01.07.2023, 22:51 | #61 |
A centrum Sieny akurat jest bardzo ładne.
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
02.07.2023, 15:07 | #62 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 23 godz 37 min 58 s
|
Planowałem wstać dość wcześnie (przed 6.00), ale gdy zadzwonił budzik, to właśnie się rozpadał deszcz, co ukołysało mnie do ponownego snu. Około godziny 8.00 deszcz ustał, a ja wygramoliłem się z namiotu i po krętych drogach ruszyłem przed siebie. Po godzince jazdy pierwszy przystanek na kapucynę z bułką.
image304.png image305.png Droga SS12 jest pełna zakrętów i między górskimi dwutysięcznikami (Monte Giovo i Monte Cimone) wije się dalej na północ w kierunku Modeny. W pewnym momencie wjeżdżam w ulewę. Na szczęście jestem już w przeciwdeszczówkach, bo zanosiło się na to już od pewnego czasu. 40-minutowa ściana deszczu. Na drodze momentalnie powstają kilkucentymetrowe kałuże, a jadące z przeciwka samochody, mimo że starają się jechać wolno, fontannami wody zalewają mnie czasem po pas. Mimo to, w pewnym momencie wyprzedzam VW bordową californię sąsiadów zza Odry, który jedzie tak, jakby nie chciał jechać. Przez kilka następnych kilometrów jadą za mną, stale utrzymując więcej niż odpowiedni dystans. Jakiś czas potem w miejscu, do którego zmierzam zostaję zagadnięty przez starszą babkę, czy to ja jechałem przed nimi w tym deszczu? Pośmialiśmy się chwilę, a ja podziękowałem za zostawienie mi tyle przestrzeni na drodze i za ostrożną jazdę. image306.png Przed 14.00 docieram do punktu programu przewidzianego na dziś. Maranello, matecznik Enzo Ferrariego. Osobiście uważam, że zamiast ostrzegawczego koziołka, lokalni pasjonaci powinni umieścić profil narowistego konia pod tablicą z nazwą miasta. Nie jest jednak najgorzej, gdyż na najbliższym rondzie w mieście pręży się dumnie taki, w naturalnej wielkości posągu. Za 30 euro zakupiłem bilet łączny do muzeum i oddalonego o 30 minut jazdy muzeum Enzo Ferrari, i nie żałuję! Ale sporo ludzi i trochę ciasno. Lecz w pewnym momencie doszło do mnie, jakby grom z jasnego nieba, że te samochody to są bestie! To są potwory! Że to nie są żarty, to nie są jakieś zabaweczki. To jest moc, to jest przepych, i to tylko dla najbogatszych ludzi świata. Szczególne wrażenie zrobił na mnie Ferrari Enzo. Jego charakterystyczny przedni dziób oczywiście. Ale gdy patrzyłem na niego z tyłu to nie mogłem się nadziwić jakie to jest szerokie, jakie to jest wielgachne!!! image310.png Na koniec poczułem również coś pomiędzy rozbawieniem a niezrozumieniem potrzeb turystów odwiedzających to miejsce. Otóż znajduje się tam również oficjalny Ferrari sklep z pamiątkami. Znaczki z certyfikatami potwierdzającymi autentyczność (650âŹ), drewniana kierownica wyjęta z jakiegoś samochodu (3900âŹ), czy tarcza hamulcowa za parę tysięcy. Bolidy F1 w skali 1:15 (?) za 13835âŹ, za 8000âŹ, a także w bardziej przystępnej cenie (jedyne 1000âŹ). Modele samochodów w skali 1:43 w stałej cenie 330⏠za sztukę. I bardzo dobrze, niech ekskluzywni klienci mają na koniec coś tylko dla siebie. Są także dużo tańsze, czapeczki, koszulki, okulary, portfele, breloki. Brak natomiast drobnych i tanich przedmiotów, które z powodzeniem mogłyby ucieszyć takich jak ja i leżeć na osobnej półce w dziale âsklepik z pamiątkamiâ. Ale pewnie brak takiego âsklepiku z pamiątkami dla biedakówâ potwierdza wyjątkowość tego miejsca. image311.png image312.png image317.png image319.png Muzeum Enzo Ferrari wspaniałe!!! Są tu głównie starsze modele samochodów w olbrzymiej hali pod żółtą z zewnątrz kopułą. W środku luźno rozstawiane samochody na białej, niemal sterylnej podłodze jak na sali operacyjnej. Prawie nie ma ludzi. Piękne są te samochody z lat â60, â70 i â80-tych XX wieku! Jakie linie! I niesamowite, że