27.06.2011, 10:25 | #41 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Ów jegomość, starszy pan, mowiący po polsku z silnym francuskim akcentem, okazał się osiadłym w okolicach Kartaginy weteranem Legii Cudzoziemskiej.
Pan Franciszek natychmiast zaopiekował się naszym bohaterem. Chroniąc się w cieniu werandy, przed wzmagajacym się upałem, przy szklaneczce Porto Lupi musiał "wyśpiewać" wszystko: kto zacz, skąd i po co. Po kolejnych szklaneczkach rozwiązał się też nie co i język legionisty. Niezwykłe jego losy, to jak stwierdził Lupi, osobny materiał na książkę spod szyldu serca i szpady. Jedną z pasji starszego pana była oczywiście sztuka wojenna, a w szczególności strategie i taktyki wielkich bitew. Z racji miejsca osiedlenia szczególną atencją gospodarza cieszył się Hannibal. To stąd (Nowa Kartagina) ruszył on przez Pireneje na Rzym. Skutkiem zeznań Lupusa i pasji dziadka Teresa Lupusowa otrzymała nowe imię. Tegoroczne przygody Lupi rozpaczął na Elefancie, zaliczając afrykańską "kampanię", w finale docierając na dziedziniec hacjendy, pasjonata wojen punickich. Słynne słonie, które prowadził Hannibal (afrykańskie słonie leśne - mające w kłębie, niewiele ponad 2m) padły z zimna i trudów przepraw przez Alpy, z wyjątkiem jednego: Elephana maximusa asurusa. Wymarłego (podobnie jak słonie leśne) słonia syryjskiego. Dzielny ten słoń nosił imię Surus... Jeszcze tego dnia wieczorem, Teresa stała się słoniem Następnego dnia, zaopatrzony w kilka butelek wybornego wina, oliwę (tłoczoną przez pana Franciszka samemu), świeżutkie pomidory, paprykę, chleb prosto z pieca oraz namiarami na kolejnych weteranów, ruszył Lupi na Surusie w Pireneje, szlakiem Hannibala... cdn. |
27.06.2011, 10:35 | #42 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 685
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
W Hiszpanii i południowej Francji osiedliło sie kilku Polaków, których niespokojny duch, dzikośc serc i chęc przygody( a tez zarobienia nieco twardej waluty) zagnała niegdyś do Legii Cudzoziemskiej..
|
28.06.2011, 10:02 | #43 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Późnym popołudniem nasz bohater dotarł w Pireneje. Z poprzednich wyjazdów namierzył sobie kilka szutrów i teraz najszła go przemożna ochota by "skoczyć którymś w bok".
Zachodzące słońce, wąskie drogi, wijące się w zboczach, jak tasiemki ciśnięte przez wiatr pozwoliły Lupiemu, chyba statni raz, oderwać się od cywilizacji. Z letargu wyrwały go chłodniejsze podmuchy wiatru i pierwsze krople deszczu. Biło na 20-tą i trzeba było pilnie rozejrzeć się za noclegiem, przy tym Lupi zupełnie zapomniał, że za sprawą koziego apetytu stracił, praktycznie dach nad głową. Niebo zaciągnęło się ciężkimi chmurami, skromny deszczyk przeszedł w regularny opad. Rozpadało się na dobre. Kondom na siebie i gorączkowe szukanie czegokolwiek, gdzie możnaby było stanąć, choćby na chwilę, by zastanowić się, co dalej. Wbił się akurat w szutrówkę, która już od kilkunastu km pięła się sukcesywnie w górę. Praktycznie brak pobocza. Jak nie skały, to gęstwina krzewów... Na tej drodze zastała Lupiego noc. Nie było wyjścia, trza było grzać do końca. Z mapy wynikało, że zjazd wypada już po francuskiej stronie. Na samym szczycie nagle coś chrobotnęło i Surus stracił napęd! - Łojej... przeszło Lupiemu przez głowę i stanął... cdn Ostatnio edytowane przez Elwood : 28.06.2011 o 10:11 |
28.06.2011, 21:37 | #44 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Więcej nas takich. Lupi już tuż tuż...
