20.08.2023, 07:06 | #61 |
Zarejestrowany: May 2013
Miasto: Koziegłowy / Poznań
Posty: 135
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 72000
Online: 7 miesiące 4 tygodni 1 dzień 23 godz 58 min 6 s
|
Dziś nocleg w Bilemik. Zaskakująco zielono
Wysłane z mojego SM-A528B przy użyciu Tapatalka |
29.08.2023, 11:20 | #62 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Jak to zwykle bywa trzech ich było ale tylko dwóch wyjechało czyli ja i Korbol. Plan ułożony dawno , bilety kupione jeszcze po taniości więc 5 sierpnia wylatujemy do Stambułu a stamtąd do Islamabadu. Trasa przebiega bez komplikacji i 6 z rana stawiamy się na lotnisku w Islamabadzie. Śmieszne i chaotyczne procedury, odbiór bagażu i jesteśmy gotowi na transfer do Rawalpindi bo tam zamierzamy się kimnąć i rano znów wrócić na lotnisko bo o 9.15 mamy lot do Skardu.
Po wyjściu z lotniska o 6 rano uderza nas fala gorącego i wilgotnego powietrza. Od razu podbija do nas dwóch lokalesów. Jeden proponuje wymianę waluty a drugi transport na bazę. Naród miły i sympatyczny. No i gonimy na bazę. Michał dogadał temat z jakimś guest housem więc koleżka podwozi nas pod wskazany adres. Niestety zamknięte na głucho. Walimy, dzwonimy i w końcu wyłazi jakiś cudak. Mówi nam że pokój nie gotowy ale prowadzi nas na drugą stronę ulicy do drugiego domu gdzie mamy poczekać 20 minut. Mamy pokój, kibel i prysznic więc spokojnie czekamy. Jak się szybko okazuje tu wszystko jest „Pakistan Standard” więc 20 minut potrafi się ciągnąc godzinami. Michał siedzi na bazie a ja tymczasem idę na rekon okolicy. Coś w rodzaju zamkniętego osiedla na przedmieściach, ruch niemal zerowy ale są sklepy i jakaś knajpa. Z tym że jest wczesny ranek i dopiero wszystko się budzi do życia. Takie klimaty. W końcu po wielkich perypetiach koleś kolejny raz nas lokuje w innym domu już docelowo. Idziemy więc coś przekąsić. Trafił się kebs. Kebsa warto zapić jakimś ludzkim napojem przywleczonym od Turka. Dogadujemy temat porannego a w zasadzie nocnego transportu na lotnisko. Koleś ma nas zabrać o 3 rano bo lot nam przełożyli z 9.15 na 6 co okazało się wielką ściemą. Przechodzimy kilka kontroli bezpieczeństwa. Najpierw na wejściu na lotnisku, potem kolejna. Zdajemy bagaże a że mamy przewalona wagę o 8 kg to czeka nas surowa kara 2400 rupii dopłaty czyli jakieś 30 ziko. Płacimy i idziemy do ostatniej już kontroli przed wejściem na pokład. Bez problemów. Jest 5 , lot miał być o 6 a finalnie wylatujemy 9.15 czyli zgodnie z pierwotnym założeniem. No cóż Pakistan. Godzinka lotu i lądujemy w Skardu mijając po drodze Nanga Parbat. Jest lekki folklor na tym lotnisku. Odbieramy toboły, rejestracja cudzoziemców i wychodzimy przed lotnisko. Od razu zgarnia nas koleś, zabiera bagaże, pakujemy się do auta i gonimy do hotelu skąd mamy odebrać nasze rumaki. Droga