Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02.07.2019, 21:15   #1
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 38 min 28 s
Domyślnie

Jest gorrrrąco.
Jest piaszczyście.
Jest ładnie.



w końcu jakiś kawałek asfaltu!



Czekamy na Maryśkę, która dzielnie walczy z piachami, ale trochę to trwa. Dokładnie przejazd 3 składów





Ale przyznajmy uczciwie, że linia była bardzo główna i pociągi jechały mniej więcej co 2 minuty

Jedzie GS :



Finisz!



Niestety na upragniony asfalt możemy tylko popatrzeć, track wiedzie wzdłuż linii kolejowej.

Mam mocno mieszane uczucia, bo chaszcze na 1,5 metra, ale okazuje się, że pod spodem jest twarda szutrówka i można całkiem szybko i łatwo jechać, tyle, że pod biczem traw.

Mija nas kilka pociągów i z każdego osobowego wszyscy wiszą w oknach i patrzą się na nas.
Widok motocykla na białoruskiej prowincji to rzadkość, a co dopiero ledwie wystającego z trawy

Rekord pobija maszynista, który do nas trąbi (?), czy jak to tam się po kolejowemu nazywa.

Dobijamy do jakiejś wsi i stwierdzamy lekkie zmęczenia materiału, no i godziny się robią obiadowe.

No i teraz się okazuje, co znajduje się w Marysinych przepastnych bagażach.
"Kabanosika? A jakiego? Chili, drobiowy, wieprzowy? A może pasztecik? Z pomidorkiem czy z pieczarkami?"
Fajnie się jeździ z Maryśką polecamy

Nie mamy jednak ze sobą niczego zimnego w płynie, robimy więc najazd na lokalny sklepik. Coś jak nas GS z późnych lat 80tych, tylko pepsi nie było

Później dowiadujemy się, że część pierwsza ekipy czekała na nas w tej wsi pod sklepem. No cóż, albo nie ten czas, albo jednak nie to miejsce

Jedziemy jeszcze kawałek trackiem i stwierdzany, że jesteśmy głodni, przegrzani i w ogóle "ci szybcy" pewnie już dawno na nas czekają.

No dobra, asfaltowy skrót na punkt końcowy tracku, czyli ruiny klasztoru Kartuzów w Berezie Kartuskiej (Бяроза).
I to był błąd.
30km odcinek IDEALNIE prostego i pustego asfaltu wśród zbóż. Gorąco. Nie ma na czym oka zawiesić. Monotonnie do potęgi n-tej.
Czuję, że zamykają mi się oczy. Zjeżdżam do prawej. Potem do lewej. No ale dam radę, to tylko kilka km jeszcze.
Nagle wyprzedza mnie GS i zjeżdża na bok.
"Jagna, bo usnę zaraz"!
Ale przynajmniej poznajemy lokalsa, który zjawia się znikąd i prezentuje swoją maszynę na 2 kołach, ponad 40 letnią, oczywiście produkci radzieckiej.

Dojeżdżamy w końcu z bólami do Berezy:



Jakież jest nasze zdziwienie, kiedy nie zastajemy tam nikogo, ani śladów opon.

No dobra, trochę skróciliśmy asfaltem, ale jednak.

No nic, to pozwiedzamy:







i już. 5 minut w zupełności starczy.

Janusz w ogóle ogranicza się do objechania na motku dziedzińca Ostrzegał dawno, że zabytki go w ogóle nie ruszają.

To co robimy?

Janina zaczyna pisać wielki napis dla potomnych (a głównie reszty ekipy): Tu byłem, ale niestety, nikt go nie zobaczy.

Czekamy...



W telefonie pusto (warto nadmienić, że główny organizator, czyli Chemik miał programowo wyłączony telefon na całym wyjeździe), więc piszemy do Olka, że jesteśmy w Berezie i jedziemy coś zjeść.
W końcu to nie metropolia, znajdą nas.

Moglibyśmy poszukać noclegu, ale nie zapadły żadne decyzje, więc się wstrzymujemy.

Mamy w navi mapy Openstreeta, powinny być aktualne. Pierwsza knajpa - nieczynne, otwieramy o 20. Druga knajpa wyparowała. Trzecia - otwieramy o 21.

No cóż, żywienie zbiorowe w Berezie nie jest priorytetem Ale jakiś miejscowy tłumaczy, poleca, niby swojskie jedzenie i tanio.

