|
12.12.2012, 18:12 | #1 |
Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: OOL-OPOLSKIE
Posty: 377
Motocykl: RD07
Online: 4 miesiące 2 tygodni 18 godz 37 min 32 s
|
Po taaakim opisie i fotkach, mi też chodzi, oj chodzi!... Szacuneczek !
Już wiem na co mam odkładać na przyszły rok, -a nuż się uda !
__________________
-szerokości, przyczepności i powodzonka!... MAURO |
15.12.2012, 17:20 | #2 |
Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 140
Motocykl: XTZ 750
Online: 1 tydzień 4 dni 10 godz 18 min 32 s
|
Nowy dzień wita mnie żarem z nieba. To już trzeci tydzień wyprawy, w planach mam dotrzeć do Erewania. Co prawda zbyt wiele kilometrów do pokonania nie mam, ale po drodze chcę jeszcze zatrzymać się w kilku ciekawych miejscach. Pierwszym zabytkiem jest klasztor Noravank, do którego prowadzi kilkukilometrowa droga poprzez wąwóz żywcem wyjęty z westernów. Po obu moich stronach znajdują się wysokie, skalne góry o kolorze czerwonym. Sam kościół jest położony na płaskowyżu skalnym i pięknie komponuje się z otoczeniem czerwonych skał. Udaje mi się zwiedzić go tuż przed przyjazdem dwóch autokarów pełnych niemieckich turystów. Dalej kieruję się do Khor Wirap. Droga wiedzie bardzo blisko Iranu, wschodnie powiewy wiatru aż parzą w twarz. Są to najgorętsze chwile mojego wyjazdu. Z dużej odległości ukazuję mi się święta góra: Ararat. Jest to bardzo ciekawy widok, ponieważ góra praktycznie wyrasta z płaskiego terenu. Do klasztoru docieram w stanie początkowego odwodnienia. Uzupełniam płyny i chwilę odpoczywam. Z każdego punktu tego świętego miejsca widać odległego kolosa spowitego dzisiaj w chmurach. W jednym z pomieszczeń schodzę w dół kilkumetrową drabiną i zwiedzam więzienie Grzegorza Oświeciciela. Po południu docieram do Erewania, z którego od razu obieram kierunek na Garni. Przy wejściu kupuję bilet za symboliczną kwotę i już po kilkudziesięciu metrach moim oczom ukazuje się wyjątkowa budowla. Jest zupełnie nie podobna do wszystkich zabytków, które miałem okazję oglądać w tych rejonach świata. Bardzo przypomina mi budowle rzymskie. Warto poruszyć temat biletów: jest to niestety pierwsze miejsce w Armenii oraz Gruzji, w którym muszę płacić za zwiedzanie. Dlaczego niestety? Armenia jest strasznie zaśmiecona. Wszędzie leżą śmieci. Niejednokrotnie byłem w bardzo pięknym miejscu i miałem problem ze zrobieniem zdjęcia tak, by w kadrze nie znalazły się hałdy odpadów. Tu płacę parę złotych za wejście i widzę równo ścięty trawnik, piękne kwiaty, śmietniki, mijam panią która sprząta, a nawet z głośników leci muzyka. Przykre jest to, że kraj ten ma tak duże walory przyrodnicze i zabytkowe, a ludzie w ogóle tego nie dostrzegają i praktycznie nie dbają o swoje największe dobro.