trwa jakieś 25 minut i trafiamy na bazę – Baltistan Resort. Stoją i czekają. Logujemy się do Hotelu, który prowadzi niejaki Naseem. Spoko koleś. Szybki prysznic i walimy na miasto rozejrzeć się w terenie. Próbujemy wypłacic kasę z bankomatu ale na naście prób bo ATMy są wszędzie wszystkie kończą się niepowodzeniem. Dla potomności podaję lokalizację tego co na bank wypłaci kasę. Nie podawać innej kwoty niż wymieniona na ekranie bo nie wypłaci. https://goo.gl/maps/vMvNkoP2izXw8uxd8 Bank Alfalach. Biało czerwone logo. Wszędzie nam wypluł kasę. Opłata za wypłatę 650 rupii. Parę obrazków ze Skardu. Płacimy haracz za motorki, szamiemy i szykujemy się do startu w kolejnym dniu. Michał proponuje żebyśmy rozruchowo zrobili sobie trasę do Arando. To 100 km w jedną stronę. W tzw. międzyczasie atakuje nas Salman od którego pożyczyliśmy motocykle żeby koniecznie dołączyć do niego bo wyruszyli rano i mają grupę Rumunów i Malezyjczyka. Oni rano ruszyli do Khaplu, tam spią, jutro planują pojechać do Hushe , znów spać w Khaplu i wrócić na kolejny dzień do Skardu. Tak sobie patrzymy na mapę i dumamy. 100 km do Khaplu a potem jeszcze 50 do Hushe i z powrotem do Skardu nam wychodzi kolo 300 km. Tosz to kuwa jeden dzień a oni robią to w 3 Coś tu nie bangla. Pisze Salmanowi że raczej pojedziemy do Arando na co ten wysyła śmieszne emotki i mówi że spoko i spac możemy u ludzi, podaje jakieś nazwiska. Eeeek. Zara. My planujemy dojechać do Arando i wrócić w ten sam dzień a nie jakieś spanie. No i się zaczęło. Salman twierdzi, że to niemożliwe. Daje nam do telefonu Polkę, Hanię która nam tłumaczy jaki to tam nie hardkor i że w jeden dzień nie ma uja dojechać i wrócić. Mamy więc zagwozdkę więc korzystamy z koła ratunkowego. Sambor czy to możliwe? Krótka piłka. Niemożliwe. Dobra jak Sambor twierdzi, że niemożliwe to trudno , odpuszczamy. Za to za możliwe wydaje nam się dojechanie do Khaplu potem do Hushe i powrót do Khaplu na nocleg. Walimy w kimę z takim właśnie planem. Jutro startujemy. |
29.08.2023, 11:28 | #63 |
Zarejestrowany: Aug 2017
Miasto: prawie Kielce
Posty: 330
Przebieg: znośny
Online: 1 tydzień 2 dni 9 godz 10 min 37 s
|
sie czyta.
__________________
The mind commands the body and it obeys. The mind orders itself and meets resistance. |
29.08.2023, 12:47 | #64 |
Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Okuninka latom, a Biala Podlaska zimom.
Posty: 532
Motocykl: R1100GS
Przebieg: :dupa:
Online: 2 miesiące 3 tygodni 3 dni 13 godz 35 min 20 s
|
__________________
http://www.youtube.com/watch?v=VCH6n...yer_detailpage |
29.08.2023, 19:41 | #65 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
|
To sie czyta!
__________________
Agent 0,7 |
30.08.2023, 09:09 | #66 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Rano pobudka i idziemy na śniadanie.
