26.11.2010, 00:21 | #61 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
Parys polecam taki wyjazd. Pamiątka na całe życie. W Himalajach jest pięknie w przeciwieństwie do np. okolic Delhi.
Co do fotek to będą coraz ładniejsze jak tylko znajde czas żeby coś dalej naskrobać. Ponizej link na inne spojrzenie na Indie dla twardzieli: http://spynet.ru/blog/Shocking/31293.html |
26.11.2010, 01:49 | #62 |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Wodzisław Sląski
Posty: 161
Motocykl: RD07a
Przebieg: 55000
Online: 3 tygodni 3 dni 38 min 12 s
|
ale końcówka hard core, i ja mam teraz iść spać!!! Ale wasze fotki są extra...czekam na cd..
|
26.11.2010, 03:08 | #63 |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Śrem kiedyś stolica pyrlandii
Posty: 53
Motocykl: jakoś wolę jabole
Przebieg: sporo
Online: 2 dni 4 godz 49 min 35 s
|
Jarek jeszcze jeszcze dobrze się to czyta dostaniesz za to coś ładnego ?!
może zrobimy kiedyś tą trasę na swoich motorkach
__________________
mt Ostatnio edytowane przez talaxon : 26.11.2010 o 03:10 |
26.11.2010, 14:31 | #64 | |
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Śląsk
Posty: 1,002
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: rośnie
Online: 3 tygodni 3 dni 19 godz 45 min 26 s
|
Cytat:
__________________
Pozdro |
|
26.11.2010, 17:20 | #65 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
Następnego dnia rano dzielimy obowiązki. Jedni idą zamawiać, śniadanie czyli Spring Rolle, drudzy jadą z motorami do mechanika bo jest przy nich trochę roboty. U Wąskiego wymiana spręzyny od kopnika, elektryka, dolewki olejów, u Krzycha ubyło powietrza plus oleje i naciąganie łańcucha, u mnie tylko łańcuch, a u Talaxa trzeba zamontować dźwignię hamulca tylko skąd ją wziąść? Pytamy wszędzie, ale nigdzie nie ma, wkońcu jakiś spawacz próbuje przerobić dźwignie od innego sprzęta. Niestety po jednym nacisnieciu odpada, rezygnujemy z dalszych prób bo to nie przyniesie efektu. talax będzie miał przechlapane bo przed nim 2 lub 3 dni jazdy przez najwyższe przełęcze tylko z przednim hamulcem, nawet hindusi się pukają po głowie i mowią że to niemożliwe.
Około 12 jesteśmy spakowani, okazuje się, że minęliśmy stację benzynową, która była w Mandi i musimy się wrócić 7 km, trudno nie ma wyjścia bo przed nami 365 km bez stacji. indie2010 756a.jpg indie2010 757a.jpg W końcu ruszamy, zaraz za Keylong jest kilka przejazdów przez strumienie i przez rzekę w miejscowości Darha. Ogólnie dookoła jest jeszcze zielono, ale krajobraz zaczyna się zmieniać. Przed podjazdem na przełęcz Baralacha La robi się bardzo zimno, ubieramy wszystko co mamy, w miarę wznoszenia pojawiają się płaty śniegu. INDIE - 1338z.jpg indie2010 760a.jpg Na samej przełęczy o wysokosci 4883 m pogoda poprawia się, podziwiamy widoki. Wokół ośnieżone szczyty, jest opuszczony budynek coś jak schronisko górskie, są flagi modlitewne i tablica informacyjna. Druga przełęcz zdobyta. INDIE - 1349z.jpg INDIE - 1350z.jpg Zaczynamy zjazd, mijamy ciężarówkę, która spadła ze 100 m w dół, a potem dojeżdżamy do rozległej doliny, gdzie znajdują się namiotów Nepalczyków u których mozna zakupić upominki. Pijemy herbatkę, robimy zakupy, czapka, szalik, skarpety. INDIE - 1355z.jpg INDIE - 1357z.jpg indie2010 768a.jpg INDIE - 1379z.jpg |
26.11.2010, 17:51 | #66 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
Jedziemy dalej napotykamy Royala porzuconego, ale nie ma dźwigni hamulca, Talax zabiera chyba klamki, które się nie przydały nikomu, szkoda, że nie umiemy przewidywać przyszłości, bo byśmy troche potrzebnych części z niego wymontowali.