Znajdujemy, faktycznie, nieźle ukryte, ale ładnie. Nazwa się zgadza, ale w menu głównie pizza. No trudno, na tym wyjeździe jeszcze tego nie jedliśmy Cena też dobra - ok. 13 zł.



Zamawiamy i widzimy nadciągające szybko złoooo....



Przepiękna ulewa.
Na szczęście jesteśmy pod dachem. I ciepło myślimy o reszcie

Reszta w postaci Olka pisze w końcu: Jedziemy do Berezy, mamy kłopoty zdrowotne, czekajcie na nas do oporu".
Do oporu
Kłopoty zdrowotne to zapewne rzygający i mdlejący Apex... i do tego ta ulewa...
ale to już może ktoś z tamtych dopisze


PS- I cała robota Janiny poszła w p...du

[cdn]
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 02.07.2019 o 21:47
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.07.2019, 21:38   #2
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

ślicznie, Jagna, piszesz

Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 09:07   #3
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,388
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
Domyślnie

Podział na grupy ma wiele zalet jak się okazuje.Calgon nie zabrał aparatu pierwszy raz i ma mieszane uczucia bo z jednej strony miał więcej miejsca i skupił się na jeździe a z drugiej, Bogu dziękuje ,że Jagna jechała bardziej na lajcie i dzięki temu mogę zobaczyć w ładnej wersji gdzie byłem.

Co do Chemika i jego korpo podejścia jak ja to mówię-Człowiek od zarządzania projektem 24h��
Pamiętajmy jednak to on zaprosił kompanów,przygotował trasy,poświęcił czas, organizował noclegi a przede wszystkim, to był jakby powiedzieć jego wyjazd i jego zasady!za co ja oddaje szacun i dziękuje.


Nawet jeśli zrobiły się podziały w ciągu dnia to i tak grupa w fajny sposób konsumowała ten wyjazd na swoją modłę i spotykała się wieczorem.

Początkowo próbowałem dzielnie nadążyć za Huskami "Braci przy kasie" oraz Anią ,ale piachy weryfikowały moje umiejętności.

Wyklarowała nam się samoistnie grupka, która nie robiła za dużo zdjęć ,ale też nie cięła na ostro.
Podczas całego wyjazdu zaliczyłem jednego paciaka a piachy tak dały mi w dupsko ,że kondycyjnie czasem bywało różnie.
To był zdecydowanie niezły trening a cztery dni były dla mnie niczym szkolenie, bo na koniec stojąc na motocyklu robiłem tzw. tryt tryt tryt zarzucając tyłem motocykla.
Przy 30 stopniach upału naprawdę było co robić na tzw. ciężkim motocyklu utrzymując tempo.

Co do zwiedzania robiłem to raczej z poziomu gejesa bo upał wykańczał.
Hołdowałem zasadzie:Kto widział jedne ruiny widział wszystkie a kto widział jedne muzeum widział wszystkie.������
W miejscach gdzie się przemieszczaliśmy był mały ruch i to bardzo mi odpowiadało.

Ps.

Białoruś jako czysty kraj skromnych i przyjaźnie nastawionych ludzi wydała na świat oligarchę pracującego w Gazpromie i posiadającego pojazd znanej marki, który na środku szutru wymieniał z nami poglądy na temat posiadanej Aprilii Pegaso.

__________________
Agent 0,7

Ostatnio edytowane przez calgon : 03.07.2019 o 09:53
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 11:03   #4
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 38 min 28 s
Domyślnie

Mam głupie wrażenie, że jedynie Raf i ja zabraliśmy aparaty. Reszta komórkowo

Jakoś tak przedpotopowo się czuję
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 11:29   #5
matjas
 
matjas's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Brzezia Łąka
Posty: 14,463
Motocykl: nie mam AT jeszcze
matjas will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 28 min 45 s
Domyślnie

Wzięliśmy na urlop fajna lustrzankę z super szkłem i co z tego... wszystkie foty telefonem.
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
matjas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 12:28   #6
Novy
Moderator
 
Novy's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Niemcownia
Posty: 3,408
Motocykl: CRF 1000D/DCT
Przebieg: 48k+
Novy jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 1 dzień 2 godz 35 min 8 s
Domyślnie

Calgon - mówiąc/myśląc o zdjęciach miałem na myśli właśnie powód postoju, podczas którego zrobiłeś zdjęcie Panu z Gazpromu

Zresztą Człowiek bez butów, jako typowe nożyce po uderzeniu w stół od razu na mój wcześniejszy post zareagował
__________________
Wreszcie mam swój kawałek szczęścia w całym tym gównie dookoła
Novy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 14:02   #7
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 38 min 28 s
Domyślnie

Ulewa w Berezie, choć długa i intensywna, ale w końcu wygasa.

