02.07.2010, 15:54 | #51 |
instruktor jazdy
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
|
W Kapadocji jest sporo wulkanów i ślady ich działalności widoczne są wszędzie. Żeby zdobyć kawałek pola uprawnego trzeba skrzętnie powybierać kamienie, których wokoło jest mnóstwo. Stąd na obrzeżach pól widoczne są wielkie sterty powulkanicznych pozostałości.
Na skutek niespodziewanego rozstrzygnięcia problemu „łicz beter”, kilkukrotnie zgłaszanego przez pracowników tureckich stacji benzynowych – byłem sam. Jeździłem więc sobie, gdzie oczy poniosą, lub po wieczornych studiach nad mapą i przewodnikiem podejmowałem decyzję, gdzie pojechać. Już mi się wydawało, że dotrę do Goreme – w sumie mojego celu podróży, a tu znowu brązowy drogowskaz. Derinkuyu – podziemnie miasto. Przeczytałem, że największe w Turcji, więc uznałem, że zobaczę to, a resztę takich miast sobie wyobrażę. Mieścina zapadła, senna, dziwna jakaś… Podjechałem na parking okolony wszystko mającymi budkami i zobaczyłem turystyczne enduro z amerykańskimi rejestracjami. Ledwo zgasiłem silnik, a już usłyszałem wołanie jakiegoś sprzedawcy i zobaczyłem śniadego faceta machającego do mnie przywołująco. Zapewnie ma, jak każdy Turek, dziewczynę w Krakowie, kuzyna w Polsce, a już na pewno ma dywan w wyjątkowej cenie. No i musiałem uderzyć się w wydatną (niestety) pierś. Człowiek, mimo, że handlarz z budki, wołał mnie do stolika amerykanów. Przyniósł herbatę, był przemiły, mówił po angielski i nic mi nie chciał sprzedać. Amerykanie okazali się być w czteromiesięcznej podróży – wymyślili sobie Mongolię. No i teraz ciekawa historyjka. Jeden z nich pyta – skąd jestem. Odpowiadam, a gość, nie dość, że nie pomylił z Holandią, to jeszcze wykwitł mu na twarzy szczery, niewymuszony uśmiech. Powiedział, że to Polacy i ich cholerne relacje popchnęły ich do decyzji o wyjeździe, bo są niezwykle inspirujące. „For example Sambor, do you know Sambor?” Okazało się, że anglojęzyczna relacja Sambora z Azji Centralnej popchnęła gości do wyjazdu do Mongolii. Przyznałem, że miałem okazję wychylić z Samborem na spotkaniu w Borku. Wrodzona skromność nie pozwoliła mi opowiedzieć im, jak to pijackimi pertraktacjami uratowałem spod Samborowej pięści narzędzie pracy znanego Detektywa, gębą zwane. Goście poprosili o pozdrowienie wyżej wymienionego podróżnika, wyrazili swój podziw dla motocykla Africa Twin (a byli na bmkach i suzuki chyba) i powiedzieli, że africa i transalp są nie do kupienia w USA, bo kto ma, to trzyma. Trza bym im kontener od Franka posłać, zawsze to parę groszy… W czasie, kiedy zwiedzałem podziemne miasto, sypiąc sobie za kołnierz kilogramy tufu i łamiąc kręgosłup małpią pozycją, amerykanie się ulotnili. Nie zdążyłem zrobić im zdjęcia. Ani chybi byłem dla nich nieatrakcyjny… Trudno. A podziemne miasto to kolejny element mojej podróży, który mnie poruszył. Dwadzieścia tysięcy ludzi mogło tam przebywać przez pół roku… Niebywałe. Osiem poziomów w dół, doskonała wentylacja, osobne kanały do porozumiewania się (jak telefon). Studnie, stajnie, magazyny, wszystko, co potrzebne do w miarę komfortowego przeczekania, na przykład inwazji. |
02.07.2010, 15:58 | #52 |
instruktor jazdy
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
|
Po obejrzeniu podziemi znów ruszyłem w stronę Goreme, i znów napotkałem brązową tabliczkę.