samochód z 1953 roku potrafił rozwinąć prędkość maksymalną 282 km/h! image321.png image323.png W pewnym momencie na 10 minut gasną światła i na jednej ze ścian wyświetlany jest film o Enzo. Moim zdaniem raczej cukierkowata laurka z homeopatyczną liczbą faktów, która jednak rozbawiła mnie prawie do łez. Koniec filmu wieńczą bowiem wielgachne napisy: Enzo, Maranello ci dziękuje! Włochy ci dziękują! Cały świat ci dziękuje, Enzo!!! Filantrop albo zbawca świata chyba⌠image327.png image337.png image326.png image333.png Nie mogłem nie odwiedzić również legendarnych samochodów największego chyba konkurenta Enzo Ferrari, słynnego âtraktorzystyâ â Ferruccio Lamborghini. Matecznik Ferruccia nosi nazwę SantâAgata Bolognese i znajduje się po drugiej strony Modeny. Niestety przy tablicy oznaczającej to miasto nie było jak i gdzie się zatrzymać by cyknąć fotkę. A szkoda, bo pod nią widnieje dopisek, że jest to miasto Lamborghini. image338.png Na bilecie, który otrzymuję za 18⏠widnieje rogata â60â-tka, stylistycznie nawiązująca do logo Lambo. Rzeczywiście, fabryka powstała w 1963 roku i mam okazję być tu 60 lat później. Mimo, że obecne kanciaste, futurystyczne kształty tych âbykówâ nie bardzo mnie zachwycają, to m.in. stoi tam chyba najpiękniejszy samochód świata (IMO), złota Miura. A także ciemnogranatowe Lambo Espada. Wspaniałe! Radio kasetowe w tym modelu umieszczono na tablicy rozdzielczej za kierownicą, obok prędkościomierza i wskaźnika obrotów. Dlaczego? Dla mnie jest to oczywiste: bo kierowca jest najważniejszy! image346.png image359.png Jest tu niemal kameralnie, całkiem inna atmosfera niż w pierwszym muzeum Ferrari. Cisza. Skupienie. Nieliczni ludzie. I brak oficjalnego sklepu marki, a także âsklepiku z pamiątkamiâ Niemal ślinię się do tych samochodów. A gdy już mijają pierwsze zachwyty nad âstarociamiâ, i wchodzę na drugą kondygnację muzeum zaczynam zdawać sobie sprawę, że te współczesne Lambo to też dzieła sztuki. image363.png image369.png Zauważam, że odmienna filozofia produkcji i designu tych 2 włoskich gigantów motoryzacji przejawia się również w lokalizacji ich fabryk i muzeów. Ferrari ma dwa oddzielne muzea, a jego fabrykę minąłem gdzieś po drodze w zupełnie innej części miasta. U Lamborghini wszystko jest razem, muzeum mieści się w wielkim budynku fabryki. Urzekło mnie to. Akurat opuszczałem muzeum kilka minut po 17.00, przez tę samą bramę co pracownicy fabryki. Wszyscy w czarnych eleganckich koszulkach polo z żółtym byczkiem na piersi. Niektórzy wyjeżdżali na rowerach, inni samochodami. Na chwilę poczułem, jakbym był częścią tej motoryzacyjnej rodziny. Jeden z pracowników opuszczających firmę w swoim czarnym Renault Clio RS zamienia kilka słów z ochroniarzem, podczas gdy tłumik jego samochodu cicho pomrukuje. Następnie powoli wyjeżdża poza bramę i natychmiast wciska gaz w podłogę. W sposób, jakby właśnie wystartował w odcinku specjalnym rajdu cross country Już go nie widać, ale doskonale słychać wycie z tłumika i szybkie sekwencje zmiany biegów. Wspaniałe! I ja to rozumiem, i ja to szanuję! Ten człowiek dobrze wie gdzie pracuje i mogę się założyć, że kocha swoją pracę! I wyobrażam sobie, że zamiast opuścić to miejsce, kieruję się do gabinetu obecnego dyrektora Lamborghini i oświadczam mu, że jego pracownik w czarnym clio rs przed chwilą zdobył serce kolejnego klienta Lamborghini. Dać mu solidną premię!!! Ostatnio edytowane przez Mech&Ścioła : 02.07.2023 o 15:08 Powód: literówka |
02.07.2023, 19:00 | #63 |
Przecież pisałem ze się rozkręcasz piękne.
Jak zobaczyłem napis Maranello to aż mnie zabolało ze jeleń to nie koń miałem dokładnie to samo. Zajebisty wyjazd. Zazdroszczę każdemu kto jest w stanie stanąć i NIE jechać. Zrobić zdjęcia i zwolnić. Ja wciąż tej umiejętności nie nabyłem.