Śniadanie w tutejszym wymiarze to w 90 % jajka w różnej formie. Sadzone, gotowane, omlet. Mieliśmy tez dhal czyli rodzaj dania z soczewicy. Do wszystkiego dają tez takie cienkie chlebki. Chlebek smaczny. Omlety bez wyrazu. Po śniadaniu pakujemy motorki i w końcu opuszczamy obiekt i ruszamy. Pierwsze kilometry to zapoznanie się z ruchem lewostronnym co idzie dość gładko i z niuansami tutejszego ruchu. Jest fantazyjnie ale jeździ się wolno i dość bezpiecznie aczkolwiek trzeba uważać. Słońce pali niemiłosiernie i robimy sobie krótki postój w cieniu. Droga do Khaplu jest w zasadzie asfaltowa ale to asfalt różnej jakości poprzeplatany szutrówko gruntówkami. Droga raczej spoko ale już wiemy że tu się kilometrów nie nawali. Motocykle jadą max 80-85 licznikowo co pewnie się przedkłada na jakieś 70-75 w realu. Jest wolno. Kanapy są wypierdziane do granic możliwości i siedzi się jak na desce. Pierwsze metry i od razu mamy zonk a w zasadzie wychodzi nasza niewiedza, że te sprzęty maja skrzynię odwrotną. Ruszamy i za uja nie mogę wbić dwójki. Bo dwójka nie jest w górę tylko w dół. Szybko to jednak ogarniamy natomiast w dalszej podróży wbić bieg w dół zamiast w górę zdarza nam się niezliczoną ilość razy. GS150 jest motocyklem twardym z krótkim skokiem zawiasu i byle kamień to mamy jeb i pełne dobicie. Jazda boli. Do tego to jest małe i pozycja wymuszona nie pomaga w jakimkolwiek odpoczynku. O staniu na moto można zapomnieć bo musiałbym mieć ręce dłuższe ze 20 centów. Lekko nie będzie. Bardzo szybko łapiemy że 100 km to tutaj jest nie tyle daleko co odległe czasowo. Prościej liczyć dystans w godzinach niż kilometrach. Po drodze trafiamy na pierwszy post gdzie kontrolują papiery. Kopia wizy i numer pojazdu. Dalej łogiń. Nie trzeba wozić żadnych kserówek tak dla potomności, oni to zapisują lub robią fotki telem. Nie ma potrzeby wożenia kwitów. Na dolocie do Khaplu jest jeszcze jeden post. Procedura ta sama. Naród miły i sympatyczny. Na dojeździe do miasta droga jest bardzo ładna, mamy gładki asfalcik. Należy jednak się pilnować bo oni lubią ciąć zakręty. Nawet ciasne. Stajemy w Khaplu na nawadnianie i szoping a następnie lecimy w stronę Hushe. Postanawiamy tez zatankować i ku naszemu zdziwieniu motorki spaliły ok 2 litrów na setkę. Jest dobrze. Paliwo kosztuje około 260-270 rupii więc jakieś 3,70. Jak na tutejsze realia zdaje się dość drogie. Droga początkowo leci wzdłuż rzeki a potem pośród malowniczych wiosek, które tętnią życiem. Tak sobie leniwie jedziemy i słyszę za plecami hałas motocykla o dużej pojemności. Zjeżdżam na boczek i mija nas Tenerka i CRF Rally na polskich blachach. Okazuje się że to Jacek i Hania z którą rozmawiałem wczoraj. Oni również spali w tym samym obiekcie co grupa Salmana , siedzą w PAKU już pół roku. Chwile gawędzimy ale czas goni bo słońce tutaj raczej spada niż zachodzi a mamy jeszcze kawał drogi o Hushe. Jacek z Hanią ruszają a mu pomału za nimi. Za chwilę ich zresztą mijamy bo oni prowadzą jakiegoś bloga, kręcą filmy, puszczają drony i takie tam. Jedzie się spoko ale kamerdolce nie są fajne na tych motkach, walimy felami po kamsztorach, zawias dobija co chwilę. Dolatujemy w końcu do rozwidlenia i mamy z jednej strony bród a z drugiej podjazd pod górę. Coś tam szamiemy i popijamy. Postanawiamy ruszyć brodem. Brodzik spoko ale zaraz jest następny. Michał jedzie pierwszy i jak do niego dojeżdża to już widzę że nią ma opcji i trzeba zawracać. Mostek jest tutaj i to właściwa droga. https://goo.gl/maps/CxL8xEBJdWC8xHum7 A brodzik tutaj. https://goo.gl/maps/R7g5FDh3v265eRVn7 My byliśmy tam popołudniem więc może jest możliwe pokonanie brodu rankiem ale osobiście bym nie próbował. Tam nawet płytka woda ma sporą siłę i może nas zabrać z pojazdem o czym