Noc spędzam, korzystając z wcześniejszego zaproszenia, u Mani- siostry poznanego policjanta. Gdy tylko zajeżdżam pod blok w którym mieszka, gromadzi się koło mnie grupa dzieci, które prawdopodobnie pierwszy raz w życiu widzą motocykl. Mąż Mani na siłę szuka mi parkingu. Mówią, że nie znam tych rejonów i w nocy na pewno coś się stanie. W końcu udaje się zostawić moją Teresę na prywatnej posesji ich znajomych. Następnego dnia jedziemy razem do centrum miasta- ja motocyklem, małżeństwo autem. Drugim sporym minusem Armenii (oprócz wszędzie obecnych śmieci) są kierowcy. To tutaj spotykam największych piratów drogowych. Nie raz, nie dwa, gdy jadę drogą krajową bez pobocza, kierowca samochodu jadącego z naprzeciwka nagle zaczyna wyprzedzać- wyskakuje mi na czołówkę i mruga światłami bym zrobił mu miejsce. Gdy zatrąbisz na winowajcę… On zatrąbi na ciebie. W stolicy Erewaniu sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Żadne znaki pionowe czy poziome zdają się nie obowiązywać. Jedynie sygnalizacja świetlna wydaje się być respektowana. Główna zasada ruchu jest tak, że większy ma pierwszeństwo. Auta albo stare i zniszczone, albo z górnej półki. Rzuca się w oczy kompletny brak dwóch kółek. I nie mówię tylko o motocyklach czy skuterach, ale nawet na rowerach się nie jeździ. Każdy musi mieć przynajmniej jedno auto. Jazda w tych warunkach wymaga ode mnie stanu najwyższego skupienia. Oprócz zwracania uwagi na to, co się dzieje na drodze, muszę również uważać na jej stan. W szczególności na odkryte studzienki kanalizacyjne, które pojawiają się co jakiś czas. Moja jazda zostaje wstrzymana przez normalnie błahą, lecz teraz poważną usterkę. Pęka mi linka sprzęgła. Zatrzymuję się na poboczu. Oczywiście mam zapas. Miałem. Został skradziony! Mania jest umówiona i może do mnie wrócić dopiero za jakiś czas. Dzwonię do ambasady i ustalamy, że postaram się do nich dojechać i wtedy będziemy myśleć nad rozwiązaniem problemu. Gdy zjawiają się moi przyjaciele wspólnie podejmujemy decyzję o holowaniu motocykla autem za pomocą linki. Samodzielna jazda bez sprzęgła jest niemożliwa. Prowadzenie Teresy na holu przez miasto dostarcza mi sporych emocji i dawki adrenaliny. Po kilkunastu minutach, ku mojemu wielkiemu szczęściu, oczom mym ukazuje się dumnie powiewająca flaga Polski. Gdyby nie ci wspaniali ludzie nie wiem jak bym tutaj dotarł z motocyklem. Od konsula dowiaduję się, że w całej Armenii nie ma ani jednego sklepu motocyklowego. Pomoc ambasady kończy się na wskazaniu trasy do baru, którego właściciel przetrzymuje motocykl Polaka, który w zeszłym roku miał bliskie spotkanie z krową. Linka z wraku powinna pasować do Teresy. Wychodzę z ambasady i otrzymuję telefon- dzwoni brat Mani, zaraz się zjawi by mi pomóc. To jest niesamowite: poświęca swoje plany i czas, by pomóc człowiekowi, którego nawet nigdy nie widział. On również mieszkał w Polsce i mogę swobodnie rozmawiać w ojczystym języku. Ustalamy, że właściciel baru sprzedał zniszczony motocykl i kontakt z nim się urwał, jednak udaje się znaleźć fachowca który naprawi usterkę. Potrzebuje około dwóch godzin i wstawi wzmacnianą linkę. Całe szczęście, że strzeliła mi w stolicy, a nie np. pod Tatew. Mając trochę wolnego czasu udajemy się coś zjeść oraz skorzystać z kafejki internetowej. Z bratem Mani rozmawiam na wiele tematów, lecz wszystkie dotyczą Armenii. Dowiaduję się, że zupełna większość kierowców, albo nie ma prawa jazdy, albo je sobie po prostu kupiła. Policja jest doszczętnie skorumpowana i nie dość, że nie