Dostajemy smsem od Olka (biedny, musi robić za sekretarkę ) namiary na jakąś kwaterę, gdzie się zabunkrowali z chorym Wojtkiem. Podobno jakaś podłoga na nas czeka

Jedziemy, jest przyjemnie zimno, miła odmiana.
Jest i podłoga, i nawet wolne łóżko, i co najważniejsze, jest DWUNASTE MURZYNIĄTKO, w postaci Tedy-boya.
Teddy boy z dumą prezentuje swoje obuwie i ani myśli ich ściągać

Wojtek dogorywa w łóżku, ma gorączkę, dowiadujemy się, że cały dzień miał wzloty i upadki, nie wygląda to najlepiej.
Ale dzięki temu ekipa miała okazję pozwiedzać białoruską Straż Pożarną - może się pochwalą, mnie tam nie było

Ekipa nr 1 dostaje od nas namiary na pizzerię i idzie uzupełniać kalorie, a my już wykąpani i pachnący - pełny lajt – kawka, piwko, podśmiechujki jak tam komu szło w terenie itp. itd.

No i oczywiście znów obżeramy Maryśkę i Janinę - mają nawet kawę o aromacie migdałowym.

Pod wieczór z niebytu wyłania się Wojtek. Bardzo żałuję, że nie mam zdjęcia - blady, śnięty, a ręce pogięty, aluminiowy talerz z kromką suchego chleba. Tylko pasiaka brakowało

Nocne Polaków Rozmowy (na szczęście bez polityki) trwają do nocy, okazuje się, że 12 nieznanych sobie bliżej osób może się całkiem dobrze dogadywać, a Chemik już nawet nie wspomina o jakimś wstawaniu o 6 rano

[cdn.]

PS - i tym sposobem skończyłam drugi dzień wycieczki w 65 (!) postów. Chyba mój nowy rekord
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 14:35   #8
teddy-boy
 
teddy-boy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Warszawa
Posty: 1,407
Motocykl: nie mam AT jeszcze
teddy-boy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 3 dni 8 godz 27 min 41 s
Domyślnie

Ja mam zdjęcie, ale nie będziemy wstawiać zdjęcia chłopaka jak z krzyża zdjętego

Grunt, że i ja dostałem tego SMSa mniej więcej gdy przekraczałem granicę. Więc już na luzie wymieniłem kasę, pojeździłem po BRZEŚCIU (chemiku) żeby zobaczyć trochę miasto a za miastem zakupiłem wieczorny pakiet przetrwania.

Uderzył mnie straszny porządek w mieście i poza. W mieście ruch mały, ulice wysprzątane tak, że aż wygląda to nienaturalnie. Kobiety piękne, wszystkie puszczają do mnie oko i zapraszają na noc do siebie. Wiem, to te buty tak na nie działają! A może absolutny brak innych motocykli, przez co wyglądam jak jakiś superhero, nadczłowiek, samiec alfa, i każda z nich natychmiast chce mi urodzić pakiet małych superbohaterów? Mimo że jedna lepsza od drugiej, muszę odmówić, bo jadę do reszty murzyniątek. Myślę, jakie oni musieli robić wrażenie, gdy tak jechali przez miasto w 11 maszyn, skoro ja zwracam uwagę absolutnie każdego, to ich pewnie pokazali w głównym wydaniu wiadomości.