INDIE - 1381z.jpg INDIE - 1384z.jpg Droga powoli prowadzi w dół wzdłuż rzeki, mijamy piekne kolorowe skały. INDIE - 1385z.jpg INDIE - 1388z.jpg INDIE - 1413z.jpg INDIE - 1433z.jpg Przed Sarchu pojawiają się skupiska namiotów dla turystów, ale ceny odstraszają. Są za to ciekawe krajobrazy, rzeka płynie w wąwozie o ok. 50 m niżej. indie2010 784a.jpg indie2010 785a.jpg INDIE - 1437z.jpg Dojeżdżamy do samego Sarchu, które jest wioską sezonową. Jest tam oczywiście posterunek kontrolny. Kris i Młody pierwsi ruszają dalej i odjeżdżają, odprowadzam ich wzrokiem, przejeżdżają całą wioskę i nie zatrzymują się. Myślę sobie co jest grane? Przecież jest już późno, a dalej jest następna przełęcz, której nie ma szans przejechać za dnia. Do tego w oddali widać błyski co nie za dobrze wróży. Puszczam się więc w pogoń za nimi i dopadam ich za kilka kilometrów, myśleli, że jest jeszcze jedna wiocha po drodze. Nie chce się nam zawracać więc decydujemy się na pierwszy nocleg w namiotach. Znajdujemy polanke przy drodze koło mostu przez rzekę, jest nieco osłonięta od wiatru, rozkładamy namioty, dodatkowo robimy bariere z motorów. indie2010 790a.jpg Nastepnie kuchnia i zupki, robi się zimno, wysokość ok 4200 m, mało tlenu, mocno się umęczyliśmy przy tych namiotach. Wieczorem przejeżdżają jeszcze ostatnie ciężarówki, kierowcy pozdrawiają nas i oczywiście trąbią. |
26.11.2010, 18:38 | #67 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Posty: 17
Motocykl: RD03
Online: 1 dzień 10 godz 44 min 47 s
|
następnym razem nie zabieram namiotu żeby nie kusiło ...
|
26.11.2010, 19:16 | #68 |
Piękna relacja,gratuluje realizacji marzeń.
Gdzie w Polsce można znaleźć porzuconą Afryke? pewnie i tak się nikt nie przyzna nawet jak znajdzie |
|
26.11.2010, 21:01 | #69 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
W nocy o dziwo nie zmarzliśmy, choć temperatura na pewno nie przekraczała 5 stopni. Galaxon tylko miał problemy z choroba wysokościową, głowa go bolała i ledwo się ruszał do tego perspektywa jazdy bez tylnego hamulca nie napawała optymistycznie. Widok z miejsca noclegu mielismy niezły, dzien wczesniej nie było czasu na fotke.
indie2010 791a.jpg Zabralismy się za gotowanie wody na herbate i na jakieś jadło co na tej wysokości nie jest wcale takie łatwe. Waski o mało nie wysadził mnie w powietrze tą swoją kuchenką. indie2010 794a.jpg Ruszylismy w kierunku trzeciej naszej przełęczy Lachalung La o wysokości 5065 m. Początkowo droga biegnie doliną wzdłuż rzeki, a w pewnym momencie zaczyna sie wznosic kilkunastoma serpentynami w górę aż do przełęczy. Jak się potem okazało jedna z najlepszych przełęczy widokowo zwłaszcza na podjeździe i zjeździe. indie2010 795a.jpg indie2010 799a.jpg indie2010 803a.jpg Jest pięknie, motory dają rade. Talax trochę odstaje ale nie ma tragedii. Jedziemy wąwozem wzdłuż strumienia aż do mniejszej przełęczy Kangla o wysokości 4784 m. Czwarta zdobyta. indie2010 807a.jpg indie2010 812a.jpg Widok z tej przełęczy jest super, przepaść, formacje skalne, wodospad. Jedzie sie półka skalną , a potem zjazd serpentynami w dół. indie2010 817a.jpg INDIE - 1476z.jpg INDIE - 1491z.jpg Jesteśmy blisko Pang ok 5 km, to tez wioska sezonowa, ale zanim tam dojedziemy mamy nowe doświadczenie w Himalajach - przeprawe przez błociaro i wielkie kałuże. Trochę się ślizgamy, ale dajemy rade. Zatrzymujemy się w Pang u miłej pani na omlecika i herbatkę z migdałami i cynamonem. Ostatnio edytowane przez JaroGL : 26.11.2010 o 21:30 |
26.11.2010, 22:33 | #70 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
indie2010 837a.jpg