Rano się spieszyłem, więc zapomniałem dodać, że końcówkę podjazdu Lupi robił w świetle błyskawic. Im bliżej szczytu, tym spektakl światła i dźwięku bardziej się zbiegał (biegli w fizyce szybciej złapią w czym rzecz). Gdy motor stanął, pioruny waliły jak oszalałe. Szybka wisekcja i ulga! Tylko zerwany łańcuch...uff! Na tyle szczęśliwie do tego, że Lupek uporał się z demontażem w tri miga. Trzaskające pioruny i ekspozycja nie były w tym momencie pożądanym i bezpiecznym towarzystwem. Do tego z nieba lało okrutnie, a szutrówka powoli zamieniała się w strumień. Nie czas na wymianę... Lupi pchnął Surusa i zaczął staczać się na zgaszonym silniku. W skąpym świetle nie wiele widział. W takich warunkach naprawdę lepiej się podjeżdża, niż zjeżdża (jego słowa). Ciekawie wizualizował sobie trasę. Gdy napierdalały pioruny, przez moment otwierała mu się szersza pespektywa. Coś na wzór światła w lodówce w środku nocy, gdy wpadłeś wpierdolić co nie co, bo oficjalnie, właśnie jesteś na diecie. Szybko w stresie, ogarniasz pełniej. Po tej stronie przełęczy nachylenie wydawało mu się większe, było też więcej zakrętów. Chwilami jeden przy drugim. Zdecydowanie też mocniej wiało. Powoli woda zaczynała mu się wdzierać we wszelkie zakamarki. Co rusz uślizgiwało mu się to przednie, to tylne koło. Chwilami dosłownie tańcował na motocyklu. Było źle. Nagle z nieba pierdolnęło tak, że był zmuszony depnąć wsie heble. Na moment oślepł. Zatrzymał Surusa i wtedy jebło drugi raz... Ostatnio edytowane przez Elwood : 28.06.2011 o 22:05 |
29.06.2011, 00:56 | #45 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Przepraszam, że tak partiami, ale właśnie wróciłem z terenu i poszedłem sobie zrobić kolację, odsapnąć, zebrać myśli i otworzyć piwo, w tajemnicy przed żoną, bo aktualnie jestem "na diecie".
Chiałem jeszcze dopytać kilku szczegołów, ale Lupi dzisiaj nie odbierał. W kontekście tego, co działo się dalej, zupełnie mnie to nie dziwi. Jakoś tak czasami bywa, że jak się wpadnie w określoną czaso-przestrzeń to... Pozostaje nam tylko czekać... No więc, jak się okazało, ten drugi piorun nie pierdolnął nadaremno. Po swojej prawicy Lupi dostrzegł jakąś poteżną zabudowę, a przed nią mały dziedziniec. Wtoczył nań Teresę, zdjął kask. Gdyby nie piorun, nic by nie zobaczył i staczał się dalej. Skąpe światło oświetlało wielką bramę. Dokładnie tyle, ile potrzebował nasz bohater. Zobaczył domofon, a nad nim mosiężną tablicę, pokaźnych rozmiarów. - Monastere Pro..., Prio, Prlio, a... chuj! Nacisnął dzwonek... Ile trwała reakcja, Lupi nie pamięta, ale stał już zrezygnowany w ogromnej, mimo to, stale powiekszającej się kałuży, gdy usłyszał jakiś fancuski skrzek. Oczywista nic nie zrozumiał, ale próbował się jakoś włączyć: - Mła, aj, iś... odcięło go kompletnie, bo zapomniał przygotować sobie jakąś mowę. - Mein... Mein Motorrad hat eine Pane... wydukał. Z drugiej strony coś poskrzeczało i... przestało. Mijały kolejne minuty. Deszcz napierdalał, pioruny też. Po kwadrancie zdecydował się jeszcze raz nacisnąć dzwonek, ale uprzedziło go zgrzytanie zamka. Metal tarł o metal i... drzwi się uchyliły. Lupi wytężył wzrok. Dostrzegł jakąś postać w białej sutannie, osłaniającą się dramatycznie parasolem. Postać wykonała jakiś gest, który Lupi poparł swoim, wskazując Surusa. Nie bacząc już na kolejne, ruszył po motocykl. Drzwi uchyliły się szerzej więć wtoczył się z moto przez próg. Za nim poczuł ogromną ulgę. Przede wszystkim przestało padać. Po zamknięciu drzwi zapanowała cisza. Przez chwilę słyszał tylko krople opadające z niego na brukowy majdan. Oparł Teresę na stopce. Postać chwyciła lampę (chyba naftową) i wtedy ujrzał ją szerzej. Biały habit (i usłyszany głos), pozwalały domniemać że miał do czynienia z kobitą, ale twarz... Przekrzywiona w stertyczałym grymasie, co przy gładkich policzkach robiło piorunujace wrażenie, była jak oblicze kostuchy... Jej przenikliwy wzrok, zaś jak rentgen. Tak, Lupi już gdzieś tą twarz widział... Kurwa... siostra Diesel z Młodego Frankenszteina... Wypisz wymaluj! Złożyła parasol, coś po wtóre skrzeknęła i Lupek grzecznie podążył za nią. Poczuł chłód. Chłód grubych, klasztornych murów. Siostra Diesel pchnęła kolejne drzwi. Za nimi stała druga siostra. Wysoka, szczupła, o spojrzeniu łagodnym, ale twarz poorana bruzdami nie pozwalała nawet w przybliżoniu określeślić jej wiek. Bił od niej spokój, który udzielil się Lupiemu. Skinęła głową i pokazała mu