zwraca uwagi na łamanie przepisów ruchu drogowego, to sama jeździ jak chce. Przez te kilka godzin już wielokrotnie widziałem jak radiowóz włącza sygnał tylko po to by ominąć korki. Społeczeństwo dzieli się na ubogich i bogaczy. Ci uczciwi, najczęściej należą do ubogich i często pracują w systemie 24 godziny pracy na 8 godzin odpoczynku. Dla nas jest to nie do wyobrażenia. Dla mojego rozmówcy większość bogaczy to złodzieje lub oszuści. Sam prowadzi małą firmę- wytwórnię papierów toaletowych. Jest uczciwy i wszystkie rachunki rozlicza co do złotówki (w tym należy do mniejszości). Przy mnie otrzymuje telefon od jednego z takich bogaczy. Musi zapłacić wyższy o 50% rachunek za prąd, a jak tego nie zrobi to mu go odetną. Jutro będzie musiał poświęcić swój czas pracy i jechać ze wszystkimi rachunkami udowadniać swoje racje. Gdy wróciliśmy do warsztatu fachowiec jeszcze pracował. Coś mi nie pasuje. Linka ciężko chodzi w pancerzu. Gdy mój przyjaciel pyta dlaczego tak jest, w odpowiedzi słyszy „bo to nowa”. Po chwili dostrzegam, że linka się strzępi. Jest stara! Facet jeszcze próbuje robić z nas idiotów i strzępienia przycina na szlifierce. Wymiana kilku mocnych słów i w końcu wychodzimy z nową linką, prawidłowo chodzącą w pancerzu. Za „profesjonalną i uczciwą” naprawę zapłaciłem dwukrotność ceny w Polsce. Do motocykla docieramy późnym wieczorem, na całe szczęście wszystko pasuje tak jak trzeba. Serdecznie żegnam mojego druha i przekazuję pozdrowienia dla jego rodziny, mam nadzieję, że kiedyś uda mu się przylecieć do Polski.
__________________
www.dalekadroga.pl www.facebook.com/dalekadroga |
17.12.2012, 19:56 | #3 | |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
Cytat:
Miał ja przyjemność poznać w Gruzji, jeszcze przed krową Pozdro Orzep p.s. Gdzie się człek nie obróci, to ATForum "łączy", a takie cyrki czasami są odwalane pisaniną!!!
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
|
20.12.2012, 22:41 | #4 | |
Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 140
Motocykl: XTZ 750
Online: 1 tydzień 4 dni 10 godz 18 min 32 s
|
Cytat:
Dla Olka miałem jeszcze sprawdzać tą afryke ale kontakt z garażowcem się urwał. ATForum łączy... dlatego lepiej jeździć niż siedzieć na forum
__________________
www.dalekadroga.pl www.facebook.com/dalekadroga |
|
20.12.2012, 22:52 | #5 |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
...najlepiej!
Czasami nie każdy może jechać: moneta...rodzina...itd! Tych Krytykujących, nie zrozumiem paplania nigdy! Cezary oczekuję dalszych opisów tej eskapady...i następnych w przyszłości! Łorzep pozdrawia...
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
20.12.2012, 22:37 | #6 |
Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 140
Motocykl: XTZ 750
Online: 1 tydzień 4 dni 10 godz 18 min 32 s
|
Opuszczam Armenię, w której spędziłem aż dziewięć dni, wracam ponownie do Gruzji. Przejście graniczne jak zwykle dla tych rejonów świata bezproblemowo. Nadchodzi moment wymiany oleju, zatrzymuję się w pierwszej wiosce przy tabliczce z napisem „MOŃKA” (punkt mycia aut) gdzie bez problemu chłopaki pożyczają mi niezbędne narzędzia (ciekawe gdzie są moje?), oraz kasetę na stary olej. Pod wieczór mijając twierdzę Chertwisi, którą ze względu na późną porę zostawiam na jutro, dojeżdżam do Wardzi. Jest to potężne skalne miasto, które pomimo iż jest ruiną to posiada nadal mnóstwo zachowanych w przyzwoitym stanie korytarzy oraz komnat. Bardzo chciałbym zobaczyć to miejsce w czasach świetności. Koszt wstępu to 3lari (6 zł).