Tym razem Uchisar. Pamiętałem, że to jakaś wielka skała, która została przerobiona na fortyfikację. Nowej, świeckiej tradycji stało się zadość i znowu zostałem wmurowany w podłoże z wrażenia. Samo miasteczko sympatyczne a skała widoczna z bardzo daleka. Im bliżej, tym bardziej wydaje się majestatyczna. Podjechałem pod samą twierdzę – bo tak też zwana jest ta ujarzmiona formacja skalna – i, mimo powoli zbliżającego się zmierzchu – wspiąłem się na szczyt. Prawa Murphy’ego zadziałały bezbłędnie – po zrobieniu kilki fotek padły mi baterie w aparacie, zapasowe były na dole w motocyklu, a wiedziałem, że jak zejdę, to już mnie nie wpuszczą, bo była pora zamknięcia obiektu. Cóż, pozostało mi tylko oglądać. I tu właśnie nastąpiło owo wmurowanie. Widok z tej skały obejmuje ogromny obszar i w zasadzie stamtąd można zaplanować sobie, co i gdzie chce się obejrzeć w okolicy. Zobaczyłem zawijasy asfaltowej drogi, mnóstwo szutrowych dróżek i, jak okiem sięgnąć, zadziwiające formacje tufowe o kosmicznych często kształtach. Parę fotek jednak popełniłem, dzielę się więc z Wami zaraz. |
02.07.2010, 16:23 | #53 |
instruktor jazdy
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
|
Obserwując z góry szutry w bezpośredniej bliskości wzgórza Uchisar szukałem miejsca, gdzie można by rozbić namiot bez lęku o nawiedzenie przez policję lub inne służby mundurowe, których w Turcji jest sporo. Wypatrzyłem parę takich lokalizacji i postanowiłem spać właśnie u stóp dachu Kapadocji.
Pozbierałem się więc szybko, załadowałem nowe baterie do aparatu i ruszyłem na przegląd wytypowanych z góry miejsc. Kapadocja to kraina tak cudowna, że zatrzymanie się w praktycznie dowolnym miejscu gwarantuje piękne widoki i pozytywne emocje. Wjechałem w pierwszą szutrową drogę, potem skręciłem dwa razy wybierając ścieżkę trudniejszą i mniej dostępną i po ominięciu jakiegoś wzniesienia i pokonaniu miękkiego zjazdu błękitowi mych oczu ukazało się uprawne pole, jakaś skała z wbitym kominem z rury i kawałek trawy między nimi. Uznałem, że to wygląda wystarczająco zachęcająco. Skała okazała się być domostwem zamkniętym na cztery spusty. Za domem była mała winnica i zadaszony murek z kranem z bieżącą wodą. Czy można sobie wymarzyć lepsze miejsce do noclegu? Rozbiłem więc sypialnię z namiotu i oddałem się cowieczornemu przeglądaniu mapy i przewodnika. Po zapadnięciu ciemności spadł lekki deszcz, ale, nauczony deszczami z centralnej Europy wolałem się zwlec i założyć tropik – oczywiście, jak się okazało, niepotrzebnie. |
02.07.2010, 16:49 | #54 |
instruktor jazdy
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
|
Pod tropikiem było duszno, rozebrałem się więc całkiem, wlazłem do bawełnianego wora i spałem sobie jak dziecko. Rano, jeszcze w półśnie, słyszałem jakieś pohukiwanie, podmuchy, cholera, wie, co to było. O ile przez półprzezroczystą sypialnię widać na zewnątrz, to przez tropik nie bardzo. Naszła mnie więc myśl smutna, że to pogoda się zepsuła i tak powiewa wiatr. Stwierdziłem, że łatwiej będzie rozwiązać problem, jak otworzę oczy, co uczyniłem niezwłocznie. Nie tylko nie pomogło, ale i zamąciło. Otóż przez tropik zobaczyłem, że świeci słońce, więc pogoda nie zepsuta, ale pohukuje dalej. Wylazłem więc z namiotu tak, jak spałem, w dodatku ze znaną mężczyznom (oby do późnej starości, czego sobie i Wam życzę) reakcją porannego entuzjazmu organizmu. Rozejrzałem się dookoła i…
|
02.07.2010, 16:52 | #55 |
instruktor jazdy
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
|
Temu balonowi, co był tuż nade mną nie zrobiłem zdjęcia, gdyż, widząc reakcję widzów i ilość obiektywów, wymiękłem i uciekłem do namiotu. Umieszczone foty są zrobione już po wyjściu w gatkach...
|
03.07.2010, 00:39 | #57 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 2 godz 32 min 34 s
|
Zdarza się nawet najlepszym
|
03.07.2010, 19:47 | #58 |
weubie się kręci i chce się uciekać. pisz Pan bo pięknie piszesz. m a t j a s
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
04.07.2010, 01:06 | #59 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 23 godz 37 min 58 s
|
Beddie, super relacja! Dzięki!
Czytam, zachwycam się i czuję się jakbym sam był uczestnikiem tego wyjazdu! Nie ustawaj w pisaniu Pozdrawiam! |
05.07.2010, 00:11 | #60 |
Kierowca bombowca
|
No, panie, to było naprawdę dobre, zdrowom się obśmiał, zapodawaj dalej, takie scenariusze to tylko życie jest w stanie napisać
__________________
AT RD07A, '98, HRC |