boczne drzwi przedsionka. Ruszył za nią długim, wąskim korytarzem. Echo ich kroków gasło szybko w grubych murach. Lupi czuł jakiś ciężar, czuł na sobie zwrok pierwszej siostry. Pod koniec korytarza obejrzał się za siebie i w świetle kaganka dostrzegł ją. Szybo, z hukiem zakmnęła drzwi.. Cały czas miał przed oczami jej twarz, wykrzywiona, bladą... Siostra podprowadzila Lupiego pod małe drzwi. Pchnęła je, ale by wejść, należało jeszcze pokonać jeden, obniżony próg. Oboje, mocno pochylenii, jak w cierpieniu, weszli do skromnego, ale bardzo czystego pokoju. W pierwszym odruchu przypominał celę, sprawiał jednak wrażenie sterylnie czystego. Stało w nim łóżko, szafa i mała toaleta. Pod nią wsunięty do połowy taboret i to... wszystko. Siostra uśmiechnęła się, wskazała ogólnie ręką na pokój, powiedziała dobranoc i wyszła. Lupi zdjął kondom i rzucił go na podłogę. Ogarnęło go ogromne znużenie. Opadł w zbroi na łóżko. Głowę oparł o poduszkę, a stopy w butach o rand łóżka i... zasnął. Gdzies w środku nocy pokój wypełniły senne mary. Przed oczami jawiły mu się obrazy rodziny, żony i... siostry Diesel! Odganiał ją rękoma, ale ta powracała, jak mgła. Sięgał twarzy żony, ale gdy ją chciał przytulić, czuł oddech siostruni, która nagle pojawiała się w jej miejsce. - Idż, idź stąd, wiedźmo! Idź precz! Krzyczał... Ale jego wołania tłumił zjadliwy rechot kostuchy w białym habicie. - Choć do mnie, choć, weź mnie! Ryczała siostra Diesel... - Kurwa, dość! Won! Won!... Ale ona przeganiana nadlatywała, jak ćma do światła i była co raz bliżej niego, co raz bliżej... W końcu Lupi poddał się i zapadł w niebyt... Rankiem, przez małe okienko do pokoju wpadły pierwsze promyki słońca. Gdy sięgneły twarzy Lupiego, ten przebudził się. Zobaczywszy pusty, schludny pokój poczuł poraz kolejny ulgę. - Rany Julek! Ale miałem farta... Pomyślał i zaczął błogo pędzić wzrokiem po pokoju. Białe ściany, podłoga, toaleta, taboret... - Zaraz! Na taborecie w równiutką kostkę złożone były ciuchy Lupiego, w których to bezwiednie zaległ wczoraj na łóżku. On nigdy tak ciuchów nie składał! - Gdzie kondom?! Nie ma! Buty zaś stały, jak na baczność pod taboretem... Szybko przeniósł wzrok na łóżko i dopiero teraz poczuł, że leży goluśki, jak go Pan Boh stworzył, przykryty cienkim, białym prześcieradłem i dodatkowo szorstkim, wełnianym kocem... Ostatnio edytowane przez Elwood : 29.06.2011 o 10:05 |
29.06.2011, 09:38 | #46 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 685
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
Myśle że Mistrz Hitchcock nieżle by się bawił czytając te przygody ,napięcie godne Petera Weira ( z jego starych filmów), Jarmusch dodałby kapkę zadumy..a Tarantino...hm..on jest nieprzewidywalny....
|
29.06.2011, 11:03 | #47 |
świeżym warto być:)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 52 min 48 s
|
Panie Darku, może przyjmiesz fuchę kronikarza mojego wyjazdu, będę ci esemesy słał w stylu: droga, pada, czarna koza, szpadel
Lupus nawet nie zdaje sobie sprawy jaką ma pasjonująca wycieczkę
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz |
30.06.2011, 00:37 | #48 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
No, w Twoim wypadku, znaczy Twojej trasy, łatwiej byłoby mi puszczać wodze fantazji.
W Europie mogliśmy se z Lupim spokojnie pogadać, ale zapewniam, że część europejska to pikuś, przy przygodach Lupiego na Czarnym Lądzie. Te, jak i Twoje przyszłe, lepiej zostawić Wam do opisania. No chyba, że Ciebie Azja rozczaruje, wtedy ślij te sms-y Niestety do przyjazdu Lupiego mam kupe roboty i chyba nie zdąże już dopisać epilogu z żeńskiego klasztoru (finał godny La Scali) lub kozackiej przygody z Marsylii, gdzie to Lupi strzelał do talerzy, rzucał nożami w kobiety, a na koniec próbował napaść na pociąg. Dobrej nocy! |
30.06.2011, 18:04 | #49 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,679
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 20 godz 28 min 41 s
|
Ale czad!
Może jednak dopiszesz chociaż jak się w tym klasztorze skończyło ? |
01.07.2011, 01:25 | #50 |
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: cudne manowce
Posty: 527
Motocykl: cb 250
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 10 godz 26 min 22 s
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
DR 800BIG vs AFRYKA | duff | Inne - dyskusja ogólna | 64 | 29.11.2011 14:24 |
Afryka | Lupus | Przygotowania do wyjazdów | 8 | 26.03.2011 12:33 |