Na miejscu wielka radość że wszyscy w komplecie. Drą się, że buty trzeba zdejmować przed wejściem do izby. Ale nie, nie do mnie tak, do mnie tak nie. Ja swoich już nie zdejmuje

Adresy na domach podobają się dla mnie bardzo.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg IMG_20190616_184943.jpg (1.06 MB, 30 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_20190616_215944-01.jpg (723.7 KB, 30 wyświetleń)
teddy-boy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 15:10   #9
Novy
Moderator
 
Novy's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Niemcownia
Posty: 3,408
Motocykl: CRF 1000D/DCT
Przebieg: 48k+
Novy jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 1 dzień 2 godz 35 min 8 s
Domyślnie

Zaginione murzyniątko po raz kolejny

Nie przepadam za pisaniem, ale widzę, że Calgon ma inny punkt widzenia. Zreszta jak każdy z nas na tej wycieczce

Mówiąc/myśląc, że ktoś lubi robić zdjęcia miałem na myśli Człowieka bez butów (Teddy-boy’a).

A było to tak:
Zrobiliśmy sobie postój, żeby oddech złapać (czyt. zapalić fajeczkę) i tym samym Człowiek bez butów informuje nas, że On to by chciał zdjęcia porobić, bo takie tam coś fajne widział, a my tylko drzemy jakby na wynik bez odpocznienia i do zajebania.

Po domówieniu szczegółów z naczelnym naszej (II) grupy - Calgonem i Człowiekiem bez butów, dochodzimy do konsensusu, że Wać będzie się zatrzymywał, robił sobie zdjęcia, bo przecież Tracka ma i się nie zgubi.

Wszyscy przyjęli powyższe do wiadomości.

W tym samym czasie Termos (Czarek) zapytuje mnie czy może spróbować Afryki na następnym odcinku do objechania.
Szybka instrukcja jeżdżenia, a że na NAT w DCT nie trzeba nic robić to grupa natychmiast odjeżdża. Zanim dosiadłem Kata i zanim zdążył ubrać się Człowiek bez butów pojawili się z naprzeciwka, jakby leśnicy (GAZik i zielone wdzianka).

Przypomnę, że niemalże wszystkie drogi, którymi się poruszaliśmy byłyby np. w Niemczech (a i w Polsce pewnie też) mocno niedozwolonymi, stąd moje obawy.

,Leśnicy’ - zanim zdążyliśmy ruszyć zatrzymali się, podeszli do nas i zaczęli rozmawiać. Z początku zmrożony strachem dotarło do mnie, że to ta ich ciekawość i prostoduszność. Chłopaki zwyczajnie chcieli pogadać i zrobić sobie z nami zdjęcia.

Po kilku fotkach i wymianie zdań żegnamy się i ruszamy, bo grupa już chwilę temu odjechała.

Wjeżdżam się w Kata, który straszy zwierzynę w promieniu 50km, gdyż dB-killery są dobre, ale najlepsze, gdy są w kufrze. Odwijam gaz, testuję zachowanie moto, droga prosta jak strzała, nic wartego uwagi, zapominam z wrażenia patrzeć w lusterka...

Dojeżdżam do Termosa, wymieniamy się motkami i pada pytanie - gdzie jest Człowiek bez butów? Hmm...

Termos z Anką zawrócili w poszukiwaniu murzyniątka.

Resztą grupy czekając poznajemy Pana z Gazpromu na Porsche i wymyślamy, co mogło przytrafić się Człowiekowi bez butów?
Może ktoś przypomni te różne ciekawe wersje, bo mi już jakoś z głowy wyleciało

Po powrocie Anki i Termosa ruszamy dalej, w końcu Człowiek bez butów ma Tracka.

Szczęśliwie spotykamy się ponownie w następnym punkcie zbornym.

A jak to się stało, że zaginął? Otóż jedyne rozwidlenie zasugerowało tylko Jemu, żeby obrać właśnie ten kurs
__________________
Wreszcie mam swój kawałek szczęścia w całym tym gównie dookoła

Ostatnio edytowane przez Novy : 03.07.2019 o 20:35
Novy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.07.2019, 15:47   #10
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 38 min 28 s
Domyślnie

Celem wyjasnienia - Novy opowiada już o kolejnym dniu, kiedy jeździlismy już w trzech składach.
Wyodrębniła się grupa I, czyli Bracia przy Kasie
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Tags
białoruś , zaginione murzyniątka


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Islandia czerwiec 2019 - 1 max 2 osoby Husky Umawianie i propozycje wyjazdów 4 29.07.2019 13:18
Rusz Pan Dupę - TET LITWA - czerwiec 2019 Ciaho Trochę dalej 9 12.07.2019 10:14
[RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii sowizdrzal Trochę dalej 21 05.08.2013 11:43


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.