Z Pang wyjeżdża się do góry kilkoma serpentynami i wjeżdża się na coś w rodzaju płaskowyżu o długości kilkudziesięciu kilometrów. Jest bardzo szeroko, można wybrać sobie jedną z wielu dróg. INDIE - 1506z.jpg Oczywiście każdy wybiera inną, więc tracimy kontakt ze sobą, do tego od lewej nadciąga jakaś nawałnica z piorunami. Nie napawa to optymistycznie, jest szansa na ucieczke bo idzie skosem, więc postanawiam wycisnąć wszystko z Royala. Przed sobą mam piękną pogodę, chłopaki zostają z tyłu, a burza mnie dogania. Royal więcej leci w powietrzu niz jedzie. Gubie butelki z wodą, zaczyna padać grad, nie mam czasu na włożenie ciuchów przeciwdeszczowych. W końcu udaje mi się uciec, ale nazbierałem przed soba ok 2 kg gradu. Za mną biało. indie2010 847a.jpg A przede mną pieknie. indie2010 848a.jpg Dojeżdżam do jakichś namiotów i skrzyżowania dróg, czekam na chłopaków, przyjeżdżają po jakimś czasie i wyglądają jak zmokłe kury. Zagadujemy miejscowych, dowiadujemy się, że droga przez przełęcz Taglang La jest niemożliwa bo tam spadło 16 km drogi po lipcowych powodziach. Nie jest dobrze, ale jedyna droga do Leh wiedzie przez Jezioro Kar i przełęcz Polo Kongka La, ale to strata prawie jednego dnia. Nie mamy wyjścia musimy jechać tyle, że właśnie w tamtą stronę poszła burza. INDIE - 1518z.jpg Pierwszy odcinek to przeprawa przez niezły piach, atakuje dwa razy wydmę bo moto nie daje rady, musze szukać innej drogi, chłopaki mają podobne problemy. Gdy w końcu wyjeżdżamy do góry pojawia się świeżo położony asfalt, jedziemy w kierunku jeziora. Okazuje się, że uciekamy przed jedną burzą a gonimy drugą. INDIE - 1536z.jpg indie2010 857a.jpg W pewnym momencie widze przed sobą, że Wąski rzucil motor i biegnie gdzies przez step. Myślę sobie, że pewnie zobaczył cos ciekawego, albo goni jakiegoś zwierza. Okazalo się że biegnie do jedynego kamienia czy krzaka o wysokosci ok. 0,5 m za potrzebą. W tym momencie jedzie akurat konwój cięzarówek i wszyscy hindusi z uśmiechem na gębach robia fotki Młodemu. indie2010 859a.jpg Dalej droga odchodzi w lewo od jeziora i rozpoczyna się łagodny wjazd na piątą przełęcz Polo Kongka La. Okazuje się, że przełęcz miała ponad 5100 m, a według mapy miała mieć tylko 4920 m. Jest strasznie zimno i wiatr, na drodze kałuże zamarznięte stąd nie mam nawet zdjęć tej przełęczy. Zjeżdżamy niżej, robi się cieplej. Jedziemy doliną gdzie znajdują się pozostałości po wydobyciu soli i siarki. INDIE - 1537z.jpg Dojażdżamy do wioski, a potem do skrzyżowania, gdzie w prawo wiedzie droga nad jezioro Moriri. My skręcamy w lewo w kierunku Mahe w dolinie Indusu. Jedziemy cały czas w dół, wjeżdżamy już na tereny gdzie szalała powódź, droga rozwalona, mosty zmyte. INDIE - 1547z.jpg Gdy dojeżdżamy do głównej drogi wzdłuż Indusu robi się już bardzo późno. Jesteśmy jeszcze kontrolowani. Jedziemy jeszcze kilka kilometrów w dół Indusu i już po ciemku znajdujemy nocleg u gospodarzy. Warunki na pierwszy rzut oka tragiczne, ale potem okazało się przytulnie i było dobre jedzenie. Ten dzień był jednym z najpiękniejszych z naszego wyjazdu. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Indie/Himalaje 2009 - no to jedziemy!!! | Zazigi | Trochę dalej | 44 | 08.11.2014 13:23 |
Szwecja, Norwegia Sierpień 2010 | Lidke | Trochę dalej | 11 | 16.12.2010 01:31 |
Dzida na Marsa! - Islandia [Sierpień 2010] | rambo | Trochę dalej | 50 | 11.09.2010 21:59 |
Przebieżka z synami Albionu... - Anglia [Sierpień 2010] | banditos | Trochę dalej | 9 | 10.09.2010 00:23 |
Połonina Borżawa - Ukraina [Sierpień 2010] | BLOB | Trochę dalej | 4 | 01.09.2010 21:15 |