Wieczorem, gdy już powoli zasypiam, nagle słyszę dźwięk podjeżdżającego auta. Tym razem postanawiam nie ignorować sprawy i wychodzę z namiotu. Jakaś terenówka, wysiada z niej facet. - Hey –zagajam -Sorry for this noise. -No problem -Where are you from? -Poland -Nice to met you -And you? - Poland… -Cześć! Biesiaduję z Łukaszem i Martą cały wieczór i rozstajemy się dopiero w okolicach południa. Jadę w kierunku twierdzy Chertwisi, położonej na skale, nad rzeką Kurą. Moim oczom ukazują się potężne, podwójne mury obronne, baszty i dumnie powiewająca flaga. Niestety w środku same ruiny.
__________________
www.dalekadroga.pl www.facebook.com/dalekadroga |
26.12.2012, 12:26 | #7 |
Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 140
Motocykl: XTZ 750
Online: 1 tydzień 4 dni 10 godz 18 min 32 s
|
Obieram kierunek na Batumi, do którego prowadzi 150 km górskiego offu. Miasto leży nad Morzem Czarnym, jest bardzo zadbane i czyste- kolorowe budynki, palmy, ładnie przystrzyżone trawniki. Za Batumi spotykam Darka, Paule i Rafała, którzy podróżują na Afirica’ch. Okazuje się, że też jadą do Swaneti (obszar Kaukazu, słynący z baszt mieszkalnych, pięknych widoków i bujnej roślinności), więc proponuję im wspólną jazdę. Tempo mają bardzo szybkie, 120 bez względu na to, czy teren zabudowany, czy nie. Wieczorem rozbijamy namioty na polanie nad Mestią, rozpalamy ognisko, integrujemy się i przy piwku opowiadamy swoje przygody. Nad ranem kontynuujemy wspólną jazdę do Ushguli- najwyżej położonej osady w Europie (2200 m n.p.m.). Dojazd do osady, od strony Mestii, jest w miarę łatwy i przyjemny, bez stromych podjazdów o niewiadomym podłożu. Tylko w kilku miejscach pojawia się błoto, na które muszę uważać z moimi oponami szosowymi. Po wyjeździe z Ushguli czeka nas ok. 80 kilometrów offroadu. Jedziemy bardzo wysoką drogą z widokiem na lodowiec. Zaczyna padać i powoduje to, że na kamienistej drodze tworzy się strumień utrudniający nam zjazd. Rafał zalicza glebę i musimy na niego czekać, jednak po chwili jedziemy dalej. Kilka kilometrów później, w miejscu, w którym strumień wpada do rzeki, znajdujemy plecak, a w nim rzeczy typowo turystyczne, dokumentów brak. Postanowiliśmy poszukać właściciela. Chodzimy, wołamy, rozglądamy się, niestety bez rezultatu, więc postanawiamy zabrać go na policję. Stajemy w pierwszej napotkanej wiosce by przeczekać deszcz oraz zjeść obiad. Po drodze licznie biegają świnie, lecz nasze zdziwienie budzi najbardziej wóz zaprzęgnięty w dwa byki. Podczas posiłku przejeżdża obok nas radiowóz, który zatrzymujemy. Zastawiamy plecak u funkcjonariusza, a on bardzo nam dziękuje i informuje, że zaginęło dwóch turystów. Gdy przestaje padać opuszczamy wioskę, jednak nie udaje się daleko zajechać. Słyszę za sobą klakson Rafała, zatrzymuję motocykl na poboczu i okazuje się, że z tyłu złapałem gumę. Wymiana dętki zajmuje nam półtorej godziny i zaczyna się ściemniać. Gdy kończę już pracę podjeżdża do nas znajomy samochód terenowy- to Łukasz i Marta, a w ich towarzystwie Irańczyk, którego przewożą autostopem na prośbę miejscowej policji. Wszyscy razem spędzamy noc przy ognisku, a największe zainteresowanie wzbudza oczywiście Alireza- irański podróżnik.