zresztą się przekonaliśmy osobiście później. Wybieramy opcję B czyli podjazd pod górę i przejazd mostem. Piłujemy na jedynkach i jakoś udaje się wdrapać na szczyt. Tam mamy mostek i dalszą trasę. Parę fotek z trasy. Na dojeździe do Hushe spotykamy wracających motocyklistów. To Salman z ekipą. Wszyscy narzekają że motocykle nie za bardzo chcą jechać, zamieniają się , testują motki kolegi. Chwile gawędzimy, dostajemy zaproszenie na wieczór i ruszamy w dalszą drogę. Po trasie łapiemy się z resztą tego składu. W Hushe jest schronisko i widok na K1 czyli Masherbrum. Ma prawie 8000 m i robi wrażenie mimo że nie jesteśmy jakoś wybitnie blisko. Odpoczywamy w schronisku a w międzyczasie dojeżdżają Polacy spotkani wcześniej. Mijamy się i mamy się spotkać wieczorem bo oni też śpią w tym samym miejscu co Salman. Gonimy nazad bo to kawałek a słońce spada. Po wyjeździe z doliny zatrzymujemy się koło mostu a Michał proponuje żeby nie wracać tą samą trasą tylko objechać rzekę drugim brzegiem. Tak tez robimy. W wioskach robota idzie pełną parą pracują sieczkarnie, w ruch idą cepy. Można odnieść wrażenie że cofnęliśmy się w czasie nie o dekady a o wieki. Przy drodze suszy się zebrane zboże, ludzie zbierają i suszą jakieś śliwkowate owoce. Droga wylatuje poza wioskę, kawałek lecimy pagórkami i przekraczamy rzekę. Jest jakiś szlaban ale otwarty więc gnamy dalej ale po chwili zatrzymują nas żołnierze i już widzę co się dzieje. Wbiliśmy na teren jakiejś jednostki wojskowej i trafiamy na post wjazdowy ale od drugiej strony. Droga wkoło to kilkadziesiąt km więc byle nie kazali nam wracać. Szczęśliwie bez problemu nas przepuszczają, wracamy do asfaltu i gonimy do hotelu do Khaplu. Po drodze łapiemy ostatnie widoki. Ostatni dzwonek. Wpadamy na podwórko, rozpakowujemy bety i słońce spada. Mrok. Rumuni raczą się wódeczką, kolacja i walimy w kimę. Przeszacowaliśmy zdecydowani dystanse jakie można dziennie pokonać na tych motorkach. Jesteśmy mocno zjebani i trzeba będzie ostrożniej kalkulować drogę jaką mamy zamiar dziennie przebyć. 200-250 km wydaje się być totalnym maxem przy mieszanej trasie on/off a i to zależy od warunków offa. Na czarnym powiedzmy że jesteśmy w stanie trzymać te średnie 50-55 kmh. W offie czasem 40 ale raczej 20-25. |
30.08.2023, 10:23 | #67 | |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Cytat:
Powodzenia Emek👍 |
|
30.08.2023, 10:34 | #68 |
Swojego czasu sporo podróżowałem po Afganistanie. Klimat zupełnie ten sam, dzięki Wam czuję jakbym wrócił na stare śmieci
Powodzonka |
|
30.08.2023, 11:01 | #69 |
Zarejestrowany: Sep 2015
Miasto: Glisne
Posty: 972
Motocykl: RD03
Przebieg: posiada
Online: 2 miesiące 5 dni 12 godz 3 min 24 s
|
Zrobiliśmy tę samą trasę w dzień spoko, ale byliśmy zaprawieni w jeździe już ponad tydzień.
Dawaj dalej.
__________________
Świeć pomimo wszystko Bierz przykład ze słońca Ma w dupie,czy kogoś razi |
30.08.2023, 11:06 | #70 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Zgodnie z Twoim zaleceniem mieliśmy od razu walić na Nange ale pogoda się skasztaniła a chcieliśmy górę zobaczyć. Polacy byli tam kilka dni wcześniej i nie widzieli nic. Nam się okno otwierało na koniec tygodnia a że cała ekipa tam leciała to dołączyliśmy ale o tym dalej.
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Endurorally24 2023 & Dakar 2023/2024 | Onufry22 | Dział Producentów i Dostawców | 39 | 01.12.2023 08:27 |
Romaniacs 2023 | ArEZ | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 17.07.2023 22:24 |
IZI Meeting 2023 - po raz 11-ty! | jochen | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 61 | 30.06.2023 22:26 |
19-21.05.2023 SOSMA Edycja 2023 | Żaki-Czan | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 8 | 10.02.2023 11:19 |