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
02.07.2023, 21:17 | #64 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 23 godz 37 min 58 s
|
Dzisiaj czeka mnie już tylko powrót do domu. Mam zamiar jechać sprawnie, ale bez gnania. We Włoszech nie korzystam z autostrad, drogi prowadzą przez hektary winnic.
image371.png W Austrii kupuję winietę i z mniej więcej stałą prędkością jadę autostradami po wschodniej stronie Alp. Trochę popadało i zrobiło się rześko. Jadę przez Klagenfurt, Graz i Wiedeń. Dzień kończę w Czechach, zaraz za granicą z Austrią, w winnicy. Wokół latają wielkie jak sterowce balony i jelonki rogacze - wielkie jak bombowce. image372.png image373.png image374.png Następny dzień jest 20-tym dniem mojej wycieczki i dzisiaj będę już w domu. Krótko po wyruszeniu z miejsca biwakowania nawigacja informuje mnie, że mam jechać prosto przez najbliższe 419 km 😊 A zatem jadę spokojnie. Pyrkam sobie ekspresówką S8 i jestem już niecałe 100 km od domu, gdy przed Lubochnią, dokładnie w Jakubowie zakończyłbym swoją wycieczkę w sposób nagły, drastyczny i ostateczny. W tym właśnie miejscu rejestruję, że na prawym włączającym się do ekspresówki pasie ruchu znajduje się samochód. Jedzie wolno, ma przed sobą jeszcze dobry kawał swojego pasa, a gdy zbliżam się do niego ze stałą prędkością około 100 km/h i jestem już pewnie 50-70 metrów przed nimi – NAGLE widzę, że ten samochód to wyblakło-niebieska stara honda jazz STOJĄCA w poprzek mojego (prawego) pasa ruchu, z jakimś 70-latkiem za kierownicą, który jest w trakcie m-a-n-e-w-r-u jazdy ekspresówką POD PRĄD! Pierwszy raz w życiu naprawdę poczułem, że opada mi szczęka. Nawet nie trąbię. Nie patrzę w lusterko, czy lewy pas jest wolny i mogę tam odbić, bo nie mam czasu. Pamiętam tylko, że myślę intensywnie czy mam przejechać mu przed nosem (z lewej strony), czy może za nim. I pamiętam, że zdaję sobie sprawę, że kończą mi się dostępne do podjęcia decyzji milisekundy. Mam wrażenie, że dziad w jazzie stoi jak zamrożony, ale tak nie jest. On kończy swój manewr, a ja mijam go z prawej strony, czyli za nim. A potem patrzę w lusterka wsteczne i nasłuchuję grzmotu giętych blach…, ale nic takiego się nie wydarza! Półprzytomny jadę dalej swoim prawym pasem i tylko rozmyślam, czy mam się zatrzymać, zawrócić, gonić go i zdrowo upomnieć… W tym czasie 2-3 sekund lewym pasem wyprzedzają mnie 2 kolejne samochody. Dociera do mnie, że udało mi się ujść cało. I „gonienie” go byłoby jeszcze bardziej głupie. I że kilka potężnych sił nieustannie nade mną czuwa. Z całą pewnością jedną z nich jest San Pio! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dziękuję Wszystkim za odwiedzanie wątku mojej wycieczki i za życzliwe komentarze! |
02.07.2023, 22:09 | #65 |
Stary nick: Kacior
|
Pięknie. Czytało się z zaciekawieniem i radością
|
02.07.2023, 22:14 | #66 |
Dzięki za relację i co by Cię opatrzność dalej nie opuszczała.
__________________
kto smaruje ten jedzie |
|
02.07.2023, 22:28 | #67 |
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Łódź
Posty: 1,855
Motocykl: TA,RD04
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 22 godz 58 min 34 s
|
Szkoda że relacją się skończyła.
Dziękuję . |
02.07.2023, 22:41 | #68 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 538
Motocykl: Brak
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 12 godz 3 min 39 s
|
Fajnie się czytało
|
02.07.2023, 23:49 | #69 |
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,860
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
Online: 4 miesiące 1 dzień 20 godz 1 min 24 s
|
Ostatnie kilometry najgorsze. Dzięki za relację
|
03.07.2023, 07:56 | #70 |
Zarejestrowany: Aug 2017
Miasto: Piekary Śląskie
Posty: 80
Motocykl: był TA XL650, jest CRF1100 AS
Online: 1 miesiąc 2 dni 7 godz 32 min 38 s
|
Niedźwiedzie, szerszenie i muchy, czyli MOTO POŁUDNIE 2023
Świetna relacja i ciekawe zdjęcia, szkoda ze już koniec.
Ostatnio edytowane przez Colbe : 04.07.2023 o 07:40 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Endurorally24 2023 & Dakar 2023/2024 | Onufry22 | Dział Producentów i Dostawców | 39 | 01.12.2023 08:27 |
RD04 akumulatory padaja jak muchy | keraj37 | Układ elektryczny i zapłonowy | 39 | 13.08.2021 22:01 |
Ucieczka na południe, czyli jak pojechaliśmy na Korsykę pod koniec września 2020 r. | consigliero | Trochę dalej | 69 | 16.10.2020 19:50 |
Na południe! Tam muszą być słonie! czyli Namibia 4x4 | jagna | Trochę dalej | 56 | 29.03.2016 15:11 |
A(le)LASKA na przystanku;) czyli niedźwiedzie o zapachu rumiankowym [Sierpień 2012] | Roomyanek | Trochę dalej | 142 | 31.05.2013 10:43 |