Rano się rozdzielamy, motocykliści muszą już wracać do Polski, ja postanawiam kontynuować zwiedzanie Gruzji z Martą i Łukaszem. Alireza odłącza się od nas po paru kilometrach, a my ruszamy spokojnie do Gelati. Właśnie w tym klasztorze przetrwało wiele fresków i manuskryptów pochodzących z XII-XVII w. , a ja nigdzie wcześniej nie widziałem tak dobrze zachowanego wnętrza. Około godziny 16 zatrzymujemy się w przydrożnej restauracji. Zamawiamy między innymi gruziński specjał chaczapuri- bardzo smaczny serowy placek. Następnego dnia zwiedzamy Upliscyche (najstarsze skalne miasto w Gruzji, którego początki datuje się od V w. p.n.e.), a w centrum Gori muzeum Stalina, dom w którym się urodził i jego prywatny wagon. Bilety wstępu wyniosły mnie łącznie ok. 18 lari (36 zł). W Gori rozstaję się z Łukaszem i Martą, po czym obieram kierunek na centralną Turcję.
__________________
www.dalekadroga.pl www.facebook.com/dalekadroga |
29.12.2012, 03:13 | #8 |
Jak kółka to tylko dwa , a jak chcesz cztery - kup dwa motory :-)
Zarejestrowany: May 2012
Miasto: Lancaster UK
Posty: 756
Motocykl: 2x RD07A CRF1100 Adventure Sport
Przebieg: 90 tys
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 15 godz 48 min 21 s
|
Cezary, zawsze mnie to interesuje, w jakim języku się dogadywałeś?
Można więcej detali odnośnie traski , sam myślę zrobić coś takiego i potrzebuję jak najwięcej info.( gdzie , co , za ile, jak długo) Relacja super a widoków i przeżyć to tylko pozazdrościć , a zarazem pogratulować. |
29.12.2012, 17:28 | #9 | |
Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 140
Motocykl: XTZ 750
Online: 1 tydzień 4 dni 10 godz 18 min 32 s
|
Cytat:
Mapka orientacyjna mojej drogi tutaj: https://maps.google.com/maps/ms?msid...3761,21.643066 Wyprawa trwała 39dni, zrobiłem prawie 12tyś km, a koszt.... około 5050zł. Co do szczegółów, zbytnio nie wiem co ci mogę napisać, staram się wszystko ująć w relacji. Śmiało pytaj jak czegoś brakuje.
__________________
www.dalekadroga.pl www.facebook.com/dalekadroga Ostatnio edytowane przez Cezary : 29.12.2012 o 18:34 |
|
29.12.2012, 18:45 | #10 |
Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 140
Motocykl: XTZ 750
Online: 1 tydzień 4 dni 10 godz 18 min 32 s
|
Przekroczenie granicy wygląda nietypowo. Po dojechaniu do punktu granicznego należy samodzielnie załatwić wszystkie formalności biegając od okienka, do okienka. Wiza kosztuje 20$ (ok. 65 zł ). Wszystko trwa około godziny.
