spostrzeżenia..."w ciemności budynek jest ciemny"
Dajemy Panowie, dajemy, nie ociągamy się
Rebel jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2012, 21:38   #50
beniec
sandtrooper
 
beniec's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
beniec jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
Domyślnie

Dzien 11
Dzisiaj asfaltowy przejazd, ale fajny.

Rano do granicy. Upał.


Na granicy trochę czasu się zeszło, bo się wycieczki spiętrzyły. Za to rozmawiając z jedną z przewodniczek tych wycieczek dowiedzielismy się co i jak w okolicy, otóż: Rosjanie to wielcy przyjaciele i obrońcy Ormian przed złymi Azerami, którzy chcą ich zabić i zabrać ich ziemię. Więc tu Rosyjski mile widziany, wszyscy potrafią i chętnie mówią w tym języku. No i dla nas git

A jeżdżą jak wszędzie tutaj. Oto pan w ładzie był mocno zdziwiony, że nie może płynnie zawrócić, bo mu motocykle znikąd się pojawiły. Miałem ciepło


O oponce majek już pisał, niezła akcja z tym zamknięciem drogi, bo snajperzy azerscy strzelają. No jest klimat. Ludzie mówili, że od jakiegoś czasu przestali, ale nie wiadomo, kiedy znowu zaczną. I że może do nas by nie strzelali, bo widać, że inostrancy. A może właśnie by strzelali, żeby narobić bałaganu? No takie to rozmowy wiedliśmy z ludźmi przy zabawie z kołem. Dzieci na zmianę dokręcały śruby, po kilka ruchów kluczem. Wszystkie chciały


Potem długi asfalt wzdłuż jeziora Sevan. No ładnie. Trochę nudno.


I droga na Selim Pass. No jak Durmitor, tylko asfalt szerszy






No i sama przełęcz. Wg gpsa 2403mnpm.


A zaraz za przełęczą karawanseraj. Bardzo mi się podobało to miejsce. Czułem, że jestem ciut bardziej podróżnikiem, a mniej turystą. Karawany, MarcoPolo, Jedwabny Szlak - super!


No i towarzystwo na miejscu - czad




Spaliśmy w karawanseraju! Suuper było!

No i ślad:
beniec jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rodopy offem. Długa relacja z krótkiego wypadu. [Czerwiec, 2012] Louis Trochę dalej 60 24.08.2014 15:22
Solówa z Kazachstanem, Czerwiec 2012 JARU Trochę dalej 117 29.10.2012 09:17
Gryf Party 22-24 czerwiec 2012 KML Imprezy forum AT i zloty ogólne 21 28.06.2012 23:02
IV Weekend z koniem w tle - 16-17 czerwiec 2012 Cynciu Imprezy forum AT i zloty ogólne 76 21.06.2012 19:19
Kawkaz - czerwiec/lipiec 2012 Sub Przygotowania do wyjazdów 17 22.05.2012 10:29


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:12.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.