Pierwszą rzeczą, która w tym kraju rzuca mi się w oczy jest to, że w każdej, nawet najmniejszej miejscowości, znajduje się meczet z wysoką wieżą. O wyznaczonej godzinie puszczana jest modlitwa, nagłośniona na całą miejscowość. Na stacji benzynowej widzę specjalnie wydzielony pokój do modlitw z rozłożonym w środku czerwonym dywanem. Z Turkami kompletnie nie mogę się dogadać- nie znają angielskiego, ani rosyjskiego, a ich rodzimy język bardzo trudno zrozumieć. Benzyna jest tu bardzo droga, litr kosztuje ok. 8,50 zł. Jedzenie również nie jest najtańsze, a kuchnia turecka jest dość uboga. Najpopularniejszym daniem jest kebab. Żywię się najczęściej chlebem o przyzwoitej cenie (1,50 zł), pomidorami i jajkami. Turcja wyróżnia się dużą ilością wojska, baz wojskowych, konwojów, na których ilość może wpływać konflikt z Syrią. Nawet policja posiada wozy pancerne z CKM’em na wieży. Praktycznie cały czas jadę dwupasmową drogą krajową o dobrej nawierzchni. Niestety trzeba na nią uważać, ponieważ niespodziewanie trafiają się fragmenty nakładane za pomocą smoły i żwiru, który może spowodować utratę kontroli nad motocyklem. Jest tu mnóstwo znaków ograniczających prędkość i informujących o robotach drogowych, po których najczęściej nie ma już śladu. Ruch drogowy jest bardzo niewielki. Jadąc czteropasmową drogą przez 10 km nie mijam żadnego pojazdu, a jeżeli już, to głównie są to tiry i samochody dostawcze. Jest to najprawdopodobniej spowodowane wysoką ceną benzyny. Na tureckim targu można kupić najróżniejsze przyprawy. Jazda wzdłuż rozlewiska Eufratu dostarcza mi niesamowitych widoków na cały zalany wąwóz. W tym rejonie piasek i skały przyjmują wiele kolorów, od czerwonego, po zielony. Mija 32 dzień wyprawy i dojeżdżam do Kapadocji, która słynie z dużej ilości mieszkalnych skał, kształtem przypominających grzyby. Zatrzymuję się w Zelve i zwiedzam jedną z tras widokowych. Cały następny dzień spędzam na kempingu. Jest basen, w pełni wyposażona kuchnia, prysznice z ciepłą wodą, pralki, zadbany, czysty teren- jednym słowem miejsce godne polecenia. Jeden człowiek, jeden namiot, jeden motocykl = 20 lirów za dobę (40 zł). Spotykam tu niemiecką parę, która wraca z 20000 km wyprawy, holenderską parę, która jedzie do Indii, oraz francuza, który odbył podróż dookoła świata. Wszyscy bardzo pozytywnie zakręceni. Odpoczywam i ruszam w kierunku Ankary. Stamtąd do Istambułu. Dojazd do niego to mniejsze i większe miejscowości ciągnące się przez 60 km. Istambuł wygląda jak miasto z amerykańskiego filmu- czteropasmowa droga zakorkowana aż po horyzont, pomarańczowe taksówki, przejścia dla pieszych pełne ludzi, wielokulturowość otacza mnie z wielu stron. Ruch w korkach makabryczny, z tego też względu odpuszczam jakiekolwiek zwiedzanie. Dużo jest tutaj małych motocykli i skuterów jadących po 90 km/h. Policja w większości na GS’ach. Jeżdżą w koszulach z krótkich rękawem i kamizelkach, przewożą pasażerów. Opuszczam Istambuł i żegnam się z Turcją.
__________________
www.dalekadroga.pl www.facebook.com/dalekadroga |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Relacja z podróży dookoła świata MXT 2012-2013 | mirek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 1 | 05.05.2014 11:09 |
Dookoła Morza Czarnego - czerwiec 2014 | MajQ | Umawianie i propozycje wyjazdów | 27 | 13.02.2014 22:00 |
Dookoła Morza Czarnego by Złom [Wrzesień 2011] | Złom | Trochę dalej | 88 | 24.04.2013 22:30 |
Dookoła morza śródziemnego | sambor1965 | Przygotowania do wyjazdów | 6 | 09.03.2011 19:14 |
Dookoła Morza czarnego | deny1237 | Przygotowania do wyjazdów | 33 | 25.04.2009 23:19 |